czwartek, 31 stycznia 2013

Antonina Kozłowska "Trzy połówki jabłka"
O jedną połówkę za dużo

Antonina Kozłowska
Trzy połówki jabłka
Wyd. Otwarte
272 strony
W Uczcie Platona, Arystofanes snuje przypowieść o miłości, wedle której ludzie mieli być niegdyś istotami hermafrodytycznymi. W oczach bogów, te idealne byty były dla nich zagrożeniem. By je osłabić, by człowiek dostrzegł jak bardzo jest zależny od swych twórców i nie zapominał oddawać im należnej czci, Zeus rozciął każdą istotę na pół. Od tej pory po świecie pałętają się zagubione, niedoskonałe, wybrakowane stworzenia o dwóch nogach, dwóch rękach i jednym sercu. Wedle tej teorii, jest tylko jedna osoba, której serce może zabić w tym samym rytmie co nasze, która jest dopełnieniem nas samych i tylko przy niej niemożliwe staje się osiągalne: jeden plus jeden wciąż dawać będzie jeden. I podobno jest to jedność doskonała, jedność dusz, ciał. Znalezienie tej połówki niestety nie jest łatwe. Przykładów pełno nie tylko w literaturze czy filmie, ale przede wszystkim w życiu. Według popularnej "teorii owocowej" szukamy swojej drugiej połówki jabłka, pomarańczy itp. Co jednak, gdy jabłko jest zmutowane i połówki są trzy? (Wszystkich matematyków proszę o przymknięcie oka na tę teorię).

Teresa jest mężatką. Marcin ma żonę. Teresa urodziła dwójkę dzieci. Marcin właśnie oczekuje swego pierworodnego. Nie widzieli się od lat, ale to nie zmienia faktu, że niektóre uczucia budzą się choćby człowiek zupełnie zapomniał o ich istnieniu.

Teresa i Marcin spotkali się przed laty. Oboje mieli partnerów i kochali ich, co nie przeszkodziło im zakochać się dodatkowo. W sobie nawzajem. Z codzienności wykradali godziny i minuty, by choć na chwilę ze sobą pobyć. Ciążyła im zdrada, ale w swojej obecności zapominali o bożym świecie. Spotykali się ukradkiem. Mieszkali z rodzicami, trudno więc było o znalezienie intymnego kąta. Ich pierwszy raz, to pośpieszny seks w suszarni, do której wymknęli się w trakcie jednej z imprez. W końcu oboje ułożyli sobie życie z innymi partnerami. Wybierz Tego, z którym masz o czym rozmawiać, nawet jeśli tego wieczoru nie idziecie do łóżka[1] - radziła Teresie matka. I Teresa wybrała.

Trudno im było współczuć wtedy, gdy na nią czekał Krzysztof, na niego Agnieszka.

Trudno im współczuć teraz, gdy na nią wciąż czeka Krzysztof, a na niego Paula.

Antonina Kozłowska
źr. szuflada.net
Po latach ich drogi się krzyżują. Znów spotykają się ukradkiem, znów nie mają swojego miejsca. Jak para nastolatków cieszą się odkurzonym uczuciem. I pewnie byłaby to miłość piękna, godna pozazdroszczenia, gdyby nie ciążące nad nią widmo zdrady, gdyby nie ten paskudny zapaszek oszustwa, czyjejś krzywdy.

Powieść Trzy połówki jabłka Antoniny Kozłowskiej pokazuje losy bohaterów z dwóch perspektyw. Rozdziały opisujące teraźniejszość przeplatają się z tymi opisującymi początki uczucia Teresy i Marcina. Retrospekcje pozwalają lepiej poznać relację łączącą ludzi, którym niezdecydowanie, strach i kłamstwa odebrały szanse na stworzenie szczęśliwego związku.

Nie wiem czy można zranić ukochaną osobę mocniej niż zdradzając ją z inną. Nie wiem czy można zdradę wybaczyć, usprawiedliwić, przejść nad nią do porządku dziennego. Aż chce się krzyczeć, że jest ona złem, podłością, nożem wbitym w jedno z najczulszych miejsc. Ale trudno nie dostrzec w tej sytuacji dramatu czterech osób. Nie, nie chcę nikogo bronić. Zresztą Antonina Kozłowska w swej powieści też nie usprawiedliwia postępowania Teresy czy Marcina. A jednak sposób w jaki autorka opowiada historię czworga ludzi każe zastanowić się nie tylko nad tym co czują osoby zdradzane, ale także ci, którzy za tę sytuację odpowiadają.

Choćby taka Teresa. Niby powinna być szczęśliwa. Ma pracę, dwójkę zdrowych dzieci, kochającego męża. A jednak czegoś jej brak. Kiedy wracała do domu autobusem, jak nigdy uderzyło ją poczucie samotności. Niby chodziła do pracy, niby w domu czekali mąż i dzieci, a jednak zawsze czuła się jak za szybą: wieczory w autobusie, samotne siedzenie nad caffé macchiato w Mercer's w oczekiwaniu na kolejne zajęcia, przerwy wypełnione przemieszczaniem się z jednego punktu Warszawy w drugi. Krążyła sama jak wolny elektron, z dala od jądra atomu, oderwana...[2]. Tę pustkę wypełnia Marcin. Świat pięknieje, nabiera kolorów. Na pewno dobrze wiecie jak to jest, gdy wbrew wszystkiemu chce się śpiewać, tańczyć a w radośnie kołaczącym sercu ma wieczną wiosnę.

Można powiedzieć: kochasz, nie zdradzisz. Życie, serce, własna słabość zakpiła już z nie jednego. Teresa i Marcin miotają się między uczuciem, które ich łączy, a tym, którym darzą swoich małżonków. Łatwo powiedzieć: podejmij decyzję, wybierz którąś stronę. Trudniej wykonać, gdy każda decyzja wywołuje ogromny ból. Lecz z drugiej strony, czy mają prawo swym niezdecydowaniem ranić bliskich? Co sądzić o kobiecie, która kochając się z mężem widzi twarz innego faceta? Co myśleć o mężczyźnie, który  pędzi do kochanki pomiędzy pracą a wizytą w szpitalu u ciężarnej żony?

Przeraża mnie to jak łatwo zdradzić, jak dziecinnie prosto jest zawieść zaufanie człowieka, który niczego złego się nie spodziewa[3]. Wystarczy gdy życiową nudę, długoletni związek z kimś, kogo znamy od podszewki, szarą codzienność, rutynę zakłóci pojawienie się kogoś z innego świata, kto obudzi ze snu i pokaże inną stronę życia. Tak łatwo się wtedy zapomnieć.

Trzy połówki jabłka to debiutancka powieść Antoniny Kozłowskiej i jest to debiut bardzo udany. To nie jest lekka literatura kobieca, a bardzo dobra powieść obyczajowa, która porusza temat trudny i wywołujący wiele emocji. Zmusza do myślenia. Chcąc nie chcąc zaczynamy stawiać sobie pytanie, o to jak sami zachowalibyśmy się w takiej sytuacji. To moje drugie spotkanie z autorką, obydwa bardzo udane. Kukułka jest najlepszą powieścią, jaką przeczytałam w ubiegłym roku. "Trzy połówki jabłka" choć nieco mniej wstrząsające i poruszające temat mocno już wyeksploatowany, są świetną, wciągającą i emocjonującą powieścią, która przedstawia historię, wnioski pozostawiając czytelnikom.

Nie twierdzę, że przeczytanie tej powieści jest równie ważne jak posiadanie w tym sezonie bluzki w geometryczne wzory i nie mogę nikomu obiecać, że zakocha się w pisarstwie Antoniny Kozłowskiej tak jak ja, ale z pewnością warto wziąć tę pisarkę pod uwagę w swoich czytelniczych planach.


Trzy połówki jabłka [Antonina Kozłowska]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

***

[1] Antonina Kozłowska, Trzy połówki jabłka, Wyd. Otwarte, 2007, s. 196.
[2] Tamże, s. 15.
[3] Tamże, s. 159.

***

Coś, czego słuchali nasi bohaterowie.
The Samshing Pumpkins Rhinoceros

***

Gdybyście mieli ochotę poczytać o moich zachwytach nad "Kukułką" to zapraszam TUTAJ.

51 komentarzy:

  1. Pod uwagę pewnie wezmę, ale jak nie będę miała pomysłu co przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz nieco wcześniej wcisnąć do kolejki "Kukułkę". :)

      Usuń
  2. Planuje przeczytac ja od jakiegos czasu, ale jakos jeszcze nie wpadla w moje rece:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam twórczości tej autorki, ale słyszałam o niej wiele dobrego. Osobiście poluje na ,,Kukułkę'', którą również bardzo zachwalasz. Mam nadzieję, że będą mieli ją w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję, bo to naprawdę dobra, choć emocjonalnie niełatwa książka.

      Usuń
  4. Życie to twardy orzech do zgryzienia, nie zawsze można je zaplanować tak jak się chce, zresztą, w ogóle nie można go zaplanować.

    Bardzo ciekawi mnie ta książki, szczególnie sposób w jaki poradziła sobie z tym autorka. Cytaty które przytoczyłaś mają coś w sobie, dlatego będę poszukiwać tej powieści, bardziej niż bluzki w geometryczne wzory ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety jest tak, jak nassiałaś. Dlatego sceptycznie podchodzę do deklaracji typu "nigdy cię nie opuszczę", "nigdy nie zdradzę", "zawsze będę cię kochać". Tego naprawdę nie da się zaplanować. Chęci mogą być szczere, ale życie czasami je weryfikuje.

      Proponuję kupić bluzkę i ruszyć do księgarni/biblioteki. ;)

      Usuń
  5. Akurat byłam ostatnio w Empiku i ta pozycja rzuciła mi się w wersji kieszonkowej, ale jednak nie kupiłam. Po Twojej recenzji chyba jednak wrócę i zakupię :)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. Moim zdaniem całkiem udany debiut. A "Kukułkę" polecam jeszcze bardziej.

      Usuń
  6. "Kukułka" mnie jakoś bardziej ciekawi, zwłaszcza, że tak wysoko ją oceniłaś. Fajnie napisałaś: "nie twierdzę, że przeczytanie tej powieści jest równie ważne jak posiadanie w tym sezonie bluzki w geometryczne wzory" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kukułka" faktycznie jest lepsza, no i temat ma może nie tyle ciekawszy (trudno porównywać zdrady z surogatkami), co rzadziej poruszany.

      No co? Modnym trza być. :P

      Usuń
  7. O, Dynie. :-) Jakiś czas temu przeżywałam zauroczenie nimi, ale okazało się, że to jednak nie była moja połówka dyni. ;-) Ale The Celestials nadal lubię. Cieszę się, że przeczytałam tę recenzję, gdyby jakimś cudem ta książka trafiła w moje ręce, będę wiedziała, żeby jej nie czytać. ;-) Nie z powodu recenzji, of course!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dynię lubę z doskoku. Zwłaszcza w okolicach Halloween. ;)
      Mam z nimi parę skojarzeń, takich ciepłych.

      Zrobisz kiedyś listę książek, których nie rpzeczytasz dizeki mnie? Proszę, proszę! :P

      Usuń
  8. Czytuję książkowego bloga autorki, więc właściwie wypadałoby przeczytać jakąś jej książkę, ale chyba zacznę od zachwalanej przez Ciebie "Kukułki".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja w końcu zajrzę na bloga, bo do tej pory jakoś nie miałam okazji.
      Ciekawe czy Ci się spodoba. Dla mnie jest rewelacyjna, ale podejrzewam, że to jak się odbiera tę książkę (właściwie nie tylko ja) w bardzxo dużej mierze zależy do tego, na ile jej temat Cię porusza.

      Usuń
  9. Historia arcyciekawa, już nie mogę się doczekać lektury tej książki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano ciekawa, szkoda tylko, że dość powszechnie występująca w przyrodzie.

      Usuń
  10. Książka świetna! Lubię styl pisania tej autorki. Kukułka, zaś mnie wbiła w fotel. Napisana tak emocjonalnie, że dla drugiej kobiety z podobnym problem czytanie tej powieści sprawiało niemal fizyczny ból. Za to kocham pisanie Antoniny Kozłowskiej. Jej książki się czyta całą sobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się pod każdym Twoim słowem. "Kukułka" wyzwala chyba wszystkie możliwe emocje.

      Przede mną ostatnia książka autorki. Już się nie mogę doczekać lektury.

      Usuń
  11. Paragraf o tym "jak łatwo można zdradzić" szczerze mnie przeraził, zakuł w serce i zrodził jakieś uczucie niepewności. Wiem, że jeśli przeczytam tę książkę potraktuję ją zbyt poważnie, zbyt dosłownie, a mimo to bardzo chcę poznać tę historię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to jest przerażające. Niby człowiek taki silny, zaradny, a z uczuciami zwyczajnie sobie nie radzi. Ale z drugiej strony nie można popadać w paranoję. Takie rzeczy się zdarzają, ale nie zawsze i nie każdemu.

      Usuń
  12. Zaintrygowałaś mnie :) recenzja jak zwykle świetna! Musze poszukać tej książki, bo temat jest bardzo delikatny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :)

      Jak już będziesz szukać, to rozejrzyj się przy okazji za "Kukułką". ;)

      Usuń
  13. Ojej, nie popieram zdrady w żadnej formie, choć czasami jestem skłonna ją zrozumieć. W niewielu wypadkach. Wkurzam się na zdradę w filmach czy książkach. Bo jak się powiedziało "a", to trzeba powiedzieć "b", jeśli mi źle, to mówię, ZANIM idę do kogoś innego, choć z drugiej strony wiem, że każda sytuacja jest inna. I w sumie... nie mi to oceniać, co robią inni - wszak każdy jest kowalem swojego losu. Ja osobiście zdrady bym nie wybaczyła, a i sama bym się jej nie dopuściła. Widziałaś może film "Niewierna"? Temat z trochę dogłębniejszym przesłaniem, że tak powiem ;) Co do książki to dotyka kontrowersyjnej sprawy, bo czytając książkę zawsze ma się tego 'ulubionego' bohatera, którego się wybiela, nie? Nie czytamy raczej o kimś, kogo nie lubimy... I tu pytanie - której połówce się tutaj wybacza? Jeśli wpadnie w ręce, czemu nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jej nie popieram i nikomu nie życzę by znalazł się po jednej czy po drugiej stronie.

      "Ja osobiście zdrady bym nie wybaczyła, a i sama bym się jej nie dopuściła." - słyszałam już takie teksty. I nie zawsze okazywały się prawdą. Uparcie będę twierdzić, że pewnych rzeczy nie da się z góry przewidzieć.

      Szczerze mówiąc w tej książce nie polubiłam nikogo. Może dlatego częściowo każdego atakuję i częściowo usprawiedliwiam. Najbardziej chyba drażnił mnie Marcin, tym wymykaniem się do kochanki, gdy jego ciężarna żona leżała w szpitalu. Ale może nawet nie dlatego, że jego wina była większa, tylko nie wyobrażam sobie siebie na miejscu Pauli.

      "Niewiernej" nie widziała, ale poszukam.

      Usuń
    2. Wiem, wiem, że tak się gada, a potem... są różne sytuacje. Dobrze jest jednak wiedzieć, że coś jest "złe" i starać się, by takie nie było. Na dobrą sprawę - jeśli się kogoś kocha, to się widzi tylko tą osobę, więc zdrada teoretycznie nie wchodzi w grę. Jak wejdzie - znaczy, że nasze uczucia jednak nie są tak klarowne, jak się wydawało... Nie wiem, marny ze mnie filozof.

      Usuń
    3. Miłość po latach nie jest już taka sama jak na początku. Stąd problem.

      Ale oczywiście masz rację. Zdrada jest złem i trzeba robić wszystko co się da, by się jej nie dopuścić. Nawet sobie nie wyobrażam co musi czuć osoba, która wierzy drugiej w 100%, a później dowiaduje się o takim oszustwie. W tym momencie naprawdę można stracić grunt pod nagami, no i przede wszystkim zaufanie do ludzi, bo skoro ktoś bliski może tak kłamać, to co dopiero inni.

      Usuń
    4. To też prawda. Lepiej więc poznawać zdradę w książkach i filmach, a nie na własnej skórze. Wolę się domyślać, niż wiedzieć.

      Usuń
    5. Otóż to. Czytajmy, oglądajmy, a u nas niech będzie bez kłamstw i mydlenia oczu. :)

      Usuń
  14. Szczerze to nie czytałam nic tej autorki, ale po Twojej zachęcającej recenzji pewnie to się zmieni:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Przeczytałam już ,,Trzy połówki jabłka" i bardzo podobała mi się ta powieść, mimo tego, że zachowanie Teresy bardzo mnie irytowało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie oboje irytowali. I Teresa, i Marcin. Bo tak naprawdę w ich związkach nie działo się tak źle, by mieli szukać towarzystwa gdzie indziej. Ech... Trudny temat. =/

      Usuń
  16. Pod uwagę wezmę na pewno, aczkolwiek czytałam tak sprzeczne opinie na jej temat, że sama nie wiem czego się spodziewać. Może podejdę do niej "z czystą kartą", czyli bez zastanawiania się, co też tam w niej jest. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno jej książki bardziej będą przeżywać osoby, którym temat jest bliski. Ja np. doceniam emocjonalny przekaz i wagę tematu.

      Usuń
  17. Raczej nie przepadam za taką tematyką książek, ale za to bardzo lubię utwory The Samshing Pumpkins :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo podoba mi się Twoja recenzja. Miałam podobne odczucia po lekturze tej powieści, choć muszę przyznać, że mam nieco mniej zrozumienia dla postępowania głównych bohaterów - dlaczego ukrywali się ze swoim związkiem, wtedy gdy nie byli jeszcze w związkach małżeńskich, mogli wtedy zerwać ze swoimi partnerami, a nie oszukiwać ich - tak byłoby uczciwiej...ale to tylko takie moje przemyślenia:)Moją pierwszą powieścią A. Kozłowskiej był "Czerwony rower" - zdecydowanie polecam!!! A na "Kukułkę" poluję:) Pozdrawiam:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :)

      Masz rację, faktycznie trudniej zrozumieć ich postępowanie sprzed lat. Może nie jest tak łatwo odejść po ślubie, zwłaszcza, gdy w małżeństwie pojawiły się dzieci, ale nic nie usprawiedliwia oszustw Teresy i Marcina z okresu przed małżeństwem. Najwyraźniej szczerość bywa trudniejsza niż się wydaje, szkoda tylko że tak rzadko bierzemy pod uwagę konsekwencje kłamstw.

      Polować na kukułkę? Ależ ona jest pod ścisłą ochroną! :P

      Usuń
  19. Trudny temat, fakt, ale to akurat mnie nie odstrasza, wręcz przeciwnie. O książce już słyszałam, czytałam kilka recenzji i właściwie sama nie wiem. Nie będę jej usilnie szukać, ale jak wpadnie mi w ręce, to uznam, że to przeznaczenie i przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszukać to możesz "Kukułki". A "Trzy połówki jabłka" same się znajdą. Albo nie. ;)

      Usuń
  20. Czytałam, jak i inne książki autorki, bardzo dobrze je wspominam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, bo mam wrażenie, że to dość niedoceniana autorka.

      Usuń
  21. Oj... Bardzo mnie zachęciłaś swoją recenzją:) Czytałam "Czerwony rower" i byłam zachwycona klimatem lat PRL-u:) z przyjemnością sięgnę i po tą książkę:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam również Twoje "zachwyty nad "Kukułką"" i upewniłam się, że muszę poszukać tych książek:P

      Usuń
    2. Kurcze, przed chwilą wróciłam z biblioteki i zapomniałam rozejrzeć się za "Czerwonym rowerem". =/

      "Kukułkę" polecam jak tylko mogę najbardziej. :)

      Usuń
    3. Skorzystam z rekomendacji:)

      Usuń
  22. Czytałam artykuł "Kontrkultura banału" na http://www.wprost.pl/ar/99763/Kontrkultura-banalu/?pg=3
    i dowiedziałam się, że: "Karierę zrobiła też Antonina Kozłowska, anglistka z Warszawy, która prowadziła chętnie czytany blog mamadwojgaludzikow.blox.pl. Pisała w nim o wizytach na poczcie, wydatkach na szkołę, zabawach trzyletniej córki. To wystarczyło, by zwrócić na Kozłowską uwagę pracowników Wydawnictwa Otwartego. Wkrótce ukaże się jej debiutancka powieść "Trzy połówki jabłka". Jak zapewnia autorka, książka też opowiada o "normalnym" życiu.". Nie wiem czy o tym wiedziałaś, ale pomyślałam, że może Cię zainteresować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam. Dzięki! Lubię takie historie. A poza tym, to strasznie fajne, że wydawnictwa są w stanie znaleźć na blogach takie perełki. :)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...