niedziela, 4 października 2015

Kristina Sabaliauskaitė "Silva rerum"
Powieść przez wielkie "P"

Kristina Sabaliauskaitė
Silva rerum
Wyd. Znak
2015
512 stron
Najpierw było wahanie. Okładka przywodząca na myśl powieść historyczną, gatunek, który niezbyt często u mnie gości. Fabuła potwierdzająca trafność skojarzeń, bo oto losy głównych bohaterów, rodziny Narwojszów, silnie związane są z historią rodzinnego kraju. A co ja o nim wiem,o tym kraju niby bliskim, a dalekim? Z czym kojarzy mi się Litwa i to nawet nie współczesna, a siedemnastowieczna? Co wiem o Wilnie z tamtych lat? Czy będę potrafiła odnaleźć się w rzeczywistości odmalowanej w Silva rerum przez autorkę powieści, Litwinkę Kristinę Sabaliauskaitė?

Setki wątpliwości i argument, który zaważył o tym, że zdecydowałam się po tę powieść sięgnąć, motywacja z gatunku tych, do których nieco wstyd się przyznać, choć właściwie, skoro niejednokrotnie głośno mówiłam, że tę czy tamtą powieść przygarnęłam, bo ujęła mnie okładką, co jak wiadomo jest nienajlepszym kryterium doboru lektur, to przecież równie dobrze mogę oznajmić, że po Silva rerum sięgnęłam przede wszystkim... ze względu na narodowość autorki...

Sami powiedzcie. Ile litewskich książek zdarzyło się wam przeczytać? No właśnie. A ponieważ Kristina Sabaliauskaitė odwiedzi niedługo Polskę, jako, że Gościem Honorowych tegorocznych krakowskich targów książki jest jej rodzinny kraj, to resztka wątpliwości wyparowała w mgnieniu oka. 

Niestraszne mi już było zmierzenie się litewską z rzeczywistością z XVII wieku, choć ona sama różowo się nie przedstawia, zwłaszcza gdy kozaccy najeźdźcy przemierzają kraj, a to, co po sobie zostawiają nie nadaje się do oglądania nie tylko przez oczy wrażliwe, ale i wprawione w spoglądanie na mroczne obrazki. Ogrom bólu, nieszczęścia, bestialstwa, którego uzasadnić się niczym nie zdoła, jest zatrważający, choć autorka zadbała o to, by nie przerazić swych czytelników scenami rzezi, lecz skierować ich uwagę przede wszystkim na rodzinę Nawojszów (Elżbietę, Jana Macieja i ich bliźniacze potomstwo), której udaje się umknąć z niebezpiecznego Wilna, cudem uniknąć losu zgwałconych kobiet, zakatowanych mężczyzn, dzieci, których życia przerwano przedwcześnie, jeszcze zanim zdołały rozejrzeć się wokół i pojąć, że świat jest równie okrutny, co piękny i fascynujący. To wszystko zostaje gdzieś w tle, jest i boli, ale nie przytłacza.

Również i w rodzinie Nawojszów nie brakowało mniejszych lub większych dramatów, ale w ich przypadku można mówić o szczęściu, bo przecież choć odzyskanie spokoju musiało nieco potrwać,  a rany nie zabliźniły się ot tak, w kilka chwil, to jednak bliźnięta chowały się zdrowo, psocąc i dokazując, a i ich rodzice wkrótce odkryli w sobie pasję, gdy postanowili zabrać się za przekształcanie posiadanej w Milkontach ziemi w małą kwitnącą arkadię, gdzie królowałyby zdrowy rozsądek, piękno harmonii oraz zwykłe uciechy życia, które ostatnio, jak się zdaje, całkowicie zniknęły z tego świata, zniszczone przez wojnę i zamęt*.

Silva rerum to opowieść, w której życie szlacheckiej rodziny, składające się jak wiele im podobnych to z radości, to smutków, to z sytuacji zabawnych, to znów przygnębiających, niewinnych i groźnych, przyjemnych i dramatycznych, ukazane jest na tle niełatwej historii Litwy.

Egzystencja rodziny Nawojszów kręci się głównie wokół bliźniaków. Śledząc losy Urszuli i Kazimierza stajemy się świadkami najpierw ich dzieciństwa, które to toczyło się z dala od okrucieństw wojny, a następnie okresu dojrzewania, dojrzewania ich oraz kiełkujących w nich decyzji. Urszula, z pobudek, które przemilczę pozwalając wam je odkryć już w trakcie lektury, postanawia wstąpić do klasztoru i zostać świętą. Zdumiewająca to decyzja, nierozumiana przez Kazimierza, zaskakująca rodziców ogromnie, zwłaszcza jeśli dodać, że Urszula samym trzepotem rzęs zdolna jest uwodzić młodzieńców i habit na jej grzbiecie wydaje się pasować do niej jak kwiat do kożucha. Decyzja jednak zapadła.

Podczas, gdy Urszula zderza wyobrażenia z rzeczywistością i pod czujnym okiem przeoryszy w drogim habicie, nijak nie kojarzącym się ze skromnym klasztornym życiem, dostaje pierwsze lekcje pokory, jej brat pakuje się nieustannie w kłopoty, poznając smak własnej krwi podczas bójek na ulicach Wilna oraz zadając się z typem, który sporo namiesza w życiu rodziny Nawojszów. Jan Kirdej Biront, student równie inteligentny, co skory do ekscesów, miłośnik imprez, walk o poglądy i nocnych orgii, to postać niezwykle barwna, sprawiająca, że Silva rerum traci swój spokojny rytm, fabularnie wpadając na tor dość wyboisty. Co z tego wyniknie? Sporo, bo przecież wiadomo, że są tacy ludzie, których pojawienie się nigdy nie przechodzi bez echa. 

Trudno mi o tej powieści opowiadać, bo ilekroć mówię o fabule, wydaje mi się, że w żaden sposób nie jestem w stanie oddać jej uroku. Każde moje słowo niesie za mały ładunek emocjonalny, żadne nie trafia w sedno z taką siłą, z jaką bym tego chciała. A przecież Silva rerum należy do tych historii, które nie tyle czytelnik połyka, co one połykają czytelnika tak, że nawet jego odnóża nie wystają. Duża w tym zasługa pięknego języka, jakim autorka posługuje się mistrzowsko (tu podziękowania także dla tłumaczki, Izabeli Korybut-Daszkiewicz, która spisała się świetnie, a zadanie miała raczej niełatwe). Nie przeszkadza brak dialogów, nie męczą zdania ciągnące się przez wiele linijek, ba! dostrzegłam nawet takie, dla których dwie strony to było za mało, by zechciały skończyć się kropką. Choć fakt, ja akurat takie zdania złożone tyleż razy, ile dygresji nasuwa się w trakcie ich pisania, uwielbiam pasjami i sama z niejaką trudnością staram się powstrzymać od ich stosowania i to tylko dlatego, że daleko mi do takiego mistrzowskiego władania słowem, bym mogła wierzyć, że nie zgubię się w połowie wywodu i koniec wypowiedzi będzie miał tyle sensu, co jej początek.




Językowo jest więc przepięknie. Gawędziarski ton, lekkość operowania słowami, snucie rodzinnej historii zgrabnie przeplatane opisem miejsc, emocji, wątków pobocznych - wszystko to tworzy przyjemność czytania powieści. Kristina Sabaliauskaitė niezwykle interesująco opisuje realia i postaci. Zgrabnie tworzy trafne charakterystyki, oddaje klimat miejsc i czasów. Nie epatuje ani przemocą, ani słodyczą. Równowaga doskonała. Świetnie opisuje życie klasztorne, z tym co święte i tym co godne potępienia. Fascynująco opowiada o życiu żaków, starciach wrogich grup, erotycznych ekscesach, chwilach szaleństw i popisach retoryki. Każda scena zdaje się być starannie zaplanowana, znacząca. Autorka pokazuje, że bez względu na czasy, światem rządzą podobne mechanizmy, a pieniądz zawsze ma moc większą niż wielu jest skłonnych przyznać.

Silva rerum to dopiero początek, pierwsza powieść trylogii, której kolejnych tomów wypatrywać będę niecierpliwie. Kristina Sabaliauskaitė przez dziesięć lat zbierała materiały do tej części opowieści, sięgając do dzieł literackich, historycznych, a nawet sądowych ksiąg. Mieszkająca w Londynie Litwinka o polskich korzeniach ma doktorat historii sztuki XVII wieku, co w połączeniu z dekadą przeczesywania materiałów dotyczących opisywanych czasów, pozwala przypuszczać, że opisywane przez nie realia można traktować jako wiarygodne historycznie. Ścierają się w powieści wpływy różnych nacji, wybuchają konflikty między tradycjonalistami a wolnomyślicielami, pobożność mocno kontrastuje ze scenami wolnej miłości. przepowiednie i mistycyzm sąsiadują z krwawymi bójkami na ulicach. Nie brak tu odrobiny humoru (fragment dotyczący sióstr, które w tym samym czasie zapadają na tę straszną, comiesięczną dolegliwość, która budzi w nich demony jest moim faworytem, a może jest nim fragment o pewnym projekcie z Afryką i Murzynami lub... hmm... zdaje się, że takich zabawnych momentów jest więcej), ale i momentów zadumy.



Powieść Litwinki wzbudziła wiele kontrowersji w jej ojczyźnie, ale i zdobyła serca czytelników tak skutecznie, że obecnie można zwiedzać Wilno śladami bohaterów Silva rerum. Wcale się temu nie dziwię. To powieść o wyborach i ich konsekwencjach, o szukaniu życiowej drogi i swojego miejsca na ziemi, o problemach towarzyszącym ludziom bez względu na miejsce i czasy w jakich żyją, a przy tym z doskonale rozrysowanym tłem, świetnie nakreślonymi postaciami i przepięknym językiem, poetycko trafiającym do serc, prozatorsko bogatym w treść. Jest tu miejsce na przyjaźń i miłość, rozczarowania i wrogość. Na emocje we wszelkich odcieniach i skalach, które czytelnikom nie pozwolą oderwać się od lektury szybciej, niż za sprawą siły wyższej - momentu, w którym autorka wymusi to na nich, stawiając ostatnią kropkę.


***

* Kristina Sabaliauskaitė, Silva rerum, przeł. Izabela Korybut-Daszkiewicz, Wyd. Znak, 2015, s. 37.

***

Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić Was do lektury. Jeśli tak, to serdecznie zapraszam do udziału w konkursie. Kliknijcie na poniższy obrazek i zawalczcie o egzemplarz książki. Naprawdę warto!




34 komentarze:

  1. Coraz więcej recenzji się pojawia, będę musiała się za książką rozglądnąć ;)
    Pozdrawiam serdecznie ;*
    http://ravenstarkbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przypomina mi się żebym kiedykolwiek czytała jakąś powieść litewskiego autora. "Silva rerum" będzie pierwsza, bo zachęciłaś mnie do lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No koniecznie muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przeczytać. Gdy książka pojawiła się na rynku wydawniczym, moją chęć przeczytania tłumaczyłam podobnie jak Ty. Chciałam poznać literaturę litewską. Tak naprawdę dopiero przy Twojej recenzji poczytałam więcej o treści. Jestem w stu procentach przekonana, że nie pożałuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę. :)
      Zachęcam do zawalczenia o książkę w konkursie. :)

      Usuń
  5. Wow! Padła 6! Trzeba się za tą książką rozejrzeć. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ile litewskich książek zdarzyło się wam przeczytać?

    Dobrze się domyśliłaś- żadnej. Aczkolwiek bardzo rozbudowane zdania, choćbym nie wiem jak przepiękne raczej mnie odstręczają.

    OdpowiedzUsuń
  7. Coraz częściej spotykam się z rekomendacjami tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  8. No i proszę... Teraz już muszę przeczytać... Czy nie czytaliśmy dotąd pisarzy litewskich? A czy we krwi nie mamy tego zdania "Litwo, ojczyzno moja?" - już choćby dlatego chcę poznać tę książkę. Liczę na emocjonalną historię i niezapomnianych bohaterów. Ale też mam nadzieję na jakiś głos "z tamtej strony", jakiś komentarz dotyczący naszych wspólnych losów...

    OdpowiedzUsuń
  9. Też pisząc recenzję tej książki, byłam pewna, że nie ma słów, którymi potrafiłabym oddać jej piękno. :)
    Mam nadzieję, że kolejne części pojawią się już niedługo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko się pisze o takich książkach. Każde słowo to za mało.

      Usuń
  10. Przyznam szczerze, że nieco pochopnie skreśliłam tę pozycję ze względu na swoje obawy o to, że to pozycja zbyt, hmm, ambitna ;) Tymczasem skutecznie mnie odwiodłaś od tego przekonania i wygląda na to, że to po prostu dobra, wciągająca proza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością nie jest to czytadło. Ale czy zbyt ambitna? Nie sądzę. To po prostu kawał dobrej, wartościowej literatury.

      Usuń
  11. Te opisy i język, o którym piszesz... Do tego te okładki. Jestem kupiona, po prostu. Nic więcej nie napiszę.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepiękny język i ważna tematyka mnie przekonują. Chętnie poznam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekałam na ten tytuł i okazało się że nie dotrze. Byłam mocno nastawiona na tę lekturę na długo przed jej premierą, Twoja recenzja dodatkowo zaostrzyła mój apetyt. Najwyżej kupię ją na Targach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu... Nie wiem czemu, ale szkoda. Książka jest warta tego, żeby ją wykopać choćby spod ziemi.

      Usuń
  14. A nie mówiłam, że jest świetnie? Mówiłam:) Ciekawe, jak szybko doczekamy się na przekład kolejnych tomów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, mówiłaś. :)
      Oby szybko, bo bardzo jestem ciekawa tego, z czym będą musiały się zmierzyć kolejne pokolenia.

      Usuń
  15. Nuostabu, kad Lenkijoje taip pat ši knyga sulaukė didžiulio pasisekimo tarp rašančių savo refleksijas internete. Šioji knyga Lietuvoje pasirodė 2008 ir sukėlė išties didžiulį susidomėjimą. Šiuo metu autorė rašo jau ketvirtą tomą. Man asmeniškai labiausiai patiko 3 dalis, nors visos knygos nuostabios, išlaikiusios stilių ir daugiasluoksnį pasakojimo gylį. Labai tikiuosi, kad po šios sėkmės jūsų šalyje bus išverstos ir kitos Silva Rerum dalys ir galiausiai ji pasirodys didžiosiomis pasaulio kalbomis. Linkėjimai iš Lietuvos. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty po litewsku, to ja po polsku. Dobrze, że istnieją translatory. :)
      Ogromnie się cieszę, że książka trafiła do Polski i liczę na to, że pojawią się także kolejne tomy. No i oczywiście trzymam kciuki za sukces w innych krajach, bo ta powieść jest tego warta.
      Pozdrowienia z Polski. :)

      Usuń
  16. Mam na nią ochotę. Na szczęście jest w mojej bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam bialę zazdrosc do Was wszystkich, ze jeszcze nie mieliscie mozliwosci czytac drugi oraz trzeczi odcinek powiesci. Są glębsze - po prostu z tego ze pisze się więciej o zyciu doroslych osob, tam jest mniej milosci i więciej smierci. I, razem z pierwszim odcinkiem, formuje wielkę sagę, mającię przewagy dodatkowie z tej skali. Przepraszam za slaby Polski, jestem ze Zmudzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie mi miło, że postanowiłaś się u mnie odezwać. :)
      Ja z kolei zazdroszczę Wam, że mieliście okazję przeczytać trzy tomy, bo sama już nie mogę się doczekać kolejnych części. Mam nadzieję, że szybko się u nas pojawią. :)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...