2016 |
Dziś wpis sentymentalny. Że taki będzie, nie miałam pojęcia w chwili, gdy zabierałam się za tworzenie tej notki.
Mój pierwszy raz z multimedialną fontanną to był magiczny wieczór w Barcelonie podczas ostatniego dnia pierwszego pobytu w tym mieście, kiedy to bagaże czekały już na lotnisku, ostatnie eurasy zostały w knajpie, a w żołądku przelewała się sangria, choć pewnie powinnam pić wtedy cavę.
Muzyka, światło, woda. I dziki tłum, ale cóż poradzić - w turystycznych rejonach stolicy Katalonii to przecież norma, a że atrakcja jest ogólnodostępna i bezpłatna, to i trudno się dziwić kosmicznej liczbie widzów.
Barcelona 2013 |
W Pradze było inaczej. Fontanna Křižíkova (Fontanna Krzyżykowa) znajdowała się poza centrum, a wstęp był limitowany i biletowany. A jednak zapłacić było warto, zwłaszcza, jeśli miało się szczęście być w tym mieście w sezonie i równocześnie mieć okazję zobaczyć coś więcej niż sam pokaz światło-woda-dźwięk. W Pradze niektórym pokazom towarzyszył występ tancerzy baletowych. My trafiliśmy na Romeo i Julię Czajkowskiego, występ w wykonaniu praskiego teatru baletowego.
Pisząc o Fontannie uparcie używam czasu przeszłego. Sprawdzając repertuar na ten rok z zaskoczeniem znalazłam w Internecie informację, że po dwudziestu latach, Fontanna Křižíkova przestała istnieć. Smutno mi jak diabli, bo marzył mi się powrót do Pragi na spektakl Carmen. Cieszę się, bo udało mi się choć raz zobaczyć coś tak fantastycznego na żywo. Smutno, bo już nie zobaczę ani wspomnianej Carmen, ani Jeziora łabędziego czy Notre Dame de Paris. Cieszę się, bo mam cudne wspomnienia i kilka zdjęć. Ot, sinusoida uczuć.
Nie zachęcę Was niestety do wizyty w tym miejscu, choć bardzo bym chciała. Podzielę się jedynie zdjęciami i mam nadzieję, że w przyszłości trafię jeszcze na coś równie zapadającego w pamięć.
***
*** FOTORELACJE Z PODRÓŻY ***
*** FOTORELACJE Z PODRÓŻY DO PRAGI ***
*** LITERATURA CZESKA ***
Pięknie. 😊
OdpowiedzUsuńAno. :)
UsuńAle cudowne przeżycie 😻❤❤❤
OdpowiedzUsuńLubię takie atrakcje. :)
UsuńCoto muszą być za emocje <<3
OdpowiedzUsuńBardzo pozytywne. ;)
UsuńOj ja do dzisiaj wspominam tą fontannę, a byłam na niej z 10 lat temu. Było cudownie i przepięknie...
OdpowiedzUsuńMnie się marzyła "Carmen", więc smutno mi się zrobiło na myśl, że już jej tam nie zobaczę. :/
UsuńByłam w Pradze w liceum i też wciąż powracam pamięcią do pokazu fontanny, choć nie dam głowy uciąć że to było dokładnie to samo miejsce... Nie pamiętam. Tyle że ja miałam bez baletu.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Pragę, byłam w niej ponownie w 2008 roku i nadal mi mało :)
Pokazy z baletem były tylko w szczycie sezonu turystycznego.
UsuńA do Pragi też bym chciała wrócić. Sporo miejsc mam jeszcze do zobaczenia. :)
Przepiękne zdjęcia :) Zazdroszczę - oczywiście tak pozytywnie ;)
OdpowiedzUsuńFenomenalny wpis !
OdpowiedzUsuńDzięki. :D
UsuńPięknie opowiedziana historia, pełna ekspresji.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
Usuń