czerwiec 2018 |
Maj dał mi w kość i nagle na szczycie marzeń znalazł się wypoczynek w otoczeniu przyrody. Pozbawiony wszelkiego "muszę", "potrzebuję", "należy". Niezwiązany z jakimkolwiek wysiłkiem umysłowym. Oderwany od codzienności. Terminów, zleceń, zobowiązań. To był ten moment, kiedy wydawało mi się, że głowa mi zaraz eksploduje, że jeśli choć na moment nie odetnę się od tego, czym żyję na co dzień, to wyjdę z siebie, stanę obok, a z nami dwiema świat sobie na pewno nie poradzi. Ja też nie.
Wypad nad Jezioro Chrzypskie spadł mi więc z nieba. Na dodatek nieba wiosennie pogodnego. No, może z jedną ulewą, która spłukała resztę zmęczenia (i pozbawiła mnie na jakiś czas większości ciuchów, ale kto by się tam przejmował takimi drobiazgami).
Dla geograficznego porządku dodam, że Jezioro Chrzypskie (ok. 300 ha powierzchni) jest częścią Pojezierza Poznańskiego, a dla porządku podróżniczego dorzucę, że planując wypad w tamte rejony warto zacumować w Ośrodku Wypoczynkowym Sielawa w Chrzypsku Wielkim, gdzie domki są cudne, pracownicy pomocni i przesympatyczni, czas można spędzić przy grillu, wylegując się na niewielkiej, prywatnej plaży (tudzież pomoście - co kto lubi) lub łowiąc ryby, a miłośnicy wodnych szaleństw będą mogli się popluskać w wodzie lub eksplorować jezioro za pomocą roweru wodnego, łódki lub kajaka. Tę ostatnią opcję z miejsca pokochałam, podobnie jak obserwowanie kormoranów, które zaanektowały jedną z wysepek i radośnie drą się na sobie tylko znane tematy.
Wśród weekendowych atrakcji nie zabrakło tańca w deszczu, nocnej kąpieli w jeziorze, zbierania muszelek na podwodnym cmentarzu czy biegania boso po trawie. Człowiek i natura. Tyle dobra w jeden weekend. Czasem po prostu tak właśnie trzeba.
Wśród weekendowych atrakcji nie zabrakło tańca w deszczu, nocnej kąpieli w jeziorze, zbierania muszelek na podwodnym cmentarzu czy biegania boso po trawie. Człowiek i natura. Tyle dobra w jeden weekend. Czasem po prostu tak właśnie trzeba.
Jako podsumowanie wyjazdu wkleję Wam tekst, który rozentuzjazmowana wrzuciłam na Facebooka pod zdjęciem w kajaku, które znajdziecie gdzieś w czeluściach niniejszej notki:
Prawie mistrzyni machania pagajem. Poławiaczka muszli, tropicielka raczych szkieletów zdolna wleźć w półmetrową bezgłową rybę, bo zamiast patrzeć pod nogi buja w obłokach. Pijana szczęściem i cuba libre, zauroczona polskim niebem pełnym leniwie sunących obłoków oraz wrzaskiem kormoranów. Rusałka boso tańcząca po trawie mokrej od deszczu, syrena uprawiająca nocne kąpiele w jeziorze. Rozśpiewana w klasyce polskiej muzyki rockowej. Zakochana w chwili. Zagubiona w życiu.
Szczęśliwa tu i teraz.
Szczęśliwa tu i teraz.
I niech tak zostanie.
goniąc kormorany |
nigdy nie trać głowy, bo pójdziesz na dno... |
pasażerowie na gapę |
raki-nieboraki, studium szkieletu |
*** FOTORELACJE Z PODRÓŻY ***
*** FOTORELACJE Z PODRÓŻY PO POLSCE ***
Gratuluję udanego wypoczynku !
OdpowiedzUsuńDzięki. :D
UsuńPięknie tam... prawdziwy raj!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Można naprawdę odpocząć. :)
UsuńNawet nie wiedziałam,że tam tak pięknie ♥ Zasługujesz na odpoczynek :)
OdpowiedzUsuńTeż nie wiedziałam. Zwykle spędzam wolny czas w inny sposób. ;)
UsuńDzięki. Przydał się. :)
Świetna miejscówka! Sprawdziłam z ciekawości jak wygląda dojazd i nawet nie jest strasznie daleko. Chyba warto pomyśleć nad zorganizowaniem sobie podobnego wypadu. ;) Super, że wypoczęłaś i spędziłaś fajnie czas. Przepiękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńJest niedaleko, a miejsce jak najbardziej warte uwagi. :)
UsuńDziękuję. :)
Obecność raków dobrze świadczy o tym jeziorze. Jakby kawałek Mazur...
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to się ma do martwych raków. :P
UsuńPiękne zdjęcia. Aż nabrałam ochoty, żeby pojechać nad jakieś klimatyczne jezioro.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
Usuń