czwartek, 31 lipca 2014

Co w wydawnictwach piszczy #27
(sierpień 2014 - cz. 1)

Sporo ciekawych tytułów rzuciło mi się w oczy. Moje największe książkowe marzenie z tej listy? Jaume Cabré Głosy Pamano.

Amber

Ann Cleeves Szklany pokój - 5.08

Inspektor Vera Stanhope niełatwo zawiera przyjaźnie, ale nowi sąsiedzi dostarczają jej ciekawych rozmów i... mocnych trunków domowej roboty. Nagle sąsiadka znika. Vera postanawia ją odszukać - na własną rękę...
Szybko trafi a na zaginioną w Domu Pisarza, nadmorskim ośrodku, gdzie ambitni literaci szlifują swój talent. Tymczasem w oranżerii Domu zostają znalezione zwłoki znanego krytyka literackiego, a znajoma Very przyłapana z nożem w ręce.
Vera rozpoczyna śledztwo, choć wie, że powinna przekazać je komuś innemu. Jest zbyt blisko związana z główną podejrzaną. Mimo to prowadzi dochodzenie...
Wydaje się, że za zabójstwem nie kryje się żaden motyw. Ale po kolejnym morderstwie Vera zaczyna podejrzewać, że ktoś się z nią bawi. Gdzieś czai się morderca, który zbrodnie ze stron powieści przenosi w rzeczywistość...

środa, 30 lipca 2014

Wygrzebane z archiwum,
czyli odkurzam dział "handmade"



Mam wrażenie, że o istnieniu działu "handmade" w ogóle już zapomniałam. Może dlatego, że od dawna nic nie robiłam, a papier i rozmaite pomoce do jego ozdabiania, pokryła warstwa kurzu.

Upal wycisnął ze mnie resztkę sił, więc zamiast denerwować się tym, że kompletnie nie idzie mi pisanie recenzji, postanowiłam odgrzebać stare prace z zamiarem wrzucenia czegoś na bloga. Gdy przeglądałam foldery ze zdjęciami, trochę żal mi się zrobiło porzuconej pasji, która ze względu na swoją czasochłonność, musiała ustąpić innym, równie zajmującym.

wtorek, 29 lipca 2014

Ile jest warte życie dziewięcioletniej dziewczynki?
(David Hewson "Dochodzenie 3")

David Hewson
Dochodzenie 3
Wyd. Marginesy
2014
528 stron
Biorę do ręki Dochodzenie 3 Davida Hewsona i zaczynam czytać. Na scenie pojawia się detektyw Sarah Linden. Przed oczami mam Mireille Enos, wcielającą się w tę rolę w amerykańskiej wersji serialu. Rude włosy, sweter z Wysp Owczych, bezkompromisowość, dociekliwość i wieczny bajzel w życiu osobistym. Nie lubię, gdy w trakcie lektury przed oczami mam filmowe obrazki. Na szczęście serial made in USA to Seattle zamiast Kopenhagi, senator zamiast burmistrza i policjant Holder w miejscu Borcha. Krótko mówiąc, moja wyobraźnia sprawnie odcięła się od tego, co jej podsuwała pamięć i poszybowała własnym torem. 

I tylko Linden zawsze pozostaje tą samą twardą babką, w ręcznie dzierganym swetrze, który absolutnie nie wygląda jak ciuch, za który trzeba zapłacić ponad 300 euro.

poniedziałek, 28 lipca 2014

Blogowy Flesz Filmowy
* 27 *

Tytuł: Pachnidło: Historia mordercy (Perfume: The Story of a Murderer)
Gatunek: dramat, thriller
Produkcja: Francja, Hiszpania, Niemcy, USA
Premiera: 12 stycznia 2007 (Polska), 7 września 2006 (świat)
Reżyseria: Tom Tykwer
Scenariusz: Tom Tykwer, Andrew Birkin, Bernd Eichinger
Muzyka: Reinhold Heil, Johnny Klimek, Tom Tykwer
Zdjęcia: Frank Griebe
Czas trwania: 147 minut


Kolejny z przedurlopowych powrotów filmowych. Zdjęcia do Pachnidła kręcono m.in. w Barcelonie i leżącej niespełna 100 km dalej Gironie. Być może trudno byłoby mi odnaleźć w tym drugim mieście konkretne ulice, ale w stolicy Katalonii bardzo bym chciała zobaczyć Park Labirynt Horta, do którego w filmie wbiegnie wielu bohaterów, ale nie każdy opuści go o własnych siłach.

niedziela, 27 lipca 2014

Tymczasowa anonimowość
(Janusz Leon Wiśniewski "Grand")

Janusz Leon Wiśniewski
Grand
Wyd. Wielka Litera
2014
320 stron
Hotel to tylko wynajmowany za pieniądze na jedną lub kilka nocy cudzy dom, najczęściej zupełnie nieznanych właścicieli, z obcym łóżkiem przykrytym prześcieradłami, które ugniatały i plamiły swoim potem, moczem, krwią, kałem, spermą, łzami i śliną tysiące obcych ciał, z obcą, sterylnie opustoszałą łazienką, którą wypełniają jedynie ręczniki, używane wcześniej przez tysiące ludzi, plastikowe buteleczki, najczęściej z francuskimi napisami, napełniane z równie plastikowych, tyle że większych pojemników, oraz zupełnie nieswojskimi zapachami, które mają imitować świeżość i higienę i dawać gościom poczucie, że wkraczają tutaj jako pierwsi[1].

Sopot, Sofitel Grand Hotel. Wybudowany w latach 20. XX wieku. Pięć gwiazdek, położenie przy plaży, 127 eleganckich, komfortowych pokoi, ciekawa historia, znane nazwiska na liście gości. Tu w 1931 roku nocował król Hiszpanii - Alfons XIII. Tu osiem lat później, we wrześniu przebywali niemieccy politycy i działacze: Hermann Göring, Heinrich Himmler, Joseph Goebbels, Martin Bormann, Wilhelm Keitel, Hans Lammers, Joachim von Ribbentrop, a także sam Adolf Hitler, który zajmując trzy hotelowe pokoje, właśnie w Grandzie spisał pozwolenie na wywózkę Żydów do krematoriów, a także wydał rozkaz mordowania psychicznie chorych. Trzy pokoje zajął także pięć lat temu Władimir Putin. Najwyraźniej pewien typ przywódców tak już ma. Ego i plany potrzebują osobnych pomieszczeń.

sobota, 26 lipca 2014

Z kim na imprezę?
Animowane przedmioty pożądania

[źródło]

No, może nie pożądania, a wzbudzające sympatię. I może nie przedmioty, a raczej zwykle dość ruchliwe stworzenia. Reszta się zgadza.

Niewiele jest takich filmów animowanych, w których nie znalazłam bohatera z miejsca zyskującego moją sympatię. Zwykle zakochuję się w nim na zabój. Czasem zakochuję się w dwóch. Lub całej sforze. Takie mam pojemne serce.

Z całej plejady animowanych bohaterów filmów pełnometrażowych wybrałam kilku (jeśli ferajnę żółtych szaleńców liczyć jako jedną postać). Tych, z którymi chętnie poszłabym na dobrą imprezę. Wyobraźcie sobie co by się tam działo! Lato, palmy, Olaf wychylający się z lodówki, feeria barw i ogromny hałas. Czyste szaleństwo!

I to na trzeźwo.

Chociaż...

piątek, 25 lipca 2014

Karin Slaughter "Zimny strach"
Samobójstwa czy morderstwa?

Karin Slaughter
Zimny strach
Wyd. Fabryka sensacji
2014
512 stron
Studencki kampus. Tu nikogo nic nie zdziwi. Zdarzyć się może wszystko. Młodzi dorośli, spuszczeni z rodzicielskich smyczy, znają wiele sposobów na umilenie sobie czasu między egzaminami. Imprezy, alkohol, narkotyki, przygodny seks. Jeśli to prawda, że młodość musi się wyszumieć, to college w Heartsdale stanowi doskonałą ilustrację tej teorii. A jednak czym innym są niekończące się balangi i zaskoczone młode matki, którym wydaje się, że seks zakończony wpadką to taki sam mit jak yeti lub "od jutra zacznę się uczyć", a czym innym zwłoki młodego mężczyzny. 

Ofiara leżała dokładnie pod mostem, twarzą do ziemi, z rozrzuconymi na bok rękoma. Jej spodnie i slipki zwinięte były w kłąb dookoła kostek. Sądząc po wzroście i braku owłosienia na gładkich plecach i pośladkach, był to młody mężczyzna, prawdopodobnie dwudziestokilkuletni. Jego blond włosy sięgały kołnierzyka, a z tyłu głowy rozdzielał je przedziałek. Można by pomyśleć, że śpi, gdyby nie rozbryźnięte dookoła plamy krwi i fragmenty tkanki wystające z jego odbytnicy[1].

czwartek, 24 lipca 2014

Niebezpiecznie książki,
czyli gdy fikcja zmienia się w rzeczywistość

[źródło]

Na pewno już słyszeliście o szaleńcu, który wpadł hondą na sopockie molo i ruszył na zgromadzonych na nim ludzi. Historia jak z amerykańskiego filmu lub... amerykańskiej powieści. 

Ktoś dostrzegł podobieństwo sopockiej tragedii do fikcji literackiej. Czyżby Pan Honda zrealizował scenariusz Pana Mercedesa Stephena Kinga?

środa, 23 lipca 2014

Dlaczego Hannibal został kanibalem?

[źródło]

Nikt nie rodzi się milionerem w lexusie, sławnym piosenkarzem, na widok którym nawet eleganckim damom spadają stringi czy biznesmenem, który z wysokich pięter wieżowców Manhattanu spogląda na bezkres swoich możliwości. Na taki sukces trzeba sobie zapracować. Ciężką pracą, ciężkim kieszonkowym od tatusia lub ciężkim przekrętem. Nim sława, chwała i pieniądze postawią ci dom i wypolerują karoserię luksusowego wozu, słodki ciężar musi spocząć na twoich ramionach. Później będziesz już tylko odcinać kupony, a co jakiś czas niespokojnie oglądać się przez ramię. Bogactwo lubi mieć interesownych przyjaciół i bezinteresownych wrogów.

Nikt też nie rodzi się genialnym psychiatrą, który w ramach hobby i odstresowania się po wizytach pacjentów, rusza w teren zostawiając po sobie fantazyjnie wystylizowane trupy, male dzieła sztuki makabrycznej pozbawione podrobów. Nasz psychiatra jest bowiem nie tylko świetnym badaczem ludzkich dusz, ale także koneserem ludzkich ciał. Doskonałym rzeźnikiem kompletnie pozbawionym skrupułów, ale i miłośnikiem wykwintnej kuchni.

wtorek, 22 lipca 2014

Katarzyna Wolnik-Vera "Przystanek Barcelona"
Odważna i romantyczna

Katarzyna Wolnik-Vera
Przystanek Barcelona
Wyd. Burda Książki
2014
286 stron
Dwa razy w miesiącu sprawdzam zapowiedzi wydawnicze. Niemal zawsze znajdę coś dla siebie, a gdy zobaczyłam premiery lipcowe, aż podskoczyłam z radości. Przystanek Barcelona Katarzyny Wolnik-Vera pojawił się w idealnym dla mnie momencie. Autorka zapowiada, że nie będzie to taka zwykła podróż po Barcelonie, w której lwią część przechadzki zajmie podziwianie świątyni Sagrada Familia czy pozostałych popularnych miejsc. Owszem, w książce o stolicy Katalonii nie może ich zabraknąć, ale mieszkająca tam od kilku lat Polka, pokazuje coś więcej: warte uwagi miejsca, znajdujące się często poza utartymi szlakami.

Barcelona mnie zaczarowała. Wąskie uliczki Barri Gòtic, monumentalne kościoły i katedry, niesamowity styl Gaudiego, przepiękne widoki na miasto z rozmaitych wzgórz i wież, urokliwe parki, bogactwo zapachów, smaków i kolorów na targu La Boqueria, wspaniały Łuk Tryumfalny, gwarne, klimatyczne knajpki... A poza tym moja słabość: balkony, okna, drzwi i graffiti, które niejednokrotnie przykuwały moją uwagę bardziej niż zabytki wskazywane przez przewodniki. Ku mojej radości, Katarzyna Wolnik-Vera poświęca im sporo miejsca i podrzuca pomysły dokąd ruszyć, gdy uznamy, że na Las Ramblas jest zbyt drogo, tłoczno i "turystycznie", a prawdziwe serce miasta to coś więcej niż Ciutat Vella (Stare Miasto).

poniedziałek, 21 lipca 2014

Palcem po mapie i czytamy po hiszpańsku
(¿Español? Sí, gracias nr 27)


Czytam, robię notatki, przeczesuję sieć, wędruję palcem po mapie. Do urlopu zostały trzy tygodnie. Już wiedziałam czego chcę, ale w ręce wpadł mi Przystanek Barcelona. Jego autorka, Katarzyna Wolnik-Vera z bloga Przystanek Hiszpania sprawiła, że raz jeszcze muszę zastanowić się nad tym czy na pewno chcę iść tam, gdzie chciałam iść jeszcze kilka dni temu i czy w zamian nie wolałabym zajrzeć w zupełnie inne miejsce.

niedziela, 20 lipca 2014

Role do odegrania
(Elizabeth Cooke "Tajemnice Rutherford Park")

Elizabeth Cooke
Tajemnice Rutherford Park
Wyd. Marginesy
2014
368 stron
Biorąc pod uwagę obecną swobodę obyczajów, wyrażania myśli i to, że trzeba naprawdę się postarać, by przeciętnego Europejczyka czymś zszokować, zawsze niezwykle ciekawa wydaje mi się podróż w przeszłość do czasów pełnych zasad, rygorów, konwenansów, czasów, w których pochodzenie czy płeć determinują przyszłość. Niełatwo współczesnemu czytelnikowi odnaleźć się w świecie sztywnej hierarchii, w którym nie wychodzi się poza swoją rolę (jeśli nie chce się okryć hańbą, zostać wykluczonym, stracić pracę czy szacunek), a przechadzanie się boso po trawniku przez osobę cieszącą się poważaniem, urasta do rangi szaleńczego wybryku wywołującego zgorszenie.

Tajemnice Rutherford Park Elizabeth Cooke to historia o takim właśnie świecie. W wielkim angielskim domu, każdy członek bogatej rodziny Cavendishów zna swoje miejsce. 

sobota, 19 lipca 2014

Blogowy Flesz Filmowy
* 26 *

Tytuł: Vicky Cristina Barcelona
Gatunek: komedia obyczajowa
Produkcja: Hiszpania, USA
Premiera: 17 kwietnia 2009 (Polska), 17 maja 2008 (świat)
Reżyseria: Woody Allen
Scenariusz: Woody Allen
Muzyka: różni artyści
Zdjęcia: Javier Aguirresarobe
Czas trwania: 96 minut



By podłapać wakacyjny nastrój, postanowiłam sobie przypomnieć jeden z moich ulubionych filmów. Uwielbiam go za wszystko: zdjęcia, muzykę, klimat, humor, aktorstwo oraz oczywiście fabułę no i miejsce akcji - magiczną Barcelonę.

Vicky (Rebecca Hall) i Cristina (Scarlett Johansson) to dwie młode Amerykanki, które ruszają na wakacje marzeń (moich na pewno). Przyjaciółki różnią się od siebie jak ogień i woda. Urodą, charakterem, podejściem do życia. Vicky pisze pracę o Katalonii. Zbiera materiały, uczy się języka. Ma stałego partnera i niedługo planuje ślub. Jest inteligentna, poukładana i wydaje się, że wie czego chce od życia. Cristina - przeciwnie. Jej artystyczna dusza nie daje się okiełznać. O ile ma świadomość tego, czego w życiu nie chce, o tyle to, czego chce i potrzebuje jest dla niej zagadką. Zwariowana, szalona w życiu i niespełniona w uczuciach. 

piątek, 18 lipca 2014

Katalonia [2]
Costa Brava: Blanes



Pomysł był taki: postawić nogę na plaży Costa Brava. Czasu nie mieliśmy wiele, fundusze topniały, ale na jeden dzień koniecznie chcieliśmy wyskoczyć do którejś z malowniczych miejscowości na wybrzeżu. Z góry odrzuciliśmy imprezowe Lloret del Mar, przez moment zastanawialiśmy się nad uroczą Tossą del Mar, ostatecznie wylądowaliśmy jednak w Blanes, gdzie Costa Brava ma swój początek.

czwartek, 17 lipca 2014

Kiedy zrozumiała, że za chwilę umrze?
(Paul French "Północ w Pekinie")

Paul French
Północ w Pekinie
Wyd. Black Publishing
2014
318 stron
Kiedy Pamela się domyśliła, co się dzieje? (...) W którym momencie zacisnęła dłonie w pięści, próbując się bronić? Kiedy krzyknęła? Kiedy zrozumiała, że za chwilę umrze?[1]

Chiny, 1937 rok. Egzotyczne miejsce, dość odległe czasy. Ciało dwudziestoletniej Pameli Werner znaleziono o świcie, w pobliżu Lisiej Wieży. Nie było to miejsce, do którego mieszkańcy Pekinu ochoczo biegaliby o tej porze. Wierzono bowiem, że w tej okolicy żerują duchy lisic polujących na niewinnych śmiertelników. Ten zabobon sprawił, że nocami to miejsce pustoszało doszczętnie[2]. Zmasakrowane zwłoki leżały w rowie. Ubranie było poszarpane. Pokryte cienką warstewką szronu ciało obwąchiwały psy. Na szczęście wygłodniałe zwierzęta nie zdążyły się do niego dobrać. 

środa, 16 lipca 2014

Bubble Tea, Portugalia
i dlaczego szefom kuchni nie grozi głód
(Business English Magazine 42/2014)



The Bubble Tea Company Bursting with New Ideas

Jeśli śledzicie blogi modowe, to pewnie zauważyliście, że niemal każda blogerka musi mieć na swojej stronie zdjęcia:
a) w ubraniach z Zary,
b) z kubkiem kawy ze Starbucks,
c) z przezroczystym plastikowym kubeczkiem zawierającym napój o intensywnej barwie oraz osadzone na dnie kuleczki.

Taki napój tworzony jest na bazie herbaty (zielonej lub czarnej) wymieszanej z mlekiem lub jogurtem, co samo w sobie jest dla mnie dziwnym zestawem, a jeśli dodać do tego te podejrzane kuleczki...

wtorek, 15 lipca 2014

Co w wydawnictwach piszczy #26
(lipiec 2014 - cz. 2)

Melduję, że szlaban na zakupy nieco się uchylił. Oczywiście z winy męża, a jakże! I tak do chleba z Biedronki dostałam Dziennik Mai Isabel Allende i Księcia mgły Carlosa R. Zafóna. Szkoda, że nie było jeszcze Niezbędnika obserwatorów gwiazd, ale to pewnie za karę, bo Matthew Quick, a właściwie jego Poradnik pozytywnego myślenia kurzą się na mojej półce od dawna. Wypadałoby w końcu tę książkę przeczytać.

A tymczasem w drugiej połowie lipca szykuje się kilka ciekawych premier i wznowień. W moim zestawieniu znalazła się nawet książka historyczna!

Albatros

Tim Weaver Bez ostrzeżenia - 30.07

Współczesny Londyn, poranny szczyt. Sam Wren, młody finansista z City, wsiada do pociągu metra i znika bez śladu. Nie ma świadków, nie ma zapisu na nagraniu monitoringu. Żona Wrena nie zamierza pozostawić sprawy nierozwiązanej. Wynajmuje Davida Rakera, byłego dziennikarza, który odkrywa tajemnicę Sama - a przynajmniej tak się wydaje, gdyż jedno odkrycie prowadzi do kolejnego - jeszcze bardziej szokującego. Tropy zaczynają prowadzić do starych tuneli londyńskiego metra i do sprawy seryjnego porywacza, a może i seryjnego zabójcy.


poniedziałek, 14 lipca 2014

[10]
Spotkania autorskie
* Katarzyna Bonda *


Minął już prawie miesiąc od spotkania autorskiego Katarzyny Bondy w Poznaniu, więc już czas najwyższy, by zamieścić relację z tego przesympatycznego wydarzenia.

Spotkanie miało miejsce 17 czerwca w księgarni Matras i choć, ku mojemu zdziwieniu, nie przyciągnęło tłumów wypadło świetnie. (Swoją drogą, w okolicy nie dopatrzyłam się plakatów reklamujących spotkanie, a zwykle pojawiają się na długo przed tego typu akcją. Hm).

Autorka zaimponowała mi tym, że małą grupę wiernych fanek potraktowała równie poważnie jak stado wielbicieli. Przez ponad godzinę opowiadała o swojej twórczości, początkach kariery pisarskiej,  literaturze kryminalnej, profilowaniu i anegdotach z nim związanymi, a przede wszystkim o promowanym Pochłaniaczu.

niedziela, 13 lipca 2014

Anna Klara Majewska "Powrót na Majorkę"
Majorka zawsze wygrywała

Anna Klara Majewska
Powrót na Majorkę
Wyd. Wielka Litera
2014
352 strony

Wakacje w pełni, sezon urlopowy trwa w najlepsze. Odliczam dni do wyjazdu, w myślach pakuję walizki i dopinam plan zwiedzania. Tymczasem, by umilić sobie czas w oczekiwaniu na dwa wolne, słoneczne (mam nadzieję) tygodnie, sięgnęłam po Powrót na Majorkę Anny Klary Majewskiej. W końcu, tak jak jej bohaterka Magda, tak i ja planuję w tym roku wrócić w ukochane miejsce, z tym, że każda z nas oddała serce innej części Hiszpanii. 

Z architekt Magdaleną Kalińską spotkałam się po raz pierwszy w ubiegłym roku, gdy zadebiutowała w powieści Rok na Majorce. Nie był to dla niej łatwy czas. Rozwód z mężem, rozstanie z narzeczonym, koniec pławienia się w luksusie i zakupowych szaleństw. Podjąwszy odważną decyzję, pani architekt z bólem spakowała nieliczną część swojej obuwniczej kolekcji, która wraz z nią i synem, miała polecieć w nieznane. Na Majorkę. Tam też bohaterka podjęła próbę ułożenia sobie życia. To był szalony okres.

Obecnie Magda ze swoim partnerem Markiem i z synem Michałem (owocem pierwszego małżeństwa), zakotwiczyła się w Warszawie. Ten pierwszy raczej bywa w domu, niż w nim jest. Jak na pracoholika przystało, mieszka to w biurze, to znów przemieszcza się z jednego spotkania biznesowego na drugie. Ten drugi tkwi w fazie nastoletniego buntu. Towarzystwo matki jest złem koniecznym, jej wymagania ograniczają jego swobodę, a gdy uznaje, że ma dość, trzaska drzwiami i przenosi się do ojca i jego kochanki. Siedzi tam do momentu, w którym dla odmiany tamci nie nadepną mu na odcisk. Wówczas wraca do matki. 

sobota, 12 lipca 2014

Między stronami
(by zużyty bilet nie był zakładką)



W ubiegłym roku pojawił się na blogu post Nie niszcz książek - używaj zakładek. Pomysł Basi, Marty i Minerwy bardzo mi się spodobał, więc podzieliłam się z Wami zdjęciami mojego ówczesnego, niewielkiego zbioru. Od tego czasu nieco się zwiększył, ale dziś nie będę Was zarzucać fotkami mojej kolekcji, a zdjęciami znalezionymi w Sieci. Pomysłów na zakładki jest cała masa. Nie wszystkie praktyczne, ale przyznać trzeba, że prezentują się przepięknie!

czwartek, 10 lipca 2014

Marcin Wroński "A na imię jej będzie Aniela"
Czekając na kolejną denatkę

Marcin Wroński
A na imię jej będzie Aniela
Wyd. W.A.B.
2011
440 stron
Zyga Maciejewski podbił moje serce. Co prawda niekoniecznie chciałabym z takim typem mieszkać pod jednym dachem, ale uwielbiam czytać o tym, jak inni się z nim męczą. Komisarz bywa irytujący, pali jak smok, zamiast perfum unosi się wokół niego gorzelniany zapach, a ironia to jego drugie imię. Trzeba jednak przyznać, że coś w sobie ma ten były bokser ze skłonnością do nieregulaminowej walki z bezprawiem i własnym kodeksem moralnym. Trudno nie zaśmiać się, gdy posyła rozmówcom cięte riposty, a skuteczności odmówić mu nie można. Kogo zechce dopaść, tego dopadnie. Inna sprawa, że może mu to zająć nawet... kilka lat. Ale cóż - Zyga jest jak rasowy pies gończy, jak złapie trop to nie odpuści.

Trzeci tom cyklu o Maciejewskim ma zagadkowy tytuł A na imię jej będzie Aniela i okładkę, na której karty tarota zapewne przepowiadają czyjś niełatwy los. Marcin Wroński ponownie przenosi czytelników do Lublina. Tym razem śledztwo prowadzone przez głównego bohatera okaże się wyjątkowo trudne. Zajmie mu bowiem sześć lat.

środa, 9 lipca 2014

Niegrzeczni chłopcy, świetna muzyka i tatuaże
(English Matters 47/2014)


Na naukę każdy sposób jest dobry, a jeśli oprócz przyswajania słówek można przy okazji przeczytać ciekawy tekst, to nie ma się nad czym zastanawiać. Zwykle na magazyny brakuje mi czasu. Dawniej chętnie sięgałam najpierw po czasopisma młodzieżowe, później kobiece oraz podróżnicze. W końcu porzuciłam je na rzecz książek i właściwie ten stan utrzymuje się do dziś. Naprawdę rzadko przynoszę do domu kolorowe magazyny, w których często i tak interesuje mnie jeden czy dwa artykuły. 

wtorek, 8 lipca 2014

Fredrik Backman "Mężczyzna imieniem Ove"
Człowiek o zbyt dużym sercu

Fredrik Backman
Mężczyzna imieniem Ove
Wyd. W.A.B.
2014
504 strony
Jak napisać o książce, która bije we mnie niczym drugie serce? Jakimi słowami opisać niesamowite emocje które towarzyszyły mi podczas lektury?

Jeszcze nie wiem, dlatego na dobry początek, przedstawię wam jej bohatera.

Ove ma pięćdziesiąt dziewięć lat. Jeździ saabem. Jest typem człowieka, który ludzi niebudzących w nim ciepłych uczuć, pokazuje palcem, jak gdyby byli włamywaczami, a jego polec wskazujący policyjną latarką[1].

Ove jest facetem z zasadami i to nie tych, które istnieją po to, by je łamać. O, nie. Ove nie jest elastycznym typem, który potrafi się dostosować do otoczenia. Ma swoje zwyczaje i nie lubi, gdy ktoś tego nie szanuje. Tylko katastrofa w rodzaju niszczycielskiego huraganu mogłaby zaburzyć rytm jego dnia. Codziennie budzi się za piętnaście szósta (bez budzika, oczywiście), robi kawę, wsypując do ekspresu dokładnie taką samą ilość zmielonych ziaren[2] i rusza na inspekcję. Jak co rano spaceruje dróżką między domami, sprawdza czy tabliczka informująca o zakazie ruchu samochodowego na osiedlu jest mocno przymocowana, obchodzi parking, przygląda się garażom, by zgłosić ewentualne włamanie. Dłuższą chwilę spędza na parkingu dla odwiedzających, gdzie samochód można zostawić na maksymalnie dwadzieścia cztery godziny. Tu wyciąga notes i sprawdza, czy któraś z odnotowanych dzień wcześniej tablic, nadal nie znajduje się w polu jego widoku. Jeśli zauważył samochód zaparkowany nieregulaminowo ponad dobę, Ove zwykle szedł do domu, dzwonił do urzędu komunikacji i żądał danych właściciela pojazdu, po czym dzwonił do delikwenta, żeby go poinformować, że jest cholernym tępym dupkiem, który nie umie czytać szwedzkich tablic informacyjnych[3].

poniedziałek, 7 lipca 2014

Blogowy Flesz Filmowy
* 25 *

Tytuł: Złe wychowanie (La Mala Educación)
Gatunek: dramat, thriller
Produkcja: Hiszpania
Premiera: 3 września 2004 (Polska), 19 marca 2004 (świat)
Reżyseria: Pedro Almodóvar
Scenariusz: Pedro Almodóvar
Muzyka: Alberto Iglesias
Zdjęcia: José Luis Alcaine
Czas trwania: 105 minut

Mam wrażenie, że filmy Pedro Almodóvara należą do tych, których fabuły streścić się po prostu nie da. Bo co ja mam Wam napisać? Że to historia dwóch mężczyzn - Ignacio (Gael García Bernal) i Enrique (Fele Martínez), którzy po raz pierwszy spotykają się jako mali chłopcy w katolickiej szkole, w której  uczniom przydarzają się rzeczy, jakie dzieciom nigdy zdarzyć się nie powinny? Że ci chłopcy spotykają się po latach i że to smutne i przerażające, jak potoczyły się ich dalsze losy? Że w tej historii jest jeszcze jeden mężczyzna, ojciec Manolo, opiekun chłopców ze szkoły i że jego także spotkamy po latach? Że to taka historia, w której przeszłość nie daje osobie zapomnieć i mocno odbija się czkawką? W żaden sposób nie jestem w stanie oddać charakteru tego filmu. 

niedziela, 6 lipca 2014

Marcin Wroński "Kino Venus"
Bardzo mi przykro, że tracę przy bliższym poznaniu

Marcin Wroński
Kino Venus
Wyd. W.A.B.
2011
352 strony
Zgrabne nogi na okładce i tytuł sugerujący eksplozję kobiecości - pewnie można by pomyśleć, że wnętrze kryje w sobie romantyczne intrygi i gorące noce, gdyby nie przynależność Kina Venus do Mrocznej serii i nazwisko autora, który jest jednym z najpopularniejszych i najlepszych polskich twórców kryminałów. 

Marcin Wroński zabiera czytelników do Lublina z roku 1931, czasów Wielkiego Kryzysu. Jak się okazuje, był to nie tylko okres, w którym załamała się gospodarka, a co za tym idzie spadł poziom życia. Bieda z jednych uczyniła desperatów na skraju załamania nerwowego, innym podsunęła pomysł jak wykorzystać tych, którzy znaleźli się w potrzebie. Wielki Kryzys okazał się nie tylko brakiem stabilizacji ekonomicznej, ale także upadkiem zasad moralnych. 

sobota, 5 lipca 2014

Podróż z... literaturą podróżniczą

Lubicie literaturę podróżniczą? Ja bardzo! Choć ostatnio czytam jej nieco mniej (ach, ta fascynacja kryminałem i obyczajówki machające okładkami, celem odciągnięcia uwagi od innych gatunków), to na pewno nie o niej nie zapomnę i raz na jakiś czas ruszę w podróż z bohaterami kolejnych reportaży.

Zbliża się sezon urlopowy i pewnie raczej pakujecie własne walizki niż myślicie o śledzeniu cudzych wojaży, ale nim upragniony urlop nadejdzie lub już po powrocie, gdy trudno odnaleźć się w starej rzeczywistości, literatura podróżnicza może pomóc w przedłużeniu wakacji. Bywa i tak, że zamiast upragnionych wczasów, czeka nas remont mieszkania, przeprowadzka, albo inne przyjemności tego typu. Książka o podróżach podróży nie zastąpi, ale pozwoli przetrwać te chwile, w których chciałoby się cieszyć życiem turysty, a życie tego nie umożliwia.

Na rynku jest sporo książek tego typu. Mam kilka swoich ulubionych i te właśnie chciałabym Wam polecić.


piątek, 4 lipca 2014

Rafał Lewandowski "Bonus"
Cena wolności

Rafał Lewandowski
Bonus
Artystyczny Bełchatów
2013
158 stron
Dobre oferty pracy rzadko spadają z nieba. Zwłaszcza, gdy nie jest się wybitnym specjalistą w jakiejś dziedzinie, a edukację ma się w głębokim poważaniu. Łukasz, bohater kryminału Bonus Rafała Lewandowskiego wywodził się z przeciętnej rodziny, do bólu przeciętnej. Ojciec w pracy od rana do wieczora, a nadopiekuńcza matka praktycznie cały czas siedziała w domu[1]. Chłopak starał się jak najmniej czasu spędzać w czterech kątach. Całymi dniami się włóczył, szkołę sobie odpuścił, w związku z czym nie dopuszczono go do matury. Nie miał pasji, którą mógłby w przyszłości wykorzystać jako źródło zarobku. Gdy jego kumple rozbijali się samochodami po mieście i wyrywali panienki, on mógł się tylko temu przypatrywać. Dziewczyny nie były zainteresowane randkami z kolesiem, który mógłby je najwyżej odebrać z przystanku lub odprowadzić na tramwaj.

Trudno, by w tej sytuacji przed Łukaszem rysowała się świetlana przyszłość.

Aż w końcu pojawiła się ona. 

czwartek, 3 lipca 2014

Katalonia [1]
Montserrat



Podczas pobytu w Barcelonie, pewni byliśmy tego, że choć na dwa dni wyskoczymy poza miasto. Co do drugiego celu podróży nie byliśmy pewni, ten pierwszy wybraliśmy jeszcze w Poznaniu: masyw Montserrat.

środa, 2 lipca 2014

Iwona J. Walczak "Dom złudzeń. Iga"
Mamo, to jak ty chcesz wyjść z dna?
([recenzja przedpremierowa]

Iwona J. Walczak
Dom złudzeń. Iga
Wyd. Replika
2014
Nie kojarzę tego uczucia, gdy nie ma się żadnych obowiązków, czas nie goni, a pieniądze lecą z nieba i właściwie nie musi się nic więcej niż tylko oddychać, jeść i wydalać. Nie wiem jak to jest, gdy się śmiga z obcym facetem wynajętym samochodem po Minorce, w przerwach między wizytami w spa, a zakupami. Nie noszę markowych skarpetek, nigdy nie sprowadziłam sobie ze Stanów kowbojskich botków, a w torebce panoszą mi się raczej paczki chusteczek higienicznych i tabletki przeciwbólowe zamknięte w blistrach niż ruloniki banknotów. Po dziesięć tysięcy. Na cukiereczki[1].

To świat Igi, nie mój. I biorąc pod uwagę dalsze losy bohaterki powieści Iwony J. Walczak Dom Złudzeń. Iga, wcale mi nie żal tych markowych skarpetek i ruloników na cukiereczki też. Skoro na pierwszych stronach Iga zwana Teksańską ma się nad wyraz dobrze, to ani chybi zdarzy się coś, co zetrze z jej twarzy i uśmiech, i zapewne super drogą szminkę. Owszem, tak właśnie się stało.

wtorek, 1 lipca 2014

Książkowe podsumowanie miesiąca
(czerwiec 2014)



Powiem Wam, Moi Drodzy, że to był naprawdę udany miesiąc. Powiem więcej, czuję się tak szalenie szczęśliwa, że aż się sama tego boję. I nie tylko blogi mam tu na myśli. Tak jakoś się piękne mi wszystko ostatnio układa, że aż strach co będzie, jak bańka mydlana w końcu pryśnie. No, ale to podsumowanie książkowe, a nie moich życiowych radości, więc skupmy się na literaturze.

W czerwcu przeczytałam 12 książek! Jeśli zaglądacie tu co miesiąc, to pewnie wiecie, że taki wynik niezbyt często mi się zdarza. Pewnie wielu z Was czyta więcej, ale ja i tak jestem z siebie dumna. Nie tak łatwo pogodzić etat z czytaniem, prowadzeniem bloga, nauką języków (której poświęcam wciąż za mało czasu, ale pracuję nad tym), miłością do filmów, coraz większym zainteresowaniem serialami oraz oczywiście tym zwyczajnym życiem, w którym czasem idzie się na zakupy lub spacer, rozmawia z ludźmi, szoruje wannę, drapie kota za uchem czy planuje wakacje (co zżera czas ostatnio dość skutecznie, ale w jakże miły sposób).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...