No pasa nada! Nic się nie dzieje. Przerażająco trafny to tytuł, pod którym kryje się reportaż Beaty Kowalik o życiu Meksykanek w ich rodzinnym kraju, w świecie męskiej dominacji, w którym kobiety często znaczą niewiele.
Kobiety w Meksyku
Meksyk mnie intryguje. Jest na liście miejsc, które chciałabym poznać osobiście. Meksyk to jednak nie tylko starożytne miasta Majów na Jukatanie, magiczna atmosfera Día de Muertos czy popularny kurort Acapulco, o którym aż chce się śpiewać (choć jest spora szansa, że na miejscu nie będzie ani do śpiewu, ani do śmiechu, o czym także można przeczytać w No pasa nada!). Meksyk to także szereg problemów i nie są to niestety ani problemy małe, ani błahe, ani marginalne. Jednym z nich jest przemoc wobec kobiet. W świecie zdominowanym przez mężczyzn, świecie pełnym przemocy, poniżenia, uprzedmiotowienia - rozgrywa się ogrom małych i wielkich dramatów.
Bohaterkami Beaty Kowalik są kobiety młodsze i starsze, bogate i biedne hetero i homoseksualne, mieszkanki dużych miast i prowincji, gospodynie domowe, aktywistki, szamanki, uzdrowicielki, Indianki. Matki, żony, córki. Każda z nich ma do opowiedzenia historie na długo zostające w pamięci.
Tradycja...
Leo miała czternaście lat, gdy postanowiła wyjechać do miasta i podjąć pracę służącej. Pracodawcy zostawili ją na pastwę pijanych robotników. Nim uciekła do rodzinnego domu, zgwałcił ją także syn sąsiadki.
Fernandę katował mąż. Teść bił teściową. I brat męża swoją żonę. Wiejska tradycja.* Uciekła od niego, ale blizny po tym związku zostały na zawsze. Te na ciele i te na duszy.
Silvia pomaga ofiarom przemocy domowej, ledwie potrafi czytać i pisać, ale zrobiła kurs praw człowieka. Niejednej kobiecie pomogła, niejednemu mężczyźnie zalazła za skórę. Groźby śmierci dostaje od niemal dekady.
Takich historii w No pasa nada! jest dużo więcej. Autorka we wstępie próbuje wyjaśnić jak doszło do tego, że kobiety w Meksyku stają się ofiarami kultu macho i że to zjawisko występuje na tak wielką skalę. Później Beata Kowalik oddaje głos swoim bohaterkom. I tak powstają kolejne świadectwa ofiar przemocy, mieszkanek wielkich miast i prowincjonalnych miejscowości, kobiet spod meksykańsko-amerykańskiej granicy i tych z centralnej części kraju. Przemoc staje się udziałem biednych i bogatych. U jej podłoża znajduje się wiele czynników. Beata Kowalik daje jej ofiarom twarze, imiona, głos. Nie diagnozuje całego społeczeństwa, ale za pomocą pojedynczych opowieści mówi wyraźnie: przemoc i bezprawie są w Meksyku ogromnymi problemami.
Reportaż, który boli
No pasa nada! boli. Boli ból cudzy i własna niemoc. I świadomość, że w XXI wieku sprawcy niewyobrażalnej przemocy są bezkarni, a podstawowe prawa człowieka nie są respektowane.
Przemoc fizyczna, słowna, seksualna czy ekonomiczna. Domowa i poza murami domu. Wymierzona w dorosłych, ale i dzieci. Upokorzenie, bicie, gwałt, porwania, zaginięcia, morderstwa. Handel żywym towarem. Rasizm, maczyzm, seksizm. Wszystko to wydarza się na niespełna trzystu stronach książki, ale przede wszystkim w życiu setek tysięcy meksykańskich kobiet.
Asi es. Tak już jest. To, nasycone smutną rezygnacją, stwierdzenie podsumowuje wiele scen i życiorysów. Są na szczęście i te, które walczą, często z narażeniem własnego zdrowia i życia.
Emocjonalnie jest to lektura bardzo trudna, bo osobisty, dramatyczny wymiar opowiadanych historii nie pozwala podejść do niej obojętnie. Beata Kowalik mieszkała w Meksyku przez kilka lat. Swoje rozmówczynie poznawała w różnych miejscach i warunkach. Dzięki zaufaniu, jakim ją obdarzyły, powstał reportaż, który mocno uświadamia, jak wiele jest jeszcze do zrobienia w kwestii walki o prawa człowieka.
Beata Kowalik No pasa nada! Nic się nie dzieje Wyd. Mova 2020 262 strony |
* Beata Kowalik, No pasa nada! Nic się nie dzieje. Kobiece oblicze Meksyku, Wyd. Mova, 2020, s. 86.
Współczuję kobietom, które urodziły się w Meksyku i tam mieszkają. To musiała być bardzo trudna emocjonalnie lektura.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście. Nie była łatwa.
UsuńTytuł tego reportażu mam już zanotowany. Kiedyś z pewnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym reportażu, a brzmi bardzo zachęcająco (choć zarazem sprawia, że już robi mi się przykro - co dopiero po lekturze).
OdpowiedzUsuńwww.kulturalnameduza.pl
Fajny artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam porządnego reportażu, więc cieszę się, że zrecenzowałaś tę książkę. Słyszałam, że Meksyk to nie jest kraj dla kobiet, ale pewnie i tak przytłoczy mnie ogrom niesprawiedliwości i kobiecego cierpienia. Mimo to chętnie dowiem się, dlaczego tak Meksykanie traktują kobiety.
OdpowiedzUsuńTrzeba by mieć nerwy ze stali, żeby te historie nie przytłoczyły. :(
UsuńPasuję.
OdpowiedzUsuńMimo trudnej tematyki, książka bardzo mnie ciekawi i na pewno ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńJa również już dawno reportażu nie czytałem - czeka na mnie jeszcze "Droga na Północ" - jak się z nią uwinę, to sięgnę po ten wyżej recenzowany :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię reportaże, na wszelakie tematy i przyznam szczerze, że ten mnie co najmniej zaintrygował..
OdpowiedzUsuńDziekuję za przeczytanie i recenzję:) Pozdrawiam, Beata Kowalik
OdpowiedzUsuń