wtorek, 22 stycznia 2019

Kaira Rouda "Ten jeden dzień"
[RECENZJA PRZEDPREMIEROWA]

PREMIERA: 30 STYCZNIA 2019



Później, kiedy zaczęliśmy być parą, wyznała, że zanim mnie poznała, nigdy nie była zakochana, nie tak naprawdę. A ja odpowiedziałem jej wtedy to samo, co przed chwilą, że od chwili, kiedy ją ujrzałem, wiedziałem, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Oczywiście pod warunkiem, że stanie się materiałem na żonę, której szukam[1].



Idealność pozorna



To miał być wyjątkowy dzień i właściwie taki był, choć niekoniecznie w sposób, w jaki wymarzył to sobie Paul Strom. Miał być weekend we dwoje, bez dzieci zostawionych pod opieką dziadków, miało być miło, romantycznie, bez stresu, idealnie. Ale wiecie jak to jest - im bardziej liczy się na taki właśnie efekt, tym większa szansa, że coś się schrzani. No i to jest właśnie ten przypadek.

Szkoda, bo przecież idealny Paul na idealny weekend zasłużył, wszak takie jest też jego życie. U boku ma piękną żonę, spłodził dwóch chłopców, których posyła do elitarnej szkoły, ma wspaniały dom na przedmieściach, zawodowo spełnia się w agencji reklamowej, żyje na wysokim poziomie nie musząc martwić się o kwestie finansowe, nie brak mu pewności siebie, przez życie kroczy z wysoko zadartą głową, a fizjonomią i stylem przyciąga wzrok kobiet. Bajka, sielanka, amerykański sen. 

Przynajmniej pozornie.


Ja, ja, JA!



Narratorem powieści Ten jeden dzień Kairy Roudy jest Paul Strom. Chyba nigdy w literaturze nie spotkałam postaci równie antypatycznej, której z każdą kolejną stroną nie lubi się coraz bardziej. Nie lubi, a nawet nienawidzi. Serio. To typ tak bardzo antypatyczny, jak tylko jesteście sobie w stanie wyobrazić. Jestem pewna, że gdybyście w tej chwili wymienili dowolnych pięć negatywnych emocji, jakie wzbudzić w człowieku może drugi człowiek, to po lekturze, wszystkie bez trudu przypisalibyście Paulowi.

Opowieść Paula przywodzi na myśl niemieckie porno.Z Każdej strony wybrzmiewa gromkie: ja, ja ja! Ja najlepszy, ja najinteligentniejszy, ja zwycięzca, ja gwiazda, ja, ja, JA! Do pewnego momentu jest to zaledwie irytujące, ale im dłużej trwa relacja Stroma z tego "wyjątkowego dnia", im więcej szczegółów poznajemy, tak z bieżących zdarzeń, jak i z przeszłości, tym więcej w nas niesmaku, złości, przerażenia. Bo nasz bohater nie jest jedynie wpatrzonym w siebie dupkiem z poczuciem wyższości i przekonaniem o wybitności własnej. 

Nasz bohater... Cóż... Sami sprawdźcie.


Urodzony zwycięzca



Początek powieści jest nieco... nudny. Potrzebowałam dobrych kilkudziesięciu stron, żeby się wciągnąć. W pewnym momencie opowieść Stroma zaczęła nabierać odpowiedniej gęstości. Stopniowo robiło się coraz bardziej niepokojąco, a zadufanie bohatera przestało być jedynie irytujące. Oczy rozszerzyły mi się ze zdumienia i tak już zostało do końca, bo choć nietrudno się zorientować w jakim kierunku zmierza cała historia, to jednak sposób widzenia świata przez Paula jest czymś, co w mojej głowie nie do końca się mieści. 

To świadczy o tym, że Kaira Rouda naprawdę nieźle sportretowała bohatera, dzięki czemu cała historia nie pozostawia obojętnym. Pomysł jest świetny, postać głównego bohatera też. Autorka mocno wchodzi w umysł Paula, śledząc jego tok myślenia pokazuje nam jego pokręcony sposób paulocentrycznego odbioru świata. To niesamowite, w jaki sposób bohater podejmuje kolejne decyzje, niby dopasowując je do reakcji otoczenia, ale jednocześnie ani na moment nie wątpiąc w swoją doskonałość. Cokolwiek się wydarzy, on jest pewien zwycięstwa.

Żona i dzieci są dla niego dodatkiem. Pięknym tłem, na którym może błyszczeć. Nie mogą mieć własnego zdania, mają spełniać oczekiwania głowy rodziny. Być jak luksusowe meble w pięknym apartamencie. Ładnie wyglądać, przydawać prestiżu i służyć.

Wszyscy jesteśmy tacy sami, drogie panie. Chętnie będziemy znosili wasze fochy, o ile wy będziecie dotrzymywać swojej części umowy. Macie ładnie wyglądać, zajmować się dziećmi, kochać się z nami, kiedy tego chcemy, i na litość boską, nigdy nie poddawajcie w wątpliwość nas ani naszych działań. Przenigdy[2].


Gdy dzień się skończy...



Autorka umiejętnie dawkuje napięcie, stopniowo podrzucając kolejne niepokojące informacje, ale niektóre rozwiązania wydały mi się mało wiarygodne (zwłaszcza zachowanie sąsiada Stromów, który w finale postępuje zupełnie inaczej niż można by się spodziewać po tym, jak odkrył przed nami swój sekret). Niemniej jednak historia wciąga. Trudno bez emocji śledzić poczytania i tok myślenia bohatera.

Ten jeden dzień to powieść, która między okładkami mieści tak rozbuchane ego, tak napęczniałą megalomanię, że aż dziw, że nie rozkleiła się w szwach. To opowieść o pozorach, iluzji idealnego małżeństwa, mrocznych sekretach, obsesjach i osobowości tak dalece narcystycznej, że w swym zapatrzeniu w siebie wręcz niebezpiecznej dla otoczenia. To także historia niełatwej próby wyrwania się spod niszczącego wpływu drugiej osoby. Walki o odzyskanie wolności, która może mieć ogromną cenę.

Napięcie rośnie, kolejne karty zostają odkryte. Nieuchronnie zbliża się koniec tego jednego, wyjątkowego dnia. A z nim dramatyczny finał.



Kaira Rouda
Ten jeden dzień
Wyd. W.A.B.
2019
352 strony




[1] Kaira Rouda, Ten jeden dzień, przeł. Agnieszka Walulik, Wyd. W.A.B., 2019, s. 67. (tekst przed korektą)
[2] Tamże, s. 192.







24 komentarze:

  1. Ta książka bardzo mnie kusi ze względu na zakończenie. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama książka mnie średnio interesuje, raczej po nią nie sięgnę, bo nie lubię czytać o takich egoistach i megalomanach jak główny bohater, ale szalenie mi się spodobało jedno zdanie z Twojej recenzji: "Opowieść Paula przywodzi na myśl niemieckie porno. Z każdej strony wybrzmiewa gromkie: ja, ja ja!". Uwielbiam takie żarty językowe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. :D Takie skojarzenie nasunął mi ten typ... :P

      Usuń
  3. Zainteresowałaś mnie recenzją, tym bardziej że książkę firmuje wydawnictwo WAB.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że lubisz książki tego wydawnictwa? :)

      Usuń
  4. Z pewnością przeczytam ;)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy przeczytałam o dupku jako głównym bohaterze, przypomniał mi się bohater z łowców głów nesbo, też dupek do kwadratu zapatrzony w siebie;)))
    Ciekawa fabuła, mam nadzieję, że ta książka wpadnie w moje łapki:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, tak! To jest bardzo właściwe skojarzenie! :D

      Usuń
  6. Nie jestem pewna czy po książkę sięgnę. Z jednej strony bohater, który nie jest czytelnikowi obojętny i którego zachowanie może wywołać sporo refleksji, ale z drugiej strony jakoś mnie mocno do lektury nie ciągnie. Recenzję jednak jak zawsze czytało mi się świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fabuła brzmi trochę nudnie, ale z drugiej strony, główny bohater wydaje się intrygujący.

    OdpowiedzUsuń
  8. Antypatyczny bohater... na razie nie wiem, czy chciałabym się z nim spotkać. Od razu przyszedł mi na myśl Mario Ybl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ybl przynajmniej coś sobą reprezentował jako fachowiec. I lubię jego cięty język (choć wiem, że w życiu codziennym byłby nie do zniesienia). Paul nie reprezentuje sobą nic. :/

      Usuń
  9. Dla mnie również początek był nudny a Paul 'Panem Idealnym', jednak potem akcja zaczęła się rozkręcać, wychodziły na jaw czyny bohatera i właściwie nie wiem dlaczego są osoby, które mogłyby nie chcieć jej przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapewne skuszę się i przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj znać, co sądzisz o głównym bohaterze. :D

      Usuń
  11. Ale mnie zaciekawiłaś! Uwielbiam, kiedy książki tak stopniowo dawkują napięcie. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubię jak to napięcie w książkach jest właśnie tak budowane jak tu, najpierw nudno, a potem się dzieje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wolę mocne początki, ale taki wariant też jest ok. Najgorzej, jak jest obiecujący początek, a później wieje nudą...

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...