wtorek, 8 grudnia 2015

Małgorzata Hayles "Sekretne życie Roberty"
Żyć swoim życiem

Małgorzata Hayles
Sekretne życie Roberty
Wyd. Black Publishing
2015
264 strony
Roberta ma niepopularne imię i niepopularną pracę. Kobieca wrażliwość utknęła w niezgrabnym ciele. Roberta jest wysoka, nosi buty o rozmiarze 43, ma masywne ciało i minę kogoś, kto najchętniej zaszyłby się w mysiej norze. Roberta nie ma przyjaciół, ani męża, ani dzieci, ani nawet pieska. Od rodziców wyprowadziła się w wieku lat trzydziestu pięciu. Przed czterdziestką ponownie wprowadziła się do świeżo owdowiałej mamy, by być na każde jej skinienie.

Roberta taka właśnie jest. Idealna córka, idealna siostra, idealna ciotka, idealna pracownica. Zawsze pomoże, nigdy się nie sprzeciwi. Da z siebie wszystko, by spełnić cudze polecenia czy zachcianki. Zakompleksiona, milcząca, samotna, bez uskrzydlających marzeń, motywujących do działania planów, świadomości własnej wartości.



Kanapa w kwiatki


Roberta żyje cudzym życiem, cudzymi zachciankami.

I wtedy pod osiedlowy śmietnik ktoś podrzuca starą kanapę. To właśnie jedna z tych rzeczy, która dla niektórych nie ma znaczenia, by komuś innemu wyznaczyć nowy kurs, nowe priorytety.

Kanapa jest w kwiatki. Wzór zakazany przywołujący niemiłe skojarzenia z dzieciństwa. Dla grubokościstego dziewczęcia nie był to deseń odpowiedni, o czym matka przypominała nieustannie. Z pomocą sąsiada, osiedlowego karmiciela wróbli, Roberta taszczy mebel do domu matki. W rodzicielce ten samowolny czyn wzbudza sprzeciw. Nawet siostry, zwykle tak szalenie zajęte rolą gospodyń czuwających nad ogniskami domowymi i sprawujących opiekę nad dorosłymi już dziećmi, zjawiają się jak dwie wszechwiedzące wyrocznie, by wyrazić swój niepokój dziwnym zachowaniem najmłodszej z nich. Roberta nie ustępuje. Fakt to zdumiewający, co doskonale obrazuje jak bardzo uległa musiała być do tej pory.

Będę czekała...


W niechcianym przez innych meblu, kobieta znajduje pocztówkę. Widnieje na niej rzeźba autorstwa Camille Claudel, którą w oryginale można znaleźć w paryskim Muzeum Rodina. Pocztówka jest stara, zniszczona, na odwrocie barwią ją plamy w kolorze sepii, być może pomalował ją w ten sposób upływ czasu, być może to po prostu rozlana kawa, co tłumaczyłoby rozmazany, miejscami nieczytelny tekst:

Będę tu na Ciebie czekała dokładnie za dwadzieścia lat. Obok tej rzeźby, w samo południe. Roberta[1].

Przyznaję, że w tym momencie, a było to przecież na początku książki, zapachniało mi ogranym romansem i być może odłożyłabym Sekretne życie Roberty na bok, gdybym nie miała w pamięci zachwytu nad debiutem jej autorki. Tymczasowa mnie zauroczyła, zwłaszcza warstwą językową, wspaniałym stylem, erudycją, umiejętnie stosowaną żonglerką słowną. Tamto wspomnienie wystarczyło, by zaufać autorce.


Małgorzata Hayles, Poznań 2013

Czas na zmiany


Jak nietrudno zgadnąć, Roberta nie będzie mogła przestać myśleć o pocztówce. Zdumiewa ją imię nadawcy, tak niepopularne, tak nielubiane przez nią samą, córkę, która miała być Robertem, ale matka natura zakpiła z jej ojca. Ciekawa jest kim jest adresat. Intryguje ją, czy kochankowie (?), spotkają się w romantycznym Paryżu pod rzeźbą o dramatycznym przesłaniu, czy znajdą w tej chwili szczęście, czy ruszą razem w przyszłość. Do daty wyznaczonej na kartce, nie ma już wiele czasu. Cudze spotkanie, cudze uczucia, cudza korespondencja tak poruszą bohaterkę, że staną się impulsem do tego, by ona sama odrzuciła to, co cudze i zaczęła żyć własnym życiem.

Nagle wszystko się zmienia. Coś pęka w Robercie tak nagle, tak zaskakująco, że ona sama siebie nie poznaje. Szalony pomysł stanie się w przygoda, nudne życie nabierze kolorów, a inni - niech zaczną liczyć na siebie. Roberta ma własny plan i właśnie wciela go w życie.

Tak, Sekretne życie Roberty to jedna z tych książek, które pokazują człowieka w momencie, gdy dokonuje się w nim wewnętrzna przemiana. Ludziom z otoczenia opadają ręce i szczęki, a on sam stawia pierwsze samodzielne kroki, słuchając głosu serca czy podszeptów intuicji, zamiast cudzych wskazówek, poleceń i żądań. To opowieść o odzyskaniu wolności, o tym, że na zmiany nigdy nie jest za późno i nie ma niczego złego w tym, że we własnym życiu chce się spełniać także własne potrzeby. Autorka pokazuje, że czasami warto zerwać się ze smyczy i olewając zasadę drobnych kroczków, po prostu odciąć się od tego, co było, a zacząć myśleć o tym, co dopiero będzie.

Wbrew tytułowi nie tylko Roberta jest bohaterką tej powieści. Małgorzata Hayles wcale nie mało miejsca poświęca siostrom bohaterki, kobietom o różnych charakterach, problemach i podejściach do życia. Ważniejsza jest jednak postać matki. Ona także ulegnie przemianie. Czasami człowiekiem trzeba wstrząsnąć, by wybudzić go z letargu.




Nastrojowo i refleksyjnie


Minusem tej powieści jest brak podziału na rozdziały. Książka składa się wprawdzie z czterech części, ale brak wydzielonych krótszych partii tekstu sprawia, że całość momentami przytłacza. Językowo nadal jest ciekawie, choć ołówek rzadziej wodził po tekście podkreślając co bardziej interesujące fragmenty. 

Pomysł na fabułę jest interesujący i choć zdawałoby się, że o brzydkich, zahukanych kaczątkach napisano już wiele, to okazuje się, że podobną tematykę wciąż można przedstawić w atrakcyjny sposób. Nie ukrywam, że ciekawa byłam, co autorka przyszykowała w finale. Żaden z pomysłów na zakończenie, które przychodziły mi do głowy, nie wydawał się właściwym. Małgorzata Hayles mile mnie zaskoczyła. Okazało się, że warto było dać jej kredyt zaufania, bo zakończenie tej opowieści jest naprawdę dobre i pięknie zamyka opowieść. 

Sekretne życie Roberty to powieść nastrojowa, refleksyjna, w której zmieniają się priorytety i plenery, ale nie ma tu dynamicznej akcji. Przewijają się przez nią postaci mniej lub bardziej istotne. Zupełnie jak w życiu, kiedy to jedni są obok nas nie dając się zapamiętać na dłużej, a inni, spotkani przypadkiem, potrafią postawić nasz świat na głowie. Małgorzata Hayles opowiada historię, które skłania do przeanalizowania własnego systemu wartości.

Może czas na zmiany? Może warto odważnie postawić pierwszy krok i nie oglądając za siebie, o siebie zawalczyć?

"Żyję nie swoim życiem", pomyślała Roberta po raz kolejny tego dnia, Poczuła się ograbiona. Czy to możliwe, by Roberta, która napisała kartkę, prowadziła za nią to właściwe życie, to, w którym wyszła za mąż za ukochanego chłopaka i wspólnie wychowywali dzieci?[2]



***

Książkę polecam
miłośnikom powieści obyczajowych
potrzebującym impulsu do zmian
znudzonym życiem
żyjącym cudzym życiem
uległym, podległym i zależnym

***

[1] Małgorzata Hayles, Sekretne życie Roberty, Wyd. Black Publishing, 2015, s. 19.
[2] Tamże, s. 100.

***

Zobacz też: 



24 komentarze:

  1. Brzmi intrygująco.... a zawalczyć o siebie zawsze warto!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie jestem zwolenniczką powieści obyczajowych, więc jak na razie podziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie do końca potrafiłam odnaleźć się w tej książce... Niby rozumiałam rozterki Roberty i potrafiłam wczuć się w jej sytuację, ale nie do końca spodobał mi się zaproponowany przez autorkę pomysł podróży głównej bohaterki... Chyba podeszłam do niej zbyt poważnie, bo co chwilę myślałam sobie, że to jest przecież niemożliwe :P W każdym razie "Tymczasowa" podobała mi się zdecydowanie bardziej, może właśnie przez to, że nie była oderwana od rzeczywistości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dla mnie to właśnie było super. To, że Roberta nie planowała, nie zastanawiała się, nie analizowała, nie zmieniała życia drobnymi kroczkami, tylko zadziałała spontanicznie, a przez to skutecznie. Nie zaryzykowała nie wiadomo ile, bo przecież miała dokąd wrócić, ale też nie działała zapobiegawczo tylko kierowała się impulsem. Dla mnie bomba. :)

      Usuń
  4. Od dłuższego czasu zastanawiam się nad tą książką, jednak chyba na razie się wstrzymam. Lubię, gdy powieść jest napisana spójnie i można z niej coś wynieść ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta właśnie taka jest, więc może się nie powstrzymuj. ;)

      Usuń
  5. Ciekawa byłam Twojej recenzji, bo mam tę książkę i nawet zaczęłam ją czytać, jednak, jakoś nie mogę przebrnąć przez pierwsze strony. Coś mnie nie potrafi pochłonąć na powieść, a przecież sam pomysł wydaje mi się bardzo ciekawy. Zastanawiam się, czy dać tej książce szanse i zmusić się do dalszego czytania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj jej jeszcze szansę. Mnie początek też niespecjalnie wciągnął, przy pocztówce tylko jęknęłam z rozpaczy, ale im dalej w las - tym lepiej. Przynajmniej moim zdaniem. I bardzo mi się podoba sposób rozwiązania sprawy z pocztówką. Sama na taki nie wpadłam. :)

      Usuń
  6. Skoro Ty zachęcasz myślę, że warto przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Natrojowa książka o wewnętrznej przemianie- hm... może się skuszę na lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba potrzebuję teraz takiej motywującej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawa, motywująca ksiażka. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno skłania do przemyślenia sobie kilku kwestii.

      Usuń
  10. Lubię takie powieści obyczajowe. Chętnie się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Z jednej strony jestem ciekawa tej historii, tego czy bohaterka w końcu zacznie żyć swoim życiem, tego czy znajdzie wsparcie w bliskich osobach, ale z drugiej zawsze obawiam się takich niespiesznych, nastrojowych historii, bo jednak lubię jak akcja rozwija się dynamicznie, chociaż zdaję sobie sprawę, że do niektórych historii to nie pasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej nie pasuje. Tempo jest w sam raz.
      Po dynamiczne to do Mroza. A Ty się opierasz. :P

      Usuń
    2. No właśnie i nigdy nie można dogodzić :P

      Usuń
    3. Noooo... Macki opadają. :D

      Usuń
  12. Pięknie napisana recenzja. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...