sobota, 16 lutego 2013

[6/9] Oscary 2013 "Lincoln"

plakat filmowy
źr. filmweb.pl
Dwanaście oscarowych nominacji. Trzeba przyznać, że to robi wrażenie. Jeśli jednak przyjrzymy się poprzednim rozdaniom Oscarów, szybko zauważymy, że ilość nominacji nie zawsze przekłada się na liczbę statuetek. Nie trzeba szukać daleko. "Hugo i jego wynalazek" Martina Scorsese był wielkim przegranym w ubiegłym roku. Jedenaście nominacji i tylko pięć statuetek, na dodatek głównie w kategoriach mniej prestiżowych, technicznych. Lista wspaniałych filmów, które nie doczekały się nawet nominacji w kategorii głównej, też jest spora. Wpisałabym na nią "Śniadanie u Tiffany'ego", "Requiem dla snu", "Full Metal Jacket" czy "Memento". Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że liczba nominacji nie świadczy o wielkości filmu. "Lincoln" jest filmem bardzo dobrze zrobionym, ale jako całość nieco przydługim i momentami nużącym.

To, co powinno być podsumowaniem, już zdradziłam. Tak, film Stevena Spielberga nie rzucił mnie na kolana. Żeby być sprawiedliwą muszę jednak dodać, że nie był też aż tak zły, jak mi się wydawało, że będzie. Ogromnie rozczarowała mnie fabuła, ale złe wrażenie nieco zatarła świetna gra aktorska i przepiękne zdjęcie (brawo, panie Januszu!).
Steven Spielberg nad "Lincolnem"
pracował 10 lat
źr. filmweb.pl
A teraz kilka słów o fabule.

Trwa wojna secesyjna. Kraj podzielony na Północ i Południe boryka się z problemem dotyczącym tego, czy czarnoskóry to człowiek z krwi i kości, pełnoprawny obywatel czy jedynie niewolnik, któremu krew można upuścić, a kości połamać. Mądre głowy debatują nad 13. poprawką. Ci za jej wprowadzeniem widzą w czarnoskórych ludzi, obywateli równych białoskórym braciom i siostrom. Ci przeciwko mają zdanie odmiennie. Skrajnie odmienne. Wprowadzenie 13. poprawki miało w kraju na stałe znieść niewolnictwo. Wizja gwałtownych zmian przeraża zwolenników podziału na białych i czarnych, lepszych i gorszych, ludzi i podludzi. Czarny miałby być pełnoprawnym obywatelem? Mieć prawo głosu? A może nawet zostać prezydentem? A co jeśli zbuntują się też kobiety i zechcą wziąć udział w wyborach i decydować o losach kraju? Przerażająca wizja, prawda?

Daniel Day-Lewis jest wprost stworzony do tej roli
źr. telegraph.co.uk
Gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla Abraham Lincolna (Daniel Day-Lewis)? Ano właśnie... Tytuł jest nieco mylący. Moim zdaniem powinien brzmieć "13. poprawka" i wtedy oddawałby sedno tego filmu. To właśnie temat głosowania, intrygi i kombinacje mające zapewnić zdobycie jak największej liczby sprzymierzeńców, zdominował obraz Spielberga. Ale oczywiście Abraham Lincoln, 16. prezydent Stanów Zjednoczonych, jest w produkcji obecny, choć nie tak często, jakbym tego chciała. Film ukazuje ostatnie cztery miesiące jego życia. Mężczyzna daje się poznać jako człowiek mądry i wielkoduszny, ale i nie pozbawiony wad. Z miejsca zdobył moją sympatię swoim sposobem bycia oraz wygłaszanymi anegdotami (ta o obrazie Washingtona jest mistrzowska). Za mało jednak Lincolna w "Lincolnie". A szkoda, bo to niesamowicie ciekawa postać, a Daniel Day-Lewis po raz kolejny udowodnił, że jest fantastycznym aktorem.

Sally Field
źr. usmagazine.com
Zresztą to właśnie aktorstwo jest jednym z dwóch wielkich atutów tego filmu. Daniel Day-Lewis ma już na koncie dwa Oscary ("Aż poleje się krew" oraz "Moja lewa stopa" - dwa świetne filmy). W Sieci krąży opinia, która najlepiej podsumowuje jego rolę w filmie Spielberga: Day-Lewis nie zagrał Lincolna, on stał się Lincolnem. Chapeu bas! Nominacja do Oscara absolutnie mnie nie dziwi. Wygrana też by mnie nie zaskoczyła. Pozostała dwójka, nominowana za role drugoplanowe (Tommy Lee Jones jako Thaddeus Stevens i Sally Field jako Mary Todd Lincoln, żona prezydenta) spisała się nieźle. Obydwie energiczne postaci dodają filmowi pazura. Tommy ma już na koncie jedną statuetkę, za rolę w "Ściganym", Sally jest szczęśliwą posiadaczką dwóch Oscarów za role pierwszoplanowe ("Norma Rae" i "Miejsca w sercu") i gdybym nie miała za sobą seansu "Nędzników" i nie widziała jak w roli Fantine spisała się Anne Hathaway, to właśnie Sally byłaby moją faworytką.

Tommy Lee Jones
Thaddeus, prawie jak House, kulawy, ale ile w nim energii!
źr. buzzfocus.com
Drugim atutem tego filmu są niewątpliwie zdjęcia. Claudio Miranda stworzył w "Życiu Pi" barwny, energetyzujący świat. Oczarował widzów intensywnością kolorów. Zdjęcia Janusza Kamińskiego mają zupełnie inny klimat, tworzą wspaniałą, niepowtarzalną atmosferę. Współpraca Polaka ze Spielbergiem  już nie raz przyniosła im obu sporo korzyści. Wystarczy przypomnieć sukces "Listy Schindlera" czy "Szeregowca Ryana". Za te filmy Kamiński zgarnął Oscary i teraz ma szansę na trzecią nagrodę. 

Janusz Kamiński
źr. film.onet.pl
Nie wróżę "Lincolnowi" wielkiego sukcesu na gali oscarowej (ale trzeba przyznać, że wróżka ze mnie raczej marna, więc kto wie), bo w każdej kategorii ma mocnego konkurenta. W kategorii głównej przegra zapewne z "Operacją Argo" (wariant optymistyczny, acz mało prawdopodobny - z "Nędznikami"), Day-Lewis może zostać pokonany przez Jackmana, Lee Jones - Waltza (w tym przypadku nie może być inaczej; wiem, wiem powtarzam się), Field przez Hathaway. Może Spielberg ma szansę na statuetkę w kategorii reżyserskiej? Ale przecież tuż obok na werdykt czeka genialny Haneke i magik Ang Lee. Świetny scenariusz mają "Bestie z południowych krain", jeszcze lepszy "Operacja Argo". Muzyka się nie wyróżnia. Scenografia i kostiumy są wspaniałe, ale gdzie im tam do tego, co zobaczyć można w "Nędznikach". Nawet zwycięstwo Kamińskiego nie jest takie pewne, bo Miranda stworzył klimat nieporównywalny, skrajnie odmienny, a tym samym nie da się przewidzieć, w którą stronę Akademia spojrzy przychylniej. Co ją zaczaruje? Kolorowa baśń czy stonowana gra świateł?

kadr z filmu
źr. filmofilia.com
Z jednej strony film ma spore szanse, z drugiej równie dużą konkurencję. Może być wielkim przegranym lub zgarnąć większość nagród. Jedno wiem na pewno, ze wszystkich tegorocznych nominacji (pomijając "Wroga numer jeden", którego jeszcze nie widziałam) ten najmniej trafił w mój gust. Nieco się dłużył, rozczarował scenariuszem. Lincoln zmarł w nim tak, jak występował. Niemal niezauważalnie. I nawet taka beksa jak ja, nie potrafiła się na końcu choćby odrobinę wzruszyć.

John Williams "Call To Muster And Battle Cry Of Freedom"

Akademia filmowa nominowała "Lincolna" w dwunastu kategoriach:
Najlepszy film (Kathleen Kennedy, Steven Spielberg) 
Najlepszy aktor pierwszoplanowy (Daniel Day-Lewis) 
Najlepszy aktor drugoplanowy (Tommy Lee Jones) 
Najlepsza aktorka drugoplanowa (Sally Field) 
Najlepszy reżyser (Steven Spielberg) 
Najlepszy scenariusz adaptowany (Tony Kushner) 
Najlepsza muzyka oryginalna (John Williams) 
Najlepsza scenografia (Jim Erickson, Rick Carter) 
Najlepsze kostiumy (Joanna Johnston) 
Najlepsze zdjęcia (Janusz Kamiński) 
Najlepszy dźwięk (Andy Nelson, Gary Rydstrom, Ron Judkins) 
Najlepszy montaż (Michael Kahn)


Ocena 6/10

Pozostałe oscarowe notki:

38 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy post, a Lincolna chętnie zobaczę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Film chciałabym obejrzeć, choćby dla samych kreacji aktorskich. Ale myślę, że ogólnie film nie jest, aż taki zły i warto obejrzeć :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że warto. Choćby dla kreacji i zdjęć. Fabuła mniej mi się podobała. Na początku się nudziłam ogromnie, no i w ogóle byłam rozczarowana tym, że niemal wszystko kręciło się wokół 13. poprawki. Pod koniec było już dużo lepiej. Nawet nieco się emocjonowałam głosowaniem, mimo wynik był oczywisty. :P

      Usuń
  3. Sama nie wiem, jakoś średnio do mnie przemawia ten film. A dla samych zdjęć chyba nie warto oglądać... :P

    Ale wracając do Meridy - wystarczyło jedno słowo, żeby mnie zachęcić do obejrzenia jej: "Szkocja"! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla zdjęć może i nie, ale dla Daniela już tak. Naprawdę rewelacyjnie zagrał. :)

      O, kurcze! Nie pomyślałam. :P Ale grunt, że nie tylko obejrzałaś, ale nawet Ci się podobał. =)

      Usuń
  4. Szkoda, że nie okazał się tak dobry, jak mogłoby się wydawać. Sama jeszcze nie miałam okazji obejrzeć "Lincolna", ale jestem ogromnie ciekawa (głównie ze względu na moje zamiłowanie do historii). Mimo wszystko - na pewno obejrzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Tobie się spodoba. Ja nie dość, że za historią nie przepadam, to na dodatek spodziewałam się czegoś zupełnie innego.

      Usuń
  5. Sam już nie wiem, czy oglądać tego Lincolna, czy też nie...
    Historię lubię, Spilberga lubię, Kamińskiego lubię, Lewisa chciałbym zobaczyć, Jones'a wielbię, a i tak się waham...

    Krótko mówiąc - film z daleka wieje chłodem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że obejrzeć. Ja nie żałuję, bo mimo iż film jako całość nie trafił w mój gust, to było tam parę ciekawych scen, mnóstwo aktorskich popisów na wysokim poziomie, a zdjęcia są naprawdę przepiękne.

      Emocje w filmie są dalekie od chłodnych. ;)

      Usuń
    2. To może Kiedyś.. przez duże K :P

      Usuń
    3. Znam to Kiedyś. Mam całą listę różnych rzeczy na Kiedyś, tylko obawiam się, że mi życia zabraknie. =)

      Usuń
  6. Obejrzę, chyba tylko po to, by obejrzeć, bo prawdę mówiąc średnio mnie kręci. Wydawało mi się, że Spielberg się wypalił, ale - okaże się :) A czy wygra... cóż, Amerykanie kochają samych siebie i swoją historię. Nie zdziwiłabym się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem Spielberg zrobił parę dobrych filmów, kilka przeciętnych, jeden genialny i co najmniej jeden bardzo słaby (podejrzewam, że jest tego więcej, ale miałam przyjemność widzieć tylko "Wojnę światów").

      Równie dobrze może wygrać "Operacja Argo". Z podobnych powodów.

      Usuń
  7. Nie będę się jakoś specjalnie wypowiadał na temat "Lincolna", gdyż chyba najpierw należałoby go obejrzeć... a przynajmniej tak mi się wydaje ;).

    Jednak chociażby sami ucharakteryzowani aktorzy nieźle zachęcają... Przykładowo Tommy Lee Jones... Cudo ;D!

    Miłego dnia!
    Melon ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, człowiek taki jak Ty nie powinien trzymać się takich zasad. ;)

      Fryzurkę miał niezłą. Do czasu aż ją zdjął przed pójściem spać. :P

      Usuń
  8. A ja z chęcią obejrzę ten film. Nie tylko ze względu na obsadę, ale również dlatego, że myślę, że może mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem możliwe, bo to nie jest zły film, tylko trzeba lubić takie klimaty. I w moim przypadku, nie nastawiać się na typowo biograficzny obraz. ;)

      Usuń
  9. Ja i filmy to niestety dwie różne bajki, więc za wiele nie będę mogła Ci powiedzieć na ich temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możemy podyskutować o książkach. ;)

      Usuń
  10. Wybieram się w przyszłym tygodniu i już nie mogę się tego doczekać! Waltzowi kibicuję (w ,,Django" spisał się fantastycznie"), ale mam nadzieję, że ,,Lincoln" nie będzie największym przegranym w tym roku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy. :)
      Trudno przewidzieć co wymyśli Akademia, a z drugiej strony w większości kategorii "Lincoln" wypada nieźle, tyle, że w każdej z tych kategorii ma też silnego konkurenta.

      Usuń
  11. Obejrzę prawdopodobnie już wkrótce. Jestem bardzo ciekawy nie tylko Lewisa, ale także Lee Jonesa do którego wciąż mam malutki sentyment :) W dodatku przedstawia dość ciekawy okres historyczny. Warto sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nadal nie widziałam "Ściganego". Wstyd...

      Usuń
  12. Szczerze mówiąc, ten film jakoś mnie szczególnie nie kręcił, ale po tym Twoim poście zmieniłam zdanie. Nakręciłaś mnie na niego na maksa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak to zrobiłam, bo sama nie nakręciłam się ani przed, ani w trakcie, ani po, ale się cieszę. :P

      Usuń
  13. Ja się obawiam sukcesu "Lincolna" i jak wygra w kategorii głównej to zdecydowana jestem obrazić się na Akademię i nie brać na poważnie jej wyborów :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeżeli ten film obejrzę, to tylko dla zdjęć i kreacji aktorskich, bo widzę, że fabularnie wypada kiepsko. W sumie właśnie tego się spodziewałam. Nie wróżę "Lincolnowi" wielkich sukcesów na gali, bo tak jak powiedziałaś, w każdej kategorii ma silnego konkurenta, który najprawdopodobniej go pobije.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nudnawy jest nieco. Chwilami nawet nieco bardziej niż nieco. ;)
      No cóż, już niedługo zobaczymy czy będzie wielkim wygranym czy jednak przegranym tego rozdania.

      Usuń
  15. Naczelny reżyser Stanów Zjednoczonych, najwyraźniej troszkę zaspał na planie (ten wiek już) i nie przypilnował należycie produkcji, bo film wyraźnie słabszy. Tę tendencje spadkową zacząłem zauważać, podczas seansu "Czasu Wojny", gdzie film mnie nie powalił, a zdjęcia zostały zrobione jakby przez studenta, który przesadził ze światłem (końcowa scena, na tle zachodu słońca...)

    Wczoraj natomiast obejrzałem "Operacje Argo" i to jest jeden z najpoważniejszych kandydatów na Oscara. To jeden z tych filmów, który trzyma w napięciu, bez zbędnego efekciarstwa. I ta scena na lotnisku, gdzie sprawdzali paszporty. Wciskałem paznokcie w oparcie krzesła. Majstersztyk.

    L. By chyba zjadła mnie z nerwów, gdyby to oglądała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Czas wojny" był kiczowaty od początku do końca. Przyznaję, że mnie ten kicz ogromnie ujął, ale obiektywnie, to słaby film. Zdjęcia były takie troszkę jak fotki podrasowane Photoshopem. Intensywne barwy to ciekawy pomysł, który sprawdził się w "Życiu Pi", ale u Spielberga już nie bardzo. Co nie zmienia faktu, że byłam tym filmem zauroczona. Cóż, czasami takie klimaty trafiają do człowieka, podobnie jak piosenka "Ona tańczy dla mnie", którą nucę co jakiś czas, samą siebie doprowadzając tym do szału. :P

      O, tak. "Argo" ma dużą szansę. Z jednej strony nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia, z drugiej - wiem, że to dobry film. Końcówka faktycznie wspaniała. Ja paznokci w krzesło nie wciskałam, ale co chwilę krzyczałam na bohaterów, żeby się pospieszyli. Emocje prawie jak w czasie ważnego meczu. ;)

      A czemu? =)

      Usuń
    2. Bo L. za bardzo się emocjonuje i gdyby już zjadła wszystkie swoje paluszki do tego czasu, to zajęła by się moimi, a jak wiadomo, jak dasz palca to całą rękę wszamie :> :)

      Usuń
    3. Oj tam, oj tam - przynajmniej i Ty masz zagwarantowane emocje. ;)

      Usuń
  16. "Lincolna" jeszcze nie widziałem, ale w kategorii najlepsze zdjęcia mam swojego faworyta, jest nim Roger Deakins, który ma już na koncie, uwaga, 10 nominacji i ani jednej statuetki. On po prostu musi wygrać, tym bardziej że jego zdjęcia w "Skyfall" są przepiękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w tym przypadku nam się gusta rozjeżdżają. Stawiam jednak na Kamińskiego. :)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...