PREMIERA: 17 CZERWCA |
Bezcenny nie miał doczekać się kontynuacji. A jednak historyczka sztuki Zofia Lorentz powraca, by znów wpakować się w tarapaty, swoimi przygodami rozpalając emocje czytelników. Kwestia ceny Zygmunta Miłoszewskiego to lektura z "efektem wow" wpisanym w każdy rozdział.
To nie jest kontynuacja, ale...
Bezcenny przez jednych był krytykowany, przez innych traktowany jako świetna rozrywka (to ja!). Z tego co pamiętam, sam autor chyba nie był fanem tej książki. Lata temu podpytywałam o ewentualną kontynuację. Miało jej nie być.
I faktycznie. Nie ma. Jak napisał Zygmunt Miłoszewski na swoim profilu autorskim na Facebooku: nie jest to druga część Bezcennego, choć wykorzystuję tamtych bohaterów i styl nowoczesnej powieści przygodowej.
Po lekturze Kwestii ceny wiem skąd ten komunikat. Daleko jej do powieści stricte rozrywkowej, do historii kryminalno-przygodowej jednorazowego użytku.
Po lekturze Kwestii ceny wiem skąd ten komunikat. Daleko jej do powieści stricte rozrywkowej, do historii kryminalno-przygodowej jednorazowego użytku.
Artefakty, sztormy i przygoda na horyzoncie
Zaczynamy od skoku w czasie i przestrzeni. Mamy początek XX wieku. Trafiamy na bujane sztormem Morze Czarne, które przemierza Benedykt Czerski. Nasz bohater, wzorowany na etnografie Bronisławie Piłsudskim, po trzech dekadach zesłania wraca z Sachalinu do Polski, w bagażu mając gadżety ludu Ajnów, artefakty, które z jakiegoś powodu ocenia jako przeklęte.
Tymczasem w teraźniejszości historyczka sztuki i specjalistka od znajdowania tego, co znaleźć niezwykle trudno, znana czytelnikom Bezcennego Zofia Lorentz, przeżywa sztorm na lądzie, niewesoło mając tak w życiu prywatnym jak i zawodowym. Zwolniona z Muzeum Narodowego niechętnie wraca do domu, gdzie ukochany mąż traci kolejne wspomnienia, stając się coraz bardziej obcym jej człowiekiem. By podjąć terapię powstrzymującą owe zaniki pamięci potrzeba kasy, a tej Zofia nie ma, choć mieć może, jeśli przyjmie pewne zlecenie.
Zlecenie Lorentz przyjmuje i w ten oto sposób, w towarzystwie biochemika Bogdana Smugi, rusza na poszukiwanie wspomnianych artefaktów Ajnów. Dlaczego Smudze tak bardzo na tym zależy? Nie wiadomo. Pewne jest tylko to, że poszukiwania te będą obfitować w przygody, emocje i liczne niebezpieczeństwa.
Nie tylko rozrywka
W Bezcennym fabuła kręciła się wokół sztuki, w Kwestii ceny to nauka jest tą dziedziną, która fabułę napędza. Zygmunt Miłoszewski rzuca bohaterów w wir zdarzeń, wysyła ich w rozmaite zakątki - na morza i oceany, w Pireneje, na Wyspę Przeklętą czy do Paryża. Wystawia na próbę miłości, przyjaźnie, zaufanie. Sprawdza determinację, wolę walki, odporność psychiczną i fizyczną. Bada inteligencję i kondycję. Testuje odwagę i zaradność. Plącze wątki i relacje. Sprawia, że nie wiadomo komu ufać i kto jakie ma intencje. Przygląda się postawom, czyni rozliczne aluzje do autentycznych postaci oraz bieżących zdarzeń lub zupełnie bez aluzji wali prawdą w pysk. Stawia pytania, podrzuca kwestie do przemyślenia i pokazuje, jak wspaniale można wykorzystać prozę rozrywkową do przekazania ważnych treści.
Tak się składa, że ta historia to nie tylko złożona z przygód pogoń za artefaktami, to także, a może przede wszystkim, spojrzenie na otaczający nas świat, widoczną jak na dłoni postępującą degrengoladę, ślepotę na konsekwencje decyzji prowadzących do postawieniu ludzkości na skraju przepaści coraz bardziej zniszczonej planety.
Kwestia ceny to ironiczne komentarze, które niosą w sobie bolesną prawdę o ludzkości. Prawda ta sięga dna wybrukowanego ludzką głupotą, zachłannością, antropocentrycznym spojrzeniem na świat.
Dużo tu humoru (scena z niedźwiedziem kładzie na łopatki), dużo akcji i emocji. Są postaci, o których można mówić bez ściemy, że są pełnokrwiste, są sceny zapadające w pamięć, a wszystko to Zygmunt Miłoszewski kreśli starannym językiem, dbając o to, by z przyjemnością i nie bez refleksji płynęło się przez tekst.
Dużo jest powodów, dla których warto tę książkę przeczytać. Czytajcie więc.
Dużo tu humoru (scena z niedźwiedziem kładzie na łopatki), dużo akcji i emocji. Są postaci, o których można mówić bez ściemy, że są pełnokrwiste, są sceny zapadające w pamięć, a wszystko to Zygmunt Miłoszewski kreśli starannym językiem, dbając o to, by z przyjemnością i nie bez refleksji płynęło się przez tekst.
Dużo jest powodów, dla których warto tę książkę przeczytać. Czytajcie więc.
Zobacz też:
Trylogia z Teodorem Szackim:
1. Uwikłanie
Gniew
Pozostałe recenzje:
Inne:
Zapowiada się ciekawie, więc będę miała ją na uwadze. 😊
OdpowiedzUsuńDla mnie proza Miłoszewskiego wciąż jest obca. Może w końcu to się zmieni. Napisałaś, że tutaj w każdym rozdziale jest "efekt wow". Kusisz... :)
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno przeczytam. Póki co słucham "Bezcennego" :)
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję, będę mieć na uwadze :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie dla mnie ale recenzja świetna :D
OdpowiedzUsuńMój blog
Słyszałam o niej.
OdpowiedzUsuńMoże... zacznę od "Bezcennego".
OdpowiedzUsuń