Pokazywanie postów oznaczonych etykietą minipowieść. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą minipowieść. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 marca 2015

Kuba Wojtaszczyk "Portet trumienny"
Bo z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu

Kuba Wojtaszczyk
Portret trumienny
Simple Publishing
2014
168 stron
Podobno z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. W swej debiutanckiej powieści, Kuba Wojtaszczyk portretuje polską rodzinę, jednak efekt końcowy w niczym nie przypomina tego z ustawianej fotografii, na której w mniej lub bardziej szczerych uśmiechach, do obiektywu szczerzą się kolejne pokolenia. Autora nie interesuje kadr pełen upozowanych postaci, ani tradycyjny rodzinny portret. 

Portret trumienny Kuby Wojtaszczyk, mimo iż nie został wydany w tradycyjnym wydawnictwie, lecz jako byt niezależny, zwrócił uwagę redaktora Newsweeka, Łukasza Saturczaka i tym samym wylądował w zestawieniu najlepszych polskich debiutów literackich 2014 roku. To wystarczyło, by wzbudzić moje zainteresowanie. Rodzina jako zbiór często niełatwych relacji międzyludzkich jest tematem wiecznie dla mnie ciekawym, stanowi źródło inspiracji, anegdot, choć pisanie o niej wymaga pewnej biegłości. O tym co znane, bliskie nam, co często stanowi odbicie naszych własnych życiorysów i obserwacji, nie tak łatwo opowiadać zajmująco.

piątek, 12 września 2014

Ten jeden element
(Krzysztof Bielecki "Rezydencja")

Krzysztof Bielecki
Rezydencja
Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości
2014
168 stron
Ogromną fantazją, jaką niewątpliwie posiada Krzysztof Bielecki, można obdzielić wielu autorów. Niby osadza akcje w miejscach rzeczywistych, a nic tu nie jest takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka. Autor balansuje między tym co realne, a tym, co kompletnie odjechane. Sam zapewnia, że substancje psychoaktywne nie brały udziału w procesie powstawania jego książek, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że podobnych wizji nie doświadcza się na co dzień, jadąc do pracy, idąc na zakupy czy wyprowadzając psa.

Mam za sobą lekturę Rekonstrukcji, niedawno przeczytałam Rezydencję. Obie te historie mają w sobie coś z jawy i ze snu. Obie są zagadkowe i chwieją się między sensem a bezsensem, prawdą i iluzją, zwyczajnością a czymś niecodziennym.

W Rezydencji wszystko zdaje się normalne. Bohater prowadzi przeciętne życie, ma siostrę, słabość do czerwonej herbaty i właściwie niczym się nie wyróżnia. Być może to właśnie takim typom przytrafiają się podobne historie. Ich siostry bywają artystkami performatywnymi o niezniszczalnych żołądkach, ich sąsiedzi snują niebywałe historie, a do ich stolików w restauracji może się któregoś dnia przysiąść nieznajomy mężczyzna z ochraniaczem na lewym ramieniu. Wtedy nic już nie będzie takie samo.

wtorek, 2 lipca 2013

Patrick Ness "Siedem minut po północy
Pokonać potwora


Patrick Ness
Siedem minut po północy
Wyd. Papierowy Księżyc
2013
216 stron
Zdarza ci się śnić co noc ten sam sen? Nie z gatunku tych przyjemnych, po których budzisz się z błogim uśmiechem. Ten sen nie ma w sobie ani odrobiny przyjemności. Kumuluje wszystkie twoje lęki, smutki, niepokoje. Budzisz się z przerażeniem. Wokół ciemność i cisza. Nikt cię nie pocieszy, nie przytuli, nie przytrzyma za rękę. Nie szepnie: to tylko sen. Boisz się zasnąć, choć wiesz, że tej nocy koszmar już nie wróci. Zjawi się dopiero kolejnej nocy. Historia się powtórzy. Możesz jedynie zaciskać pięści ze złości, z bezsilności, ze strachu.

Connor ma trzynaście lat i problemy, które przygniotłyby niejednego dorosłego. Tej nocy znów śni mu się coś złego. Budzi się. Zegar wskazuje siedem minut po północy. Dla nastoletniego chłopca to późna pora. Rano trzeba wstać do szkoły, zmierzyć się z kolejnym, niełatwym dniem. Tymczasem jednak zaspany Connor rozgląda się po pokoju. Wciąż jeszcze nie otrząsnął się z koszmaru. Wciąż pod powiekami ma ten sen. Ten, który śnił mu się raz za razem. Ten z ciemnością, wiatrem i wrzaskami. Ten z dłońmi wyślizgującymi się z jego uścisku, nieważne jak mocno by ich nie trzymał. Ten, na końcu którego[1]... W pomieszczeniu niby wszystko jest bez zmian, a jednak coś chłopcu nie pasuje, coś jest nie tak. Za oknem świeci księżyc. Jest spokojnie. Słychać jedynie ciche odgłosy domu: skrzypienie pustej klatki schodowej, szelest pościeli w sąsiednim pokoju, gdzie spała mama[2]. Przez moment chłopcu wydaje się, że słyszy coś jeszcze. Jakby wołanie. Ktoś powtarza jego imię.

piątek, 30 listopada 2012

Halina Pawlowská "Dzięki za każdy nowy ranek"
W słodko-gorzkim świecie Olgi

Halina Pawlowská
Dzięki za każdy nowy ranek
Wyd. W.A.B
2008
136 stron
Czeskie kino bardzo lubię i cenię. Czeską literaturę znam niestety słabo. Ostatnio w bibliotece rzucił mi się w oczy niewielki tomik Dzięki za każdy nowy ranek Haliny Pawlowskiej. Tytuł nasunął mi skojarzenia filmowe, całkiem zresztą słuszne, ale o tym później.

Przenieśmy się do Czechosłowacji na jakieś dwadzieścia lat. Zaczynamy w latach sześćdziesiątych. Praska wiosna nie przynosi oczekiwanych zmian. Do kraju wróciły czasy niepokoju, cenzury, czystek, zwolnień opozycjonistów z pracy, likwidacji różnego rodzaju stowarzyszeń czy organizacji. W tym okresie żyje Olga i jej rodzina.

wtorek, 16 października 2012

Anna Gavalda "Ostatni raz"
Kilka chwil nad rzeką

Anna Gavalda
Ostatni raz
Wyd. Świat Książki
2010
120 stron
Pierwsze spotkanie z prozą Anny Gavaldy było niezwykle udane (KLIK). Powieść Po prostu razem okazała się wspaniałym połączeniem humoru i refleksji, emocjonującą opowieścią o sile przyjaźni, pięknie wspólnie dzielonych przeżyć. Przy okazji kolejnej wizyty w bibliotece, w oko wpadła mi niewielka objętościowo książka Ostatni raz.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...