środa, 4 stycznia 2017

Karolina Wilczyńska "Serce z bibuły"
[RECENZJA]

Karolina Wilczyńska
Stacja Jagodno. Serce z bibuły
Wyd. Czwarta Strona
2016
320 stron
cykl Stacja Jagodno, tom 4

Jagodno. Moja mała odskocznia od kryminałów. Życiowe problemy, mądrość babci Róży, dom gdzieś na świętokrzyskiej prowincji. Jeden z tych, w których można znaleźć cieszę, ciepło, dobrych ludzi.

Czekałam na finał tej opowieści o Tamarze, Marysi, Róży, Zofii i bliskich im osobach. Byłam ciekawa tajemnic hrabianek, Łukasza, Ewy. Polubiłam Kamila, kibicowałam Małgorzacie. Nic więc dziwnego, że bardzo chciałam wiedzieć w jaki sposób autorka zamknie ich wątki.




Powrót do Jagodna



Po raz czwarty zawędrowałam do Jagodna. Miło spędziłam tam czas. Czasem było smutno, innym razem zabawnie. Serce z bibuły Karoliny Wilczyńskiej wciąż pachnie lasem, domowym jedzeniem, miłością. Nadal przebywa się tu przyjemnie, choć nie zawsze jest różowo, a kłopoty bohaterów tej historii nie omijają.

Tym razem mam jednak pewien problem, bo liczyłam na coś nowego, jakieś odświeżające tę opowieść wątki, a tymczasem autorka poszła utartą w poprzednich tomach ścieżką i w efekcie zrobiło się nieco schematycznie, a na dodatek nieco zbyt słodko. Klimat poprzednich tomów zdecydowanie bardziej mi odpowiadał, jako że autorce udało się w nich zachować równowagę pomiędzy tym co trudne, bolesne, wymagające wysiłku, a tym co dodaje otuchy, nadziei i zwiastuje happy end.


Kobiety do boju!



W Sercu z bibuły Karolina Wilczyńska konsekwentnie realizuje swój plan. Pokazuje kolejne sylwetki kobiet, które muszą tupnąć nogą i zyskać wsparcie bratnich dusz, by wyzwolić się spod męskiego buta. To już nie jest delikatna sugestia, że kobieta jest tyleż samo warta co mężczyzna, że nie musi godzić się na rolę męskiego podnóżka, którego celem jest zapewnienie wygody swemu panu i władcy, ale głośny krzyk oznajmiający, że każda kobieta ma prawo do szczęścia, szacunku, realizacji pasji, pracy zawodowej. Słusznie! Ale...

Zrobiło się trochę schematycznie. Mamy kolejne bohaterki żyjące w cieniu swych mężów, które pod wpływem jakiegoś impulsu, zdarzenia, postanawiają zmienić swoje życie i udowodnić swoją wartość. Nie dzieje się to oczywiście ot tak, a mężowie nie godzą się potulnie na małżeńskie rewolucje, ale wszystko zmierza ku szczęśliwym zakończeniom. Z przyjemniej sagi robi się powieść-manifest zbudowana z podobnych historii, podobnie poprowadzonych, mających nawet nie podobny, a ten sam cel.




Wychodząc z cienia



Bez wątpienia, Karolina Wilczyńska pisze ku pokrzepieniu serc, by swoim czytelniczkom kolejny raz udowodnić, że nie są dodatkami do swych mężczyzn i zasługują na coś więcej niż rola ich kucharek, służących i opiekunek do dzieci. To ważny temat i warto go poruszać, bo choć czasy się zmieniają, to wciąż w wielu rodzinach tradycyjny model rodziny ma się dobrze, a nie w każdej przynosi szczęście obu stronom i opiera się na zdrowych relacji i wzajemnym szacunku. Z drugiej jednak strony, nagromadzenie tego typu wątków stało się już nieco męczące. 

Autorka zaludnia cykl kolejnymi kobietami żyjącymi w cieniu swych mężów, rzuca im kłody pod nogi, a następnie prowadzi je tak, by udowodniły, że warto walczyć o swoje marzenia. Piękne to wątki i ważne, ale w fabule jest od nich zbyt gęsto.

Mamy tu więc kobiety, które wstają z kolan i biorą się za rewolucje w życiorysach, a co z mężczyznami?

Ogólnie rzecz ujmując, mężczyźni w tej powieści, a właściwie w całym cyklu, dzielą się na tych, którzy są kulami u nóg swych partnerek, niewiele wartymi tyranami, często o zapijaczonych twarzach oraz na tych, którzy mają silnie zarysowane wady, zewnętrzną chropowatość, o którą łatwo się skaleczyć i trzeba czasu, trzeba wytrwałości, by odkryć ich dobro, wrażliwość, ciepło. 




I żyli długo...



Serce z bibuły utrzymuje ciepły, pokrzepiający tom poprzedniczek. Czyta się tę powieść bardzo szybko i z przyjemnością, choć dla mnie zrobiło się zbyt słodko i uroczo, a przez to mniej prawdziwie. Oczywiście wspaniale by było, gdyby i życie nam serwowało takie zakończenia, ale cóż... Choć optymizmu mi nie brakuje, to jednak równocześnie trudno mi wierzyć w tyle szczęśliwych finałów na raz. (I to nie jest żaden spojler, bo wszystko na takie właśnie zakończenie wskazywało).

Nie wiem, czy pojawi się dalszy ciąg tej opowieści, bo teorie na ten temat krążą dwie. Przy całej mojej sympatii do Stacji Jagodno, myślę, że nie ma sensu na nowo rozgrzebywać pozamykanych historii. Autorka domknęła wątki, tchnęła w nie mnóstwo pozytywnych emocji, rozwiązała zagadki, splątała losy tych, których losy splątać należało. Napisała cykl bardzo optymistyczny, dodający otuchy. Przed oczami mam ostatnie sceny, które z powodzeniem nadają się na umieszczenie w rodzinnym albumie jako fotografie uwieczniające najpiękniejsze chwile. 

To jest ten moment, w którym w baśniach pojawia się tekst "i żyli długo i szczęśliwie", kurtyna opada, a proza życia dochodzi do głosu już bez czytelników za świadków.


***

Książkę polecam
miłośnikom pokrzepiających cykli obyczajowych
wielbicielom szczęśliwych zakończeń
szukającym motywacji do wzięcia losu we własne ręce
kobietom żyjącym w cieniu partnerów

***

Przeczytaj też 

Cykl Stacja Jagodno 





22 komentarze:

  1. Wiem od samej autorki, że będzie kontynuacja. Jestem bardzo ciekawa co też Karolina dalej wymyśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz będzie musiała coś popsuć, bo będzie nudo. Ciekawe, komu się oberwie.

      Usuń
  2. Ja czytałam tylko tą jedną część, ale podobała mi się ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się wszystkie podobały, choć ta ostatnia najmniej.

      Usuń
  3. Myślę, że skuszę na poznanie zakończenia historii bohaterek i bohaterów, nawet jeśli wypadło schematycznie (trochę szkoda) i szczęśliwie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kojarzę okładkę tej książki z innych recenzji. Powieść może się okazać ciekawa, ale to nie moje klimaty ;)

    www.carolinelivre.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama też mało kiedy sięgam po tego typu książki, ale ten cykl mnie zauroczył. :)

      Usuń
  5. Jeszcze nie czytałam, ale na całą serię mam wielką ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Również mam nadzieję, że dalszych części nie będzie, bo nie są potrzebne, a zadziała to tylko na niekorzyść całkiem fajnego cyklu. Mnie akurat Serce z bibuły podobało się bardziej niż poprzedni tom (który okazał się lekkim rozczarowaniem), ale ogólnie całą serię oceniam podobnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda by było, żeby fajny cykl zamienił się w naciągany tasiemiec. No, ale może autorka ma w zanadrzu jakieś ciekawe pomysły. :)

      Usuń
  7. Jeszcze nie miałam przyjemności, ale jak znalazł na zimowe popołudnia pod kocykiem. :D
    Życzę udanego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podczas tej lektury można zatęsknić za latem i spacerami po lesie. ;)

      Dziękuję i wzajemnie!

      Usuń
  8. Wychodzi na to, że to całkiem interesująca lektura

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz ciepłe powieści obyczajowe, to myślę, że ten cykl Ci się spodoba. :)

      Usuń
  9. Mam w planach tę serię, wszędzie widzę pozytywne słowa o niej :) Tylko jakoś zawsze coś innego wpada :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z jednej strony, choć żal było rozstawać się z bohaterkami, to uważam, że faktycznie autorka zostawiła je w dobrym momencie. A z drugiej, mimo wszystko jestem ciekawa, co byłoby dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niby też jestem ciekawa, zwłaszcza jak wypali projekt "Stacja Jagodno", ale z drugiej strony - teraz trzeba by było sporo popsuć, żeby się coś działo, później choć część ponaprawiać, a nie wiem czy wyjdzie to cyklowi na dobre.

      Usuń
  11. Z chęcią przeczytam ten cykl, bo poszukuję tego typu książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo marudzenia na ostatni tom - gorąco polecam. :)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...