Międzynarodowy Festiwal Kryminału we Wrocławiu to jedna z tych imprez, na które czekam cały rok. Co tu dużo mówić - czuję się tu jak w domu, z roku na rok przybywa znajomych twarzy, a wrażenia i spotkania są zwykle niezapomniane.
W tym roku do Wrocławia zawitałam dopiero w piątek (festiwal trwał od wtorku). Szybko zainstalowałam się w hostelu i wraz z koleżanką pobiegłam na obiad. Nie ma jak dobry kotlecik przed krwistymi, kryminalnymi historiami.
Piątkowy zestaw spotkań otworzył Marcin Wroński wykładem Redaktorstwo detektywne. Autor serii poczytnych kryminałów retro z Zygą Maciejewskim opowiadał o tym jak to jest z zawodem redaktora, czy grozi mu podzielenie losu dinozaurów, czy też taki projekt jak wręczenie Nagrody Wielkiego Redaktora w Szczebrzeszynie daje nadzieję na to, że fach redaktora nie skończy jak bednarze czy ludwisarze.
Marcin Wroński, sam niegdyś redaktor, zadumał się nad smutnym losem tego zawodu, nad malejącym jego znaczeniem. To już nie te czasy, kiedy to właśnie ten dział był sercem wydawniczym. Dziś rządzą marketingowcy, a tymczasem w oddawanych do rąk czytelników książkach aż roi się od błędów. Było trochę refleksji, nieco cyferek, a na końcu ostrzeżenie przez self-publishingiem skierowane do młodych autorów.
Ze spotkania wynieśliśmy wiedzę na temat tego, że dobry redaktor to skarb, ale warto mu patrzeć na ręce, bo nigdy nie wiadomo kiedy mu wpadnie do głowy paskudna myśl, by w tekście glistę wymienić na dżdżownicę.
Po dawce wiedzy i refleksji przyszedł czas na dawkę śmiechu. Temat: "Kobiety i komedia kryminalna". Na scenie zasiadły Marta Matyszczak, Olga Rudnicka i Aneta Jadowska. W roli prowadzącego wystąpił Alek Rogoziński, czyli właściwy człowiek na właściwym miejscu, bo w kwestiach komediowych czuje się doskonale, a i o kobietach sporo wie. Nie może być inaczej, wszak jest autorem choćby lubianej serii komedii kryminalnych z Różą Krull. Przy okazji wydało się, że Róża to imię z potencjałem, bo bohaterkę o tym imieniu spotkamy także i Marty Matyszczak i Anety Jadowskiej (czyżby kryła się w tym delikatna sugestia dla Olgi Rudnickiej?).
W każdym razie - było wesoło. Zaczęło się od striptizu Alka, skończyło na tym, że jedyną konkurencją, w której mężczyźni mają przewagę nad kobietami jest... sikanie na odległość. Po drodze mieliśmy przemoc psychiczną (nie skończymy spotkania, dopóki publiczność nie zada pięciu pytań), szkolne wspomnienia (Matyszczak, którą zepsuło liceum, Rudnicką bujającą w szkole w obłokach i Jadowską, która uczyła się tylko tego, co ją interesowało), opowieści o początkach pisarstwa i pierwszych przeczytanych książkach i wiele innych tematów.
Wiemy już, że Martę Matyszczak przerażają ptaki, więc lepiej nie kupować jej w prezencie papużki, kryminały pokochała dzięki Christie, której książki tak silnie działały na wyobraźnię, że autorka bała się spać przy otwartej szafie, a prezenty od czytelników dostaje nie ona, a jej pies Gucio.
Olga Rudnicka nie cierpi węży, od dwóch lat utrzymuje się wyłącznie z pisania, a dziesięć lat pracy pisarskiej zaowocowało sprzedażą ok. 300 tys. egzemplarzy powieści. Jak początkująca pisarka była jednak idealnym wzorem tego jak nie należy się starać o wydawcę.
A skoro już o koszmarach (nie koniecznie wydawcy) mowa, to wiedzcie, że Aneta Jadowska czuła lęk przed klaunami, aż w końcu wrzuciła drania do fabuły i po tym zabiegu kolejnemu klaunowi, który stanął jej na drodze, mogła już rzucić swobodne: spierdalaj. Może to jest jakiś sposób na radzenie sobie z lękami? Autorka, która w szkole nie cierpiała matematyki, doczekała się od swojego nauczyciela takiej oto opinii: błędów logicznych nie stwierdzono i wszystko zdaje się sumować w dobry wynik.
Tymczasem nam zsumowały się wszystkie wybuchy radości i wyszło na to, że spotkanie zakończyło się z wynikiem bardzo pozytywnym. Jedyną nierozstrzygniętą kwestią pozostaje to, czy Alek chrapie.
Kolejne spotkanie, Kobiety i true crime, miało zdecydowanie bardziej poważny i przygnębiający charakter. Poprowadził je Przemysław Semczuk, autor m.in. powieści dokumentalnej Kryptonim "Frankenstein". Wraz z nim na scenie zasiadły autorki literatury non-fiction. Iza Michalewicz opowiadała o historiach związanych z reportażem Zbrodnie prawie doskonałe. Policyjne Archiwum X, a Ewa Winnicka o dramacie zawartym w Był sobie chłopiec, czyli historii Szymona z Będzina, dziecka, którego śmierć rodzice ukrywali przez dwa lata...
Reporterki opowiadały o tym dlaczego zdecydowały się sięgnąć po tak ciężką tematykę (takie historie nie dają im spokoju), krytykowały podział literatury na męską i kobiecą, mówiły o tym jak poruszanie dramatycznych historii wpływa na ich życie. Iza Michalewicz, lęk który w sobie nosi, traktuje jako element pracy zawodowej. Ewa Winnicka mówiąc o przyczynach tragedii stwierdza, że nigdy nie ma jednego czynnika prowadzącego do dramatu.
Obydwie bardzo doceniają pracę policji. To jak trudna, żmudna i wymagająca jest praca śledczych warte jest docenienia. W znanych im sprawach kryminalnych to właśnie policjantów wskazują jako bohaterów. Przy tej okazji pojawiło się nawiązanie do głośnej sprawy śmierci Madzi z Sosnowca, która wedle słów matki miała zostać porwana. Prawda zszokowała wtedy wszystkich. Podczas gdy matka Madzi brylowała w mediach w towarzystwie detektywa Rutkowskiego, śledczy działali na drugim planie, wykorzystując postać Rutkowskiego do swoich celów. Udało się i dziś Katarzyna W. odsiaduje wyrok za zabójstwo.
Obydwie wspomniane książki mam jeszcze przed sobą. Po tym spotkaniu wiem, że koniecznie muszę je przeczytać.
Zamknięciem festiwalowego piątku był panel Nagroda Wielkiego Kalibru 2018. Panel jurorzy i czytelnicy kontra nominowani. Spotkanie poprowadził Michał Nogaś, w jury zasiedli Zbigniew Mikołejko (przewodniczący), Witold Bereś, Anna Gemra, Anna Marchewka, Małgorzata Omilanowska i Grzegorz Sowula.
Na scenie znaleźli się tegoroczni nominowani do Nagrody Wielkiego Kalibru: Wojciech Chmielarz, Ryszard Ćwirlej, Marta Guzowska, Grzegorz Kalinowski, Katarzyna Kwiatkowska, Krzysztof A. Zajas. Zabrakło niestety Anny Kańtoch, którą ominął Okrutny Quiz Nogasia, a w nim odpowiedzi na pytania związane ze znajomością książek konkurencji.
Pisarze ratowali się jak mogli. W razie pustki w głowach, mogli skorzystać z telefonu do przyjaciela, zadać pytanie publiczności lub zwrócić się o pomoc do jury. Quiz miał na celu sprawdzenie czy rzeczywiście polscy pisarze kryminalni są ze sobą tak zżyci i czytają swoje książki na wzajem. Myślę, że nie ma w tym cienia przesady, bo Wojciech Chmielarz spytany o szczegół twórczości Marty Guzowskiej wykonał telefon do przyjaciela dzwoniąc do... Marty Guzowskiej, a Ryszard Ćwirlej przepytywany ze znajomości Pogromcy grzeszników Grzegorza Kalinowskiego również skorzystał z tego samego koła ratunkowego i cóż... Zgadnijcie do kogo zadzwonił. A pytania były... Hmm... Rodem z koszmaru uczniów nawiedzonych polonistów, bo dotyczyły koloru dworca, nielubianego przez bohatera powieści zespołu czy o zwierzęta, które szły na lody w wierszyku.
Najważniejszą kwestią okazało się to, dlaczego Wojciech Chmielarz jest smutny i tu, myślę, że najbliższy prawdy był Grzegorz Kalinowski oznajmiając: bo nie jest wesoły.
Wesoło jednak było, oj, było!
Było o planach: w przyszłości czeka nas starożytny kryminał autorstwa Ryszarda Ćwirleja osadzony w Poznaniu. O warunkach pracy: Katarzyna Kwiatkowska lubi, gdy w pomieszczeniu wszystkie tkaniny pachną tym samym płynem, Grzegorz Kalinowski lubi podczas pisania zmieniać miejsca, a Marta Guzowska przesiedziała kiedyś kilka dni przy wannie, bo tam pisało jej się najlepiej. O pisaniu: Wojciech Chmielarz uważa je za rodzaj wariactwa, a kryminał jest dla niego poszukiwaniem prawdy. Były nawet zwierzenia. Krzysztof A. Zajas podzielił się historią miłości do nauczycielki, która zaowocowała wieloletnim romansem z poezją.
Świetna recenzja. 😊
OdpowiedzUsuńHmm... Recenzja?
UsuńWidzę, że sporo działo się w piatrm:). Mi na MFK udało się dotrzeć dopiero w sobotę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA na jakich spotkaniach byłaś? :)
UsuńW tym roku była tylko na dwóch spotkaniach z Justyną Kopińską i Katarzyną Puzyńską. Chyba nawet Ciebie widziałam ;)
UsuńByłam na obydwu, więc całkiem możliwe. ;)
UsuńTrzeba było chociaż pomachać. :D
Dzięki za fotorelację!
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie. ;)
UsuńCiekawe wydarzenie i ciekawa relacja :)
OdpowiedzUsuńDzięki. ;)
UsuńA imprezę bardzo lubię. Zawsze dużo się dzieje.
Dla fanów kryminałów to pewnie wspaniałe przeżycie. Ja niestety do nich nie należę.
OdpowiedzUsuńPS Bardzo fajne zdjęcia ^^
Pozdrawiam i zapraszam:
Biblioteka Feniksa
Dzięki. ;)
UsuńSpodobałby mi się taki festiwal :)
OdpowiedzUsuńWięc kiedyś koniecznie się tam wybierz. :)
UsuńNo naprawdę, aż żałowałam, że nie byłam tam osobiście! To naprawdę było coś więcej niż targi książki, gdzie się 'cyka' zdjęcia z idolAMI.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Festiwale mają zupełnie inny klimat. Choć lubię targowe spotkania, to jednak wypady na festiwale sprawiają mi więcej radości. :)
UsuńSuper!
UsuńAleż fajne wydarzenie:)
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć. ;)
UsuńGratuluję obecności, sam tam chciałbym być !
OdpowiedzUsuńPrzybywaj za rok! :)
Usuń