Màxim Huerta Sklep w Paryżu Wyd. Marginesy 2015 296 stron |
Mam na imię Teresa i kiedyś kochałam malarza imieniem Laurent[1].
To była młodzieńcza, nastoletnia miłość, której nie było dane przeobrazić się w trwałe, pewne uczucie łączące dwoje dorosłych. Dlaczego tak się stało? Pozwólcie, że pozwolę wam to odkryć dopiero wówczas, gdy sami sięgniecie po powieść hiszpańskiego pisarza Màxima Huerty, Sklep w Paryżu. Sama także nie od razu poznałam historię Teresy i Laurenta.
Bohaterkę potykamy w chwili, gdy ta prowadzi ustabilizowane, acz samotne życie w stolicy Hiszpanii, które ona sama określa mianem wegetacji.
Zajmowałam poddasze należące kiedyś do moich rodziców, pracowała w odziedziczonej po nich fundacji, a popołudniami czytałam książki - wybrane ze względu na okładki - albo włóczyłam się po antykwariatach w poszukiwaniu starych pocztówek z Paryża[2].
W tym czasie Teresa miała do dyspozycji dużo wolnych chwil i całkiem niezłą gotówkę. Gdy odkładała czytaną właśnie książkę, nudne popołudnia spędzała na lekcjach rysunku, w towarzystwie osiemdziesięcioletniego malarza i podobnych sobie kobiet. Szkicowała węglem i miękkimi ołówkami, zapału mając więcej niż talentu. Zapełniając kolejne kartki zapragnęła wyjść poza czarno-białe szkice i dodać swym pracom odrobiny koloru. Niech chociaż rysunki nabiorą kolorytu, niech choć one składają się z indygo, różu indyjskiego czy ochry, skoro jej świat jest dwubarwny, na dodatek z przewagą czerni.
Mądry malarz kiwał siwą głową, napomykał o cierpliwości, udowadniał, że by używać barw, trzeba nauczyć się je dostrzegać, trzeba widzieć więcej niż niebieskie niebo nad głową. Dostrzec cienie i odcienie, biel i turkus, róż i fiolet, granat przy kominach, przejścia między kobaltem a indygo. Na kolor przyjdzie czas. Nie trzeba się śpieszyć[3] - mówił, a ona niby rozumiała, a jednak nie do końca. Pewne mądrości docierają do człowieka z czasem.
Madryt na Paryż zamieniła właściwie przypadkiem. Któregoś dnia w jednym z antykwariatów Teresa zauważyła stary szyld z paryskiego sklepu. Napis na pomalowanym kawałku drewna informował, że ów szyld wisiał niegdyś nad sklepem z tkaninami, nad butikiem Alice Humbert.
Ludzie zmieniają ludzi. Ludzie zmieniają czyjeś życiorysy. Okazuje się, że i przedmioty mają podobne właściwości, bo zakup tabliczki staje się dla Teresy impulsem do porzucenia poprzedniego życia i wyjazdu do stolicy Francji. Nowe życie, nowa kartka. Jeszcze czysta, nie tylko pozbawiona kolorów, ale nawet szkicu węglem. Przeprowadzka, kupno sklepu, znalezione w piwnicy fotografie, śledztwo pozwalające stopniowo odkryć historię Alice, kobiety z biednej rodziny, dla której nagie pozowanie dla malarzy stało się przepustką do świata artystów, paryskiej elity, przepychu, życia na wysokim poziomie - wszystko to jest dla Teresy nowe, fascynujące, tak inne od tego na czym upływały jej dni w madryckiej rzeczywistości. W tym świecie poznawanym za sprawą Alice, spotkać można malarzy, m.in. Włocha Amadeo Modiglianiego czy Moïse Kislinga o polskich korzeniach oraz francuską projektantkę mody, Coco Chanel.
Kartka Teresy stopniowo się zapełnia. Czy Paryż będzie miejscem, które nada barw jej życiu?
Sklep w Paryżu Màxima Huerty to kolejna powieść oparta na schemacie, który uwielbiam. Przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Ożywają ludzie i miejsca, gładko wplatając się w teraźniejszość. Współcześni bohaterowie odgrzebują dawne historie, odkurzają fotografie i życiorysy. Sklep Alice i Teresy istnieje naprawdę. Mieści się pod numerem 10 przy Rue Pont Louis-Philippe w Paryżu. Nie rzuca się w oczy. Szara elewacja, napis Mi Amor naklejony na szybie nad drzwiami. Na wystawie biżuteria, apaszki, kapelusze. Ten powieściowy zdaje się kryć w sobie więcej sekretów. Prawdopodobnie przeszłabym obok Mi Amor, nie przypatrując mu się bliżej. Màxim Huerta okazał się lepszym obserwatorem, dostrzegł urok tego miejsca, za zgodą właściciela zrobił kilka zdjęć, a później... zabrał się za pisanie.
W jego powieści wątek Teresy, przeplata się z wątkiem Alice. Ten drugi, jest dużo ciekawszy. Pozwala poznać Paryż artystów, czasów bohemy, mężczyzn w kapeluszach, z chusteczkami zatkniętymi w butonierkach, kobiet bezpruderyjnych, muz i kochanek artystów. Paryż pełen jazzowych dźwięków, niekończących się imprez, beztroski. Paryż lat 20. XX wieku. Paryż inny niż współczesny. Paryż pociągający, działający na wyobraźnię, wyzwolony, namiętny, szalony i pełen ciekawych postaci, jak choćby Kiki de Montparnasse, moja zwariowana ulubienica nazywana Królową Montparnasse'u (postać autentyczna, której biografię chętnie bym przeczytała).
Polska okładka jest o wiele ładniejsza niż oryginalna! :) |
Historie dwóch kobiet zawarte w powieści Huerty są nieco tajemnicze i romantyczne, intrygują, czarują paryską scenerią z początków ubiegłego wieku (której chciałoby się "zobaczyć" więcej, więcej, więcej!), ale zawodzą w finale. Zbyt pośpiesznym, zbyt cukierkowym w obydwu przypadkach. Zbiegi okoliczności psują wątek Teresy. Zamknięcie historii Alice pozbawia ją aury tajemniczości. Otwarte zakończenie byłoby o wiele bardziej intrygujące, a i wątek współczesny zyskałby na tym, gdybyśmy nie dostali wszystkiego na tacy, na dodatek dość sowicie polanego lukrem.
Powieść Sklep w Paryżu należy do tych książek, które czyta się szybko, bo i szybko wciągają w swój świat. Po lekturze chce się pakować walizkę i kupować bilet, by odszukać opisywane miejsca, odnaleźć klimat historii, rozejrzeć się za postaciami bohaterów przemykających ulicami. Być może nie zostanie ona w mojej pamięci na dłużej, być może pomysł nie został w pełni wykorzystany, ale zapewniła mi dwa miłe wieczory, zaczarowała magią Paryża lat 20'. A zakończenia trochę żal, bo mogło być równie tajemnicze jak początek.
Paryż i ja. Zamykam oczy i znów słyszę muzykę, która wtargnęła do mojego domu i życia[4].
Paryż i ja. Zamykam oczy i znów słyszę muzykę, która wtargnęła do mojego domu i życia[4].
Françoise Hardy La Question
***
Książkę polecam
zafascynowanym Paryżem
chcącym przenieść się do Paryża lat 20. XX wieku
miłośnikom historii tajemniczych i romantycznych
wielbicielom książek, w których przeszłość przeplata się z teraźniejszością
***
[1] Màxim Huerta, Sklep w Paryżu, przeł. Agata Ostrowska, Wyd. Marginesy, 2015, s. 14.
[2] Tamże, s. 10.
[3] Tamże, s. 30.
[4] Tamże, s. 152.
[4] Tamże, s. 152.
egzemplarz recenzencki |
Paryż lat dwudziestych, no jak mogłabym odmówić? ;)
OdpowiedzUsuńHistorie tajemnicze i romantyczne- jestem za i też lubię odkurzanie przeszłości :)
OdpowiedzUsuńGrafomanii zdecydowanie NIE. A wierz mi, Máxim Huerta w oryginale to grafomania. Clara Sánchez w wersji męskiej.
OdpowiedzUsuńO mój Boże...
UsuńO. Wydawało mi się, że nie jest tak źle.
UsuńA Clary Sanchez nie znam i rozumiem, że nie mam czego żałować. ;)
Właśnie niedawno pisałam, że to książka idealna na lato:)
OdpowiedzUsuńNa zimę proponuję "Królewnę Śnieżkę i siedmiu krasnoludków". ;P
UsuńMam w planach a jak :)
OdpowiedzUsuńNie jest to do końca typ literatury którą lubię. Ale ten Paryż strasznie kusi... ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem cały czas zafascynowana Paryżem i książkami w których się pojawia. :) Oczywiście zapisuję tytuł :)
OdpowiedzUsuńJa się dopiero wkręcam, ale już mam kolejną paryską lekturę na stosie, ;)
UsuńJa dzisiaj trafiam na same książki, które muszę mieć... Może powinnam zrezygnować z wakacji i za te pieniądze kupić książki :P
OdpowiedzUsuńNieeeee...
UsuńJestem jej bardzo ciekawa!!!
OdpowiedzUsuńWolę, kiedy akcja danej powieści toczy się we współczesnych realiach, dlatego też jednak nie sięgnę po powyższą pozycję. Ale cieszę się, że Tobie przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńJa się cieszę, że Ty się cieszysz, i tym sposobem wszyscy się tu cieszymy.:)
UsuńA ja się cieszę z zupełnie innego powodu. Kupiłam sobie cztery pomarańczowe kredki. O!
UsuńI teraz mam trochę mieszane uczucia, bo nie wiem czy dodał się mój komentarz, czy dopiero czeka na weryfikację.
OdpowiedzUsuńW każdym razie ja się piszę na tę książkę :) Uwielbiam wszystko, co dotyczy Francji, Paryża :) A na dodatek taka śliczna okładka :)
U mnie nie ma weryfikacji, więc musiał się nie dodać (w spamie też nie wylądował).
UsuńMnie też coraz bardziej ciągnie do literackiego Paryża. Jeszcze w tym miesiącu pojawi się kolejna paryska recenzja. :)
Lubię takie książki, więc chętnie i po tę sięgnę, ostatnio mam jednak spore zaległości, więc pewnie przeczytam jak już dawno o niej zapomnisz :D Poza tym Paryż.. Ehh marzę o podróży tam :)
OdpowiedzUsuńPozostaje mi życzyć spełnienia tego marzenia. A niedługo biorę się za kolejną książkę o Paryżu. :)
UsuńZnakomita książką o Paryżu jest "Paryż" autorstwa Edwarda Rutherfurda. Na tle dziejów Paryża opisuje historie kilku rodzin z różnych grup społecznych. Na oczach czytelnika rosną sławne budowle Sacre Coure, wieża Eiffla rozbudowuje się Wersal, Montmartre i Montparnasse staja się dzielnicami cyganerii. Polecam, zwłaszcza, ze książka do cienkich nie należy wiec jak już się zaprzyjaźnimy z bohaterami mamy ich na dłużej. Prawdziwym bohaterem jest Paryż.
OdpowiedzUsuńTę książkę mam w planach. Niedługo dotrze do mnie "Nowy Jork" tego autora, a później, jeśli mi się spodoba, to kupię także książkę o Paryżu.
Usuń