wtorek, 12 stycznia 2016

Agnieszka Olejnik "A potem przyszła wiosna"
Wydostać się z otchłani

Agnieszka Olejnik
A potem przyszła wiosna
Wyd. Czwarta Strona
2015
392 strony
Jednego dnia popularna aktorka, gwiazda tabloidów, partnerka aktora-celebryty rozerwana między pracą na planie, wywiadami, imprezami, zajęta bywaniem tam, gdzie bywać warto, zadbana kobieta na wiecznej diecie, pewnym krokiem, w drogich ciuchach idąca przez życie.

Drugiego - cień samej siebie. Ze złamanym sercem, pustką w oczach, przerwaną karierą, myślami samobójczymi, które próbuje wcielić w życie. Na szczęście, bez powodzenia, w pakiecie ma bowiem rosłego anioła stróża. Było więc źle. Z nic nie wartym światem wokół, z poczuciem beznadziei lub nawet bez czucia.

A potem przyszła wiosna...

Gdy po rozstaniu zostaje tylko pustka...


Choć nie, nie tak szybko. Na razie świat Poli Gajdy kruszy się i sypie. Pusta półka w łazience, pusta szafa, zimne łóżko, nagle zbyt wielkie. W internecie wyczytała, że Grzegorz ją zdradza z jakąś modelką. Zdjęcie ilustrujące artykuł nie pozostawiało wątpliwości. Lektura tekstu na portalu plotkarskim. Kiepski sposób na to, by dowiedzieć się, że kilka wspólnie spędzonych lat nic dla niego nie znaczyło. Marny, by nagle zrozumieć, że w jej życiu nie praca się liczyła, nie flesze, imprezy, popularność, a on. Tzw. miłość jej życia.

Był jedynym, co mi się tutaj udało, jedynym, co naprawdę pragnęłam mieć. Sama przed sobą udawałam, że wciąż jeszcze zależy mi na graniu, nowych rolach, sławie i pieniądzach. Teraz widziałam, że to był fałsz, że jedynym, co chciałam utrzymać, była ta miłość. Miała mnie uleczyć, przywrócić mi radość, nie jakąś wielką, od święta, tylko codzienną, spokojną. Potrzebną jak powietrze[1].

Łowca upokorzeń


Pola chce się zabić. Próbuje dwukrotnie i dwukrotnie ktoś ratuje ją w ostatniej chwili. Tym ktoś jest paparazzo Konrad. Ten sam, który chodził za Polą i Grzegorzem jak cień. Ten sam, który jest autorem zdjęcia ilustrującego rozpacz kobiety na wieść o zdradzie partnera (rozczochrana Pola wracała wtedy z basenu i pojęcia nie miała, że z tyłu czaszki rosną jej rogi). Wreszcie... ten sam, który sfotografował Grzegorza w chwili gdy ten nurkował między udami modelki. Wszystko wskazuje na to, że to Konrad jest przyczyną dramatu naszej bohaterki, łowca upokorzeń zamykanych w cyfrowym formacie. Teraz gra jednak bohatera, nie tylko ratuje życie gwiazdy, ale także zabiera ją na wieś, do domu swojego ojca, licząc na dobroczynny wpływ staruszka i wiejskich pejzaży. Powrót Poli do zdrowia nie będzie łatwy. Zdrada Grzegorza to jedno, ale nie tylko ten jeden dramat męczy aktorkę. Przeszłość kryje w sobie traumatyczne zdarzenie, a kariera aktorska wcale nie jest dla niej spełnieniem snów i marzeń.

Wydostać się z otchłani


Agnieszka Olejnik w powieści A potem przyszła wiosna opowiada o smutku tak silnym, że może zabić. O rozczarowaniach odbierających chęć do życia, o traumie, której nie da się wyprzeć z pamięci. O tym momencie, w którym wszystko traci sens, a wszelkie emocje świata zostają zastąpione przez obojętność. W takim punkcie jest Pola. Prawie nie je, nie mówi, nic nie przyciąga jej uwagi. Zamyka się w skorupie, którą ciężko przebić. Słaba, apatyczna, bierna.

Co się właściwie stało? Przecież to już było: nieudany związek, samotność, smutek. Wielki, większy, największy, jaki mogłabym sobie wyobrazić. Wszystko to przeżyłam, nabrałam wprawy. Powinnam sobie poradzić. Rzecz w tym, że nie miałam ochoty. Nie chciałam już walczyć, próbować, szukać.
(...)
Grzesiek. Mój Grzegorz. Zostawił mnie, a ja nie miałam odwagi być sama[2].

Na szczęście autorka nie pozwala bohaterce stoczyć się w otchłań. Są wokół Poli ludzie, którzy także jej na to nie pozwolą. Ale czy kobieta ma szansę na powrót do poprzedniego życia? Czy uda jej się w pełni pozbierać? Czy znajdzie w sobie dość siły, by znów być dawną przebojową Polą Gajdą? A może jej losy potoczą się zupełnie inaczej?

Żadna praca nie hańbi?


W powieści A potem przyszła wiosna obserwujemy całą historię z dwóch perspektyw. Pierwsza należy do Poli, druga to punkt widzenia Konrada. Paparazzo odegra tu dużą rolę. Nie tylko jako fotograf i dwukrotny wybawca. Przyjrzymy mu się z bliska. Jego emocjom, pasjom, wątpliwościom, Jego związkowi z ukochaną Anetą. No i oczywiście jego pracy, chyba najciekawszemu wątkowi powieści Agnieszki Olejnik.

Muszę przyznać, że książka A potem przyszła wiosna mniej mnie poruszyła niż czytana przeze mnie w ubiegłym roku Dziewczyna z porcelany. Z ciekawością przyglądałam się pracy Konrada jako paparazzo, z przerażeniem obserwując jak bezwzględny jest świat brukowych mediów. Mówi się, że żadna praca nie hańbi, ale poczynania dziennikarzy parających się wygrzebywaniem brudów, fotografowaniem najbardziej intymnych momentów, rozdmuchiwaniem niekoniecznie prawdziwych historii, zdaje się tej teorii przeczyć. To był jednak jedyny wątek, który naprawdę mnie zaciekawił, choć i ten nieco psuła sama postać Konrada.




Bez przekonania


Facet jak dąb, ale żeby nie kojarzył się z niewrażliwą górą mięśni, dostał zestaw cech, które mają uczynić go bardziej hmm... właściwie nie wiem jakim. Efekt końcowy jest przygnębiający. Konrad siedzi pod pantoflem partnerki, która jest szują bez skrupułów, wykonuje pracę, której nie lubi, która wzbudza w nim mnóstwo wątpliwości, ale wciąż dostarcza swej szefowej (i partnerce zarazem) kolejne krzywdzące innych zdjęcia. Anetka (swoją drogą, chyba najciekawsza postać) jest dla niego całym światem, więc w stu procentach żyje z nią i dla niej, marząc przy tym o życiu zupełnie innym. Namiętnie czytuje romanse, co chyba ma nas przekonać o jego wielkiej wrażliwości. Niestety nie ma za grosz charakteru. Jest mdły i nawet denerwuje się jakoś tak... bez przekonania. Właściwie jego kwestie i przemyślenia opisane są w taki sam sposób jak te należące do Poli, która także nie należy do bohaterów zapadających w pamięć. Oboje wtapiają się w tło.

O ludziach, którzy nagle pod wpływem czy to chwili, czy jakiejś traumy, czy też drugiego człowieka, zaczynają patrzeć zupełnie inaczej na swoje życia, pisano już wiele. Ta książka niestety niczym się nie wyróżnia. Postaci są słabo zarysowane. Język powieści jest zbyt udramatyzowany, melodramatyczny do bólu, egzaltowany zbyt często. Fabuła należy do tych wystarczająco przewidywalnych, by nie śledzić jej z wypiekami na twarzy. To taka książka, która wtłacza do głowy, że na zmiany nigdy nie jest za późno, że można wydostać się z nawet najgłębszej otchłani, że liczy się wnętrze i takie tam. Nic odkrywczego niestety, choć zdaję sobie sprawę, że znajdzie się niemało czytelników, którzy znajdą z bohaterami punkty wspólne, którzy dzięki tej książce być może nabiorą wiatru w żagle i zaczną walczyć o siebie, nadzieję, radość życia. Jeśli tak się stanie - punkt dla autorki.

Odbiór tego typu książek w dużej mierze zależy od osobistych doświadczeń. Mnie niestety nie przekonała kreacja bohaterów, nie zachwycił język, nie ujęła historia. Zdaję sobie sprawę, że jestem w mniejszości, więc jeśli lubicie powieści obyczajowe z dużą dawką osobistych dramatów, całkiem sporą nadziei i potrzebujecie historii z rodzaju "nie ma takiego dna, od którego nie można się odbić", to czytajcie śmiało. A nuż dostrzeżenie tu więcej niż ja. Więcej niż piękną okładkę i interesujący, acz paskudny, świat brukowych mediów.




***

Książkę polecam
miłośnikom prozy obyczajowej
potrzebującym dowodu na to, że nawet z najczarniejszej dziury można się wydostać

***

[1] Agnieszka Olejnik, A potem przyszła wiosna, Wyd. Czwarta Strona, s.24.
[2] Tamże, s. 36.



30 komentarzy:

  1. A tak przyjemnie się zaczęło. Nie przeczytam. I dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie uprzedzaj się tak od razu? Dużo osób chwali tę książkę. Może warto dać jej szansę? Chyba, że temat Ci kompletnie nie podchodzi.

      Usuń
  2. Mam wrażenie, że mnie również ta powieść nie przypadłaby do gustu. Fabuła kojarzy mi się z komedią romantyczną, bo mamy bohaterkę sławną aktorkę i okrutnego paparazzo, który dokumentuje zdradę jej partnera. Jakoś tak zbyt filmowo i melodramatycznie, więc podziękuję za lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tyle, na ile znam Twój gust, to akurat Tobie bym nie polecała.

      Usuń
    2. No i wszystko jasne :) Zastosuję się do Twojej rady.

      Usuń
  3. Czytałam już różne opinie o tej książce i dlatego nie jestem przekonana, czy do mnie by dotarła.

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie odbiór każdej książki zależy od osobistych doświadczeń, jakby nie było jakaś cząstka czytelnika zawsze będzie poszukiwać siebie, utożsamiać się z jednym z bohaterów czy z rozgrywanymi wydarzeniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, ale są takie tematy, takie historie, które działają szczególnie na ludzi. Lub nie działają wcale. No i są też takie książki, które są po prostu bardzo dobre albo bardzo słabe i (przynajmniej u mnie tak jest) - bez względu na to, czy utożsamiam się z bohaterami czy nie, czy ich problemy są mi bliskie czy nie, potrafię dostrzec czy ta książka jest coś warta. Ot, choćby "Sońka" Karpowicza - mimo, że totalnie nie utożsamiałam się z bohaterami, a ich losy czy problemy są zupełnie nieprzystające do moich, to bez względu na to, oceniłam ją bardzo wysoko, bo to po prostu świetna powieść.

      Usuń
  5. Do książki jakoś mnie nie ciągnie, więc w sumie to dobrze, bo widać, że zbytnio nic nie tracę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jestem z tych, których książka absolutnie ujęła, ale niestety często zdarza mi się, że moje odczucia mijają się z odczuciami ogółu przy poszczególnych lekturach. Kto by się tym jednak przejmował? Ja lubię czytać recenzje zarówno pozytywne, jak i negatywne - to poszerza horyzonty i pozwala bardziej zrozumieć ludzi :-) Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, nie ma co się przejmować. Osobiście lubię, gdy jedna książka zbiera różne recenzje. Wtedy kusi mnie, żeby wyrobić sobie własne zdanie.

      Usuń
  7. Trochę zmniejszyłaś moje zainteresowanie tą książką, ale cieszę się, bo przynajmniej wiem, że nie mam się co cudów spodziewać. Ciekawi mnie też "Dziewczyna z porcelany", którą koniecznie muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tamta poprzednia bardziej mi się podobała, ale jak będzie z Tobą - pojęcia nie mam. Na lubimyczytac.pl "A potem..." ma bardzo dobre opinie.

      Usuń
  8. Sama nie wiem... Lubię obyczajówki, ale czuję, że bohaterka mnie do siebie nie przekona.

    OdpowiedzUsuń
  9. A mi się znów podobała. Wiadomo, że ma spełniać funkcję relaksacyjną, nie jest to literatura wysokich lotów, aczkolwiek lubię książki Agnieszki Olejnik.
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie też nie ujęła, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a już się zastanawiałam, czy może czegoś w tej książce nie dostrzegłam. Ale skoro jest więcej głosów na nie... ;)

      Usuń
  11. a ja nawet o niej nie słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapowiadało się dobrze a wyszło jak zwykle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeee... Bez przesady. Wiele książek się dobrze zapowiada i dobrze kończy. ;)

      Usuń
  13. Dla mnie ta powieść jest dużo lepsza, niż "Dziewczyna z porcelany", ale co osoba, to inna opinia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest fajne. Każda książka ma swoich odbiorców i do nich powinna trafić. Ja tym razem nie wpisałam się w ten sławetny target. ;)

      Usuń
  14. Może kiedyś, jak na razie nie jestem nią zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a myślałam, że może Tobie bardziej przypadłaby do gustu niż mnie.

      Usuń
  15. Najpierw zamierzam przeczytać "Dziewczynę z porcelany", a potem zobaczę, czy mam ochotę na kolejne książki autorki :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...