wtorek, 31 lipca 2012

Książkowe podsumowanie miesiąca - lipiec 2012

Lipiec już prawie za nami, czas więc na małe podsumowanie. :)

Na początek książki, których recenzje pojawiły się na blogu:

1. Martyna Wojciechowska "Przesunąć horyzont" (4,5/6)
2. Martyna Wojciechowska "Kambodża" (4/6)
3. Carmen Laforet "Złuda" (4,5/6)
4. Marry McGarry Morris "Daleko od świata" (3/6)
5. David W. Pierce "Nie pozwól mi odejść" (2/6)
6. Daria Doncowa "Zupa ze złotej rybki" (4,5/6)
7. Daniel Pennac "Jak powieść" (4,5/6)
- to może nie do końca recenzja, ale o samej książce jest tam kilka słów
8. Raymond Maufrais "Zielone piekło" (5/6)
9. Robert McCammon "Chłopięce lata" (5,5/6)
10. Maria Czubaszek, Artur Andrus "Każdy szczyt ma swój Czubaszek" (5/6)

Z książek, które recenzji się nie doczekały przeczytałam:

11. Daria Doncowa "Żona mojego męża" (3,5/6)

Rosyjska komedia kryminalna. O tym jak jeden facet został aresztowany pod zarzutem zamordowania swojej siódmej żony. I o jednej z jego żon wcześniejszych, która w jego winę nie wierzy. Tym razem było jakoś mniej zabawnie. Doncowa potrafi lepiej.





12. Martyna Wojciechowska "Wenezuela" (4/6)

Kilka słów o książce można przeczytać TUTAJ, pod notką o Kambodży.








13. Maxime Chattam "Otchłań zła" (5/6)

Świetny francuski thriller, który na początku lekko nużył, ale w miarę rozwoju akcji wciągał mnie coraz mocniej. Zakończenie i motyw zbrodni - zaskakujące i wstrząsające.
Mamy w tej książce brutalne morderstwa, tajemnicze symbole, niedoszłą ofiarę zabójcy, która najpierw cudem uniknęła śmierci, a później postanowiła wziąć udział w dalszym śledztwie, walkę z czasem, mroczny klimat, inteligentnego mordercę, trudną zagadkę do rozwiązania i trzymającą w napięciu akcję.


14. Michel Faber "Jabłko" (3/6)

Po pierwsze: nie lubię opowiadań. Zdecydowanie wolę dłuższe formy. Oczywiście zdarzają się wśród nich perełki, typu "Alef" czy "Fikcje" Borgesa, ale zwykle opowiadania mnie nudzą. Tym razem było podobnie. 
"Jabłko" można traktować jako uzupełnienie "Szkarłatnego płatka i białego" Fabera (kilka słów o tej książce TUTAJ) lub też jako osobne dzieło. Jeżeli ktoś zamierza przeczytać obydwie te pozycje, doradzałabym zacząć od powieści. Zbiór opowiadań zdradza zbyt wiele i komuś, kto powieść ma w planach, może zepsuć zabawę. W "Jabłku" Faber zamieszcza kilkanaście listów od czytelników opatrzonych jego komentarzem, które często nawiązują do "Szkarłatnego...". Natomiast w opowiadaniach występują dobrze znani z powieści bohaterowie.

15. Camilla Läckberg "Fabrykantka aniołków" (4,5/6)

"Fabrykantka aniołków" to ósmy i na razie ostatni tom cyklu thrillerów, których akcja rozgrywa się w szwedzkiej miejscowości Fjällbacka. Tak jak i w poprzednich tomach, tak i w tym współcześnie rozgrywające się wydarzenia, mają swoją przyczynę w przeszłości. Do miasteczka wraca Ebba, której rodzina wiele lat wcześniej w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęła bez śladu. Ebba wraz z mężem postanawia wyremontować swój rodzinny dom. Nie jest łatwo - najpierw małżeństwo cudem uchodzi z życiem z pożarem, później przy okazji remontu, znajdują ślady zaschniętej krwi. Co przydarzyło się rodzinie Ebby? Odpowiedź w książce.



Za najciekawszą książkę lipca uznałam "Chłopięce lata", zaś za najsłabszą "Nie pozwól mi odejść".

Obecne czytam "Dzienniki" Sylvii Plath, pierwszą z książek, które znalazły się na liście "Najważniejszych nieprzeczytanych książek", którą możecie znaleźć TUTAJ.

sobota, 28 lipca 2012

Top 10: Wymarzone podróżnicze cele

Dziś TOP 10: Dziesięć wymarzonych podróżniczych celów [źródło]

Postanowiłam powiązać tę listę z książkami, po lekturze których nabrałam ochotę na zobaczenie opisywanych w niej miejsc.

1. Hiszpania, a szczególnie Barcelona

Uwielbiam książki, których akcja rozgrywa się w Barcelonie. I nie ma znaczenia, czy są to zwariowane powieści kryminalno-przygodowe (cykl o detektywie-lumpie Mendozy), mroczne i tajemnicze historie (cykl Zafóna o Cmentarzu Zapomnianych Książek czy "Antykwariusz" Juliána Sáncheza) czy psychologiczne powieści obyczajowe ("Złuda" Carmen Laforet). O Barcelonie jestem w stanie przeczytać niemal wszystko.



2. Australia

Marzenie o wyjeździe do kraju kangurów, dziobaków i innych niesamowitych stworzeń, to efekt mojej dziecięcej fascynacji przygodami Tomka Wilmowskiego, bohatera cyklu powieści Alfreda Szklarskiego. Pierwszym tomem serii jest "Tomek w krainie kangurów", akcja rozgrywa się głównie w Australii. Z zapartym tchem towarzyszyłam Tomkowi i jego przyjaciołom podczas kolejnych wypraw. W tamtych czasach ta seria była dla mnie takim oknem na świat.

Miłośnikom tego kraju, polecam książkę Marka Tomalika "Australia. Gdzie kwiaty rodzą się z ognia".

3. Kambodża

Ogromnie chciałabym zobaczyć miasto królewskie Angkor Thom, a przede wszystkim świątynię Angkor Wat, zbudowaną ku czci hinduskiego boga Wisznu. 
Pomysł nasunął mi się po lekturze albumu "Angkor" Jacka Pałkiewicza.

4. Japonia

Poznać kraj Murakamiego, to byłoby coś. Choć przyznaję, że to nie twórczość tego autora sprawiła, że Japonia znalazła się na liście moich marzeń. Oglądaliście film "Hanami - kwiat wiśni"  w reżyserii Doris Dörrie? Jeśli nie, to zachęcam. Dla mnie jest to obraz magiczny. Po prostu perełka.

O Japonii ciekawie pisał też Bruczkowski (zwłaszcza w "Bezsenności w Tokio") i Gail Tsukiyama w "Ulicy tysiąca kwiatów".


5. Toskania

W pewnym momencie na rynku pojawiło się sporo książek o tym zakątku Włoch. Książek Frances Mayes pewnie przedstawiać nie trzeba. W podobnym stylu jest też "Extra Virgin" Annie Hewes. Lektura tych książek obudziła we mnie nie tylko głód podróżowania, ale też ten głód zwyczajny, fizyczny - toskańskie lektury pełne są kulinarnych wycieczek w poszukiwaniu najwspanialszych smaków.



6. Mongolia

Fascynację tym krajem zawdzięczam Bolesławowi A. Urynowi, autorowi świetnej książki "Mongolia: wyprawa w tajgę i step". Autor spędził w Mongolii dziesięć lat, co zaowocowało powstaniem pasjonującego zapisu najciekawszych jego wypraw. Książka jest pięknie wydana i oczywiście nie brakuje w niej wspaniałych zdjęć.




7. Tajlandia

O Tajlandii słychać coraz częściej i coraz więcej osób wybiera ten kraj, jako miejsce wakacyjnego wypoczynku. Magdalena i Paweł Opaska, którzy postanowili rowerami okrążyć Ziemię (o ich wyprawie można przeczytać w dwutomowym wydaniu "Przez świat na rowerach w dwa lata") to właśnie Tajlandię wymienili jako kraj, w którym mogliby zamieszkać. Biorąc pod uwagę to, ile widzieli podczas wyprawy, nie trudno dojść do wniosku, że Tajlandia musi mieć w sobie coś niezwykłego. 


8. Namibia

To jedno z moich najświeższych marzeń, które powstało pod wpływem lektury "Namibia: 9000 km afrykańskiej przygody" Anny i Krzysztofa Kobusów. To tylko dowodzi tego, że dobrze napisana książka potrafi wpłynąć na nasze życie i marzenia.

9. Indie

Kraj, który mnie fascynuje swoją różnorodnością i egzotyką, i przeraża swą... różnorodnością i egzotyką. Kraj kolorów i chaosu, kraj ciekawej kultury, przepychu i biedy. Kraj kolorowego, roztańczonego Bollywoodu i smutnych losów bohaterów "Slumdoga. Milionera z ulicy".






10. Nowy York

Tak po prostu. Z chęci przekonania się na własne oczy, co ma w sobie takiego to miasto, że bohaterowie amerykańskich książek i filmów porzucają swoje dotychczasowe życie i dają się wciągnąć w wir życia na pełnych obrotach, w tym amerykańskim mieście marzeń.

Jakiś przykład? Ot, choćby "Diabeł ubiera się u Prady" Lauren Weisberger.

środa, 25 lipca 2012

Maria Czubaszek, Artur Andrus "Każdy szczyt ma swój Czubaszek"
Papieros, kawka i purchawka

Maria Czubaszek, Artur Andrus
Każdy szczyt ma swój Czubaszek
Prószyński i S-ka
2011
322 strony
Marię Czubaszek można lubić. Albo nie. Marię Czubaszek można cenić za humor, za osobowość, za cokolwiek. Albo i nie. Natomiast nie można powiedzieć, że Maria Czubaszek jest osobą nieciekawą. A jeśli ktoś uważa, że jednak można, to powinien w najbliższym czasie przeczytać wywiad, który z satyryczką przeprowadził Artur Andrus, sam zresztą będący postacią niebanalną. A gdy dwie takie osobistości wspólnie zasiądą do rozmowy, to jej efekt z pewnością zasługuje na uwagę.

poniedziałek, 23 lipca 2012

Robert McCammon "Chłopięce lata"
W magicznym świecie dwunastolatka

Robert McCammon
Chłopięce lata
Wyd. EM
1996
552 strony
Dorastamy i nic nie jest w stanie tego zmienić. Nasze dziecięce fantazje i radosna beztroska, ustępuję pod naciskiem trosk dorosłego życia. Marzenia schodzą na dalszy plan. Zupełnie inaczej spoglądamy na otaczający nas świat.

Cory Mackenson, bohater Chłopięcych lat[1] Roberta McCammona, ma lat dwanaście i wciąż jeszcze może się cieszyć beztroskim dzieciństwem. Wraz z rodzicami i psem Zbójem, mieszka w Zephyr, niewielkiej miejscowości w Alabamie. Spędza czas na typowych dla swego wieku zabawach. Ma grupkę przyjaciół i razem z nimi gra w baseball, włóczy się po miasteczku, chodzi do kina na filmy o potworach czy urządza biwaki w lesie. Cory nie cierpi matematyki, ale za to uwielbia tworzyć opowiadania. Zwykle pisze o tym, co podszeptuje mu bujna wyobraźnia. Pewnego dnia wydarzy się jednak coś, co okaże się o wiele bardziej pasjonującym tematem od zmyślonych historyjek o kowbojach, Indianach czy kosmitach.

Był rok 1964. Noc jeszcze się nie skończyła, gdy Cory i jego ojciec, Tom, wyruszyli furgonetką do mleczarni "Zielone Łąki". Tom jest mleczarzem i co rano rozwozi mieszkańcom Zephyr butelki z mlekiem, kartony świeżych jaj, kubki twarogu i sałatki ziemniaczano fasolowej, będącej specjalnością >>Zielonych Łąk<<[2] Tego dnia miał sporo pracy, więc zabrał syna ze sobą. Jechali właśnie w kierunku jeziora, gdy tuż przed nimi, z lasu wyskoczył samochód. Brązowy samochód miął nas o cal. Zobaczyłem, że zjeżdża z szosy numer 10 i stacza się z nasypu po prawej stronie drogi. Reflektory miał wyłączone, ale za kierownicą ktoś siedział. Opony z chrzęstem przedzierały się przez ściółkę; samochód wjechał na niewielką, urwiście zakończoną czerwoną skałę i zniknął w mroku. Bryzgi wody poleciały do góry i wtedy uświadomiłem sobie, że samochód właśnie zsunął się do jeziora[3] - opowiada nam Cory. Ojciec chłopca bez wahania ruszył na ratunek. Gdy kierowca brązowego samochodu nie zareagował na jego wołanie, Tom skoczył do wody. Podjęta w ułamku sekundy decyzja sprawiła, że tego dnia jeszcze długo nie będzie potrafił wymazać z pamięci.

Robert McCammon
źr. robertmccammon.com
Za kierownicą tonącego samochodu siedział mężczyzna. Był nagi, miał opuchniętą i zmasakrowaną twarz. Jego gardło omotano struną do pianina z taką siłą, że cienki, miedziany drut przeciął skórę, wrzynając się w ciało. Zwłok nie udało się wyciągnąć z samochodu ani w tamtej chwili, ani gdy na miejscu zjawiła się policja. Tożsamości denata nie ustalono i cała ta niewyjaśniona historia pewnie z czasem stałaby się jedynie krążącą po okolicach legendą, gdyby nie nocne koszmary Toma i ciekawość jego syna. Chłopiec podejrzewa, że mordercą może być ktoś z mieszkańców miasteczka, kto miał nadzieję, że głębokie jezioro ukryje jedyny dowód na popełnienie tej okrutnej zbrodni.

Wbrew temu, co może się nasunąć po przeczytaniu powyższych słów, nie jest to thriller czy powieść sensacyjna. Chłopięce lata to przede wszystkim wspaniała, magiczna opowieść o świecie widzianym oczyma dwunastoletniego chłopca. Zagadka często schodzi na drugi plan, a my obserwujemy codzienność Cory'ego. Narratorem jest sam chłopiec, który żywym, plastycznym językiem opisuje swoje przygody, niejednokrotnie zabierając nas ze sobą w pełną magii podróż. Wyobraźnia chłopca jest nieograniczona. Niekiedy trudno oddzielić fantazję od rzeczywistości. Elementy fantastyczne przeplatają się z szarą codziennością, groza miesza się z beztroską, a całość aż kipi od emocji.

Ogromnym plusem powieści jest jej wielowątkowość. Cory co rusz wpada w wir nowych wydarzeń. Przygoda goni przygodę, tajemnica tajemnicę. W tym magicznym świecie nic nie jest oczywiste i niewiele da się przewidzieć. W trakcie lektury spotkamy całe mnóstwo wyjątkowych postaci, jak choćby ekscentrycznego Vernona przemykającego nago po miasteczku czy tajemniczą, liczącą sto sześć lat Damę. Autor nie ucieka też od tematów poważnych. Znajdzie się w tym magicznym świecie miejsce na takie wątki jak segregacja rasowa, walka o prawa człowieka czy korupcja.

Gdyby Tim Burton szukał inspiracji do nowego filmu, powinien sięgnąć po "Chłopięce lata". Ta historia widziana oczami reżysera o tak nieograniczonej wyobraźni i specyficznym poczuciu humoru mogłaby się okazać prawdziwym filmowym majstersztykiem. Nikt nie zrobiłby tego lepiej. Burton mistrzowsko opowiada historie, w którym fantazja miesza się z rzeczywistością, bajka z grozą, a całość tworzy magiczny, niepowtarzalny świat. Skojarzenie z Burtonem nasunęło mi się m.in. gdy dotarłam do historii Zbója, która ogromnie przypominała tę, którą reżyser opowiedział w krótkometrażowym filmie Frankenweenie z 1984 roku.

Robert McCammon stworzył piękną i tajemniczą powieść, łączącą w sobie wiele gatunków. W powieść obyczajową, opisującą życie małego miasteczka, wplótł wątek morderstwa i tajemnicy, dorzucił lekkość powieści przygodowej, elementy grozy i magii. Wszystko to widzimy oczami chłopca o bujnej wyobraźni, który przenosi nas do świata swojego dzieciństwa jednocześnie sprawiając, że z nostalgią sięgniemy także do własnych wspomnień.

Podczas jednej z wypraw, Cory usłyszał takie słowa: Nie spiesz się do dorosłości. Staraj się pozostać chłopcem tak długo, jak to tylko możliwe, bo gdy raz stracisz moc magii, na zawsze pozostaniesz żebrakiem szukającym jej okruchów[4]. Mogę tylko życzyć Wam i sobie, byśmy nigdy nie utracili tej cząstki magii, która pozwala nam zachować dziecięcy entuzjazm i choć odrobinę tamtego spojrzenia na świat.

***
[1] W tym roku Wydawnictwo Papierowy Księżyc wznowiło książkę, wydając ją pod tytułem Magiczne Lata
[2] Robert McCammon, Chłopięce lata, przeł. Maria Grabska, wyd. EM, Warszawa, 1996, s. 15.
[3] Tamże, s. 18.
[4] Tamże, s. 447.

sobota, 21 lipca 2012

Raymond Maufrais "Zielone piekło"
Gorący oddech przygody

Raymon Maufrais
Raymond Maufrais
Zielone piekło
Wyd. Zysk i S-ka
2011
424 strony
Chcę Wam przedstawić Raymonda Maufrais'a, młodzieńca pełnego pomysłów, niespokojnego ducha, chłopaka, który postanowił porzucić rodzinną Francję, by spełnić swe marzenia o podróżach i odnalezieniu indiańskich plemion. W lipcu 1946 roku Raymond wyruszył do Brazylii, gdzie miał okazję uczestniczyć w ekspedycji do serca Mato Grosso. Wyprawa ta nie odniosła większego sukcesu, a młody podróżnik wrócił do rodziny. W głowie kiełkował mu już jednak nowy pomysł. Chciał zbadać Gujanę Francuską, leżącą w północno-wschodniej części Ameryki Południowej. W 1949 roku znów był gotowy do wyprawy, choć z przyczyn finansowych utknął na jakiś czas w Cayenne (obecnie największe miasto Gujany Francuskiej). Łatwo się jednak nie poddał i w końcu ruszył w dżunglę, zostawiając po sobie w własnoręcznie skleconej chatce jedynie kilka drobiazgów i dziennik. To właśnie zapiski z tego dziennika stanowią zasadniczą część Zielonego piekła


środa, 18 lipca 2012

25 najbardziej przereklamowanych i przesadnie wychwalanych książek wg Wirtualnej Polski

Wirtualna Polska opublikowała listę "25 najbardziej przereklamowanych i przesadnie wychwalanych książek"[źródło]. Na stronie podanej w linku stronie znajdziecie uzasadnienie wyboru.
Pomysł mi się spodobał i postanowiłam spróbować odnieść się do tej listy. Efekt poniżej.

25. Danuta Wałęsa "Marzenia i tajemnice"
Nie czytałam. Nie szukam, ale jak sama w ręce wpadnie, to nie wyrzucę. Książki o życiu znanych ludzi zawsze cieszyły się popularnością, podobnie jak kolorowe magazyny plotkarskie. Lubimy grzebać w cudzych życiorysach. Książka o takim tytule i sygnowana takim nazwiskiem, nie mogła przejść bez echa.

24. Carlos Ruzi Zafón "Cień wiatru"
Należę do tych, którzy się tą książką zachwycają. Tajemnicza Barcelona, książki i zagadka do rozwikłania, to jest to, co tygryski bardzo lubią.

23. Haruki Murakami "Kronika ptaka nakręcacza"
Oj, bo będę gryzła. Absolutnie nie zgadzam się z umieszczeniem Murakamiego na tej liście. Tak, to ja, zwariowana fanka, która nie da o "Kronice..." powiedzieć ani jednego złego słowa, jest głucha na wszelką krytykę i choć dostrzega pewne wady (malutkie!) w twórczości pisarza, to będzie go uparcie bronić i nie da sobie wmówić, że mogłaby się mylić.

22. Andrzej Sapkowski - saga o Wiedźminie
Nadal nie czytałam, choć książki wychylają się z regału, celem zwrócenia na siebie uwagi. Z fantastyką jest mi na razie nie po drodze.

21. Dorota Masłowska "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną"
Inna i niezła. Bełkotać też trzeba potrafić, a Masłowskiej wyszło to całkiem zgrabnie. Nie wpadam w zachwyt, ale i nie zamierzam mieszać tej książki z błotem. Traktuję ją jak udany eksperyment literacki, który narobił sporo zamieszania, a to lepsze, niż napisanie powieści, o której nikt nie słyszał, poza pracownikami marketu, którzy wyprzedają jej egzemplarze za złotówkę.

20. Harlan Coben "Niewinny"
Akurat tego tytułu nie znam, ale twórcom zestawienia nie chodziło o krytykę tego tytułu, a całej twórczości autora thrillerów. Książki Cobena są raz lepsze raz gorsze, zupełnie jak u jego konkurencji. Ot, po prostu jeden z autorów tego gatunku, który nie zasługuje ani na to, żeby go wielbić, ani by jego książki całkiem odrzucić.

19. J.K. Rowling seria o Harrym Potterze 
Dałam się zaczarować. Może nie jestem szaloną fanką, nie znam na pamięć zaklęć i nie mam kubka z podobizną Zgredka, ale serię wspominam z sympatią.

18. John Irving "Regulamin tłoczni win"
Twórcy listy zarzucają Irvingowi operowanie tymi samymi schematami i odcinanie kuponów od sukcesu. Po czterech przeczytanych tytułach: kiepskim debiucie "Uwolnić niedźwiedzie" oraz fantastycznych kolejnych powieściach "Hotel New Hampshire", "Świat według Garpa" oraz właśnie "Regulamin tłoczni win", trudno mi się odnieść do tego zarzutu. Kwestia znalezienia się Irvinga na tej liście, pozostaje więc niewyjaśniona.

17. Andrzej Pilipiuk "Kroniki Jakuba Wędrowycza"
Grafomańska? Owszem. "Disco-polo" fantastyki? Nie zaprzeczę. Ale jak sam Pilipiuk stwierdził "Czy każdy musi kochać Verdiego z Bachem?"*. Nie musi. Czasami nawet miłośnik sushi, ma ochotę na pospolitego kotleta z ziemniakami i kapustą. Wsuwa, aż mu się uszy trzęsą i nawet lekka niestrawność mu nie straszna.
Wędrowycza uwielbiam (kotlety też). Wszystkie tomy dostarczyły mi czystej rozrywki. Dopiero część szósta "Homo bimbrownikus" zdecydowanie odstaje poziomem od reszty i tego tomu już nie polecam. Inne książki Pilipiuka też już niespecjalnie mi podeszły, choć nie próbowałam jeszcze podobno niezłego cyklu "Kuzynki".

16. Stefan Żeromski "Przedwiośnie"
Nie było tak źle, jak na szkolną lekturę, oczywiście. 
Przeczytaną po skończeniu szkoły, gdy się jej czytać już nie musiało, oczywiście. ;)

15. Helen Fielding "Dziennik Bridget Jones"
Lekka, zabawna, czasami ten typ literatury jak najbardziej mi odpowiada. Czytać należy z przymrużeniem oka, wyłączyć myślenie, olać stereotypowość tekstu i dobrze się bawić.

14. Grażyna Plebanek "Nielegalne związki"
Nie miałam pojęcia, że ta książka jest na tyle popularna, by znaleźć się na tej liście. Grażynę Plebanek polubiłam czytając "Dziewczyny z Portofino" i "Przystupę", a teraz do listy książek do znalezienia, dopisuję "Nielegalne związki" i będę liczyła na to, że autor listy się myli i warto po tę lekturę sięgnąć.

13. J. D. Salinger "Buszujący w zbożu"
Przeczytać przeczytałam, ale nie jest to opowieść, która pozostałaby we mnie na dłużej. Właściwie to niewiele już z tej książki pamiętam. Gdyby nie piętrzący się stosik książek zupełnie mi nie znanych, może i wróciłabym raz jeszcze do tej historii. Może tym razem w pełni bym ją doceniła?

12. Eliza Orzeszkowa "Nad Niemnem"
W liceum interesowało mnie wiele rzeczy, ale czytania lektur wśród nich nie było. Efekt? Do dziś wstydzę się nieznajomości kanonu. Co jakiś czas próbuję ten wstyd zniwelować, sięgając po jakiś tytuł, ale nadrabianie zaległości idzie mi na tyle opornie, że "Nad Niemnem" nadal pozostaje historią znaną mi jedynie ze streszczeń.

11. Bronisław Wildstein "Dolina nicości"
Nie czytałam.

10. James Joyce "Finneganów tren"
Nie znam. Nie czytałam ani tej książki, ani Joyce w ogóle. Czuję, że nie dorosłam.

9. Dan Brown "Anioły i demony"
"Kod Leonarda da Vinci" łyknęłam bez oporów, "Anioły i demony" były bardziej oporne. Niby dużo się działo, ale się nudziłam. Na pewno popełniłam grzech "pomieszanej kolejności", czyli najpierw obejrzałam film i książka straciła już element zaskoczenia, który w tego typu literaturze ma jednak największe znaczenie.

8. Stieg Larsson - trylogia "Millenium"
Mi się podobała. Najbardziej tom drugi. I chętnie przeczytałabym też czwarty, gdyby to było możliwe.

7. Małgorzata Kalicińska "Dom nad rozlewiskiem"
"Trylogia mazurska", do której należy wspomniana książka, ani mnie nie zachwyca, ani nie irytuje. Pierwszy tom był dobry, drugi lepszy, trzeci nudny. Ot, lekka lektura, po której niewiele zostaje, ale którą czytało się całkiem przyjemnie (pomijając tom trzeci oczywiście).

6. Elizabeth Gilbert "Jedz, módl się, kochaj"
Zgadzam się w stu procentach. Nudziłam się jak mops. Ani to mądre, ani ciekawe, a już na pewno nie jest dobrze napisane. Więcej zarzucić nie mogę, bo moja pamięć dosyć dokładnie usunęła tę książkę z rejestru. Ale pamiętam, że żeby się dobić, przeczytałam jeszcze zbiór opowiadań autorki "Imiona kwiatów i dziewcząt". Było jeszcze gorzej.

5. Eric-Emmanuel Schmitt "Oskar i pani róża"
Pod wpływem emocji w sześciostopniowej skali oceniłam tę książkę na 6. Po czasie myślę, że może jednak za wysoko, ale na razie tak zostało. Mnie takie historie zawsze wzruszają i trudniej wtedy o obiektywizm. Tym, którym podobała się ta książka, polecam "Dojrzewanie błazna" Jonasa Gardella.

4. Katarzyna Grochola "Nigdy w życiu"
Oj, no. Może i nie jest to literatura z górnej półki, ale panią Kasię bardzo lubię (na spotkaniach autorskich jest fantastyczna), a jej książki czytam z przyjemnością. Tym, którym nie podoba się seria o Judycie, polecam "Trzepot skrzydeł" - to zupełnie inna, poruszająca literatura. Warto dać pani Kasi drugą szansę. Ja lubią ją we wszystkich odsłonach.

3. William Wharton "Dom na Sekwanie"
Whartona próbowałam czytać w liceum. Nie wyszło. Teraz mam za sobą tylko dwie książki: niezłego "Ptaśka" (który doczekał się nudnej ekranizacji w reż. Alana Parkera, ale z tą moją opinią mało kto się zgadza) i nieco lepszych "Spóźnionych kochanków". "Dom na Sekwanie" jest najsłabiej ocenioną książką Whartona na BiblioNETce, w związku z czym, ta książka raczej nie znajdzie się na mojej czytelniczej liście.

2. Stephenie Meyer "Zmierzch"
O, tak. Zdecydowanie tak. Co prawda pierwszej części wystawiłam niebotycznie wysoką ocenę na BiblioNETce (oceniłam ją na cztery; literaturę młodzieżową często oceniam pod kątem tego, czy spodobałaby mi się w wieku nastu lat; wtedy pewnie by mi się spodobała), ale fakt pozostaje faktem - seria jest kiepska. Ponieważ drugi tom był słabszy od pierwszego, istnienie części kolejnych wyrzuciłam z pamięci i pewnie nigdy się już nie dowiem, jak skończyła się historia miłości ludzko-wampirzej.
Filmy na podstawie sagi były jeszcze gorsze. Tzn. pierwsza część, drugiej nawet nie próbowałam oglądać.

1. Paulo Coelho - dzieła zebrane
Fenomen tego pana tłumaczę sobie tym, że czasami dopada ludzi taki okres, kiedy poszukuję złotych myśli, prawd, które można odnieść do własnego życia. U jednych ten okres trwa kilka dni, u innych całe życie. Etap karmienia się truizmami, które odnosiłam do własnego życia mam już za sobą i mam nadzieję, że już do niego nie wrócę. Rady i spostrzeżenia Coelho, kojarzą mi się ze zwrotami, jakie rzucamy chcąc podnieść kogoś na duchu. "Dasz radę", "będzie dobrze", "wszystko się ułoży" - mówimy, choć te słowa nie mają mocy czynienia zmian na lepsze choć wiemy, że bliscy właśnie nimi będą nas karmić, nawet jeśli nie mają one potwierdzenia w rzeczywistości. Ale te słowa gładko do nas trafiają i czujemy się podniesieni na duchu. I w taki sam sposób działa proza Coelho.


Na liście zabrakło mi skandynawskiego cyklu Camilli Läckberg, którego pierwszym tomem jest thriller "Księżniczka lodu". Seria ta robi furorę, a moim zdaniem nie wyróżnia się niczym szczególnym od innych książek tego typu. Owszem, jest ciekawa, ale nie powala na kolana. Spodziewałam się po niej więcej.


---
*ksiazki.wp.pl

wtorek, 17 lipca 2012

Daniel Pennac "Jak powieść"
Prawa każdego czytelnika

Daniel Pennac
Jak powieść
Wyd. MUZA S.A.
176 stron
Jak powieść Daniela Pennac’a jest esejem o literaturze i o czytaniu. Całość jest napisana lekko i przystępnie. W tej niewielkiej objętościowo książce, autor dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat czytelnictwa. Zaczyna od tego, od czego swoją przygodę z literaturą rozpoczyna większość z nas, od bajek opowiadanych nam przez rodziców, od pierwszych poznanych literek i tworzonych z nich słów i wreszcie od pierwszych samodzielnie przeczytanych wyrazów i tej dumy, na widok radości rodziców. Następnie Pennac porusza także temat m.in. tego, dlaczego dzieci niekiedy tracą zainteresowanie książkami, a młodzież reaguje na ich widok z niechęcią.

niedziela, 15 lipca 2012

Top 10 - Ulubione animacje

Dziś kolejna zaległa akcja TOP 10, tym razem z listy wybrałam Ulubione animacje.[źródło]







Pierwsza piątka to animacje, które najbardziej kojarzą mi się z dzieciństwem, bajki na które niecierpliwie czekałam i z zapartym tchem śledziłam losy bohaterów.

1. "Smerfy" Peyo

Ukochana bajka z dzieciństwa, okresu, w którym człowiek nie rozbierał bajki na czynniki pierwsze, tylko dobrze się bawił oglądając przygody małych, niebieskich stworków. Moją ulubioną postacią oczywiście był Gargamel, dzielny czarnoksiężnik, który nigdy się nie poddawał. ;)

Twórcą postaci Smerfów jest belgijski ilustrator i autor komiksów Pierre Culliford, znany jako Peyo.

Co ciekawe, nawet Smerfom nie udało się uniknąć nagonki, której ofiarą padł między innymi Tinky Winky, jeden z Teletubisiów, któremu zarzuca się homoseksualizm, transseksualizm i nie wiadomo co jeszcze. Według australijskiego badacza popkultury Marca Schmidta wioska Smerfów jest jedną wielką marksistowską utopią. Papa Smerf ze swoją czerwoną, komunistyczną czapeczką to sam Karol Marks, Ważniak to Lech Trocki, stanowiący zagrożenie dla Papy Marksa, Gargamel to symbol kapitalizmu, a jego kot Klakier to przedstawiciel uciśnionej klasy robotniczej.

2. "Gumisie"

"Gumisie" wyprodukowało studio Disneya. Cała seria składa się z 95 odcinków.

Oczywiście i w tej bajce miałam swego ukochanego bohatera. Tym razem moje serce zdobył poczciwy ogr Toudi, zawsze wierny swemu panu i gotowy do największych poświęceń.




3. "Król lew"

Bajka, która wzruszyła chyba wszystkich, a ja nie byłam wyjątkiem. Za muzykę do filmu został nagrodzony Oscarem fenomenalny Hans Zimmer.







4. "Nowe przygody Kubusia Puchatka"

Serial powstał w oparciu o przygody sympatycznego misia w czerwonej koszulce i jego przyjaciół zamieszkujących Stumilowy Las, postaci stworzonych przez angielskiego Alana Aleksandra Milne. Wiecznie głodny miś o bardzo małym rozumku, strachliwy prosiaczek czy rozbrykany tygrysek - tych postaci nie mogło zabraknąć w dziecięcym świecie.




5. "Asterix"

Z dzieciństwa pamiętam zarówno komiksy autorstwa René Goscinnego i Alberta Uderzo jak i stworzone na ich podstawie animacje.

Przygody Asterixa i Obelixa bawią mnie do dziś. Na studiach w przerwach między wykładami, zdarzało mi się czasami popędzić do Empiku i siedząc na podłodze z komiksem na kolanach, śledzić przygody dzielnych Galów.

6. "Gnijąca Panna Młoda Tima Burtona" 

Bardzo cienię twórczość Burtona, bez względu na to czy tworzy animacje czy filmy aktorskie, wychodzi mu to rewelacyjnie. Jego wyobraźnia jest chyba nieograniczona. "Gnijącą Pannę Młodą" po prostu uwielbiam. Pasuje mi wszystko: muzyka, scenariusz, czarny humor i przede wszystkim sama animacja, na którą składa się ponad 109 milionów klatek. 





7. "Katedra" Tomasza Bagińskiego

Absolutna rewelacja. Jedyna animacja (rym niezamierzony), którą oglądałam z otwartą z zachwytu paszczą. Scenariusz powstał na podstawie opowiadania Jacka Dukaja "Katedra". Praca nad siedmiominutowym filmem zajęła Bagińskiemu trzy lata.

Film został nominowany do Oscara 2002 w kategorii "Najlepszy krótkometrażowy film animowany", niestety samej nagrody Bagińskiemu nie przyznano.

8. "Shrek"

Tej produkcji nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Któż z nas nie cytował kwestii z filmu? Osioł i Shrek to już postaci kultowe, a animacja doczekała się kilku mniej lub bardziej udanych kontynuacji.

Film został nagrodzony m.in. Oscarem za najlepszy długometrażowy film animowany, nominowany był do Złotego Globu w kategorii "najlepsza komedia lub musical" (wygrał "Moulin Rouge!")  i brał udział w konkursie głównym w festiwalu Cannes (wygrana "Pokoju syna", którego niestety wciąż jeszcze nie widziałam).

9. "Piotruś i wilk" Suzie Templeton

Mnóstwo emocji skumulowanych w trzysiestominutowym filmie. Polecam!

Film w pełni zasłużenie został nagrodzony Oscarem 2008 w kategorii "najlepszy krótkometrażowy film animowany". Kto nie widział, może zajrzeć TUTAJ.




10. "Mary i Max" Adama Elliota

Wspaniale zilustrowana słodko-gorzka opowieść o korespondencyjnej przyjaźni pomiędzy ośmioletnią Australijką a samotnym, dorosłym mężczyzną mieszkającym w Nowym Yorku. Ciekawa historia, oryginalna animacja.








Dziesięć to jak się okazuje bardzo mało. Nie zmieściła mi się na liście pierwsza część "Epoki lodowcowej" z moim ukochanym Scratem (czwarta część jest już od kilku dni w kinach, ale ponieważ poprzednia bardzo mnie zawiodła, poczekam na wydanie dvd). Nie ma też na liście "Madagascaru", który uwielbiam (moja miłość do ekipy Pingwinów jest nadal tak silna, jak podczas pierwszego seansu) i już nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się część trzecia, w której przesympatyczna ekipa z nowojorskiego zoo, podejmie kolejną próbę powrotu do domu. Polska premiera odbędzie się 3 sierpnia.

Jest jeszcze jedna animacja, której nie może zabraknąć w tym zestawieniu. "Drżące trąby" Natalii Brożyńskiej wygrały m.in. Konkurs Polskich Filmów Krótkometrażowych i narobiły zamieszania w Internecie, wzbudzając skrajne emocje.

"Drżące trąby" do obejrzenia poniżej. I pamiętajcie: Prosiak statysta jest ważny! ;)

piątek, 13 lipca 2012

Daria Doncowa "Zupa ze złotej rybki"
Rosyjski kryminał na wesoło

Daria Doncowa
"Zupa ze złotej rybki"
Wyd. Świat Książki
2004
320 stron
Są tacy ludzie, którzy przyciągają dziwne wydarzenia. Jedną z takich osób jest Daria Wasiljewa, bohaterka cyklu komedii kryminalnych autorstwa rosyjskiej pisarki Darii Doncowej.

Zupa ze złotej rybki jest czwartą książką tej rosyjskiej pisarki, jaką udało mi się przeczytać. Bez względu na to, czy główną bohaterką jest Daria Wasiljewa czy Eulampia Romanowa (postać z innego cyklu autorstwa Rosjanki) schemat opowieści jest bardzo podobny. Mamy w niej pełną energii kobietę w średnim wieku, bardzo przebojową, odważną, dociekliwą i pełną szalonych pomysłów oraz kogoś z jej otoczenia, kto władował się w tarapaty (czyt. morderstwo, zwykle w roli oskarżonego), czyli zagadkę do rozwiązania.

czwartek, 12 lipca 2012

Dawid W. Pierce "Nie pozwól mi odejść"
W drodze na szczyt

David W. Pierce
Nie pozwól mi odejść
Wyd. WAM
2010
260 stron
David W. Pierce w Nie pozwól mi odejść opowiada swoją własną historię. Głównym jej wątkiem są jego relacje z nastoletnią córką, Chery. David wraca do wspomnień sprzed lat, do dnia, w którym córka pod wpływem lektury Wszystko za Everest namówiła go do wyprawy na górę Pikes Peak w Kolorado, mierzącą ponad cztery tysiące metrów nad poziom morza. Pomimo wielu trudności, braku doświadczenia górskiego i kondycji, pomimo wielu chwil zwątpienia udaje im się osiągnąć cel. 

Od tego momentu zapragną stawiać przed sobą kolejne wyzwania, biorąc udział w maratonach i wspinając się na coraz trudniejsze do zdobycia góry. Łącząca ich więź staje się coraz silniejsza, a każda wspólnie spędzona chwila czegoś ich uczy. Chera nauczyła mnie, że nie zawsze ważne jest dotarcie na szczyt, ważniejszy jest sam proces chodzenia[1] - zwierza się David. Czas, który córka z ojcem razem spędzili, pozwolił im przeżyć wiele trudnych, ale i wspaniałych chwil. Podejmując kolejne wyzwania, pokonują własne słabości. Poznają swoje możliwości, a przede wszystkim siebie nawzajem. Troszczą się o siebie, wspierają i wspólnie idą do przodu. Można im tylko pogratulować tak wspaniałych relacji, tej mocnej więzi łączącej ojca z dorastającą córką.

środa, 11 lipca 2012

Mary McGarry Morris "Daleko od świata"
Powrót

Mary McGarry Morris
Daleko od świata
Wyd. C&T
2009
352 strony
Skazany za morderstwo ciężarnej kobiety Gordon Loomis, po 25 latach wychodzi na zwolnienie warunkowe. Powracając do rodzinnego miasteczka, musi stawić czoła ludziom, którzy od pierwszej chwili będą spoglądać na niego przez pryzmat tego, co zrobił w przeszłości. Część z nich nie będzie wiedziało jak się zachować, niektórzy będą go unikać, inni - choć nie bez pewnych obaw - postarają się go zaakceptować i pozbyć się strachu przed dwumetrowym, ważącym sto sześćdziesiąt kilogramów mężczyzną z wyrokiem.

wtorek, 10 lipca 2012

Martyna Wojciechowska "Kambodża"
Stąpając po polu minowym

Martyna Wojciechowska
Kambodża
Wyd. G+J RBA
2011
120 stron
Kambodża Martyny Wojciechowskiej to niewielka objętościowo książeczka, zaledwie 128 stron kieszonkowego formatu. Sporą jej część zajmują zdjęcia.

Książkę można podzielić na kilka części. Pierwsza zawiera króciutką historię Kambodży oraz kilka przydatnych informacji dla osób chcących zwiedzić ten kraj. Można w niej znaleźć m.in. adres Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Kambodży, namiary na ciekawe strony internetowe dotyczące kraju, porady praktyczne dotyczące transportu, jedzenia, bezpieczeństwa itp.

niedziela, 8 lipca 2012

Top 10 - Najlepsze wakacyjne lektury

Dziś kolejna odsłona rankingu TOP10. Dzisiejszy temat to:
Najlepsze wakacyjne lektury![źródło]


Temat można interpretować różnie. Moja lista składać się będzie z tytułów, które uważam za najlepszych towarzyszy letnich podczas letnich wycieczek, idealne do wylegiwania się w cieniu, opalania w słońcu lub podczas deszczowych popołudni. 


1.  Linda Holeman "Księżycowa klatka"
  
Książka opowiada historię Afganki, która nie mogąc dać mężowi dzieci, zostaje uznana przez ludzi za przeklętą. Poniżana dziewczyna postanawia skorzystać z nadarzającej się okazji i uciec z kraju z nowo poznanym Anglikiem. Czy dziewiętnastowieczny Londyn stanie się jej domem? 

"Księżycowa klatka" to napisana żywym językiem opowieść o egzotycznej Azji, pochmurnym Londynie, a przede wszystkim wielkiej miłości.



sobota, 7 lipca 2012

Między Azją a Europą: muzyka romska




Dziś będzie troszkę muzycznie i fotograficznie. 
Wybraliśmy się wczoraj z Mężem na mały spacer nad Jezioro Maltańskie i przy okazji postanowiliśmy zajrzeć na maraton koncertowy "Między Azją a Europą: muzyka romska". Na scenie mieli się pojawić:
  • The Musician of the Nile - egipska muzyka w nowoczesnym wydaniu
  • Hasan Yarimdünya - turecki klarnecista i jego etniczny jazz
  • Parno Graszt - węgierski zespół, wykonujący muzykę skoczną i pełną energii
  • Dhoad Gypsies of Rajastan - indyjski zespół z Radżastahanu
  • Carmen Linares - hiszpańska śpiewaczka flamenco
  • Tsigunz Fanfara Avantura - polska orkiestra dęta, wykonująca muzykę zainspirowaną tradycyjnymi melodiami bałkańskimi

piątek, 6 lipca 2012

Carmen Laforet "Złuda"
Barcelona, miasto złudzeń

Carmen Laforet
Złuda
Świat Książki
2007
269 stron
Wycieczka do Barcelony jest moim największym podróżniczym marzeniem. Chciałabym przespacerować się aleją La Rambla, na La Boqueria kupić świeże owoce, przystanąć w cieniu świątyni Segrada Familia, zwiedzić Camp Nou i Muzeum Picassa. I jeszcze żeby było ciepło, słonecznie, kolorowo, a w tle brzmiała gorąca, hiszpańska muzyka. Chętnie więc sięgam po książki, których akcja rozgrywa się w tym magicznym mieście. Okazuje się jednak, że Barcelona nie zawsze jest tak piękna jak to pokazują turystyczne prospekty. Powojenna Barcelona naszych dzisiejszych bohaterów, z pewnością taka nie jest.

czwartek, 5 lipca 2012

Filmowe podsumowanie miesiąca - czerwiec 2012 (cz. 3)

25. "Różyczka" reż. Jan Kidawa-Błoński (2010); 7/10
(dramat)

Opowieść o pisarzu (Andrzej Seweryn), który wdał się w romans z Kamilą (Magdalena Boczarska), młodą dziewczyną pracującą dla UB zainspirowana została życiem Pawła Jasienicy. Kamila jest dziewczyną ubeka Romana (w tej roli znakomity Robert Więckiewicz) i to z miłości do niego decyduje się na udział w nieczystej grze. Z czasem jednak, jej stosunek do o wiele od niej starszego pisarza, ulega zmianie. Zaczyna dostrzegać różnicę, pomiędzy kulturalnym, inteligentnym, obytym mężczyzną, a brutalnym, emocjonalnie rozchwianym, niekiedy wręcz chamskim Romanem, oczywiście na niekorzyść tego drugiego. Igranie z uczuciami Romana nie może skończyć się dobrze dla nikogo.

Dobry film i kolejny dowód na to, że polskie kino nie jest złe.

26. "Lourdes" reż. Jessica Hausner (2009); 7/10
(dramat)

Cuda i miejsca kultu religijnego to raczej tematy nie z mojej bajki filmowej (życiowej zresztą też). Co nie zmienia faktu, że czasami lubię zajrzeć do cudzych bajek. Jeśli dodać do tego nominację do "Złotego Lwa" ("Lourdes" był uznawany nawet za faworyta konkursu, ale ostatecznie nagrodę zgarnął "Liban") to moje zainteresowanie wzrasta. 

Film opowiada historię jeżdżącej na wózku inwalidzkim, sparaliżowanej Christine, która właśnie w Lourdes szuka ratunku. Cuda się podobno zdarzają, a widzowie mają szansę ten cud zobaczyć. W tle przemykają ciekawe postaci mniej lub bardziej zaangażowane w proces cudotwórczy. Dla mnie ważne jest zakończenie filmu. Byłam ciekawa, co zrobi reżyserka. Utrzyma nas w przekonaniu, że cuda istnieją, czy pozbawi złudzeń? Oczywiście zakończenia nie zdradzę. Powiem tylko, że mnie usatysfakcjonowało.

27. "Szkolny chwyt" reż. Ryan Fleck (2006); 6/10
(dramat)

Danny (nominacja do Oscara dla Ryana Goslinga za rolę pierwszoplanową) jest nauczycielem, jakiego chciałby mieć niejeden uczeń: wyluzowany, z poczuciem humoru, sympatycznym podejściem do małolatów, potrafi słuchać, zmotywować do działania, zachęca uczniów do myślenia i dzielenia się poglądami. Ma jednak pewną wadę, nie bardzo radzi sobie w życiu prywatnym. Danny jest uzależniony od narkotyków, o czym dowiaduje się jedna z jego uczennic. To wydarzenie staje się początkiem ich przyjaźni.

"Szkolny chwyt" nie jest filmem, który na siłę stara się coś udowodnić, nie ma moralizatorskiego wydźwięku. Wielu rzeczy widz musi się domyślać. Niezły film, choć mnie akurat nie do końca przekonał.

28. "Zanim zapadnie noc" reż. Julian Schnabel (2000); 5/10
(biograficzny, dramat)

Historia kubańskiego pisarza - Reinaldo Arenasa (Javier Bardem). Marzenia, rozczarowania, pierwsze sukcesy, homoseksualne przygody, kłopoty z prawem, więzienie, wreszcie emigracja - niby dużo się dzieje, niby postać Arenasa sama w sobie jest bardzo ciekawa, ale film momentami ogromnie mi się dłużył.

Warto było jednak obejrzeć choćby dla tych kilku chwil, kiedy to Johnny Depp wcielił się w rolę Bon Bona. Tymi kilkoma minutami przyćmił całą resztę. Chciałam znaleźć dla Was fragment filmu na you tube i okazało się, że nie tylko mnie chwycił za serce jego występ. Powstało co najmniej kilka filmików złożonych ze scen, w których występuje Depp. Poniżej jeden z nich.


29. "Nic śmiesznego" reż. Marek Koterski (1995); 6/10
(komedia, dramat)

Jak w tytule. No, może nie było aż tak źle, ale "Dzień świra" podobał mi się o wiele bardziej. W roli nieboszczyka z prosektorium, który wspomina całe swoje życie, dochodząc do wniosku, że nie spotkało go w życiu nic śmiesznego, Cezary Pazura. 

Albo nie zrozumiałam, albo nie mój typ humoru, albo faktycznie - nic śmiesznego.

30. "Sami Swoi" reż. Sylwester Chęciński (1967); 6/10
(komedia obyczajowa)

Jakby na to nie spojrzeć - rzecz kultowa, a że już nieco się zestarzała i bawi nieco mniej niż kiedyś, to już inna sprawa.

O Kargulach i Pawlakach słyszeli chyba wszyscy, więc nie ma co się rozwodzić na temat potyczek przy płocie. Sąsiadów każdy z nas ma i doskonale wie, jak to z nimi źle, ale i bez nich bywa nie najlepiej.


31. "Wyznania zakupoholiczki" reż. P. J. Hogan (2009); 3/10
(komedia romantyczna)

Szukam dobrej komedii, a im bardziej szukam tym bardziej jej nie znajduję. Tym razem znowu się nie udało.

Rebecca jest dziennikarką. Bezrobotną, bo właśnie straciła pracę. Rebecca jest też zakupoholiczką, na dodatek mocno zadłużoną, co w połączeniu z bezrobociem nie wróży jej świetlanej przeszłości. Traf chce, że bohaterka, której życiowe potrzeby kręcą się wokół kolejnej pary butów, nowej torebki i czort wie której z kolei kiecki, znajduje zatrudnienie w firmie zajmującej się... finansami. Tak, od dziś Rebecca ma pisać o oszczędzaniu. Ponieważ jest to amerykańska komedia romantyczna, więc nikogo nie zdziwi fakt, że po pierwszej porażce bohaterka dostaje skrzydeł i radzi sobie świetnie, później nadchodzi załamanie, a im bliżej napisów końcowych tym... wiadomo.

Ani to ciekawe, ani realne, ani nawet zabawne. Od komedii romantycznej niewiele wymagam, ten film nie zbliżył się nawet do dolnej granicy mojej przyswajalności takich produkcji.

32. "Łowca Androidów" reż. Ridley Scott (1982); 7/10
(thriller, science-fiction)

Szok i niedowierzanie. Opowieść o łowcy androidów (robotów, które były dobre, jak były pożyteczne, a jak stały się niefajne, to postanowiono się ich pozbyć - jakie to ludzkie) naprawdę mi się podobała. Mnie, wielbicielce dobrych, realistycznych dramatów, której obce są światy z przyszłości, techniczne i technologiczne cudeńka, roboty, machiny i ogólnie pojęte science-fiction. W ramach małżeńskich kompromisów zdarza mi się oglądać produkcje tego typu, ale zwykle bez większego zainteresowania. I nagle trafia się "Łowca Androidów", który udowadnia mi, że nie można skreślać całego gatunku, bo w każdym z nich można znaleźć coś dla siebie.

Wspaniała muzyka, świetny klimat. W roli łowcy - Harrison Ford. W roli jednego z Androidów - niesamowity Rutger Hauer (rety, jakie on ma psychopatyczne spojrzenie!).

33. "Boski chillout" reż. David Gordon Green (2008); 1/10
(komedia)

Dwóch chłopców w ciałach mężczyzn wplątuje się w kryminalną aferę. Przez 90% filmu albo są już najarani, albo właśnie zapalają skręta, ewentualnie tylko o owym skręcie myślą. Przez pozostałe 10% biegają, wrzeszczą, strzęsą się ze strachu, dostają łomot i demolują okolicę. Czego jak czego, ale pomysłowości odmówić im nie można.

Dawno nie oglądałam filmu, który z każdą kolejną minutą staje się coraz głupszy i bardziej absurdalny, choć od pierwszych minut pocieszałam się, że gorzej już być nie może. Mogło i było.

Biorąc pod uwagę średnią ocen na Filmwebie i opinie o tym filmie jestem w mniejszości, tej która nie rozumie, nie widzi drugiego dna, nie docenia humoru, paradoksu, karykaturalności, nie jest wtajemniczona i ogólnie cechuje się znikomą inteligencją. Ot, cała ja.

34. "Medium" reż Jacek Koprowicz (1985); 7/10
(horror)

Polski horror z 1985 roku,  a w nim plejada gwiazd, m.in. Jerzy Stuhr, Michał Bajor, Grażyna Szapołowska, Jerzy Zelnik, Henryk Bista, Ewa Dałkowska, Władysław Kowalski i Piotr Machalica. Takiego filmu nie można pominąć.

W Sopocie dzieją się dziwne rzeczy. Kilka osób robi rzeczy, których nie kontroluje. Siostra parapsychologa wyczuwa działanie silnego medium. Komisarz wraz z aspirantem rozpoczynają śledztwo, które doprowadza ich do przerażających wniosków.

Ciekawy i klimatyczny film. Nieźle zrealizowany, ze świetnym (!) scenariuszem. Zakończenie jak najbardziej satysfakcjonujące. Aż dziwne, że ten film jest tak mało znany. Bajor z tą swoją teatralną manierą jest absolutnie rewelacyjny. Oczywiście nie jest to typowy horror, ale nie wiem jak inaczej go zakwalifikować. W każdym razie polecam tym, którym niestraszne stare, dobre polskie produkcje.

35. "Espectro" reż. Juan Felipe Orozco (2006); 6/10
(horror)

Jeszcze jedne z klimatycznych, niezbyt strasznych horrorów. Główna bohaterka, Vega, po tragicznych przejściach, postanawia odciąć się od świata i zamieszkać w samotności. Instaluje kamery i zamyka się, nie dopuszczając do siebie nikogo. Spokój dziewczyny zakłóca natrętna sąsiadka, a w samym mieszkaniu Vera wyczuwa coś dziwnego. Ma wrażenie, że jest z nią ktoś jeszcze, kto zginąwszy tragiczną śmiercią nie potrafi sobie znaleźć miejsca w zaświatach. Vera próbuje poznać przeszłość poprzednich lokatorów.

Pierwszy horror obejrzany przy zgaszonym świetle. To nic, że niestraszny. I tak jestem z siebie dumna. ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...