sobota, 31 maja 2014

Co w wydawnictwach piszczy #23
(czerwiec 2014 - cz. 1)

Ogromnie intryguje mnie Sanato Marcina Szczygielskiego. Chciałabym przeczytać Lemaitre, Sebalda, no i oczywiście Rudnicką. Zresztą, zobaczcie sami, co ciekawego udało mi się wyłowić z zapowiedzi na pierwszą połowę czerwca.

Czarne

Hugh Thomson Biała skała. W głąb krainy Inków - 9.06

Hugh Thomson po raz pierwszy pojechał do Peru w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Miał dwadzieścia lat i chciał odnaleźć inkaskie ruiny Llactapata, które już kiedyś odkryto, a potem znów ślad po nich zaginął. Zarosła je dżungla i od kilkudziesięciu lat nikt nie potrafił ich odnaleźć. Tak się zaczęła jego fascynacja kulturą Inków i historią Ameryki Południowej. W ciągu następnych lat wielokrotnie wracał na ten kontynent, przemierzał kolejne szlaki, poszukiwał zagubionych osad i starał się dociec, ile prawdy jest w powszechnych wyobrażeniach na temat cywilizacji Inków.
Biała skała to także porywająca historia zdobywców i odkrywców, konkwistadorów, awanturników i podróżników, którzy próbowali poznać i opanować ten najbardziej dziki i niedostępny zakątek ziemi.

piątek, 30 maja 2014

Łowcy zaćmień słońca
(Marta Owczarek & Bartek Skowroński "Byle dalej")

Marta Owczarek
Bartek Skowroński
Byle dalej. W 888 dni
dookoła świata

Wyd. Świat Książki
2012
Nie samymi kryminałami żyje czytelnik, a że sezon urlopowy tuż, tuż, pomyślałam, że to dobry moment, by sięgnąć po literaturę podróżniczą. Mój wybór padł na Byle dalej. W 888 dni dookoła świata autorstwa Marty Owczarek i Bartka Skowrońskiego. Nie to, żebym zaraz sama, wzorem bohaterów, zamierzała rzucić pracę i ruszyć w kierunku zaćmienia słońca, ale milo od czasu do czasu obejrzeć świat cudzymi oczami. Kto inny moknie w deszczu, walczy z wiatrem, celnikami, zastanawia się jak dotrzeć z punktu A do B, gdy nie ma zbyt wielu opcji. A ja cóż... Siedząc wygodnie na łóżku, piję sok pomarańczowy i przewracam kolejne kartki, chłonąc wiedzę, zaśmiewając się z zabawnych sytuacji, oglądając fotografie i oczywiście kibicując dzielnym podróżnikom. 

czwartek, 29 maja 2014

Top 10
* Ultrapopularni autorzy, których jeszcze nie czytałam *

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.

Dziś przyszła pora na... Ultrapopularnych autorów, których jeszcze nie czytałam![źródło]


Zaryzykuję stwierdzenie, że każdy ma taką listę pisarzy, o których sporo słyszał, dużo czytał, ale jakoś tak się złożyło, że ich książek w ręce nie miał (przekładanie z półki na półkę, albo pobieżne kartkowanie w bibliotece się nie liczy!). 

I ja mam. Jest na niej kilka nazwisk. A może kilkanaście. Na potrzebę dzisiejszej notki - dziesięć.

środa, 28 maja 2014

Jakub Szamałek "Morze Niegościnne"
Ktoś oderżnął mu głowę

Jakub Szamałek
Morze Niegościnne
Wyd. Muza
2013
304 strony
- Ale jak to? Nie żyje? - wyjąkał wreszcie Molpas. - Archoncie, przecież jeszcze wczoraj...
- Nie żyje - przerwał Satyros, nie podnosząc głosu. - Ktoś oderżnął mu głowę.
- Że jak?
- Głowę - powtórzył wolno archont. - Urżnięto mu głowę[1].

Archont to taki urzędnik. No, może nie pierwszy lepszy, bo to najwyższe urzędnicze stanowisko w greckich państwach-miastach. Motyw uciętej głowy, to taki motyw, którzy twórcy kryminałów najwyraźniej lubią. Bezgłowe trupy można znaleźć m.in. u Ryszarda Ćwirleja (Upiory spacerują nad Wartą), Tomasza Sekielskiego (Sejf - bez twarzy, to prawie jak bez głowy, prawda?), Krzysztofa Koziołka (Święta tajemnica), Joanny Marat (Monogram), Marty Guzowskiej (Głowa Niobe), a to tylko pierwsze z brzegu przykłady, które wpadły mi w oko ostatnio. 

Jest coś upiornego w okaleczaniu ciała w ten sposób. Odbiera ofierze godność, utrudnia identyfikację, w pewien sposób uprzedmiotawia. Nie pozwala bliskim pożegnać się ze zmarłym. No i przede wszystkim przeraża, co tłumaczy tak duże zainteresowanie dekapitacją, autorów serwujących czytelnikom mroczne historie.

wtorek, 27 maja 2014

Kryminalna Akcja Bookcrossingowa,
czyli magiczna skrzynka pełna kryminałów



Jednym z punktów programu nadchodzącego Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu, który rusza 27 maja, jest Kryminalna Akcja Bookcrossingowa, podczas której autorzy kryminałów uwalniają swoje książki. Warto więc w niedzielę wziąć z domu jakąś dawno przeczytaną książkę i zjawić się na Rynku przy skrzynce bookcrossingowej, by wymienić ją na jedną z książek, które w owej skrzynce wylądują. 

Podobna akcja znalazła się także w ubiegłorocznym programie festiwalu. Zresztą, sami zobaczcie.

poniedziałek, 26 maja 2014

Marcin Wroński "Pogrom w przyszły wtorek"
Lublin mroczny, Lublin niebezpieczny

Marcin Wroński
Pogrom w przyszły wtorek
Wyd. W.A.B.
2013
320 stron
Zgłębiając świat polskich kryminałów, nie mogłam pominąć tego nazwiska. W tym roku, Marcin Wroński po raz szósty został nominowany do Nagrody Wielkiego Kalibru. Co więcej, każda część cyklu, którego głównym bohaterem jest komisarz Zyga Maciejewski, znalazła się na liście walczących o wygraną na wrocławskim festiwalu kryminału. Jeśli dodać do tego mnóstwo pozytywnych recenzji, wyróżnienie Nagrodą Czytelników Wielkiego Kalibru powieści Skrzydlata trumna, oraz fakt, że pod moją notką o "polskich kryminalistach" Tomasz Bochiński stwierdził, że brakuje mu w zestawie Marcina Wrońskiego, po prostu musiałam w końcu przekonać się, co też takiego niesamowitego kryją w sobie lubelskie kryminały retro.

niedziela, 25 maja 2014

To już dwa lata!,
czyli o przeoczonych urodzinach



Z urodzinami jest tak, że swoje własne chętnie bym przeoczyła (prezenty możecie przysyłać, udając, że to bez okazji), ale przegapić blogowe? Cóż... Trochę wstyd.

Twór, któremu poświęcam lwią część wolnego czasu, wczoraj skończył dwa lata. Nie było tortu, świeczek, baloników, serpentyn, gratulacji i chóralnego wycia "sto lat". Za to, gdy o 12:09, kiedy zorientowałam się, że tego dnia zamiast zabierać Was na spacer po Biskupinie, powinnam podzielić się z Wami podsumowaniem tych dwóch lat, przerwałam pisanie recenzji (tak, kolejnego polskiego kryminału) i zabrałam się za tworzenie tej notki.

sobota, 24 maja 2014

Spacerkiem po Biskupinie



W związku z tym, że wszyscy podniecają się Targami Książki w Warszawie, a ja siedząc w Poznaniu mogę tylko zielenieć wraz z wiosną (z tym, że ja z zazdrości), odgrzebałam zdjęcia sprzed dwóch miesięcy. Tak na pocieszenie, bo to był pierwszy ciepły dzień tego roku, na dodatek spędzony nie w pracy, a na urlopie. Całkiem miły, słoneczny dzionek, który postanowiliśmy spędzić na małej wycieczce. Wybraliśmy Biskupin, 21 marca jeszcze cichy i pusty. Właściwie cały nasz. 

piątek, 23 maja 2014

Marta Guzowska "Ofiara Polikseny"
Aż się flaki przewracają

Marta Guzowska
Ofiara Polikseny
Wyd. W.A.B.
2012
420 stron
- Muszę przyznać, że chociaż zawodowo zajmuję się czym zupełnie innym, w dzieciństwie chciałem zostać archeologiem.
- Jak każdy - mruknąłem[1].

Wśród dziecięcych pomysłów na to, co będę robić w okresie zwanym "jak będę dorosła" było wiele rozmaitych opcji. Nie wiem, jak się miało do mojej wizji przyszłości raczej nikłe zainteresowanie historią, ale przez dłuższy czas planowałam karierę archeologa. Zafascynowana dinozaurami, mogłam godzinami o nich czytać i przeglądać zdjęcia. Marzyłam o wyprawie do Egiptu i Mezopotamii, celem odkrycia czegoś naprawdę spektakularnego (nie ważne czego, miano o mnie pisać w ilustrowanej encyklopedii dla dzieci). Po sukcesie w tamtych rejonach, planowałam pogrzebać także w ziemiach niegdyś zamieszkiwanych przez Majów, Azteków i Inków. Tymczasem, gapiłam się przez ruski mikroskop na trupki much (prawie jak skamieniałość), farbowałam kamienie bibułą (nie pamiętam w jakim celu, ale z pewnością miało to posłużyć rozwojowi mojej kariery) i umiałam wyliczyć kilkadziesiąt gatunków (?) dinozaurów.

Praca archeologów wydawała mi się fascynująca. I właściwie jeszcze do nie dawna, wciąż myślałam, że tak jest. A później sięgnęłam po Ofiary Polikseny Marty Guzowskiej i co przeczytałam?

czwartek, 22 maja 2014

Naprawdę, jaką jestem, nie wie nikt...


Tak, tak, dobrze się domyślacie. Post dotyczy tego, jaką jestem czytelniczką.

Zabawa, która obiegła już blogi wzdłuż i wszerz nie mogła ominąć mojego bloga. Zwłaszcza, gdy potrzebuję chwili oddechu przed napisaniem kolejnej recenzji (uwierzycie, że polskiego kryminału?). 

Uporządkujmy fakty. Jaką czytelniczką jestem?

środa, 21 maja 2014

Sweater czy jumper,
czyli fiszko-kotka w natarciu!



Pudełko z fiszkami zawierającymi najczęstsze błędy, o którym pisałam Wam w poprzedniej notce językowej Nie popełniaj tego błędu, już prawie za mną. Oczywiście nie ufam mojej pamięci na tyle, by schować je głęboko w szufladzie. Bez powtórek się nie obejdzie. Ale póki co, dorwałam się do kolejnego zestawu, tym razem zawierającego słówka, po których nawet niewyczulone na akcenty ucho, bez trudu rozpozna, czy rozmówcą jego właściciela jest Amerykanin czy Brytyjczyk.

Bo niby angielski to angielski, a wychodzi na to, że jednak niekoniecznie. Różnic jest sporo.

wtorek, 20 maja 2014

Ryszard Ćwirlej "Upiory spacerują nad Wartą"
Gdy głowa nie pasuje do ciała, czyli absurdy PRL-u

Ryszard Ćwirlej
Upiory spacerują nad Wartą
Wyd.  Zysk i S-ka
2013
388 stron
Nad Wartę mam niedaleko. Wystarczy minąć kilka bloków i ruchliwą ulicę. Choć nie jestem miłośniczką spacerów, zdarzało mi się wędrować wzdłuż rzeki. Czasem bez celu. Czasami, by dotrzeć do centrum Poznania bez konieczności korzystania z transportu miejskiego. Najczęściej z aparatem, chcąc uwiecznić jesień, zimę, albo kajakarzy płynących to z prądem, to pod prąd. Żaden ze spacerów nie przypominał jednak tego, na który ruszyłam z Ryszardem Ćwirlejem i jego upiorami. Może i dobrze, bo podziwianie na wodzie kaczek to zupełnie co innego, niż znalezienie w tym samym miejscu... trupa.

Nie dość, że trup to jeszcze bez głowy. Na szczęście głowa szybko się odnajduje. I to niedaleko, bo po drugiej stronie rzeki, skąd podbierakiem do ryb wyciągnął ją pewien amator piwa i połowów.

Szczęście? Zaraz, zaraz, jakie szczęście?
Ta głowa nie pasuje do tego ciała[1] - oświadcza lekarz.
To może oznaczać, że w Poznaniu grasuje seryjny morderca.

poniedziałek, 19 maja 2014

Blogowy Flesz Filmowy
* 23 *

Tytuł: Hotel Marigold (The Best Exotic Marigold Hotel)
Gatunek: dramat, komedia
Produkcja: USA, Wielka Brytania, Zjednoczone Emiraty Arabskie
Premiera: 15 czerwca 2012 (Polska), 24 lutego 2012 (świat)
Reżyseria: John Madden
Scenariusz: Ol Parker
Muzyka: Thomas Newman
Zdjęcia: Ben Davis
Czas trwania: 124 minuty


Grupa emerytowanych Anglików wyjeżdża do Indii. Powody opuszczenia rodzinnych stron mają różne, ale efekt jest ten sam: lądują w hotelu Marigold. Miejsce to pięknie prezentowało się na folderach, a sam jego właściciel reklamuje je jako najlepszych hotel egzotyczny. Nie da się ukryć, Marigold nie jest pozbawione uroku. O ile ktoś lubi wszechobecny kurz, niedziałające telefony i nie przeszkadza mu... brak drzwi do pokoju. Luksusowy hotel jest pozbawioną luksusu ruiną, choć gdyby wiara właściciela w jego powrót do świetności mogła działać cuda, byłby faktycznie najwspanialszą miejscówką na kontynencie. Sonny Kapoor (Dev Patel) ma w sobie tyle entuzjazmu, że mógłby nim obdzielić cały nasz niezadowolony naród. I jeszcze by tego entuzjazmu zostało dla sąsiadów zza wschodnich i zachodnich granic.

niedziela, 18 maja 2014

Jakub Szamałek "Kiedy Atena odwraca wzrok"
Dym nad Atenami

Jakub Szamałek
Kiedy Atena odwraca wzrok
Wyd. Muza
2011
256 stron
Polscy twórcy kryminałów zabierali mnie już w różne miejsca i epoki, ale jeszcze nigdy nie odbywałam tak odległej na osi czasu wyprawy. Wybierając się w podróż z biurem Szamałek Tours, musiałam wymienić złotówki na drachmy i obole, a dżinsy i chiński podkoszulek na chiton. Czekała mnie podróż do starożytnych Aten z roku 430 p.n.e.

Jakub Szamałek może się pochwalić całkiem zgrabnym życiorysem. Ukończył uniwersytet w Oxfordzie, zrobił doktorat z archeologii śródziemnomorskiej w Cambridge, zdobył stypendium Fundacji Billa i Melindy Gatesów. Ledwie zadebiutował na rynku literackim, a już czytelnicy go docenili. To on był pierwszym laureatem Nagrody Czytelników Wielkiego Kalibru. Co się dzieje, gdy człowiek zafascynowany starożytnością postanawia napisać kryminał? Cóż... Jest więcej niż pewne, że akcja powieści nie będzie rozgrywać się na przedmieściach współczesnej Warszawy.

sobota, 17 maja 2014

Sprawdź, ile wiesz o polskich kryminałach,
czyli quiz bez nagród



W głowie mam więcej pomysłów na notki niż włosów z niej wyrasta. Kilka dni temu pomyślałam sobie o małym teście na wiedzę o literaturze, a że akurat ostatnio z polskimi kryminałami spędzam więcej czasu niż zwykle, to oczywiście pytania dotyczyłyby tego gatunku. I co Wy na to? Zmierzycie się z piętnastoma wymyślonymi przeze mnie pytaniami?

*** SPRAWDŹ, ILE WIESZ O POLSKICH KRYMINAŁACH ***

piątek, 16 maja 2014

Krzysztof Koziołek "Święta tajemnica"
Walczący samotnie

Krzysztof Koziołek
Święta tajemnica
Wyd. Kropka
2009
288 stron
Zamordowałem niewinne dziecko[1].

Nie: obgadałam sąsiadkę, pobiłem się z kumplem w pubie, okłamałam mamę, porysowałem samochód nauczycielowi, okradłam kobietę w tramwaju, zepsułem rower bratu, źle życzyłam koleżance, kłamałem, bluźniłam, grzeszyliśmy.

Zamordowałem niewinne dziecko.

Po wysłuchaniu takie spowiedzi trudno przejść do porządku dziennego. Zwłaszcza, gdy jest ona pozbawiona skruchy, wręcz przeciwnie - każde słowo, jakie przez kratkę konfesjonału dobiegało z ust penitenta do uszu wikarego Sambora, wypełniała duma. 

czwartek, 15 maja 2014

Zaczytany Poznań i Ulica Książek


W ubiegły piątek ruszyła druga, dwudniowa edycja Zaczytanego Poznania, imprezy nawiązującej do tradycji kiermaszów majowych, które niegdyś przyciągały rzesze książkowych moli. W ramach akcji odbyły się m.in. warsztaty literacko-plastyczne dla dzieci, wycieczka śladami Adama Mickiewicza, Śpiewanki Stuligrosza (taka lokalna tradycja, czyli wspólne śpiewanie w tym konkretnym przypadku - piosenek harcerskich i turystycznych). Znalazło się też coś dla miłośników poznańskiej gwary oraz inscenizacji historycznych.

środa, 14 maja 2014

Co w wydawnictwach piszczy #22
(maj 2014 - cz. 2)

W miejsce tej notki, miała być zupełnie inna, ale się nie napisała (a właściwie zdjęcia się nie wybrały i nie wykadrowały, leniwe gadziny). Będą więc zapowiedzi wydawnicze, niektóre naprawdę ciekawe. A foto-notka pojawi się jutro.

Czarna Owca

Unni Lindell Słodka śmierć - 21.05

Inspektor Cato Isaksen ma do rozwiązania trudną sprawę z własnego podwórka. Szef policji kryminalnej ulega wypadkowi, w śpiączce trafia do szpitala i umiera. Okazuje się jednak, że jego śmierć nie nastąpiła z powodu komplikacji powypadkowych. Cato bierze sobie do pomocy Marian Dahle, która była blisko zaprzyjaźniona z ofiarą. Szereg posunięć Marian staje się z czasem dość podejrzanych...


wtorek, 13 maja 2014

Remigiusz Grzela "Złodzieje koni"
Poranione historie

Remigiusz Grzela
Złodzieje koni
Wyd. Studio Emka
2014
304 strony
Zaczyna się mocną sceną. Na lewo medalion z wizerunkiem Matki Boskiej, na prawo rewolwer. Pomiędzy nimi - stos kartek. W pobliżu - butelka wódki. I człowiek, który rozlicza się z przeszłością. 

Jestem zesrany ze strachu[1].

Nie wróży to niczego dobrego. Jeszcze nie wiem, czy jest to zapowiedź zdarzeń, czy już epilog. Czy od tego momentu ruszy lawina wypadków czy też kurtyna lada moment opadnie, a ja jestem świadkiem ostatecznej walki. Wiem tylko tyle, że mam do czynienia z przytłaczającym ciężarem emocji.

Tak. Nie wróży to niczego dobrego.

poniedziałek, 12 maja 2014

Wybierz najlepszy polski kryminał
i zgarnij nagrodę!

 

W Książkowym podsumowaniu miesiąca kwietnia, pisałam Wam, że wybieram się na Międzynarodowy Festiwal Kryminału we Wrocławiu. Co prawda tylko na dwa dni (sobota, niedziela), ale i tak cieszę się ogromnie.

5 maja ogłoszono nominacje do Nagrody Wielkiego Kalibru dla najlepszej polskiej powieści z gatunku kryminał/sensacja wydanej w 2013 roku. Zwycięzcę wybierze jury, ale to nie znaczy, że czytelnicy nie mają w tej sprawie głosu. Po raz trzeci zostanie przyznana Nagroda Czytelników Wielkiego Kalibru (w roku ubiegłym czytelnicy wybrali Skrzydlatą trumnę Marcina Wrońskiego, dwa lata temu Kiedy Atena odwraca wzrok Jakuba Szamałka). Jeśli wśród nominowanych macie swojego faworyta, warto go wesprzeć sms-em. Dla głosujących przewidziane są nagrody. Do rozlosowania jest piętnaście kryminałów-niespodzianek.

niedziela, 11 maja 2014

Barcelona [9]
Plaça de d'Espanya i Magiczne Fontanny


Im bliżej wakacji, tym częściej myślę o powrocie do Barcelony. Tyle jest pięknych miejsc na świecie, których nie widziałam, ale cóż - najwyraźniej stolica Katalonii skradła moje serce. Przecież i tam nie zdążyłam wszystkiego tam zobaczyć! Może nawet stanęłabym w długaśnej kolejce przed wejściem do Sagrada Familia?

Tymczasem zabieram Was na Plaça d'Espanya (hiszp. Plaza de España) - jeden z głównych placów Barcelony. Nim wytyczono go w 1715 roku, mieściło się tu miejsce straceń.

Ostrzegam. Zdjęć będzie sporo.

sobota, 10 maja 2014

30 dni z muzyką - dzień 7.
"Piosenka, która przypomina o jakimś wydarzeniu"


Niektóre utwory stanowią nierozerwalne tło do pewnych zdarzeń. Widzisz jakąś scenę z przeszłości i zanim się zorientujesz, w uszach rozbrzmiewają pierwsze dźwięki. Po prostu muzyka jest częścią wspomnień.

piątek, 9 maja 2014

Dennis Lehane "Wyspa tajemnic"
Uciekaj!

Dennis Lehane
Wyspa tajemnic
Prószyński i S-ka
2010
286 stron
Nie jestem wariatką. Nie jestem. Ale rzecz jasna, każdy szaleniec zaklinałby się, że nim nie jest. Oto iście kafkowski dylemat, w całej swej jaskrawości. Jeśli ktoś nie jest wariatem, ale inni ogłosili światu, że jest, wszystkie jego protesty tylko umacniają świat w przekonaniu, że zwariował[1].

Krótko mówiąc, im bardziej wariat twierdzi, że wariatem nie jest, tym bardziej inni wariata w nim widzą. Ślepy zaułek. 

Dwa udane spotkania z twórczością Dennisa Lehane oraz tkwiące gdzieś w czeluściach pamięci ogromnie pozytywne wrażenia z seansu Wyspy tajemnic w reżyserii Martina Scorsese sprawiły, że nie mogłam się oprzeć lekturze powieści, na której podstawie ów film powstał. Na szczęście moja wybitna skleroza pozwoliła mi się cieszyć lekturą, z filmu pamiętałam głównie skały, ciemność i twarz Leonardo DiCaprio.

czwartek, 8 maja 2014

Na stosiku książki rosną #13

Tak, pojawienie się tej notki oznacza, że opadłam z sił i niczego konstruktywnego dziś nie napiszę, choć mogłabym podzielić się z Wami wrażeniami z lektury Wyspy tajemnic Dennisa Lehane lub z ostatnio widzianych filmów, napisać coś o muzyce (choćby notkę z cyklu 30 dni z muzyką), zarzucić Was kolejnymi fotkami z Barcelony albo z wycieczki do Biskupina (sprzed ponad miesiąca, ekhem), wrzucić w końcu zaległe fotorelacje ze spotkań autorskich, naskrobać coś na temat seriali, które od jakiegoś czasu oglądam lub po prostu poprzynudzać na inny temat (a znalazłoby się takich trochę, oj znalazło).

A gdy nie ma sił na nic konstruktywnego, to co się pojawia na blogu? Wstrętny stosik świadczący o tym, że blog jest blogaskiem, bloger chwalipiętą (na usługach wydawnictw! - nie wolno o tym zapomnieć), a cały jego pozostały dorobek jest tyle wart, ile promocja piasku na środku ergu.

Tym razem stosiki będą trzy, każdy utworzony ze starannie dobranych książek. 
Ryzyko nietrafionej lektury: prawie żadne.

środa, 7 maja 2014

Amanda Coplin "Morelowy sad"
Morelowe więzi

Amanda Coplin
Morelowy sad
Black Publishing
2014
488
Morele w tytule, morele na okładce, wewnątrz książki morelowe drzewa. Prawie czuć słodki zapach owoców, palce lepią się od soku. W sadzie, promienie słońca tańczą między gałęziami, wieje lekki wiatr. Jest niemal cicho, słychać tylko szelest liści. Idealne miejsce by odpocząć, siedząc w cieniu drzew oddać się błogiemu lenistwu. Nie myśleć o niczym lub myśleć o uszczęśliwiających drobiazgach. Cieszyć się chwilą. 

Mogłoby tak być, prawda? Sielsko, przyjemnie, w promieniach słońca, bądź cieniu drzew. Bez problemów, stresu, przykrych wspomnień. Mogłoby tak być, ale nie u Amandy Coplin, debiutującej, amerykańskiej pisarki, która wabi czytelników słodyczą moreli, by wysłać go do miejsca, które wcale słodyczą nie ocieka. Morelowy sad to nie idylliczna historia, której bohaterowie w ślicznych dekoracjach przeżywają równie piękne uczucia. To opowieść dużo bardziej złożona, która zachwyca, ale i boli.

wtorek, 6 maja 2014

Nie popełniaj tego błędu


Zgodnie z moimi postanowieniami wielkanocnymi, zabrałam się do nauki języków. Na początku: angielski, a jak już wejdę w rytm codziennej nauki, dorzucę hiszpański. Trzymajcie mocno kciuki, bo mój zapał jest jak lody w słoneczny dzień. Nietrwały dość.

poniedziałek, 5 maja 2014

Agata Passent "Kto to pani zrobił?"
Pełnoletnia felietonistka

Agata Passent
Kto to pani zrobił?
Wielka Litera
2014
368 stron
Wychowali mnie wybitni polscy felietoniści, Daniel Passent i Agnieszka Osiecka, których dowcip, kultura i erudycja kastrowały mnie od wschodu do zachodu[1] - pisze Agata Passent we wstępie do swej najnowszej książki, zbioru felietonów Kto to pani zrobił?. Fakt, mając takich rodziców z jednej strony ma się mobilizującego kopa na starcie, zabezpieczone tyły i pewnie jakąś wskazówkę na drogę, z drugiej, kieszenie wypchane kamykami strachu, bo oczekiwania własne i cudze, wobec córki takich rodziców, są podwieszone dużo bliżej sufitu niż podłogi. Porównań się nie da uniknąć. Ludzie porównywać uwielbiają. Swoje i cudze dzieci, domy, samochody, garsonki, fotki z wakacji (ważna jest liczba palm, bez uwzględnienia tych odbijających, egzotycznych twarzy, gwiazdek na hotelu, a także stopień nasycenia barw - choć to akurat da się podretuszować w obróbce), ale także kariery, osiągnięcia, zapełnienie kalendarza i liczbę stron jakie wypluwa wyszukiwarka po wpisanie w nią danego nazwiska.

niedziela, 4 maja 2014

Blogowy Flesz Filmowy
* 22 *


Tytuł: Duże złe wilki (Big Bad Wolves)
Gatunek: thriller
Produkcja: Izrael
Premiera: 7 marca 2014 (Polska), 21 kwietnia 2013 (świat)
Reżyseria: Aharon Keshales, Navot Papushado
Scenariusz: Aharon Keshales, Navot Papushado
Muzyka: Haim Frank Ilfman
Zdjęcia: Giora Bejach
Czas trwania: 110 minut

Zaginęła dziewczynka. A później ją znaleziono. Upozowane, bezgłowe ciałko z pokrwawionymi nóżkami. Zwyrodnialec jest na wolności, a tak się składa, że policja ma swój typ na to, kim on mógłby być. Typ ten wygląda niepozornie. Chudy, rudy, z czołem do połowy czaszki, za to z zaniedbanym zarostem wokół ust. Okularki nie dodają mu inteligencji, a o jakiejkolwiek klasie czy wyczuciu stylu, nie może być mowy. Cichy nauczyciel, który nie wzbudza szacunku. Właściwie nie wzbudza żadnych uczuć.

sobota, 3 maja 2014

Podróż sentymentalna


Pomysły na notki wpadają mi do głowy w różnych momentach. Przed snem, na zakupach, w tramwaju, podczas lektury rozmaitych artykułów lub w czasie mycia zębów. Albo w pracy, gdy koleżanka zamiast Radia Rock ustawi Radio MC, które funduje mi podróż sentymentalną do czasów szkolnych, do chwil, kiedy to oddawałam się nieskoordynowanym pląsom na szkolnym korytarzu, który raz na jakiś czas zamieniał się w dyskotekę.

Ach, to były czasy. To była muzyka. Mój niesamowicie wyrobiony nastoletni gust muzyczny, kazał mi wieszać na ścianach plakaty Enrique Iglesiasa, nucić przeboje Backstreet Boys i wraz z dziewczynami ze Spice Girls wykrzykiwać: I wanna, (ha) I wanna, (ha) I wanna, (ha) I wanna, (ha), I wanna really, really, really wanna zigazig ah! (Konia z rzędem, albo dwa rzędy koni temu, kto mi wyjaśni czego ja wówczas wanna, oprócz takich ciuchów jak Victoria, off course, zagazig ah).

piątek, 2 maja 2014

Edgar Wallace "Bractwo Wielkiej Żaby"
Żaby: złe, gorsze i najgorsza

Edgar Wallace
Bractwo Wielkiej Żaby
Wydawnictwo CM
2014
344 strony
Żaba nie wzbudza respektu. Zwłaszcza, jeśli bliżej jej do żaby śmieszki czy rzekotki drzewnej niż liściołaza żółtego, nie bez powodu zwanego straszliwym. O uszy temu i owemu pewnie obiła się lekcja biologii czy geografii, o Indianach pokrywających groty strzał żabim jadem, jednak poczciwa żaba raczej kojarzy się z całuśnym płazem zdolnym zmienić się w księcia czy sympatycznym muppetem niż członkiem tajnej, bardzo niebezpiecznej organizacji. A jednak Londynem nie trzęsą Pantery, Tygrysy czy Wilki, ale Żaby. Sprytne, nieuchwytne, zdolne do wszystkiego. Postaci z powieści Bractwo Wielkiej Żaby, którą Edgar Wallace (ten od scenariusza King Konga) nagrał na dyktafonie, by pracowita sekretarka mogła przelać jego słowa na papier, a czytelnicy wziąć gotową powieść do ręki i przepaść z nią na trzy wieczory.

czwartek, 1 maja 2014

Książkowe podsumowanie miesiąca
(kwiecień 2014)



Kwiecień, podobnie jak marzec, zamykam liczbą dziesięciu przeczytanych książek. Znów było dobrze, a często nawet bardzo dobrze. Zerkam na moje bieżące stosisko i widzę, że ta tendencja ma szansę się utrzymać. Wokół mnie sporo dobrych książek czeka na swoją kolej. A oprócz nich, w maju czeka mnie coś jeszcze (choć niestety, raczej nie będą to warszawskie targi książki), ale o tym za chwilę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...