piątek, 26 kwietnia 2019

Piotr Borlik - Boska proporcja
RECENZJA

trylogia z Agatą Stec i Arturem Kamińskim, tom 1


Piotr Borlik debiutuje mocnym uderzeniem. Boska proporcja nie zawodzi jako dostawca emocji. Na dobry początek autor serwuje paskudne morderstwo, makabryczną inscenizację w palmiarni Parku Oliwskiego, która jednocześnie wzbudza przerażenie i... zachwyt. Aranżacja, choć wzbudza dreszcze, ma w sobie coś z dzieła sztuki. 


Matka to skarb


Jeszcze nie zdążymy zajrzeć do palmiarni, jeszcze fabuła nie nabierze pędu, a już pierwsze zdanie postawi nas na do pionu, każąc się spodziewać wszystkiego, mieć na baczności i obawiać o to, co też debiut Piotra Borlika skrywa.

Zdanie to brzmi tak: Matka to skarb, a miejsce skarbu jest głęboko pod ziemią.*

Macie ciarki? Ja i owszem!

Miejscem akcji jest Gdańsk. To ulicami tego miasta snuje się Robert Mazur, typ z wyrokiem na karku i problemami psychicznymi, pozostający wprawdzie pod opieką psychologa, ale wcale przez to nie mniej niebezpieczny. Wychowany przez nadopiekuńczą matkę, wciąż słyszy w głowie jej apodyktyczny głos, choć jakiś czas temu przeciął pępowinę zgodnie z teorią o matce i skarbie. Teraz napędzony misją uwalniania małoletnich chłopców od swych nadmiernie troskliwych matek, szuka kolejnej ofiary. Tak się składa, że to właśnie on jest jedną z pierwszych osób, która znajdzie się w pobliżu palmiarni w chwili odkrycia umieszczonych tam zwłok. I zachwytem spogląda na dzieło mordercy.


Trio napędowe



Piotr Borlik zaczyna Boską proporcję mocnym uderzeniem, ale choć wykreowane przez niego miejsce zbrodni należy do tych makabrycznych, daleki jest od epatowania przemocą. Przeciwnie. Wie, jak działać na wyobraźnię, nie wdając się w paskudne szczegóły.

Siłą napędową jego historii są świetnie wykreowane postaci. Wspomniany Robert Mazur ze swoją pokręconą psychiką, skłonnościami do agresji, nieprzepracowanymi traumami i niepokojącymi (delikatnie mówiąc) pomysłami na przyszłość, wywołuje dreszcze. Czytelnik pozna go tak blisko, że niemal wejdzie do jego głowy. A nie jest to komfortowa lokalizacja, bo w jego głowie dzieje się sporo, dzieje się źle.

Sprawę morderstwa poprowadzi komisarz Agata Stec. Tu mamy dość typową sylwetkę głównej śledczej, z alkoholizmem, nieudanym życiem prywatnym i nieustanną potrzebą podkreślania tego, że doskonale radzi sobie w męskim świecie. Żywi się byle jak i byle jak żyje. Ambitna, twarda policjantka ma autodestrukcyjny charakter. To typ aspołeczny, impulsywny, nieprzewidywalny, ze skłonnościami do agresji i przygodnego seksu, z byłym mężem na karku i przyjacielem w osobie brata. To postać, która z jednej strony wpisuje się w schemat, z drugiej - może zaskoczyć.

Wspomniany brat pani komisarz pełni w tej historii ważną rolę. Artur Kamiński to znany psycholog. Świetnie zarabia, żyje w luksusie, lubi trudne przypadki, elegancję, porządek, dobre wino i wykwintną kuchnię. Jest zupełnym przeciwieństwem Agaty. Siostra dyskretnie wciąga go w prowadzone śledztwo. Jako znawca ludzkiej psychiki, być może pomoże odkryć tożsamość mordercy, nim ten uderzy ponownie.

Ta trójka tworzy bardzo intrygujący zestaw. Każde z nich ma coś za uszami, każde kryje w sobie jakiś magnes. Drugi plan także wypada nieźle. Co ważne - autentycznie.


Taka przystawka, że palce lizać



Bohaterowie to jednak nie jedyny plus historii. Fabuła jest tak skonstruowana, że wciąga od pierwszych stron. Jednocześnie próbujemy rozwikłać tajemnicę zwłok z Parku Oliwskiego i rozgryźć psychikę bohaterów. Ciekawie kształtują się relacje między postaciami, fabuła wije się na tyle zgrabnie, że potrafi zaskoczyć, a wątki kulinarne dodają powieści szczypty smaku.

Piotr Borlik prowadzi z czytającym grę. Trzeba być czujnym, by nie dać się wpuścić w maliny. Tu podrzuci jakiś wątek, tam smaczek, a później wysunie na pierwszy plan coś intrygującego, by odwrócić uwagę czytelnika. Świetnie zestawia skrajne osobowości i co ciekawe, w pewnym momencie to nie impulsywna Agata czy niebezpieczny Robert przykuwają uwagę, a elegancki Artur ze swą niejednoznaczną postacią, po której właściwie do końca nie wiadomo, czego się spodziewać.

Boska proporcja ma niezłą dynamikę i całkiem dobrze oddany, mroczny klimat. Jest zapowiedzią takiej trylogii, jakie chętnie poleca się miłośnikom kryminałów bez względu na to, czy stawiają oni na zagadki logiczne, psychologiczne smaczki czy mocne postaci i wątki.

Poprzeczka poszybowała dość wysoko i teraz pozostaje mieć nadzieję, że po tej jakże udanej przystawce, dostaniemy najpierw wyśmienity obiad, a następnie deser, który wspominać będziemy jeszcze długo.


Piotr Borlik
Boska Proporcja
Wyd. Prószyński i S-ka
2019
424 strony



* Piotr Borlik, Boska proporcja, Wyd. Prószyński i S-ka, 2019.








5 komentarzy:

  1. Jestem bardzo ciekawa tego tytułu. Te psychologiczne smaczki, o których piszesz, bardzo mnie kuszą. 😊
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra recenzja, tytuł zapisuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Coraz więcej świetnych polskich kryminałów ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, jeszcze nie trafiłam na złą recenzję tej książki :) Czyli to znaczy, że dokonałam dobrego wyboru lektury, bo dla mnie "Boska proporcja" też jest rewelacyjna. Oby dwie kolejne części trzymały ten poziom.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...