O Szeptaczu szeptano na długo przed premierą. Rosło napięcie, aura tajemnicy gęstniała, moje zainteresowanie lekturą zwiększało się z dnia na dzień. Byłam ciekawa, co takiego brytyjski pisarz Alex North przygotował dla czytelników i czy faktycznie jego thriller jest tak dobry, jak rzecze Internet.
Czego się spodziewałam po Szeptaczu?
Kto kryje się pod pseudonimem Alex North? Nie przeczesałam Sieci wzdłuż i wszerz, więc może jego prawdziwe nazwisko mi umknęło, a może wciąż nie wiadomo kim jest Brytyjczyk, który swą najnowszą powieść postanowił wydać zachowując anonimowość.
Jedno jest pewne, o premierze było głośno, a samą książkę polecają nie byle jacy pisarze, bo m.in. C.J Tudor czy A.J. Finn. Mnie do lektury zachęciła aura tajemniczości oraz obiecany mrok i napięcie. Liczyłam na gulę w gardle, ciarki na ciele i czytanie na bezdechu. Pomysł z postacią mordercy, która nim dopadnie swe ofiary, mrozi im krew w żyłach upiornym szeptem dobiegającym spod okna, szalenie zadziałał na moją wyobraźnię. Jeśli dodać do tego, że ów morderca brał na celownik dzieci, robi się jeszcze bardziej przerażająco. Nie dość, że niebezpieczeństwo czyha na tych najbardziej niewinnych, to jeszcze w grę wchodzi dramatyczny wątek niewiary dorosłych w to, że lęki dzieci mają racjonalną podstawę.
Cóż... U kogo w dzieciństwie potwory nie zamieszkiwały łóżek czy szaf, albo nie czaiły się za zasłoną czy za oknem w mroku nocy? Te strachy żyły głównie w naszej wyobraźni, z czego dorośli doskonale zdawali sobie sprawę. I teraz wyobraźcie sobie koszmar rodziców, do których właśnie dotarło, że dziecko zniknęło z łóżka, a oni może mogli temu zapobiec, gdyby nie zbagatelizowali sygnałów dawanych przez potomka. Wyrzuty sumienia stają się równie silne jak strach.
Tyle o moich oczekiwaniach. Czas na zderzenie z rzeczywistością.
Czy Szeptacz spełnia oczekiwania?
Ustalmy od razu na początku: Szeptacz to nie jest zła powieść. Problem polega na tym, że nie jest taką książką, jakiej można się było spodziewać na podstawie zapowiedzi. Powieść komunikowana jako przerażająca, ogromnie mroczna, klimatyczna, mrożąca krew w żyłach, okazała się rodzinnym dramatem z nutką grozy. No, może dwiema nutkami.
Szeptacz mógłby być prawdziwym hitem, bo pomysł na połączenie dramatycznej prozy obyczajowej, z thrillerem i delikatnymi wątkami paranormalnymi jest naprawdę dobry. To wszystko, by przerażało i wbijało w fotel, musiałoby być jednak podane mocniej, bardziej sugestywnie, z dbałością o to, by napięcie rosło tak długo, aż stanie się nie do wytrzymania. Tu tego zabrakło.
Alex North tak naprawdę oferuje ubraną w kostium thrillera opowieść o relacjach między ojcem i synem. Ten wątek wypada bardzo wiarygodnie. Dramat ojca, który po śmierci żony ma problemy ze znalezieniem wspólnego języka z kilkuletnim synem, jest przejmujący i wywołuje wiele emocji. Przeprowadzka do sennego Featherbank ma im pomóc w uporaniu się z traumą utraty bliskiej osoby i odbudowaniem relacji. Tyle, że miasteczko ma swoją mroczną historię i niedomknięte sprawy, a dom, do którego się przeprowadzają nie jest takim zwyczajnym domem.
Szeptacz jest opowieścią o krzywdach, żądzach i obsesjach, ale przede wszystkim jest opowieścią o ojcu i synu. Czyta się dobrze i z zainteresowaniem, ale bez spodziewanych ekstremalnych emocji.
Alex North Szeptacz Wyd. Muza 2019 480 stron |
Na pewno będę czytała tę książkę i mam wobec niej naprawdę duże oczekiwania. 😊
OdpowiedzUsuńSzkoda, że "Szeptacz" nie spełnia oczekiwań. W takim razie chyba nie będę zabierać się za ten tytuł.
OdpowiedzUsuńJakoś od początku nie miałam ochoty przeczytać tej książki.
OdpowiedzUsuńTym razem sobie ją daruję ♥
OdpowiedzUsuńKsiążka jest bardzo mocno promowana, więc jeśli po nią sięgnę, to na pewno nie teraz. Przeczekam :)
OdpowiedzUsuńBardzo głośno o tej książce. Mimo, że jak piszesz nie ma ekstremalnych emocji, to jestem tej książki ciekawa.
OdpowiedzUsuńBardzo głośno o tym tytule.
OdpowiedzUsuńTak czułam, że warto poczekać aż napiszesz, bo ciągle "obijał" mi się o oczy a,le jakoś miałam przeczucie, że za bardzo o niej "pokrzykują". No i się sprawdziło ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Dzięki za rzetelną recenzję :)
OdpowiedzUsuńCzytał ją mój M.. i podziela Twoje zdanie - ciekawa historia ale...szału nie było.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)