Podsumowania lipcowego część trzecia i ostatnia. :)
19. "Step Up 3D" reż. Jon M. Chu (2010); 6/10
(USA; muzyczny)
Mam słabość do filmów tanecznych. Zwykle nawet kiepski scenariusz nie przeszkadza mi podczas seansu. Tak było i tym razem. Kolejne wydarzenia jak zwykle były przewidywalne, fabuła niczym nie zaskakuje, ale film oglądało się świetnie. "Step Up 3D" jest prawdziwą ucztą dla oczu. Dynamiczny, efektowny tanecznie, piękny wizualnie, ze świetnymi choreografiami - powinien się spodobać każdemu wielbicielowi tego typu produkcji. Finałowa taneczna walka i taniec w wodzie, choćby dla tych scen warto obejrzeć ten film.
20. "Nightwatching" reż. Peter Greenaway (2007); 5/10
(Francja, Holandia, Kanada, Niemcy, Polska, Wielka Brytania; biograficzny, dramat historyczny)
Rembrandt dostaje zlecenie namalowania grupowego portretu. Artysta nie zamierza go przyjąć, zmienia jednak zdanie, gdy w dziwnych okolicznościach ginie kapitan oddziału, który Rembrandt miał uwiecznić na płótnie. Stworzenie obrazu malarz potraktuje jako okazję, do wyciągnięcia na światło dzienne przestępstw, które odkrył. W tym samym czasie artysta przeżywa też prywatną tragedię. Jego ukochana żona jest umierająca.
Greenway miał na ten film świetny pomysł. Całość utrzymana jest w teatralnej konwencji i miałaby szansę stać się wspaniałym dziełem. Niestety, film dłuży się niemiłosiernie. Jest przegadany, przekombinowany i zamiast wciągać, po prostu nuży. Jest w nim mnóstwo ciekawych scen, które łatwo przeoczyć, podczas niecierpliwego wyczekiwania napisów końcowych. Zmarnowany pomysł jest tym, co boli widza najbardziej. Nawet niezłe aktorstwo i piękna muzyka nie są w stanie tego filmu uratować.
21. "Wymyk" reż. Grzegorz Zgliński (2011); 7/10
(Polska; dramat)
Alfred (Robert Więckiewicz) i Jerzy (Łukasz Simlat) są braćmi i razem prowadzą rodzinną firmę. Wspierają się, ale i kłócą. Rozmijając się w poglądach dotyczących kierunku rozwoju biznesu, często nie potrafią znaleźć wspólnego języka. Ponadto każdy z nich walczy o to, by być tym lepszym, ważniejszym, pierwszym. Któregoś dnia, jadąc kolejką, bracia są świadkami napastowania młodej dziewczyny. Jerzy reaguje natychmiast, co przypłaca pobiciem przez nastoletnich bandziorów i wyrzuceniem z pędzącego pociągu. Alfred nie spieszy mu z pomocą. Skutki tej decyzji (a właściwie jej braku) będziemy obserwować do końca filmu. Bierność bohatera w tak ważnym momencie, położy się cieniem na jego dalszym życiu.
"Wymyk" to dobry film. O czym? O próbie wyjścia z cienia drugiego człowieka, o przełamaniu lęku przed ukazaniem prawdy o własnych słabościach, o życiu w poczucie winy.
22. "Wszyscy albo nikt" reż. Yimou Zhang (1999); 8/10
(Chiny; dramat)
Wei staje przed trudnym zadaniem. Ta trzynastoletnia dziewczynka ma zastąpić nauczyciela w lokalnej szkole. Nauczyciel obiecuje jej, że jeśli powróci po miesiącu i zastanie w szkole wszystkich uczniów, wypłaci jej dużą nagrodę. Problem w tym, że jeden z chłopców opuszcza wioskę i wyrusza do miasta. Chłopiec pochodzi z bardzo biednej rodziny i postanawia zarobić na jej utrzymanie.
Przepiękny i poruszający film. Prosta historia (oparta na prawdziwych wydarzeniach), malownicza sceneria i duża dawka emocji składają się na wyjątkowy obraz.
Do tej pory udało mi się obejrzeć kilka filmów wyreżyserowanych przez Yimou Zhang: "Zawieście czerwone latarnie", "Droga do domu", "Hero" i "Dom latających sztyletów". Każdy z nich jest inny. Wszystkie gorąco polecam.
23. "W moich snach" reż. Neil Jordan (1999); 4/10
(USA; thriller)
Claire (Annette Bening) od wielu lat śni się podobny koszmar. Od jakiegoś czasu sny te przybierają na sile. Claire śni o zamordowanej dziewczynce. Przypuszcza, że dotyczy to morderstwa popełnionego w rzeczywistości. Nie wie jeszcze, że wyśniła zabójstwo własnej córeczki. Po śmierci dziecka, bohaterka przeżywa załamanie nerwowe, wydaje się jej, że psychopatyczny zabójca ją śledzi. Claire ląduje w szpitalu psychiatrycznym. To jednak nie koniec jej problemów.
Miałam nadzieję na wciągający thriller, ale się zawiodłam. Robert Downey Jr. jest jednym z moich ulubionych aktorów, ale w roli psychopatycznego zabójcy raczej mnie bawił niż przerażał, co momentalnie rozwaliło nastrój grozy. Ogólnie rzecz ujmując, to raczej słaby film.
24. "Ślubne wojny" reż. Gary Wynick (2009); 4/10
(USA; komedia)
Dwie przyjaciółki (Kate Hunson i Anne Hathaway) od dzieciństwa wyobrażają sobie ten wyjątkowy dla każdej kobiety dzień, jakim jest jej własny ślub. Każda marzy o weselu w hotelu Plaza i gdy są już bliskie spełniania marzeń, okazuje się, że terminy ślubów się pokrywają. A ponieważ nie można być jednocześnie w dwóch miejscach, jedna z nich musi zrezygnować z tego, co zaprząta jej myśli od wielu lat. Cały problem w tym, że chętnej do rezygnacji ze spełnienia marzenia swojego życia, po prostu nie ma. Radosne ślubne przygotowania zastąpi więc wojna podjazdowa. A wiadomo - baba potrafi być złośliwa.
Przeciętna, średnio zabawna komedia. Do obejrzenia na raz.
25. "Sherlock Holmes: Gra cieni" reż. Guy Ritchie (2011); 7/10
(USA; kryminał, przygodowy)
Gdy oglądałam "Sherlocka Holmesa" z 2009 roku, byłam "trochę" zaskoczona kreacją Roberta Downey'a Jr.
Trochę czasu zajęło mi przyzwyczajenie się do szalonego Holmesa, tak
innego od jego wizerunku, który stworzyłam w wyobraźni na podstawie
książek Doyla.
I tym razem głównym przeciwnikiem duetu Holmes & Watson (Jude Law)
pozostaje okrutny i inteligentny profesor Moriarty (Jared Harris), który ma nowy, genialny plan warty pokrzyżowania. Akcja pędzi tak, że
nie sposób się nudzić. Robert Downey Jr. jest rewelacyjny. W filmie mamy też okazję zobaczyć Noomi Rapace, znaną ze szwedzkiej filmowej wersji "Milelnium" Larssona.
Film jest
dopracowany wizualnie, zdjęcia są świetne. Szczególnie podobają mi się
wszelkie zbliżenia na detale, staję się też coraz większą fanką "slow
motion", czyli efektu spowolnienia czasu akcji. Przyznaję, że w pewnym momencie od samej fabuły ciekawsze stały się dla mnie właśnie efekty.
26. "Po deszczu" reż. Takashi Koizumi (1999); 6/10
(Francja, Japonia; dramat, kostiumowy)
Misawa Ihei jest bezrobotnym samurajem. Zaprzestawszy godzących w honor samuraja walk na pieniądze, wraz z żoną boryka się z ubóstwem. Nie traci jednak pogody ducha. Misawa jest człowiekiem skromnym, uprzejmym, brak mu typowej dla samurajów arogancji i pychy. To sprawia, że nie jest mu na tym świecie lekko. Odważnie patrzy jednak w przyszłość.
Scenariusz do "Po deszczu" napisał Akira Kurosawa i to on miał ten film wyreżyserować. Gdy Kurosawa zmarł, zastąpił go Koizumi, jego asystent. Nie jest to film łatwy. Rozczaruje się ten, który nastawi się na dynamiczną akcję i malownicze sceny walki. Akcja rozgrywa się bardzo powoli i nie każdego ta historia wciągnie. To piękna i mądra produkcja, do jej pełnego zrozumienia, chyba jeszcze nie dojrzałam.
---
Na tym kończy się podsumowanie lipcowe. Jak zwykle było różnorodnie i gatunkowo, i w doniesieniu do kraju produkcji.
Zdecydowanym faworytem miesiąca okazało się "Pogorzelisko", zaś największym rozczarowaniem "1920 Bitwa Warszawska".