piątek, 13 czerwca 2014

Katarzyna Bonda "Pochłaniacz"
Najtrudniej jest przestać się bać

Katarzyna Bonda
Pochłaniacz
Wyd. Muza
2014
672 strony
Zygmunt Miłoszewski włożył jej na głowę koronę, ogłaszając królową polskiego kryminału. Ona sama, pewna siebie, inteligentna, z doświadczeniem dziennikarskim i pracowitością mrówki, nie potrzebuje insygniów królewskich, by dziarskim krokiem wspiąć się na sam szczyt. Katarzyna Bonda maluje korony na egzemplarzach podsuwanych jej przez czytelników przyjmowanych na audiencjach (pospolicie zwanych spotkaniami autorskimi), szeroko się przy tym uśmiecha i widać, że doskonale się tą nominacją bawi.

Tytuł tytułem, zaszczyt zaszczytem, wszystko to miłe i sympatyczne, ale przecież znikąd się nie wzięło. Myślę, że można z powodzeniem sięgnąć po dowolną z książek autorki i za każdym razem dojść do wniosku, że Bonda wkłada w nie i serce, i czas, ale przede wszystkim - ogrom wiedzy. 


Skończywszy cykl z profilerem Hubertem Meyerem, pisarka nie porzuca tematu profilowania. Zmienia jednak wszystko inne. Debiutancka Sprawa Niny Frank  (wznowiona jakiś czas temu jako Dziewiąta runa) była przede wszystkim ogromnie wciągającym kryminałem oraz kompendium wiedzy o profilowaniu. Dla miłośnika gatunku - nie lada gratka. Jej najnowsza powieść Pochłaniacz to już zupełnie inny kaliber (nawiasem mówiąc, wróżę autorce miejscówkę w przyszłorocznej ekipie nominowanej do Nagrody Wielkiego Kalibru). O wiele bardziej jest tu dopracowane tło, a każdy z bohaterów ma precyzyjnie nakreślony, złożony charakter. Autorka przeniosła się w rejony bliższe powieści obyczajowej niż tradycyjnego kryminału, choć oczywiście i śledztwo jest mocno zaakcentowane. 

Katarzyna Bonda wprowadziła do literatury kryminalnej nową, ciekawą postać - profilerkę Saszę Załuską. W polskiej twórczości spod znaku zbrodni intrygujących, inteligentnych, pierwszoplanowych specjalistek w roli śledczej, raczej się nie widuje. Mężczyźni piszą o mężczyznach, kobiety piszą o mężczyznach, a jak sama autorka zauważyła - jeśli już trafi się postać kobieca, to raczej w komedii kryminalnej. Póki co, Sasza ma więc zapewnione miejsce w czołówce, a że jej postać jest ogromnie dopracowana, to prawdopodobnie jej pozycja jeszcze długo nie zostanie zagrożona.

Rysy postaci to w ogóle mocna strona Pochłaniacza. Pisarka poświęciła im sporo wysiłku, dbając o to, by każda z nich była charakterystyczna, wiarygodna i zapadająca w pamięć. Tu nie ma przypadkowych bohaterów i cech bez znaczenia. Liczą się umiejętności, cechy charakteru, wygląd, przeszłość i cały arsenał rozmaitości tworzących wizerunki głównej bohaterki Saszy i spotykanych przez nią ludzi.

Katarzyna Bonda

Sasza Załuska jest profilerką, która po siedmiu latach pracy w Instytucie Psychologii Śledczej w Huddersfield wraca do Polski. Wraz z córeczką wynajmuje mieszkanie w Gdańsku. Praca znajduje ją właściwie sama. Do rozwiązania jest sprawa morderstwa pewnego celebryty-piosenkarza, który wraz z kumplem prowadził popularny klub (ponad czterdzieści tysięcy fanów na Facebooku lokuje biznes w krajowej czołówce). Ciało znaleziono w lokalu. Niewiele brakowało, by trupy były dwa. Na szczęście pracownica, choć pokiereszowana na tyle, że amnezja odebrała jest zdolność drobiazgowego streszczenia tragicznych wydarzeń, jest żywa choć hospitalizowana. Niby pamięta niewiele, ale jest pewna, że zna twarz morderczyni. Ta wyglądem przypomina raczej Lisbeth Salander niż Irene Adler, co z pewnością nie pomoże jej w odparciu zarzutów. Winna czy nie? To się dopiero okaże.

W całej tej pogmatwanej sprawie jest wiele niedopowiedzeń, pojawiają się kolejni bohaterowie, którzy wcale nie ułatwiają dotarcia do prawdy. Im bardziej się tej historii przyglądać, tym wyraźniej widać liczne nawiązania do przeszłości. Załuska ma trudniej niż czytelnicy Pochłaniacza. Katarzyna Bonda, nim zabierze nas do Trójmiasta roku 2013, wcześniej opowie historię, która zdarzyła się dwadzieścia lat wcześniej. Wówczas miastem rządziła mafia Słonia, oficjalnie jubilera, nieoficjalnie typa, któremu lepiej nie podpaść, jeśli chce się mieć złote łańcuchy na szyi, a nie złote literki na nagrobku. Nie Słoń będzie jednak bohaterem retrospekcji, a jego bratanek - Marcin. Ten, naiwny do granic możliwości, a przy tym działający na kłopoty jak magnes, łatwo daje się wmanewrować w sytuację, która zmieni na zawsze losy wielu ludzi, a niektórym odbierze nawet życie. 

Był zbyt młody, by zrozumieć, że właśnie podpisał cyrograf. Wielkie szczęście zawsze słono kosztuje. Tylko kłopoty są za darmo[1].



Przeszłość, teraźniejszość, zbrodnia, śledztwo i rozmaici bohaterowie, których łączy jedno - każdy ma dla tej sprawy znaczenie i każdy skrywa pewne sekrety. Ogromną rolę odgrywa tu także muzyka, a konkretnie tekst piosenki nieznanego autorstwa. Jak się okazuje klucz do rozwiązania zagadki, może przybrać niekiedy zaskakującą formę.

Pochłaniacz jest powieścią absolutnie mistrzowską i tylko wiara w to, że kolejne części z planowanej tetralogii Cztery żywioły Szaszy Załuskiej będą jeszcze lepsze, powstrzymuje mnie od wystawienia najwyżej oceny. Celowo piszę tu o powieści, a nie o kryminale, bo w najnowszej powieści Bondy wątek kryminalny jest istotny, bo to on stanowi pretekst do opowiedzenia tej historii, ale autorka na nim nie poprzestaje. Zawiodą się więc Ci, którzy liczą na dynamiczny pościg za zbrodniarzem i skondensowane śledztwo, w którym nie ma czasu na przestoje. Jest denat, jest dochodzenie, są poszlaki, dowody, ślepe uliczki, podejrzani, niewinni, świadkowie, tajemnice, niespodzianki, trupy w szafach i cały ten kryminalny zestaw w pigułce. Ruszająca z kopyta akcja z retrospekcji, dwadzieścia lat później toczy się raczej niespiesznie. Na tyle spokojnie, by Katarzyna Bonda pozwoliła czytelnikowi bliżej postać swoich bohaterów i świat, w jakim ich umieściła. 

Drobiazgowo dopracowane tło jest tym, czego po prostu nie można nie docenić. Choć pewnie zaraz okaże się, że jednak można i podobnie jak Stiega Larssona krytykowano za szczegółowość opisów, porównując jego książki do katalogów Ikei, tak i Bondę ten i ów potępi za wgłębianie się w treść ogłoszeń, które Sasza czyta jadąc windą i takie tam inne dodatki do fabuły. W każdym razie, książki Szweda czytają miliony i takiej liczby czytelników życzę też polskiej królowej. Ja tymczasem będę stała w obronie stanowiska, że precyzja Katarzyny Bondy jest godna podziwu. Jej świat jest ogromnie realistycznie przedstawiony, bohaterowie wyłażą ze stron powieści i są tak żywi jak ty czy ja. Po ludzku dobrzy, źli, targani emocjami, szarpani wątpliwościami, słabi, silni, złożeni z zalet i wad.



Intryga wije się jak wężykiem. Już myślisz, że coś wiesz, a okazuje się, że ciemnyś jak tabaka w rogu. Przy okazji tych rozmaitych zakrętów i zawirowań, autorka bierze na tapetę tematy duże i przestrzennie rozległe jak choćby korupcyjne siateczki powiązań, działania naciągaczy rozmaitego kalibru i mafijne układy, a także te rozpatrywane w skali mikro, bo dotyczące konkretnej osoby, jak problemy z alkoholem i walka trzeźwość, czy próby pogodzenia pracy zawodowej z rolą samotnej matki. Za co się nie weźmie - tworzy realistyczny obrazek. Katarzyna Bonda zasiada do pracy jak na królową przystało, bogata w oręże wiedzy, którą potrafi wykorzystać tak, by zaplanować poddanym perfekcyjnie realistyczny (choć nie perfekcyjny) świat.

O czym jeszcze nie wspomniałam? O profilowaniu! Każda z czterech, składających się na tetralogię powieści, dotyczy innego żywiołu. W Pochłaniaczu jest nim powietrze, a więc w rozwiązywaniu zagadki potrzebne będzie zgłębienie tajemnic osmologii, czyli badanie właściwości zapachu. Musicie, po prostu musicie przyznać, że możliwość odkrycia tożsamości mordercy, dzięki pozostawionym przez niego próbkom zapachu, jest niezwykle frapujące. 

Nie ma ludzi złych, są tylko ci, którzy dokonali złych wyborów lub nie dokonali ich wcale. I potem pragniemy, by to był tylko sen, chwilowa ułuda, ale nie da się niczego cofnąć. Wtedy człowiek do śmierci będzie dążył, by naprawić błąd, podjąć inną decyzję, cofnąć czas[2].

Jeden właściwy wybór możecie podjąć już dziś, sięgając po intrygującą powieść Pochłaniacz, autorstwa miłościwie nam panującej królowej polskiego kryminału, Katarzyny Bondy.



***

Książkę polecam
miłośnikom kryminałów
zainteresowanym profilowaniem
ciekawym jak można wykorzystać badania zapachu w śledztwie
tym, którzy od kryminału oczekują czegoś więcej niż tylko samej intrygi
chcącym przekonać się, czy Bonda faktycznie zasługuje na miano królowej

***

[1] Katarzyna Bonda, Pochłaniacz, Wyd. Muza, 2014, s. 37.
[2] Także, s. 435.


Koniecznie zajrzyj też tutaj!

72 komentarze:

  1. Jakoś nie mogę przekonać się do tej książki, choćbym bardzo chciała, ale cieszę się, że tobie przypadła do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, ale myślę, że to faktycznie może nie być książka dla każdego. Jeśli ktoś lubi w kryminałach przede wszystkim akcję i pościg za mordercą, to pewnie będzie go nudzić analiza rzeczywistości.
      Niemniej jednak, uważam, że to naprawdę ciekawa i przede wszystkim świetnie napisana powieść.

      Usuń
  2. Właśnie zabieram się za "Dziewiątą runę"! :-))
    Bardzo ciekawa recenzja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się podobała, więc mam nadzieję, że i Tobie będzie. :)

      Usuń
  3. Brzmi niezwykle ciekawie, jestem skłonna przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie, co mi się wydawało, że już wszystko wiem, nowy trop, i tak do końca:)
    PS. Jesteś okrutna, jak mogłaś nie pokazać na zdjęciu całej torebki;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to chodzi! :D

      Bo to nie o torebkę chodziło, tylko o książkę. A torebkę przytargałam z Pyrkonu, tylko muszę jej kiedyś rączki wymienić, bo te długo nie przetrwają. ;)

      Usuń
    2. Wiem, ale takimi ujęciami narobiłaś ochoty na zobaczenie jej w całości;)

      Usuń
    3. Chciałam poszukać podobnej w necie, żeby Ci pokazać całą, ale... Tej torebki nie znalazłam, za to znalazłam filcowe cuda z kotem. Pokarało mnie chyba za to, że mi się nie chciało zdjęcia robić.

      Usuń
  5. Widzę, że autorka uwielbia pisać dużo. Póki co nie znam jej twórczości, a na półce czeka jeszcze jej "Florystka". Jeśli ona przypadnie mi do gustu to i po ten tytuł sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówić też. :P
      "Florystka" też na mnie czeka. :)

      Usuń
    2. Ha ha ha, to prawda - uwielbia mówić, ale robi to z taką pasją, że nie sposób jej nie słuchać :) A "Florystkę" gorąco polecam, jest równie dobra jak "Pochłaniacz".

      Usuń
    3. Prawda. :)

      "Florystkę" przeczytam, ale wcześniej sięgnę po drugi tom.

      Usuń
  6. Tak, tak! Jestem fanką tej powieści i cieszę się, że do mnie dołączyłaś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że szybko powstanie kolejny tom. :)

      Usuń
  7. Ja właśnie nie lubię typowych kryminałów z pościgiem za zbrodniarzem, mnóstwem trupów i opisem pracy policji, czytam tylko te, które są połączeniem kryminału z powieścią psychologiczną i obyczajową. A więc ta książka mogłaby mnie zainteresować.
    Ze stwierdzeniem, że "nie ma ludzi złych, są tylko ci, którzy dokonali złych wyborów" nie zgadzam się, moim zdaniem to twierdzenie jest bardzo uproszczone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, jak odebrałabyś tę książkę. Opinie są różne.

      Może i nieco uproszczone, ale się z nim zgadzam. A przynajmniej chcę wierzyć, że nikt z nas nie rodzi się zły.

      Usuń
  8. Dla mnie ogłaszanie, że autorka jest królową kryminału jest przesadzone. Jestem świeżo po lekturze "Pochłaniacza" i niebawem zamieszczę swoją opinię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to w takim razie czekam niecierpliwie. Ciekawa jestem, co Ci się nie spodobało. :)

      Usuń
  9. Widzę, że naprawdę Ci się podobała. Mam ją w planach od czasu zapowiedzi, na razie jednak jest dla mnie niedostępna. Naczytałam się ostatnio o tej autorce i aż przykro, że nie przeczytałam żadnej jej powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo! Teraz mam w planach "Polskie morderczynie" i dokończenie trylogii.

      Usuń
  10. Tak kusisz tą książką i twórczością autorki, że wprost nie mogę pozostać obojętna:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja już się nie mogę doczekać kiedy wpadnie mi w łapki ;) Bardzo jestem ciekawa jej pióra .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jestem ciekawa, jak odbierzesz twórczość autorki. :)

      Usuń
  12. Jestem bardzo ciekawa tej książki, wszystko mnie do niej przyciąga - profilowanie, pomysł z żywiołem, intryga kryminalna, te zakrętasy i zawirowania. ;) Czuję, że to będzie świetna lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie teraz myślę, że chciałabym, żeby o profilowaniu było w tej książce jeszcze więcej.

      Usuń
  13. Zanim zakrzyknę ,,Niech nam żyje!" sama muszę po Pochłaniacza sięgnąć. A przeczytam na pewno, bo skusiłaś mnie niesamowicie. :) Nie znam twórczości Bondy i jeśli jej najnowsza powieść mi się spodoba, to zamierzam sięgnąć po starsze powieści jej pióra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem "Pochłaniacz" różni się od "Sprawy Niny Frank", więc warto poznać i jedną powieść, i drugą. :)

      Usuń
  14. Muszę się wreszcie zabrać za mojego "Pochłaniacza" ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Słyszałam sporo o tej książce, jak i o autorce. Intryguje mnie nieco, ale nie aż tak intensywnie, żebym biegła do księgarni po tę książkę. Jak wpadnie w ręce to na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Szczególnie to profilowanie mnie intryguje, książkę mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie polecam najpierw debiut Bondy. Dla mnie tamta historia to taki wstęp do profilowania. ;)

      Usuń
  17. Widzę, że czytasz już następną książkę tej autorki, a ja wciąż jeszcze się za nią nie wzięłam. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się nadrobić te zaległości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że w tym roku przeczytam jeszcze trzy. ;)

      Usuń
  18. O autorce już wiele slyszałam, o książce trochę mniej, ale jakoś nigdy nic, co wyszło spod jej pióra nie wpadło mi w ręce i sama nie wiem, czy mam ochotę na coś z jej repertuaru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy, jaka literatura kręci Cię najbardziej. ;)

      Usuń
  19. Przez Ciebie będę musiała w końcu sięgnąć po którąś z książek autorki, bom faktycznie ciekawa, czy jest się czym zachwycać :)
    PS
    Fajna torebka! :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Posiadam "Dziewiątą runę", ale po Twojej recenzji mam wielką ochotę na "Pochłaniacza", choć nie wiem kiedy miałabym czas na taką cegłę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dziewiąta runa" też fajna. I wydaje mi się, że warto od niej zacząć.

      Usuń
  21. Bardzo, ale naprawdę bardzo chcę przeczytać tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  22. Kuuusisz, marzę o tym, aby przeczytać tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Wow, to mnie nieco uspokaja, że gdy mnie ktoś zabije, to w policji posługują się tak dziwnymi środkami, że na pewno go złapią ;-) Osmologia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... To ja bym wolała, żeby potencjalnego mordercę wyczuli dopóki jestem jeszcze żywa. :P

      Usuń
  24. "Pochłaniacz" czeka u mnie grzecznie w kolejce do przeczytania. Twoja recenzja sprawiła, że przesunie się o kilka miejsc przed inne książki :).

    OdpowiedzUsuń
  25. Koniecznie muszę sprawdzić, czy Bonda zasługuje na miano królowej:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak wiele słyszę ostatnio o tej książce... i jeszcze Ty! ;p

    OdpowiedzUsuń
  27. Książkę właśnie zaczęłam czytać więc cieszę się, że czeka mnie prawdziwa czytelnicza uczta :)

    OdpowiedzUsuń
  28. ja jestem nią zachwycona i ogólnie uwielbiam wszystko co z profilowaniem związane...kiedyś to był mój wymarzony zawód...;))

    OdpowiedzUsuń
  29. A ja znó dla odmiany nie za bardzo przepadam za taką literaturą, ale nie mam wątpliwości, że też jest świetna dla kogoś, kto dobrze sie czuje czytając takie historie! :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Mam podobne zdanie, po prostu świetna powieść; oceniałam na 8/10 i czekam na kolejne tomy ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Wiem, że zaczynam nie od tego co trzeba, ale torebkę masz fantastyczną :-)

    A co do książki to mam ją już na swojej liście ;-) W ogóle autorkę planuję już poznać od dłuższego czasu i tak się to jakoś rozwlekło ;-) a "Pochłaniacz" powinien mi się podobać bo to moje klimaty :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem. :D Jak zobaczyłam to cudo na Pyrkonie... Sama rozumiesz. :P Tylko rączki słabe. Ale się wymieni. ;)

      Nie zwlekaj. Nie warto. :)

      Usuń
    2. Już się ostatnio zmotywowałam do nadrabiania czytelniczych zaległości i nawet jedną książkę Murakamiego przytargałam już do domu :-) Więc za K. Bondę też się niedługo chcę zabrać :-)

      Usuń
    3. Jupi! Murakami to bardzo dobry wybór. :)

      Usuń
  32. Zachwalasz i zachwalasz - nie mogę się powstrzymać i jak tylko dorwę, to pochłonę "Pochłaniacza" :) Poza kolejnością ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano zachwalasz. Co tu dużo mówić, może nawet nie tyle książka, co sama autorka jest moim największym tegorocznym odkryciem. A może nawet nie tylko tegorocznym. Jestem pod wrażeniem jej, jej twórczości (o ile na taką opinię mogę sobie pozwolić po przeczytaniu dwóch książek), a przede wszystkim - jej profesjonalizmu.

      Usuń
  33. Stało się, przeczytałam.
    Bardzo się cieszę, że jest pisarka, która traktuje kryminał, jako gatunek literacki, tak bardzo poważnie. Jest świetnie przygotowana - wie, o czym pisze. Bonda odczarowuje kryminały pisane przez kobiety. Od czasu Chmielewskiej, sięgając po tego typu książkę, podświadomie oczekujemy lekkiej, łatwej i przyjemnej lektury, gdzie wątek kryminalny jest jednak trochę z boku, a tak naprawdę liczy się dobra zabawa przy lekturze. Tak, tak - nie lubię Chmielewskiej.
    Ale Bondę będę czytała. "Tylko martwi nie kłamią" rozczarowało mnie właśnie tym, że głównym bohaterem był facet, noszący znamiona wielu innych facetów występujących w wielu powieściach kryminalnych. Ale Saszę polubiłam i jestem ciekawa, co zaplanowała dla niej autorka. Bo że ma wszystko zaplanowane, w to nie śmiem wątpić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufff... Cieszę się, że się nie zawiodłaś.

      Dla mnie pierwszy tom cyklu z Saszą to coś zupełnie innego niż cykl o Meyerze (tzn. przynajmniej jego pierwsza część, bo reszty jeszcze nie znam). Ten drugi to typowy kryminał, podobny do wielu. "Pochłaniacz" to zupełnie inna bajka i inna liga. Lepsza, choćby przez to, że jest czymś więcej niż kryminał.

      A co do Chmielewskiej, lubię kilka jej książek (np. "Wszystko czerwone", czy "Całe zdanie nieboszczyka", ale fenomenu nie rozumiem. A "Lesia..." nie cierpię. :P

      Usuń
  34. Ja to nawet myślę, że tu konwencja kryminału jest tylko pretekstem. Tym bardziej zaskoczyło mnie, jak profesjonalnie (chyba można tak powiedzieć?) napisany. Z początku co miałam za złe autorce, że rzuca na Saszę chorobę alkoholową. Bardzo się bałam, że to pójdzie w kierunku - niekoniecznie tych dobrych - wzorców skandynawskich, gdzie kobieta - detektyw jest na wiecznym kacu, uprawia wolną miłość, niechcący rozwiązując zagadkę kryminalną. Na szczęście Bonda miała zupełnie inny pomysł na swoja bohaterkę, "wyposaża" ją w alkoholizm nie trywializując tematu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem możliwe. :)

      Tak sobie teraz myślę, że chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do detektywów z traumą i problemami alkoholowymi, bo zaczęłam to traktować jak standard. :P

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...