Australia. Kraj ogromny i różnorodny. Kontynent może i najmniejszy, ale jakże fascynujący. Miejsce, do którego nie dotrzesz ot, tak na weekendową wyprawę czy nawet tygodniowy urlop. Bo daleko, bo drogo, bo tak.
Wiecie, jaki był tytuł pierwszej książki o tematyce okołopodróżniczej, którą sama przeczytałam i to z takim skutkiem, że zaczęłam się interesować tym innym światem, bardziej egzotycznym, odległym, fascynującym swą odmiennością? Tata wygrzebał tę książkę z wielkiej skrzyni, w której mieszkał także m.in. Adam Bahdaj ze swoją tajemniczą powieścią Uwaga! Czarny parasol. Była to historia spisana Alfreda Szklarskiego - Tomek w krainie kangurów. (Wygląda na to, że moje zamiłowanie do literatury podróżniczej i kryminalnej ma dość głębokie korzenie).
Dlaczego o tym wspominam (o Tomku, nie o parasolu)? Bo dwa dni temu pierwszy raz miałam okazję zajrzeć na Dni Australii, organizowane w Polsce już po raz szósty. Ta impreza to pomysł Albinion House, firmy zajmującej się organizowaniem edukacji za granicą, głównie w Australii. Najpierw trafiłam na prelekcję przedstawiciela firmy, Pawła Widy, który w kraju kangurów mieszka od siedemnastego roku życia, dotyczącej organizacji takich wyjazdów, a później wysłuchać Oli i Karola, duetu podróżników z pewnego kolorowego busika.