czwartek, 8 listopada 2012

Filmowe podsumowanie miesiąca - październik 2012 (cz. 2)

9. "Buena Vista Social Club" reż. Wim Wenders (1999); 6/10
(Francja, Kuba, Niemcy, USA, Wielka Brytania; dokumentalny, muzyczny)

Trudno powiedzieć czego tak naprawdę zabrakło mi w tym filmie. To dobrze nakręcony dokument o przesympatycznej grupie muzyków, którzy przed laty tworzyli grupę wykonującą kubańskie rytmy. Film jest oszczędny w słowach. Każdy z członków zespołu w kilku zdaniach opowiada o sobie, jednak większość historii maluje sama muzyka. Całkiem niezła, zresztą. Moje serce skradł Ibrahim Ferrer. ;)


10. "Przychodzę z deszczem" reż. Anh Hung Tran (2008); 8/10
(Francja, Hiszpania, Hongkong, Wielka Brytania, Irlandia; dramat, thriller)

Kline (Josh Hartnett), niegdyś gliniarz obecnie prywatny detektyw, podejmuje się odnalezienia syna pewnego miliardera. Ślady prowadzą do Hong Kongu. Tam oprócz niełatwego śledztwa, Kline ma też na głowie problemy z lokalną mafią. A jakby i tego było mało, detektywa nawiedza koszmar z przeszłości. Jego ostatnią policyjną sprawą było schwytanie seryjnego mordercy, który ciała swych ofiar wykorzystywał w makabryczny sposób...

Klimatyczny, to bardzo nadużywane przeze mnie określenie, ale i do tego filmu pasuje jak ulał. Ten film ma niesamowity, mroczny klimat. Film nie jest łatwy w odbiorze i tak naprawdę nie jestem pewna, czy w pełni zrozumiałam jego przesłanie. Motyw cierpienia, jego sensu przewija się przez cały film. Wnioski reżyser pozostawia widzom.

Ścieżka dźwiękowa do filmu jest absolutnie rewelacyjna. Tworzą ją m.in. utwory zespołu Radiohead.



11. "Big love" reż. Barbara Białowąs (2012); 8/10
(Polska; melodramat, thriller)

Emilia (Aleksandra Hamkało) ma szesnaście lat, gdy poznaje o kilka lat starszego Maćka (Antoni Pawlicki). Dla nastolatki rozpoczyna się szalony okres. Szczeniackie wygłupy, seks, narkotyki i przede wszystkim wymykający się kontroli, zwariowany, toksyczny związek z młodym mężczyzną tak wygląda nowa codzienność Emilii. W pewnym momencie dziewczyna pójdzie po rozum do głowy i spróbuje uwolnić się z macek niszczącego uczucia. Ale jak głosi tytuł filmu, to uczucie to "big love". A z takim trudno walczyć...

Opinie o filmie są różne. Jedni są zachwyceni, inni zbulwersowani (choćby wszechobecnym seksem), jeszcze inni narzekają, że to wszystko już gdzieś było, że całość jest banalna i mało odkrywcza. Ja przede wszystkim należę do tych, którzy są pod wrażeniem gry aktorskiej Hamkało. Mniej podobała mi się postać Maćka, nie najlepiej zagrana i niezbyt przekonywająca w żadnej ze swych odsłon, ani tej zakochanej, skruszonej ani tej ze złością w oczach i zaciśniętymi pięściami. Jeżeli chodzi o sam film, to jestem na tak. Kupuję tę historię ze wszystkimi jej niedociągnięciami. Dałam się ponieść emocjom i cała krytykowana przez wielu reszta jakoś mnie niespecjalnie rusza.

Reżyserka okazała się bardzo mało odporna na krytykę i po negatywnej recenzji zamieszczonej na portalu Filmweb, postanowiła stanąć oko w oko z recenzentem. Efekt tego spotkania możecie obejrzeć TUTAJ. Moim zdaniem dobry film broni się sam, a po tej dyskusji do pani Białowąs zdążyłam się mocno zniechęcić.


12. "Agnozja" reż. Eugenio Mira (2010); 5/10
(Hiszpania; dramat, thriller)

Joana cierpi na agnozję. Jej zdolności rozpoznawania znanych elementów rzeczywistości są zaburzone. Nie wie co jest prawdą, co manipulacją. Bliskich rozpoznaje po kolorowych kotylionach przypiętych do noszonych przez nich ubrań. Gdy umiera jej bogaty ojciec, Joana pozostaje jedyną osobą znającą tajemnicę wartą fortunę. Dziewczyna staje się ofiarą intrygi, która doprowadzi do dramatu.

Film reklamowany jako dzieło producentów dwóch świetnych filmów "Sierocińca" oraz "Labiryntu fauna" rozbudził u mnie apetyt na co najmniej niezły seans. Niestety choć pomysł wydał mi się intrygujący, to sam film wypadł raczej słabo, nie wzbudzając większych emocji. Nawet nie zwróciłam uwagi na grę aktorską, mimo iż w obsadzie znalazł się lubiany przeze mnie Eduardo Noriega. Za tydzień, dwa - zupełnie już nie będę pamiętała nie tylko fabuły, ale nawet tytułu. Szkoda.

13. "Spaleni słońcem 2" reż. Nikita Michałkow (2010); 8/10
(Rosja, Francja, Niemcy; dramat, wojenny)

"Spaleni słońcem 2" jak sama nazwa wskazuje są kontynuacją "Spalonych słońcem". Tym razem reżyser wrzuca nas w wir wojny. Kotow (Nikita Michałkow we własnej wąsatej osobie), który pod koniec części pierwszej miał się nie najlepiej, teraz ma się całkiem dobrze, choć z oficerskimi honorami musiał się pożegnać. Tymczasem jego córka, Nadia, nic nie wie o cudownym powrocie ojca do świata żywych. W pielęgniarskim kitelku ratuje życie rannych żołnierzy. Los nie oszczędzi ani ojca, ani córki. I zawiedzie się ten, kto liczy na słodki finał w hollywoodzkim stylu.

Podobno druga część jest dużo słabsza od swej poprzedniczki. Nie wiem. Nie zauważyłam. Za to wiem, że to już trzeci film Michałkowa, który bardzo mi się podobał.

14. "Wyśnione miłości" reż. Xavier Dolan (2010); 8/10
(Kanada; melodramat)

Francis (Xavier Dolan) i Marie (Monia Chokri) są przyjaciółmi. Podczas pewnej imprezy poznają Nicolasa (Niels Schneider). Chłopak szybko zdobywa ich sympatię. Pomiędzy przyjaciółmi rozpoczyna się rywalizacja o względy nowego znajomego. Przyjaźń zawisa na włosku.

Świetny film o przyjaźni, miłości, zazdrości i całej reszcie intensywnych, młodzieńczych uczuć, które potrafią wywrócić do góry nogami nawet najbardziej poukładane życie. Dolan to młody twórca, tym bardziej więc zachwyca efekt jaki osiągnął. Świetny scenariusz, rewelacyjnie oddane emocje, klimatyczne zdjęcia, niezła muzyka. Całość bez tanich chwytów, zbędnej czułostkowości i łzawych momentów.

Dolan zadebiutował filmem "Zabiłem moja matkę". Niestety nie miałam okazji go obejrzeć, ale z pewnością szybko postaram się to nadrobić. Recenzje są niezwykle obiecujące.

15."Green Hornet" reż. Michel Gondry (2011); 3/10
(USA; komedia, akcja)

Brett (Seth Rogen) jest rozpieszczonym synem bogatego tatusia. Gdy ojciec umiera, synalek musi zaopiekować się odziedziczony imperium wydawniczym. Nie to jednak będzie głównym zajęciem młodego mężczyzny. Opiekę nad firmą przerzuca na wieloletnią prawą rękę ojca, zatrudnia rezolutną sekretarkę (Cameron Diaz), a sam tymczasem wspólnie ze swym nowym kumplem Kato (Jay Chou) wypowiada wojnę przestępcom, wcielając się w rolę Zielonego Szerszenia, samozwańczego superbohatera-amatora. Jego przeciwnikiem staje się m.in. bezwzględny mafiozo Chudnofsky (Christopher Waltz).

Lekka, głupawa komedia wyśmiewająca kult superbohatera. Bywa zabawnie, ale i żenująco. Nie moja bajka, zdecydowanie. Tylko Waltz jak zwykle jest rewelacyjny.

16. "Valhalla: Mroczny wojownik" reż. Nicolas Winding Refn (2009); 5/10
(Dania, Wielka Brytania; dramat, akcja)

Bohaterem filmu jest milczący, jednooki wojownik (jak zawsze fantastyczny Mads Mikkelsen). Przetrzymywany przez Wikingów w niewoli, w końcu zdołał odzyskać wolność. W towarzystwie napotkanego w czasie ucieczki chłopca, wyrusza w daleką i niebezpieczną podróż.

Przyznaję, że nastawiałam się na zupełnie inny typ kina. Czekałam na mocne, wciągające widowisko, wspaniałe sceny walki, piękne zdjęcia, ciekawe efekty specjalne. Tymczasem film Refna jest oszczędny w słowach. Fabuła jest uboga, sceny walki są, ale nie powalają widowiskowością. Największym atutem "Valhalli" (oprócz Madsa, oczywiście) jest niesamowity klimat filmu. I to on tak naprawdę "robi" ten film. Napięcie jest stale wyczuwalne i rozładować je może tylko mocne zakończenie. I takie dostarcza nam Refn.

Niezły, ale do mnie nie do końca trafił.

17. "Wielki napad na pociąg" reż. Michael Crichton (1979); 7/10
(Wielka Brytania; kostiumowy, sensacyjny)

Edward Pierce (Sean Connery) oficjalnie szanowany dżentelmen, nieoficjalnie genialny złodziej, ma nowy, śmiały plan. Chce ukraść przewożone koleją złoto, a tym samym dokonać pierwszego w historii napadu na pociąg w trakcie jazdy. Pomoże mu w tym jego ukochana (Lesley-Anne Down) oraz dobry znajomy Agar (Donald Sutherland).

Film powstał na podstawie powieści Crichtona (tak, tak tego od "Parku Jurajskiego"). Lekki, zabawny - całkiem niezłe kino "odmóżdżające". Pomysłowość Agara i Edwarda jest rozbrajająca.


Ciężko mi wybrać film miesiąca. Obejrzałam sporo bardzo dobrych filmów, ale żaden nie rzucił mnie na kolana. Po długim namysle, numerem jeden ogłaszam "Dworzec nadziei". Najsłabszym filmem był "Green Hornet" i co do tego nie mam już żadnych wątpliwości.

42 komentarze:

  1. Buena Vista... od wielu lat mam na DVD, ale jeszcze nie obejrzałam.
    Big Love już czeka i na pewno zaraz obejrzę.
    Wyśnione miłości emitowane były ostatnio na +alekino i nastawiłam się na ten seans, ale...zabrali mi alekino i pozostawili do dziś z czarnym obrazem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na szczęście miałam obraz, więc seans się udał. Raz mi zabrali Zone Europa w połowie filmu, ależ byłam wściekła. :P

      Usuń
  2. Widzę, że dużo filmów obejrzałaś. Ja chyba za dużo czasu poświęcam na seriale :P

    Widziałam jedynie "Wyśnione miłości" i choć się nie zachwyciłam podobało mi się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś wolę filmy niż seriale. Twardo próbuję dokończyć "Dr House'a", ale jak się ogląda jeden odcinek na tydzień, góra dwa, to raczej wolno idzie. :P

      Usuń
  3. Surowo oceniasz ;) Ja obejrzałabym Agnozję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za dużo już filmów obejrzałam i coraz trudniej mi znaleźć coś, czego gdzieś już nie widziałam. Ale filmów na 7 i 8 jest sporo, więc może nie aż tak ostro. :)

      Usuń
  4. Co do oceny Bueny Visty to w mojej opinii się nie zgodzę :). Ja byłem tym filmem oczarowany, uwielbiam takie klimaty i uwielbiam tych muzyków. Te gorące rytmy i niesamowity klimat Kuby. Idealne na zimowy wieczór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Ty jeden. Jestem raczej w mniejszości. :)

      Tak jak napisałam, nie potrafię wytłumaczyć czego mi w tym filmie zabrakło. Na pewno spróbuję powrócić do tego filmu i może za drugim razem do mnie dotrze. Zwłaszcza, że oglądałam go po dosyć ciężkim dniu, a wiadomo, że wtedy trudniej o zachwyty. ;)

      Usuń
  5. Ups... Żadnego z tych filmów nie widziałam. W zasadzie mało ich oglądam. Chyba jedyny film, który jestem w stanie w kółko oglądać to "Purpurowe Skrzypce". Widziałaś może?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widziałam, ale zaraz sprawdzę co to. :)

      Usuń
    2. Mnie osobiście ten film oczarował, a jestem wyjątkowo wybredna. Trzeba go jednak obejrzeć po jakimś czasie drugi raz, gdy już się go rozumie. Wtedy bardzo przyjemnie jest sobie go podczas seansu analizować :)

      Usuń
    3. Rzadko oglądam filmy drugi raz, ale na pewno spróbuję choć raz po niego sięgnąć. O ile uda mi się go skądś zdobyć.

      Usuń
  6. Ja oglądałam tylko "Green Hornet" i faktycznie jest to masakra jakaś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak miło. Bo już się bałam, że z moim poczuciem humoru jest coś nie tak. =)

      Usuń
  7. Nominowałam cię do zabawy Liebster Blog (szczegóły:http://biblioteka-karriby.blogspot.com/2012/11/liebster-blog-2.html) :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem nastawiona na Big Love - mam przeczucie, że film przypadnie mi do gustu. Muszę przyznać, że jesteś filmomaniaczką. Tyle filmów oglądam w kinie przez rok. Lubię kina studyjne, swojego czasu chociażby łódzką Cytrynę. Mimo całego uwielbienia dla kina, nie mogłabym obejrzeć tylu filmów w ciągu miesiącu. Czas, czas, czas...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz i tak oglądam dużo mniej. Tak jak napisałaś "czas, czas, czas..." A do kina chodzę rzadko. Na komedie szkoda mi kasy, a dramaty czy thrillery wolę oglądać w domu, bo zawsze na sali znajdzie się osioł, który śmiechem, komórką albo gadaniem rozwala całą atmosferę.

      Małe kina lubię, ale wieki już w żadnym nie byłam. Ostatnio na "Winie truskawkowym", więc sama widzisz... Ponieważ te małe kina pozbawione są atrakcji w postaci popcornu itp., to ludzie zaopatrzyli się w własną żywność. Przez większość seansu słychać było grzebanie w plecakach, otwieranie szeleszczących torebek i rozwijanie cukierków z papierków. Szeleszczących, oczywiście.

      Usuń
  9. Też słyszałam, że druga część "Spalonych słońcem" jest dużo słabsza. Nie wiem, nie widziałam. Wiem za to, że pierwsza część bardzo, bardzo mi się podobała. Na kontynuację na razie nie mam ochoty - mimo wszystko boję się rozczarowania.
    Innych opisanych przez Ciebie filmów również nie widziałam, więc właściwie nie mam się o czym wypowiadać;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim druga część ma zupełnie inny klimat i może to jest powodem rozczarowania. Trudno mi powiedzieć, bo mi się film podobał.

      Zawsze możemy porozmawiać o pogodzie. To bardzo wdzięczny temat. :P

      Usuń
  10. No to mam absolutnego faworyta spośród tych filmów. ;)
    A "Spalonych Słońcem 3" widziałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, p.s. widzę, że oglądałaś dziś w tv film, który mi polecono i który muszę zdobyć. :P

      Usuń
  11. Kuszą mnie "Wyśnione miłości". Nawet wydawało mi się, że je oglądałam, ale pomyliłam z innym filmem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa rzecz i myślę, że Dolan nakręci jeszcze niejeden warty obejrzenia film.

      Usuń
  12. Interesujące filmy przedstawiłaś. Z chęcią część z nich obejrzę w wolnej chwili:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zastanawiałam się już wcześniej nad "Big love". Opinie rzeczywiście są podzielone, ale jak jest naprawdę wolę się przekonać na własnej skórze. Chętnie zobaczę również "Przychodzę z deszczem", ale "Wyśnione miłości" nie zrobiły na mnie aż tak dobrego wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, cudzym zdaniem nie ma co się sugerować. W końcu z nikim nie ma się stuprocentowej zbieżności gustu.

      Usuń
  14. Jakoś żaden z powyższych filmów nie szczególnie przypada mi do gustu. Mogę sobie darować ich oglądanie ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywa i tak. Ja widzę tam kilka produkcji wartych poznania, ale to tylko moje zdanie. :)

      Usuń
  15. Zostałaś nominowana przeze mnie do "Liebster Blog". Zapraszam ;)
    http://malice-czyta.blogspot.com/2012/11/liebster-blog.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Big love bym obejrzała, ze względu na to, że Pawlickiego bardzo lubię :). Jeśli masz ochotę, zapraszam do wzięcia udziału w zabawie http://catalinka.blogspot.com/2012/11/liebster-blog.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tle Hamkało Pawlicki wyszedł raczej blado, ale inna rzecz, że ja akurat jego wielbicielką nie jestem. ;)

      Chętnie odpowiem na pytania. Zwłaszcza, że są bardzo ciekawe.

      Usuń
  17. Kurcze, po raz kolejny nie mogę się wypowiedzieć na temat tych filmów. Chyba powinnam częściej chodzić do kina czy włączać telewizor:p

    OdpowiedzUsuń
  18. Dworzec nadziei wybierasz? z przyjemnością zobaczę:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Tym razem niewiele widziałam tytułów wymienionych przez Ciebie. Jestem bardzo ciekawa "Przychodzę z deszczem". Intrygujący tytuł, no i muzyka Radiohead. Brzmi kusząco. Spalonych słońcem 2 jeszcze nie widziałam, ale pierwszą część uwielbiam. Wyśnione miłości natomiast mnie wymęczyły i zirytowały bardzo mocno. Może gdybym nie oglądała filmu w zimnym, studyjnym kinie nie nazwałaby go pretensjonalną wydmuszką z ładnymi zdjęciami i muzyką, ale niestety takie były nasze wrażenia po seansie (tych kilu osób, które wytrwały do końca). Tak bardzo jestem na nie, że nikt mnie nie zmusi do oglądania innych tytułów tego młodzieńca. Może kiedyś w domu, w ciepłych kapciach. Kto wie?:)
    A teraz właśnie wciągam po raz enty "Skrzypka na dachu". Zaczął się na Zone Europa. "Na męża się nie patrzy tylko trzyma w garści". ot życiowa nauka!:) Kocham Skrzypka miłością bezkrytyczną i niezmienną od lat:)
    Pozdrawiam i życzę miłego piątku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, nie. Nie zgadzam się z opinią o "Wyśnionych miłościach". Dla mnie to bardzo dobry film, z młodzieńczymi uczuciami, nad którymi kompletnie się nie panuje, które potrafią wywrócić wszystko do góry nogami, rządząc młodym człowiekiem tak silnie, że nie dopuszcza on do siebie głosu rozsądku. Fakt, zdjęcia i muzyka robią w tym filmie naprawdę dużo, ale wydaje mi się, że i fabularnie a zwłaszcza emocjonalnie jest bardzo dobrze.

      "Skrzypka..." miałam oglądać, ale z racji tego, że był piątek wybrałam jednak wieczór w knajpce. ;)

      Usuń
    2. W Tygodniku kulturalnym jak była mowa o Wyśnionych rozmówcy podzielili się na dwa obozy tych, których ten film zachwycił, zauroczył i pociągnął za sobą i na drugą grupę, która absolutnie nie weszła w ten obraz i nazwała obraz wydmuszką właśnie. Ja ten Tygodnik obejrzałam już po seansie bo byłam ciekawa i bardzo byłam zaskoczona tak mocnym i w zasadzie równym podziałem tych na nie i tych na tak:)

      Ja piątek spędziłam w domku i siłą i wołami nikt by mnie nie wyciągnął spod kołdy po całym tygodniu:)
      Pozdrawiam ciepło:)

      Usuń
    3. No widzisz, w takim razie wpasowałyśmy się w schemat idealnie. :)

      A ja po całym tygodniu potrzebowałam dobrego towarzystwa i szklanki piwa. ;)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...