wtorek, 18 sierpnia 2015

Jeffrey Small "Oddech Boga"
"Wszystkie części słonia"

Jeffrey Small
Oddech Boga
Wyd. Czwarta strona
2015
554 strony
Gdyby Grantowi nie przydarzył się wypadek w zimnej himalajskiej wodzie, w miejscu oddalonym o kilka godzin stąd, pochylałby się teraz nad swoją pracą doktorską w Atlancie[1].

Wystarczyła chwila nieuwagi. Drobny błąd, którego nie dało się już naprawić. Spływ kajakowy w górach Bhutanu to nie to samo co "dzika rzeka" w parku rozrywki. Ten konkretny należał do tych naprawdę trudnych. Progi klasy piątej to nie przelewki. Młody przewodnik amerykańskiego doktoranta Grahama Matthewsa zaledwie odrobinę pochylił ciało, by krzyknąć coś przez ramię do towarzysza. To wystarczyło, by kajak przesunął się o kilka cali, a Dasho stracił nad nim panowanie i nieprzygotowany spadł w dół wodospadu. Na nic zdały się jakiekolwiek manewry, na nic próby ratunku podejmowane przez Grahama.

Gdy sponiewierany przez żywioł doktorant odzyskał przytomność, z unieruchomioną nogą leżał w bhutańskim klasztorze Punakga Dzong. Dasho nie udało się uratować.


Z jednej strony tragedia, z drugiej - zrządzenie losu. Choć Graham ma za sobą ciężkie przeżycia, przypadkiem trafił tam, gdzie i tak zmierzał, a przy okazji poznał dwie ważne postaci, co znacząco zmieniło jego przyszłość.

Pierwszą z nich jest mnich Kinley, drugą - dziennikarka Kristin. Oboje odegrali w tej historii bardzo ważne role. Na chwilę zostawmy jednak tę trójkę, niech bohaterowie zbierają siły, bo bardzo im się przydadzą nie tylko po to, żeby osiągnąć pewien cel, ale także, by przeżyć i przenieśmy się o ponad wiek wstecz.

Był rok 1887, gdy rosyjski  dziennikarz Nikołaj Notowicz dokonał szokującego odkrycia. W klasztorze położonym w niedostępnym zakątku Himalajów odnalazł rękopisy, które wstrząsnęły chrześcijańskim światem, choć sam wstrząs nie trwał długo. Kiedy Notowicz powrócił na Zachód i opublikował przekład tekstu, jego oryginał zniknął z klasztoru. Notowicz został okrzyknięty oszustem i postawiony pod pręgierzem przez środowisko akademickie, a jego historia popadła w zapomnienie[2]

Graham ruszył śladami Rosjanina, chcąc dotrzeć do legendarnego pisma i... szczęście się do niego uśmiecha. Dokument znajdował się w Punakha Dzong! Co więcej, Kinley, mądry mnich, od którego doktorant wiele się nauczył w czasie pobytu w klasztorze, zgodził się pokazać manuskrypt Grahamowi i Kristin. Nowo zawiązany duet nie tylko miał okazję spojrzeć na tekst, ale także uwiecznić go na zdjęciach. Co prawda później musiał szybko upuścić Punakha Dzong, ale dowody na istnienie posiadał w wersji cyfrowej, a po sam dokument, zamierzał  do Bhutanu wrócić.

W Stanach czekała bohaterów niemiła niespodzianka. Fotografie zniknęły, podobnie jak Kinley i dokumenty, a Graham został publicznie ośmieszony. Ani on, ani coraz bardziej zaintrygowana tematem dziennikarka, nie zamierzali jednak odpuścić. Wrócili do Azji i poruszając się śladami Notowicza oraz Issy, autora manuskryptu wędrującego po Himalajach, by zbadać tajemnice tamtejszych mędrców, zamierzali raz jeszcze dotrzeć do dokumentów i tym razem udowodnić światu, że rewelacje w nich zawarte są prawdziwe. 

Problem w tym, że równie mocno jak oni chcą dotrzeć do prawdy, tak usilnie ktoś będzie im usiłował przeszkodzić. Niebezpieczny, dobrze wyszkolony i bezwzględny wróg, drepcze im po piętach, tropi w dzień i w nocy, a czasem wyprzedza o krok. Pismo dowodzące związku trzech największych religii świata i odkrywające nieznane dotychczas fragmenty życiorysu Jezusa, to zbyt wiele dla nieufnego środowiska akademickiego, a już z pewnością o wiele za dużo dla pewnej sekty i jej fanatycznych wyznawców. Gdzie pojawiają się fanatycy, tam robi się niebezpiecznie, a sytuacja łatwo może wymknąć się spod kontroli. 



Oddech Boga Jeffreya Smalla od pierwszych stron zapowiada się intrygująco. Akcja zwalnia tylko w tych chwilach, gdy na jej tempo mają wpływ religijne dysputy i spokój mnichów. W pozostałych chwilach pędzi na łeb na szyję. Zmieniają się plenery, eskaluje napięcie, przybywa niebezpieczeństw, pytań i zagadek. Pojawienie się pisma udowadniającego związek trzech wielkich religii, często niezbyt przyjaźnie do siebie nastawionych, jest ogromnie intrygujące, a dramatyczny ciąg zdarzeń, który temu towarzyszy, nie pozostawia obojętnym. 

Autor wspaniale odmalował tło zdarzeń, od tragicznego spływu kajakowego, po finałową scenę w otoczonym lasem domku na odludziu. Po drodze zwiedzimy m.in. Agrę i Waranasi, a także położony na uboczu bhutański Klasztor Tygrysie Gniazdo. Wyprawa do Tadź Mahal, choć tragiczna w skutkach, okazała się wspaniałą ucztą dla wyobraźni. Jeffrey Small świetnie połączył interesującą, tajemniczą fabułę, z podnoszącymi ciśnienie niebezpiecznymi scenami oraz buddyjskim spokojem i tamtejszą mądrością, wszystko to umieszczając w malowniczej, atrakcyjnej scenerii. Oczywiście nie zabrakło tu szczypty romansu, wszak nie na darmo towarzyszką Grahama została atrakcyjna, bystra i odważna Kristin. Wątek ten jednak nie jest nachalny, nie pcha się na pierwszy plan. Jest miłym, oczywistym dodatkiem, logicznym następstwem przypadkowego spotkania dwóch ciekawskich osób, które niełatwo rezygnują z branego celu, a wspólne wyzwania, dramaty i sukcesy zbliżają ich do siebie stopniowo, nieśpiesznie, ale nieuchronnie.



Choć Oddech Boga to literacka fikcja, postać Nikołaja Notowicza jest autentyczna, podobnie jak fakt, że Rosjaninowi nie udało się przekonać świata do swoich odkryć. To właśnie ta rzeczywista historia stała się punktem wyjścia do wysnucia fascynującej opowieści o podróży w poszukiwaniu prawdy i niebezpieczeństwach jakie towarzyszą tym, którzy chcą zelektryzować świat szokującym odkryciem. Fanatyzm, który nie dopuszcza do siebie istnienia drugiej strony medalu, kontrastuje z postawą otwartości na świat i inne poglądy. Bezsensowna przemoc zdaje się jeszcze bardziej absurdalna, gdy zestawić ją z mądrością mnichów, spokojem tych, którzy potrafią wznieść się ponad nią. Przy okazji autor pozwala zajrzeć za kulisy sekciarskiej działalności, gdzie guru schodząc ze sceny, ściera z twarzy chustką pot, fałszywy uśmiech i puder oraz do klasztornych wnętrz, gdzie miejsce jest dla ludzi mądrych i prawych raz dla tych, którzy niekoniecznie do tej kategorii należą.

Debiut Smalla to nie tylko dynamiczny thriller, ale także powieść mądra, podróż mistyczna, historia intrygująca niezależnie od tego, jakie przekonania religijne ma czytelnik. Autor ma za sobą przeczytanych wiele publikacji naukowych, zgłębiał tajemnice jogi, wedanty, medytacji, odbył podróż do Indii i Bhutanu. Dzięki temu Oddech Boga jest nie tylko interesujące pod względem intrygi kryminalnej, ale także wspaniale oddaje klimat opisywanych miejsc. Tu strach przed nieznanym miesza się z fascynacją miejscem. W powietrzu unosi się zapach ciał palonych nad Gangesem. Wschód słońca zwiastuje nowy dzień i nowe kłopoty.


***

Książkę polecam
miłośnikom dynamicznych thrillerów
chcącym odbyć podróż do Indii i Bhutanu
zainteresowanym tajemnicami wielkich religii


***

[1] Jeffrey Small, Oddech Boga, przeł. Agnieszka Kalus, Wyd. Czwarta Strona, 2015, s. 506.
[2] Tamże, s. 56.


egzemplarz recenzencki



17 komentarzy:

  1. Jestem na tak! Chętnie przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej podoba mi się to, że to nie tylko kryminał, ale że kryje się z tej książce znacznie więcej, lubię to!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chcę, ja chcę, ja chcę! Książka wydaje się być dla mnie idealna :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tego autora jeszcze, ale kiedyś, kto wie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś dla mnie :D Na pewno po nią sięgnę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Już słyszałam o tej książce, a teraz jeszcze bardziej mam na nią chrapkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę mnie zainteresowałaś! Podoba mi się ta szybka akcja. Niczym opisane w książce spływy kajakowe :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sama nie wiem... Trochę mnie ten fanatyzm i podróż do tych egzotycznych krajów zniechęca do lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fanatyzm może zniechęcać (choć mnie akurat intryguje), ale egzotyczne kraje? Zaskoczyłaś mnie.

      Usuń
  9. Pierwszy raz o książce słyszę, a zapowiada się intrygująco :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No cóż, trzeba będzie kiedyś przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  11. Może kiedyś poszukam, teraz wolę lżejszą lekturę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja koleżanka pracuje w Bhutanie jako stewardessa, jej zdjęcia zawsze robią na mnie ogromne wrażenie.. Książkę koniecznie chcę przeczytać, to mój typ :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...