Prace wystawione Madryckim Muzeum Prado oglądałam z zachwytem. Czy można się dziwić, że ogromnie mnie ucieszyła informacja, że akcja jednego z tegorocznych thrillerów rozgrywa się w murach tegoż właśnie muzeum? Muzeum luster Luisa Montero Manglano trafiło na mój celownik.
Przeczytane zapomniane?
To było moje pierwsze spotkanie z autorem, bratem pisarki Carli Montero, który zawodowo m.in. wykłada historię sztuki średniowiecznej w Ośrodku Studiów Romańskich w Madrycie. To ostatnie jasno wskazuje na to, że świat sztuki nie jest światem Luisowi Montero Manglano obcym. To zwiększyło moje oczekiwania wobec historii opowiadanej w Muzeum luster.
Od razu przyznam, że trochę się zawiodłam. Problem z tą książką mam podobny, jak ze Złotą skórą czy Ogrodem kobiet Carli Montero. Niby pomysł na fabułę ciekawy, niby miejsce zdarzeń atrakcyjne, a jednak choć te historie dobrze się czyta i sporo się w nich dzieje, to zachwytu brak. Przeczytane, odłożone. Za moment nie będę pamiętać o czym ta powieść była. Choć może nie muszę? Może należy przyjąć, że cechą literatury rozrywkowej jest zabawiać tu i teraz bez szans na wspólną przyszłość i powroty do wspomnień?
Muzeum Prado |
Kilka zdań o fabule Muzeum luster
Przenosimy się do współczesnego Madrytu, choć pojawią się nieliczne retrospekcje z inkwizycją w tle. W Muzeum Prado trwa Międzynarodowy Konkurs Kopistyczny. Kilku artystów walczy pędzlami o zwycięstwo. Relacje między nimi tworzą się różne - seksualne, przyjacielskie, koleżeńskie, ale i wrogie, a jakże! Właściwie każdy ma tu jakiś sekret, za to nie każdy rywalizuje z poszanowaniem zasad fair play. Jest jednak coś gorszego od połamanych pędzli czy ukradzionego płótna. Madrytem wstrząsną brutalne morderstwa. Sceną makabrycznych zbrodni będzie głównie właśnie Muzeum Prado.
Nasza główna bohaterka, kopistka Judith, ramię w ramię z nad wyraz ekscentrycznym specjalistą od symboli, uwikłają się w tę morderczą historię w stopniu ogromnie zagrażającym ich życiu. Czy dołączą do ofiar czy też przyczynią się do złapania zabójcy? Ot, jedno z pytań, na które odpowiedź znajduje się w książce.
Gdzie są emocje?
Muzeum luster jest jak patchwork uszyty ze znanych motywów. Sceny morderstw inspirowane pewnymi dziełami z dorobku kultury i sztuki, rywalizacja, zemsta, tajne stowarzyszenie, symbole, cenne dzieła sztuki, wielki budynek z historią i licznymi zakamarkami, nietypowy duet śledczych różniących się od siebie niczym ogień i woda. Pewnie można wymienić jeszcze kilka. Wszystko to zszyte w sposób sprawny, ale i taki, który niestety nie zaskakuje.
Postaci wydały mi się papierowe, choć autor starał się by nadać im cech oryginalności. Bohaterowie są jednak jak wycięci z pomocą szablonu. Nie mają głębi, nie zaskakują. Są dokładnie tacy, jakich możemy ich podejrzewać właściwie od początku.
Rozbudowane opisy nużą. Spowalniają akcję, a przy tym zmniejszają napięcie. Historia, która wciągnęła mnie mocno na początku, z czasem traciła moją uwagę.
Nie poczułam klimatu miejsca, nie przywiązałam się do bohaterów, nie czytałam z wypiekami na twarzy.
Połknęłam ten thriller szybko i z zaciekawieniem, ale niestety więcej emocji wzbudzają opisywane obraz niż sama książka. Szkoda, bo w tej historii tkwił duży potencjał.
Luis Mintero Manglano Muzeum luster przeł. Katarzyna Okrasko i Agata Ostrowska Wyd. Rebis 2020 472 strony |
Po przeczytaniu Twojej recenzji cieszę się, że książka czeka już na swoją kolej u mnie w biblioteczce. 😊
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo treściwa. Ja jeszcze czytam o losie polskich dzieci w obozie w Łodzi i siedzę nadal w starożytnym Rzymie. Nie dałem się wirusowi i byłem ponad 70 minut na polu/ dworze dziś. A co do książki - będę chyba mieć na uwadze. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam. Podobało mi się. Nie byłam tak surowa w ocenie, choć czytałam lepsze thrillery :)
OdpowiedzUsuń