trylogia Zasady Dynamiki, tom 1 |
Król przyjmuje Eduardo Mendozy jest otwarciem trylogii Zasady Dynamiki. Zasada pierwsza to, zasada bezwładności. Jak będzie się ona miała do bohatera książki żyjącego w czasach przemian, a więc oddziaływania rozmaitych sił? Sprawdźcie sami.
Proza zaangażowana
Twórczość Eduardo Mendozy kojarzy mi się przede wszystkim z serią kryminalną o detektywie-lumpie, serią zabawną, satyryczną, pełną niekiedy absurdalnego humoru. Serią błyskotliwą i niebanalną. Za sprawą eseju Co z tą Katalonią? poznałam także twórczość Katalończyka w wydaniu bardzo serio, z mocnym zaangażowaniem w tematykę społeczno-polityczną.
Jak się okazało, najnowszej powieści, Król przyjmuje, zdecydowanie bliżej jest do prozy zaangażowanej, komentującej rzeczywistość (w tym przypadku minioną) niż sympatycznej komedii. Oczywiście nie jest to niczym złym. Mogłoby skutkować zawodem u czytelnika spodziewającego się raczej lekkiej, humorystycznej powieści, która nawet jeśli jest zwierciadłem odbijającym rzeczywistość, ma w sobie pewną lekkość w narracji i portretowaniu, ale autor i jego książka nie są winni tego nastawienia.
Problem w tym, że w zamian dostajemy historię, którą trudno uznać za porywającą.
Problem w tym, że w zamian dostajemy historię, którą trudno uznać za porywającą.
Czytelniczka niezaangażowana
Tłem zdarzeń są Barcelona i Nowy Jork z przełomu lat 60. i 70., głównym bohaterem - Rufo Batalla, mieszkający w Barcelonie dziennikarz stojący na początku swej kariery, bohater z rodzaju tych, którzy nie wyróżniają się właściwie niczym. Inteligentny, ale przy tym bierny, bez energii i mało zaangażowany w cokolwiek. Bez względu na to, czy chodzi o pracę czy związek z kobietą. Wysłany na Majorkę, skąd ma zrelacjonować ślub żyjącego na wygnaniu księcia Liwonii (kraju fikcyjnego, acz w polskim czytelniku wzbudzającego szereg skojarzeń) z angielską arystokratką, wplątuje się w zagadkową historię. Choć nie... Bardziej adekwatnym określeniem sytuacji byłoby słowo "dziwną". Tak, ta historia jest zdecydowane dziwna.
Z rozmów i monologów wyłania się obraz Barcelony i Nowego Jorku, do którego w wyniku majorkańskich zdarzeń przeniesie się Batalla. Toczą się dyskusje, wymieniają poglądy, dokonują zmiany, w rozmowach przewijają się rozmaite społeczno-polityczne tematy, jest miejsce i na Franco, i na aferę Watergate, i... nudę. Miałam wrażenie uczestniczenia w jednym z tych niezbyt porywających rautów, na których panowie w garniturach wymieniają się poglądami, drobiazgowo przedstawiając swój punkt widzenia, akcentując niezadowolenie i nie wahając się przed ocenianiem, kategoryzowaniem, krytyką. Wypowiedzi przypominają wykłady, publika ziewa.
Może nie jestem właściwym odbiorcą tej powieści, więc nie powiem wam: nie czytajcie. Przy całej mojej miłości do Barcelony i dotychczasowej sympatii do twórczości autora, nie byłam w stanie znaleźć w tej historii zbyt wiele dla siebie.
Eduardo Mendoza Król przyjmuje przeł. Tomasz Pindel Wyd. Znak 2019 352 strony |
Zobacz też:
Jestem zainteresowany tą książką :)
OdpowiedzUsuńTym razem, to nie moje klimaty czytelnicze. 😊
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka jego książek po hiszpańsku, ale tej chwilowo nie mam w planach❤
OdpowiedzUsuńNo ta książka mnie nie zachęciła, ale szczerze mówiąc już od jakiegoś czasu chciałabym poznać twórczość tego autora. Jest coś, co być poleciła na pierwsze zetknięcie z jego prozą? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie serię z detektywem-lumpem. :) Pierwszy tom to "Sekret hiszpańskiej pensjonarki".
Usuń