poniedziałek, 11 lutego 2019

Eva García Sáenz de Urturi "Cisza białego miasta"
[RECENZJA PRZEDPREMIEROWA]

literatura hiszpanska
Trylogia Białego Miasta, tom 1
PREMIERA: 27 LUTEGO



Kiedy ktoś, kto zaczyna seryjnie zabijać, jest pieprzonym geniuszem, pozostaje ci jedynie się modlić, żeby po zwolnieniu blokady w kasecie maszyny losującej nie została wybrana twoja liczba[1].



Hiszpański bestseller



By skończyć lekturę tej książki, na sobotni poranek nastawiłam budzik dużo wcześniej niż zwykle. To chyba najlepiej świadczy o tym, jak bardzo wciągająca jest to historia, bo skowronek ze mnie żaden i zdaje się, że nigdy przedtem nie zdarzyło mi się wstawać wcześniej tylko po to, żeby poznać zakończenie jakiejś powieści.

Cisza białego miasta Evy Garcíi Sáenz de Urturi otwiera trylogię, która w Hiszpanii zrobiła furorę. Wciągu pięciu miesięcy od premiery pierwszego tomu, sprzedało się 700 tys. jego egzemplarzy, a musicie wiedzieć, że Hiszpanie w rankingach czytelnictwa nie zajmują zaszczytnej pozycji. Sprzedano także prawa filmowe. 30 sierpnia tego roku El silencio de la ciudad blanca trafi na ekrany hiszpańskich kin. I choć wiadomo, że status bestsellera nie oznacza z miejsca, że mamy do czynienia z książką wybitną, a nawet dobrą, to w tym wypadku uprzedzenia warto odsunąć na bok.

Na czym polega fenomen tej powieści?


Witamy w Kraju Basków



Tym, co mnie z miejsca uwiodło, jest wspaniałe połączenie niebanalnej intrygi kryminalnej ze specyfiką regionu, w którym toczy się fabuła. Autorka na miejsce akcji wybrała Vitorię, stolicę Kraju Basków, jednej z wspólnot autonomicznych Hiszpanii. Ta specyfika miejsca dotyczy wielu aspektów. Ślizgając się zaledwie po powierzchni tematu, można wymienić tu styl życia, kulturę, kuchnię, język, wierzenia, a to jedynie ułamek tego, co powoduje, że Bask nie czuje się Hiszpanem, bo przecież nie wspomniałam o kwestiach politycznych i narodowościowych (jeśli ciekawi was ten temat, koniecznie przeczytajcie wspaniałą i wstrząsającą Patrię). Eva García Sáenz de Urturi mocno osadza fabułę swej powieści w baskijskiej przestrzeni, skupiając się przede wszystkim na nawiązaniach do historii, kultury i topografii. Nie ma zresztą wyjścia, bo seryjny morderca, którego powołała do życia, takie rozwiązanie na niej wymusił.

W związku z powyższym, zwiedzimy Vitorię dość dokładnie, a kto będzie chciał, może ruszyć już w nieliteracką, a rzeczywistą podróż ulicami miasta i wybrać się na jogging tą samą trasą, którą biegał profiler kryminalny Unai López de Ayala czy pstryknąć selfie mając w tle fasadę Domu pod Sznurem (Casa del Córdon), jednego z ważniejszych zabytków miasta. Zresztą, takie wycieczki są już w Vitorii organizowane. W powieści zwiedzimy również okolice, bo tego wymagać będzie pogoń za seryjnym mordercą budzącym grozę wśród mieszkańców Vitorii, a zwłaszcza ogromny strach u potencjalnych ofiar i ich bliskich. Na dodatek, morderca dość swobodnie hula po ulicach i zakamarkach, bo właśnie trwa Fiesta de la Virgen Blanca, lokalne, hucznie obchodzone święto gromadzące na ulicach tłumy. 

Vitoria świętuje, przed nami pięć dni totalnego chaosu, tysiące ludzi na ulicach. Nie ogłosimy przecież stanu wyjątkowego. To może być prawdziwe piekło. Ludzie się boją. Co dokładnie chce osiągnąć morderca, zabijając właśnie teraz?[2]

Dzięki temu mocnemu osadzeniu fabuły w realiach, autorka przemyca sporo ciekawostek nie tylko o miejscu akcji, ale i zamieszkującej ją społeczności. Powstaje intrygujący, złożony obraz, który wspaniale łączy się z wiodącym wątkiem. Kryminalnym śledztwem.


Powrót mordercy



U Evy Garcíi Sáenz de Urturi morderstwa są okrutne, a jednocześnie bezkrwawe. Nie będzie tu brutalnych scen, a jednak fabuła jest dramatyczna i nasycona różnymi odmianami przemocy. Teraźniejszość silnie łączy się z przeszłością, w związku z czym pełny obraz poznamy nie tylko dzięki temu co tu i teraz, ale również dzięki licznym retrospekcjom, które przenoszą nas do 1969 roku. Tu także znajdziemy garść obserwacji społecznych m.in. dotyczących sytuacji kobiet.

Przed laty w Vitorii grasował seryjny morderca, który zdołał uśmiercić cztery pary dzieci obojga płci, nim trafił za kratki. Jego ofiarami stały się noworodki, pięciolatki, dziesięciolatki, a na końcu tak... dobrze policzyliście. Dzieci znajdowano parami. Nagie, ułożone tak, by dłońmi dotykały policzka drugiego z pary. Mieszkańców zszokował fakt, że mordercą okazał się lokalny archeolog-celebryta, duma społeczności. Aresztował go jego brat. Bliźniak. 

Minęły dwie dekady. Morderca ma wyjść na przepustkę. Nim jednak opuści więzienie, Vitorię sparaliżuje odkrycie zwłok pary dwudziestolatków... Koszmar zaczyna się na nowo.

Sprawą zajmuje się Unai López de Ayala, którego metody niezbyt przypadają do gustu nowej zwierzchniczce. Czy profilerowi i partnerującej mu ekspertce w zakresie wiktymologii uda się znaleźć wspólny język z szefową, nim morderca uderzy ponownie? Czy mają do czynienia z naśladowcą, czy też zabójca sprzed lat przez jakiś czas nie był aktywny? Pojawia się mnóstwo pytań, wątpliwości, a niepokój narasta. Gąszcz prywatnych i służbowych problemów oplata bohaterów coraz szczelniej, a niebezpieczeństwo jest bliżej nich, niż mogłoby się wydawać.


Misterna układanka



Policjant nigdy się nie spodziewa, że zakończy śledztwo jako ostatnia ofiara seryjnego mordercy, który sterroryzował całe miasto, ale życie potrafi być bardzo kreatywne w płataniu figli[3].

Właściwie podobało mi się w tej historii wszystko. Autorka świetnie połączyła wszystkie wątki i motywy. Przeszłość i teraźniejszość. Oficjalne śledztwo i problemy prywatne. Specyfikę regionu z kryminalnym dochodzeniem. Historię, wierzenia, zwyczaje z nowoczesnością internetowych tweetów.

Zagadka kryminalna okazała się więcej niż zajmująca. Kolejne elementy układanki wskakiwały na swoje miejsce i każdy okazywał się mieć sens i pasować do całości. Bohaterowie należą do tych, którzy nie pozostawiają obojętnym. Mają swoje indywidualne rysy, wspierają się, ale i ze sobą ścierają, a pewna doza tajemniczości w każdym z nich, intryguje dodatkowo. Nawet jeśli stosunkowo szybko domyśliłam się tożsamości mordercy, to wciąż czytałam z wielkim zainteresowaniem, chcąc po pierwsze - potwierdzić domysły, po drugie - dowiedzieć się jak i dlaczego doszło do tak dramatycznych zdarzeń. 

Pisarka w napięciu trzymała mnie do samego końca. Narratorem jest Unai, o którym od pierwszych stron wiemy, że po starciu z mordercą leży w śpiączce. Czy przeżyje? To nie jest takie pewne. Niewiadomych jest wiele więcej, więc ciekawość każe gnać przez kolejne fabularne zakręty, a tych jest sporo. Opisy nie spowalniają akcji. Tworzą wspaniały klimat, który podkreśla mroczną atmosferę. 

A rozwiązanie zagadki? Bardzo dobre! Logiczne i należące do tych, które każą raz jeszcze zastanowić się nad tym, dlaczego człowiek dla człowieka bywa tak bezsensownie okrutny.

Teraz pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że w polskich księgarniach szybko pojawi się kolejny tom. I że gdy któregoś dnia pojadę do Vitorii, będę mogła bez strachu zobaczyć pobliski dolmen Chatka Czarownicy (La Chabola de la Hechicera).



Eva García Sáenz de Urturi
Cisza białego miasta
Wyd. Muza
2019
576 stron



[1] Eva García Sáenz de Urturi, Cisza białego miasta, przeł. Joanna Ostrowska, Wyd. Muza, 2019, s. 11. (tekst przed korektą)
[2] Tamże, s. 308.
[3] Tamże, s. 10.





19 komentarzy:

  1. Ostatnio dosyć często czytam o tej książce. Będę musiała zainteresować się nią bliżej. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i podzielam Twoje zdanie, czekam na drugi tom! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! :)
      I ciekawa jestem, czy film na podstawie pierwszego tomu, trafi do polskiej dystrybucji.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie trzeba będzie długo czekać. :)

      Usuń
  4. Bardzo podobała mi się ta książka. Wyczekuję kolejnego tomu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sam nie wiem, tyle wspaniałości recenzujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że ta książka okazała się tak udaną lekturą. Po ostatnim słabym hiszpańskim kryminale mam ochotę na coś dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo intryguje mnie ten tytuł! Chyba nie spotkałam się z negatywną opinią o nim. Oczywiście w planach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, jak zwykle, negatywne pojawią się z czasem. :P Ja się totalnie w tę historię wciągnęłam, nie tylko ze względu na miejsce akcji. ;)

      Usuń
  8. Raczej odrzuciłam tę książkę, ponieważ przeczytałam recenzję zaufanej blogerki, która pisała, że powieść jest dość przegadana i nie zachwyca. Teraz trafiłam na Twoją opinię, zupełnie inną w wymowie i cóż,no jednak będę musiała sięgnąć i sprawdzić jak będzie ze mną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a podrzucisz linka do tekstu?
      Dla mnie w tej książce jest wszystko to, co lubię. Ani przez moment nie czułam, że jest przegadana, a jeśli były tam dłuższe opisy, to pewnie dotyczyły miejsca akcji, a że to Hiszpania, więc jak sama się domyślasz - mogę nie być do końca obiektywna. ;)

      Usuń
  9. Jasne, czytałam tę recenzję http://www.coprzeczytalam.pl/2019/02/eva-garcia-saenz-de-urturi-cisza-biaego.html Tak, myślę, że odbiór tej książki jest w dużej mierze uzależniony od fascynacji danym krajem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, bo ja akurat jestem daleka od marudzenia na długość opisów. :D
      A swoją drogą, ciekawy tekst. :)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...