Nie działają na mnie poradniki motywujące. Działają historie prawdziwe. Historie z rodzaju tych, które pokazują, że warto walczyć o spełnianie marzeń, realizację celów, przełamywanie własnych słabości. Tak działa Mój nowojorski maraton Sébastiena Samsona.
A może by tak przebiec maraton?
Sébastien Samson to taki Francuz, który biegał w młodości, a później biegać przestał. No wiecie: astma, tachykardia, ekstrasystolia i inne trudne słowa, które sprawiły, że został absolwentem sztuk wizualnych i nauczycielem rysunku, a nie drugim Carlem Lewisem.
Aż w końcu nadszedł grudzień 2008 roku, gdy podczas jednej z zakrapianych imprez, kiedy to do głowy przychodzą różne szalone pomysły, Sébastien oświadczył swoim bliskim, że weźmie udział w nowojorskim maratonie.
Owe oświadczenie wzbudziło w rodzinie wielką wesołość. Tym większą wśród tych, którzy sami biegali od lat i wiedzieli jak bardzo odrealniony jest to pomysł w przypadku kogoś, kto z uprawianiem sportu jest na bakier.
Następnego dnia Sébastien wytrzeźwiał, ale z pomysły nie zrezygnował. I tak zaczęła się jego przygoda z bieganiem.
No to w drogę!
Mój nowojorski maraton to powieść graficzna, czarno-białymi rysunkami przedstawiająca drogę autora od zadyszki złapanej tuż za progiem domu po wyzwania czekające nań na dystansie 42 kilometrów z hakiem.
Z jednej strony, jest to po prostu świetna opowieść, stworzona z mnogością humorystycznych akcentów tak wyłaniających się z warstwy ilustratorskiej, jak i tekstowej, z drugiej - to zgrabne przedstawienie tego, na co biegacze powinni uważać. Zwłaszcza ci początkujący, którzy marzą o bieganiu wyczynowym. Samson zamieszcza tu nieco praktycznych wskazówek, trochę przestróg, sporo obserwacji. Wszystko to podane jest w sposób błyskotliwy, z humorem.
Wydawałoby się, że to książka dla biegaczy, ale myślę, że nie tylko dla nich. Mój nowojorski maraton to wspaniała historia o determinacji, o woli walki i tym, że mimo przeszkód, problemów tak natury fizycznej jak i psychicznej, warto walczyć o spełnianie marzeń. Nawet, jeśli wydają się szalone. Trzeba jednak robić to z głową, o czym autor wspomina na swoim przykładzie, pokazując jakie błędu popełnił czyniąc z przygotowań samotną walkę i zamykając się na rady innych.
Mój nowojorski maraton - nie tylko dla biegaczy
Mój nowojorski maraton jest jednocześnie mądry i zabawny. Jest w nim wola walki, determinacja, ale nie ma bajkowej opowieści o magicznym "chcieć to móc". Sukces to owoc ciężkiej pracy i wytrwałości w dążeniu do celu.
W tle mamy ogromną sympatię do Nowego Jorku. Widać, że autora zauroczyło to miasto. Na pierwszym planie - rodzącą się miłość do biegania i ogromną wolę przełamywania słabości.
Dla biegaczy, ale nie tylko.
Dla każdego, kto potrzebuje motywacyjnego kopa.
Sébastien Samson Mój nowojorski maraton przeł. Paweł Łapiński Wyd. Marginesy 2020 192 strony |
Raczej nie odnalazła bym się w tej książce. 😊
OdpowiedzUsuńNie kusi mnie :/
OdpowiedzUsuńNie pobiegam, ale poczytać mogę.
OdpowiedzUsuńPolecę tę książkę mojej znajomej, która uwielbia biegać.
OdpowiedzUsuń