sobota, 10 listopada 2018

Hanna Kowalewska "Tam, gdzie nie sięga już cień"
[RECENZJA]

recenzje książek
Seria Jantarnia, tom 1


- Tak... niewiele w tym moim życiu rewelacji. (...) Ty co innego. Żyjesz w mieście. Tam wiele się może zdarzyć. 
- Może, ale nie musi.
- Przynajmniej można mieć nadzieję. A tu zawsze to samo, narodziny, nudne życie i prowincjonalna śmierć.
- Śmierć jest wszędzie taka sama.
- Tak myślisz? - Pola znowu się zadumała.
- Tak, tak myślę. Wszędzie jest beznadziejnie samotna. I absurdalna[1].




Powrót wilczej jagody 



Inka miała siedemnaście lat, gdy opuściła rodzinną Jantarnię. Tamten wyjazd do dziś owiany jest tajemnicą. Niewiele osób wie, co się wtedy wydarzyło. Dlaczego nastolatka niemal z dnia na dzień zniknęła, rezygnując przy tym z utrzymywania kontaktu tak z rodziną, jak i znajomymi.

Dziesięć lat później kobieta otrzymuje... telegram. Tak, właśnie. Nie maila, sms-a, ani nawet list. Telegram. Jego treść sprawia, że bohaterka natychmiast pakuje się i jedzie z Warszawy do położonej nad morzem Jantarni. Ten powrót do łatwych należeć nie będzie. Inka musi zmierzyć się z niechęcią dawnych znajomych i członków rodziny, a bolesne rany sprzed lat otworzą się na nowo. Chce jednak spełnić prośbę umierającej ciotki. Berta pragnie pożegnać się ze swoją wychowanką, a przy okazji zdradzić jej pieczołowicie skrywany rodzinny sekret. 

Obserwując reakcję otoczenia Berty na powrót Inki, trudno pohamować ciekawość związaną z chęcią poznania przeszłości rodziny. Co takiego wydarzyło się przed laty, że powrót dziewczyny wywołuje tak ogromną falę niechęci, a nawet nienawiści? Co mogła uczynić nastolatka, by zasłużyć na miano przybłędy, wilczej jagody, pasożyta, wrednej suki? Na czym polega wina kogoś, komu członek rodziny spluwa w twarz?




Za co lubię prozę Hanny Kowalewskiej



Gdy w prozie obyczajowej szukam oderwania od mrocznych kryminałów to wiem, że mogę w ciemno brać powieści Hanny Kowalewskiej. Znajduję tu wszystko to, czego wówczas potrzebuję.

Tym, co zaczarowało mnie od mojego pierwszego spotkania z twórczością autorki, był język, jakim spisuje historie. Daleko mu do tych prostych, często pozbawionych polotu fraz, które sprawiają, że ołówek przygotowany do podkreślania pięknych zdań, spoczywa obok mnie bezrobotny. Hanna Kowalewska czaruje słowem, często wpadając w poetyckie tony, by po chwili zadziwić dosadnością sformułowań. Doskonale potrafi oddać myśli, emocje, zatrzymać chwilę w łatwo wyobrażalnym, ale jednocześnie subtelnym kadrze. 

Historie, które opowiada są życiowe, a jednocześnie niebanalne. Pisarka osnuwa je wokół rodzinnych sekretów. Siłą tej prozy są postaci, często bohaterowie charakterystyczni, o silnych, trudnych charakterach, wywołujący równie silne emocje. Autorka wikła je w niełatwe relacje, w ich życiorysy wpisując sekrety i dramaty. Nic tu nie jest cukierkowe, nic załatwiane ot tak.

To wszystko możecie odnieść do serii o Zawrociu, mojej ukochanej powieści Julita i huśtawki oraz do świeżo przeze mnie przeczytanego otwarcia serii o Jantarni. W Tam, gdzie nie sięga już cień znalazłam dokładnie to, czego szukałam. Wiarygodną, tajemniczą opowieść, ciekawe sylwetki bohaterów, garść refleksji, piękny język, emocje.


Wiadomości pisane na piasku



- Tyle upokorzenia, wstydu, plotek. Tyle bólu.
- To prawda. Ale życie w ogóle takie jest, bolesne. Ciągle trzeba wybierać. Albo jest się sobą i rani innych, albo tłumi się swoje potrzeby i tęsknoty i rani się siebie[2].

Tam, gdzie nie sięga już cień to opowieść dość smutna, ale niepozbawiona cieplejszych uczuć. Emocjonalnie nie będzie jednak łatwo. Gęsta atmosfera, jaka tworzy się wokół postaci Inki nie da się rozwiać w kilka chwil. Zbyt wiele tu animozji, żalu, złości. Za dużo niszczących sekretów, niedopowiedzeń, niewyjaśnionych spraw. 

Hanna Kowalewska napisała piękną powieść o nie zawsze pięknych relacjach. To historia powolnego odchodzenia, ale i odrodzenia się z nowymi szansami, mimo uwierającego życiowego bagażu. Jest tu miejsce na miłość, ale i szereg negatywnych emocji. Nie będzie bohaterom łatwo.

Szumi morze, szumią myśli, kobieta otulona żółtym szalem rysuje na piasku wiadomości do Boga. Ktoś na kogoś czeka, ktoś inny marzy o czyimś zniknięciu. Rodzą się relacje toksyczne i relacje piękne. Jedwabnoskrzydłe łabędzie utrwalone na tkaninie nigdy do siebie nie dopłyną, rozdzielone morzem pluszu. Toczą się rozmowy ze zmarłymi dyktowane tęsknotą, samotnością. Szeleści świeżo zmieniona, pięknie haftowana pościel. Przeszłość wyziera z obrazów i zdjęć. Odżywają dawne uczucia, pieniądze dzielą, rozmowy łączą. Bolą zdrady i zawiedzione oczekiwania. Seks bywa tylko seksem, choć często doczepiona do niego jest i miłość. Tu i tam kiełkuje coś dobrego. Może miłość, może wybaczenie.

Całość trochę pachnie Zawrociem. Podobnie jak tam, tak i do Jantarni wrócę z przyjemnością.



Hanna Kowalewska
Tam, gdzie nie sięga już cień
Wyd. Literackie
2015
450 stron

***

[1] Hanna Kowalewska, Tam, gdzie nie sięga już cień, Wyd. Literackie, 2015, s. 52.
[2] Tamże, s. 430.


***


Zobacz też:

Cykl o Zawrociu


25 komentarzy:

  1. Chętnie sięgnę po książki tej autorki, skoro stawiasz tak wysokie noty ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie sięgnę po tę książkę :)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark,
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  3. Swoją drogą, to zdaje się, że niedawno poczta wycofała ze swojej oferty telegramy ;). A po książkę chętnie sięgnę! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, faktycznie! Od 1 października tego roku. Dobrze, że bohaterka zdążyła go wysłać. :D

      Usuń
  4. Czuję że warto sięgnąć po prozę tej autorki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Telegram dość nietypowy dziś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie i bohaterka, która odpowiadała za jego nadanie, jest nietypowa. ;)

      Usuń
  6. Z chęcią sięgnę po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hanna Kowalewska razem z Małgorzatą Gutowską-Adamczyk to moje ulubione polskie autorki powieści obyczajowych. Bardzo podobał mi się cykl o Zawrociu, chociaż ze względu na postać siostry głównej bohaterki jeszcze się nie odważyłam przeczytać ostatniego tomu, bo coś czuję, że odezwałyby się we mnie mordercze instynkty. Do serii o Jantarni już kiedyś się przymierzałam, ale coś innego wpadło mi w ręce i ostatecznie ta historia jakoś mi umknęła. Muszę koniecznie wrócić do tej książki, bo widziałam, że pojawiła się już druga część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, ostatni tom sprawia, że masz ochotę gryźć. A ta siostrunia jest irytująca jak mało kto. Co nie zmienia faktu, że książkę przeczytać warto. Ale o tym na pewno wiesz. :)

      Tak, drugi tom miał premierę pod koniec października. Stąd moja szybka mobilizacja i lektura pierwszego. :D

      Usuń
  8. Nie znam twórczości tej autorki. I tak się zastanawiam nad tym telegramem... Jakoś dla mnie mało wiarygodny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj książkę. Może zmienisz zdanie. :)

      Usuń
  9. Nie mam czasu na takie książki, ale miło czyta się recenzje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, brak czasu wymusza wybory. Wiem coś o tym. :)

      Usuń
  10. Jeszcze nic nie czytałam tej autorki. Muszę to nadrobić ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam sporo czasu temu. Bardzo dobra powieść obyczajowa o samotnych ludziach przetrąconych przez los, zakłamaniu, o cieniach ukochanych osób z przeszłości, nieplanowanej miłości i rodzinnych sekretach.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czuję się zachęcona. Ładnie o niej napisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Muszę zapolować na tą książkę...

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...