cykl z Martinem Servazem, tom 3 |
Rozwój internetu umożliwił stalkerom - angielskie określenie neurotycznych dręczycieli - wynajdowanie swoich celów poza środowiskiem rodzinnym i zawodowym. Sieć zdemokratyzowała i tę dziedzinę: nękane są już nie tylko osoby ze świecznika takiej jak Madonna czy Jodie Foster; każdy może stać się celem każdego. Nękanie uprawiają nawet nastolatkowie w ramach sieci społecznościowych[1].
Pętla
Stalking to problem długo bagatelizowany. Bo czy skoro prześladowca nie wyrządza fizycznej krzywdy, skoro nie da się wizualnie ocenić szkód, to przecież nie ma problemu, prawda? Tyle, że te niewidzialne rany goją się często dużo trudniej niż mechaniczne urazy.
W Nie gaś światła, trzecim tomie kryminalnej serii z komendantem Martinem Servazem, francuski pisarz Bernard Minier sugestywnie opowiada o potędze manipulacji, o niszczącej sile obsesji, o prześladowaniu sprawiającym, że zaszczuta ofiara traci poczucie bezpieczeństwa, grunt pod nogami, przyjaciół i pewność siebie, że jej życie staje się koszmarem, którego finał może okazać się dramatyczny.
W tej koronkowej, pisarskiej robocie, poszczególne wątki splatają się ze sobą bardzo zmyślnie, tworząc historię trzymającą w napięciu do samego końca. Nie brak zwrotów akcji, dramatycznych (a jakże!), nie brak momentów trudnych, wywołujących dojmujące uczucie bezradności.
Nie jest bowiem łatwo obserwować jak ofiara miota się zdezorientowana, nie rozumiejąc co się wokół niej dzieje, kim jest jej wróg i jakie ma zamiary. Pętla na szyi ofiary się zaciska, kolejne fundamenty stabilnego życia kruszeją, nie ma się czego chwycić, nie ma o co oprzeć, bo nawet najbliższe osoby dostrzegają tu rys szaleństwa, a nie dramat osaczonej osoby. Bernard Minier świetnie oddaje towarzyszące temu emocje.
Zaszczuta
Kim są ci wszyscy ludzie, którzy pojawiają się w naszym życiu, domagając się naszej uwagi, miłości, a potem nagle odchodzą?[2]
Gdy w wigilijny wieczór, mieszkająca w Tuluzie dziennikarka Christine Steinmayer znajduje w skrzynce na listy anonim, którego autorka zapowiada swoje samobójstwo, nie bardzo wie co o tym sądzić. Czyżby ktoś przez pomyłkę wrzucił list do niewłaściwego otworu? A może to efekt głupiego dowcipu? Niestety, jest też taka możliwość, że ktoś rzeczywiście zamierza się zabić, a Christine nie znając tożsamości potencjalnej samobójczyni nie jest w stanie jej pomóc. Kobietę męczą wyrzuty sumienia, ale szybko okaże się, że to będzie najmniejszy z jej problemów.
Wokół dziennikarki zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Kolejne wydarzenia burzą jej życiową stabilizację, czuje się zaszczuta i nierozumiana, traci oparcie w otoczeniu, coraz gorzej dzieje się w jej życiu zawodowym i prywatnym. Ktoś próbuje odizolować ją od bliskich i wygląda na to, że jest na dobrej drodze. Czyją ofiarą się stała i jaki cel ma prześladowca?
Tymczasem komendant Martin Servaz, po dramatycznych wydarzeniach, o których przeczytacie w Bielszym odcieniu śmierci oraz Kręgu (warto!), próbuje odzyskać równowagę w ośrodku dla policjantów z depresją. Tajemnicza przesyłka sprawia, że wstępuje w niego dawna energia, a nos śledczego każe mu opuścić mury ośrodka. I choć oficjalnie jest na zwolnieniu, zaczyna węszyć wokół otrzymanego anonimowo klucza do hotelowego pokoju, a to oczywiście okazuje się początkiem kolejnego niełatwego i niebezpiecznego śledztwa.
Bernard Minier zna przepis na trzymający w napięciu kryminał. Doskonale wie jak utrzymać uwagę czytelnika, jak sprawić by nie mógł się on oderwać od lektury. Tworzy emocjonalną pułapkę. Wpadasz w nią od pierwszych stron i nie jesteś w stanie się wydostać się z potrzasku nim nie dotrzesz do finału. Świetnie portretuje bohaterów. Wielowymiarowo, wiarygodnie. Wie kiedy zamilknąć i pozwolić pracować wyobraźni czytelnika, jak podrzucić fałszywe tropy, by wywieźć czytających w pole.
To rzecz o obsesji. Ogromnej, obezwładniającej, nie uznającej kompromisów. To rzecz o manipulacji. Bezwzględnej, niszczącej, dokonywanej na zimno. To rzecz o stalkingu. O tym jak prześladowca osacza ofiarę, stopniowo izolując ją od otoczenia, pozbawiając punktów oparcia, potęgując bezradność i strach, sprawiając, że miota się ona na granicy szaleństwa tracąc chęć do życia.
Relacje między bohaterami są na tyle złożone, że niełatwo odgadnąć kto jaką rolę pełni w tym przedstawieniu. Fabularnym smaczkiem jest możliwość wejścia do środowiska astronautów, hermetycznego, prestiżowego, mimo swojej elitarności niepozbawionego ciemnych stron. Choć loty w kosmos poprzedzone są wieloma badaniami, testami, szkoleniami, nie eliminuje to wszystkich trudności, jakie rodzą się choćby w kosmicznym odosobnieniu, kiedy to na pokładzie statku damsko-męskie relacje nie zawsze układają się właściwie. Pojawiają się także problemy typowe dla "męskich" zawodów, w których miejsce dla siebie próbują znaleźć kobiety. Ten motyw to niewątpliwie duży atut opowiadanej historii.
Nie gaś światła nie zawodzi. To dobrze rozpisana, wielowątkowa historia wywołująca silne emocje. Mocna rzecz o przemocy. Zwłaszcza psychicznej.
Wokół dziennikarki zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Kolejne wydarzenia burzą jej życiową stabilizację, czuje się zaszczuta i nierozumiana, traci oparcie w otoczeniu, coraz gorzej dzieje się w jej życiu zawodowym i prywatnym. Ktoś próbuje odizolować ją od bliskich i wygląda na to, że jest na dobrej drodze. Czyją ofiarą się stała i jaki cel ma prześladowca?
Tymczasem komendant Martin Servaz, po dramatycznych wydarzeniach, o których przeczytacie w Bielszym odcieniu śmierci oraz Kręgu (warto!), próbuje odzyskać równowagę w ośrodku dla policjantów z depresją. Tajemnicza przesyłka sprawia, że wstępuje w niego dawna energia, a nos śledczego każe mu opuścić mury ośrodka. I choć oficjalnie jest na zwolnieniu, zaczyna węszyć wokół otrzymanego anonimowo klucza do hotelowego pokoju, a to oczywiście okazuje się początkiem kolejnego niełatwego i niebezpiecznego śledztwa.
Przemoc psychiczna
Bernard Minier zna przepis na trzymający w napięciu kryminał. Doskonale wie jak utrzymać uwagę czytelnika, jak sprawić by nie mógł się on oderwać od lektury. Tworzy emocjonalną pułapkę. Wpadasz w nią od pierwszych stron i nie jesteś w stanie się wydostać się z potrzasku nim nie dotrzesz do finału. Świetnie portretuje bohaterów. Wielowymiarowo, wiarygodnie. Wie kiedy zamilknąć i pozwolić pracować wyobraźni czytelnika, jak podrzucić fałszywe tropy, by wywieźć czytających w pole.
To rzecz o obsesji. Ogromnej, obezwładniającej, nie uznającej kompromisów. To rzecz o manipulacji. Bezwzględnej, niszczącej, dokonywanej na zimno. To rzecz o stalkingu. O tym jak prześladowca osacza ofiarę, stopniowo izolując ją od otoczenia, pozbawiając punktów oparcia, potęgując bezradność i strach, sprawiając, że miota się ona na granicy szaleństwa tracąc chęć do życia.
Relacje między bohaterami są na tyle złożone, że niełatwo odgadnąć kto jaką rolę pełni w tym przedstawieniu. Fabularnym smaczkiem jest możliwość wejścia do środowiska astronautów, hermetycznego, prestiżowego, mimo swojej elitarności niepozbawionego ciemnych stron. Choć loty w kosmos poprzedzone są wieloma badaniami, testami, szkoleniami, nie eliminuje to wszystkich trudności, jakie rodzą się choćby w kosmicznym odosobnieniu, kiedy to na pokładzie statku damsko-męskie relacje nie zawsze układają się właściwie. Pojawiają się także problemy typowe dla "męskich" zawodów, w których miejsce dla siebie próbują znaleźć kobiety. Ten motyw to niewątpliwie duży atut opowiadanej historii.
Nie gaś światła nie zawodzi. To dobrze rozpisana, wielowątkowa historia wywołująca silne emocje. Mocna rzecz o przemocy. Zwłaszcza psychicznej.
[1] Bernard Minier, Nie gaś światła, przeł. Monika Szewc-Osiecka, Wyd. Dom Wydawniczy Rebis, 2014, s. 186.
[2] Tamże, s. 269.
Zobacz też:
seria z Martinem Servazem:
[2] Tamże, s. 269.
Zobacz też:
seria z Martinem Servazem:
5. Siostry
Nie znam jeszcze tej serii. To znaczy, mam ten tom u siebie, ale brakuje mi dwóch poprzednich. 😊
OdpowiedzUsuńTo warto się zaopatrzyć w te poprzednie. :)
UsuńCzytałam wszystkie książki Miniera. Świetne. Uwielbiam.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się. Ja po trzech jestem zachwycona. :)
UsuńCiekawa książka, bardzo na czasie :)
OdpowiedzUsuńOj tak! Niestety...
UsuńKurcze to coś dla mnie. Lubię takie złożone książki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Gorąco polecam! :)
UsuńWidzę, że seria Miniera Cię wkręciła i szybko nadrabiasz. :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, co powiesz o kolejnej części.
Nie tak szybko. Cztery pierwsze tomy mam od roku... Ten czas leci zbyt szybko. :P
UsuńZnów muszę uderzyć się w piersi, wyznając, że ciągle nie znam tej serii, mimo że pierwszy tom czeka na półce od lat. No nic, może tym razem przyjdzie na niego pora, bo czytając twoją recenzję trzeciej części, nabrałam ochoty na lekturę. Stalking to temat niby już znany i opisany w powieściach, a mimo wszystko ciągle wydaje się nieco egzotyczny i przerażający. Na co dzień trudno sobie wyobrazić, że ktoś może po prostu uwziąć się na nas, obrać za cel i próbować zniszczyć życie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj koniecznie! Spodoba Ci się, jestem pewna. :)
UsuńChyba koniecznie muszę poszukać pierwszej części <3
OdpowiedzUsuńBardzo dobry plan. :)
UsuńChętnie sięgnę po tą serię zaczynając od pierwszej części.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja, ta seria mnie bardzo ciekawi!
UsuńTak, tak, tak! Tak właśnie zróbcie. :)
Usuń