poniedziałek, 4 marca 2019

Elia Barceló "Kolor milczenia"
[RECENZJA]




Już nic cię nie zrani, Heleno. To, co mogło sprawić ci ból, już się wydarzyło. Teraz wszystko, czego się dowiemy, tylko nam pomoże, rzuci światło na całą sprawę. Ty i ja razem sprawimy, że znikną te cienie. Popatrz na to jako na wyzwanie dla umysłu, łamigłówkę, coś, co nie ma nic wspólnego z tobą, z nami, jako na obraz, który chcesz namalować, ale najpierw musisz wiedzieć, co w nim jest, i rozplanować szczegóły, żeby potem stanowił spójną i przekonującą wizję[1].




Trzy tory, wiele pytań



Trzema torami wije się fabuła Koloru milczenia Elli Barceló, by spleść w obraz pewnej hiszpańskiej rodziny dotkniętej ogromnym dramatem i żyjącej wśród sekretów, przemilczeń, niedopowiedzeń. 

Walencja, 1935 rok. Młodziutka Blanca poznaje kapitana Gregoria Guerrero. Oboje przypadają sobie mocno do gustu. Gregorio jest dobrze zapowiadającym się wojskowym, z głową wypełnioną frankistowską ideologią. Jak wiadomo z historii, lada moment wybuchnie wojna domowa w Hiszpanii, a Franco dojdzie do władzy. Jaka będzie rola naszego bohatera?

Rabat, 1969 rok. Rodzina Guerrero świętuje i dobrze się bawi. Ten radosny wieczór będzie miał jednak dramatyczny finał. Najstarszą córkę Blanki i Gregoria znaleziono martwą. Alicia została okradziona, zgwałcona, zamordowana. Sprawcy nie znaleziono, a jego motywy nie są jasne. Co wydarzyło się tamtego dnia?

Madryt, czasy współczesne. Do stolicy Hiszpanii, na ślub bratanicy, przylatuje Helena Guerrero, młodsza siostra Alicii. Spotkania z bliskimi sprawią, że trauma, której nigdy nie udało się jej przepracować, odżyje jeszcze silniej. Czy ten wyjazd pomoże jej odzyskać spokój, a może jeszcze bardziej zamiesza w jej sercu?


Niezaleczone rany



Główną oś fabularną tworzy wątek współczesny, a liczne retrospekcje pozwalają nam odkrywać kolejne sekrety rodziny. Protagonistka, Helena, jest artystką światowej sławy, zamożną, spełnioną, bogatą w doświadczenia. Wraz z partnerem mieszka w Australii. Przez te wszystkie lata, które minęły od morderstwa jej siostry, malarce nie udało się uśmierzyć bólu po stracie bliskiej osoby, zapomnieć o okrutnych słowach matki, pozbyć się poczucia winy. Jej życie i twórczość wypełniają mroczne cienie. W Madrycie stają się one jeszcze bardziej wyraźne i uciążliwe. Rodzinne spotkania przywołują wspomnienia. W ręce Heleny trafiają zdjęcia, listy i dokumenty związane z przeszłością. Krok po kroku, poprowadzą bohaterkę przez historię familii Guerrero i kto wie, z jakimi faktami przyjdzie jej się zmierzyć. Okazuje się, że ten i ów ma co nieco do ukrycia. I że te sekrety niejednokrotnie mają spory ciężar emocjonalny.

Kolor milczenia jest więc sagą rodzinną z elementami thrillera, barwną, pełną zdarzeń i tajemnic. Elia Barceló zaludnia powieść postaciami o różnych charakterach i poglądach, twardo stojących na ziemi i artystycznych duszach. Dzięki tejże różnorodności, w tym gronie stale iskrzy. Między przygotowaniami do ślubu jest czas na załatwienie innych spraw bieżących, ale i powroty do przeszłości. 




Kłamstwa, zdrady i poszukiwanie prawdy



Dobrze się tę powieść czyta i jako rozrywka sprawdza się nieźle. Mimo ciężaru rodzinnej historii jest to lektura z rodzaju tych lekkich. Wprawdzie autorka stara się wpleść w fabułę wątki trudniejsze, ale to nadal powieść typowo rozrywkowa. Mówiąc o tych trudniejszych wątkach, mam na myśli przede wszystkim proceder odbierania matkom noworodków, które następnie trafiały do bezdzietnych, za to bogatych rodzin. Biologiczne matki informowano o zgonie dziecka. Pojawiają się też wzmianki o sytuacji kobiet w kraju macho czy komentarze do sytuacji politycznej w opisywanych okresach, ale autorka ledwie ślizga się po tych tematach.

Całość skrojona jest ze sprawdzonych motywów. Bohaterowie charakterologicznie są interesujący, różnorodni, choć niezbyt głęboko sportretowani, a przy tym jakby wszyscy wyjęci z matrycy pt. "piękni i bogaci". Kuleją niestety opisy miejsc, czego żałuję ogromnie, bo zarówno tętniący życiem Madryt jak i barwne, egzotyczne Maroko, zasługują na to, by uchwycić ich klimat i przenieść na karty powieści tak, by i czytelnik mógł ów klimat poczuć.

Przez fabułę Kolorów milczenia płynie się gładko, trochę zbyt gładko. Sama historia jest ciekawa i stanowi materiał na emocjonującą, mroczną powieść, ale choć czyta się z zainteresowaniem, choć w życiu bohaterów wiele się dzieje, brak tu mocniejszych uderzeń, wstrząsów, poruszeń. Niby widzę, jaki ciężar niosą członkowie rodziny, jak niedoskonałe są relacje między nimi, jak brak dialogu, zrozumienia i szczerości dodatkowo je nadwątla, ale jednocześnie nie do końca czuję. Niby jestem ciekawa co ukrywają członkowie rodziny, niby z kilkoma bohaterami jest mi po drodze (z niepokorną Heleną, jej pyskatą bratanicą czy Palomą, która pracuje nad suknią panny młodej, a do której sama chętnie bym się wybrała, ciekawa jaką kreację dopasowałaby dla mnie), niby czytam z zainteresowaniem, a jednocześnie nie mam problemu z oderwaniem się od książki, nie przewracam nerwowo kartek. Jest dobrze, mogło być lepiej.

Kolor milczenia to opowieść o rodzinnych sekretach i dramatach, o niedoskonałych relacjach, zdradach, kłamstwach, ale i wielkiej miłości. A przede wszystkim, o ludziach, którzy choć pozornie sobie bliscy, to jednocześnie tak niewiele wiedzący o sobie nawzajem.


Elia Barceló
Kolor milczenia
Wyd. Literackie
2019
544 strony




* Elia Barceló, Kolor milczenia, przeł. Marta Szafrańska-Brandt, Wyd. Literackie, 2019, s. 240.



Zobacz też: 






14 komentarzy:

  1. Czuję, że książka może skłonić do refleksji, więc chętnie po nią sięgnę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecę ją swej Siostrze, pozdrawiam ze słonecznego Południa Kraju!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem skłonna dać powieści szansę. Głównie dlatego, że chciałabym się przekonać czy na mnie wywrze większe wrażenie, czy też pozostawi z pewnym odczuciem niedosytu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama jestem ciekawa, jak ją odbierzesz. Moim zdaniem, mimo tego niedosytu, i tak warto ją przeczytać. :)

      Usuń
  4. Szkoda, że autorce nie do końca udało się uchwycić klimat opisywanych miejsc. Czytając o innym kraju, chciałabym poczuć, że naprawdę tam jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie. :)
      A przy książkach o Hiszpanii zwracam na to jeszcze bardziej uwagę. :)

      Usuń
  5. O, to, to, właśnie! Ja też lubie poczuć klimat miejsc, o których czytam. Zwłaszcza, gdy się je zwiedziło... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest ten moment, kiedy przypominam sobie o tym, że zazdroszczę Ci Maroka. :D

      Usuń
  6. A chętnie zakupię do biblioteki, trzeba uzupełniać literaturę hiszpańską :) oczywiście sama też chętnie po nią sięgnę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak. Zadbaj o półkę hiszpańską. :D

      Usuń
  7. Ja po prostu kocham takie książki, rodzinne losy, tajemnice, a więc musiała mi się spodobać. Nie wywołała jednak tylu emocji jak poprzednia książka Sofia albo początek wszystkich historii. Tam język był przepiękny, można się było nim delektować i tu też na to liczyłam, a było bardzo prosto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... Widzę, że mam co nieco do nadrobienia. :)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...