wtorek, 2 kwietnia 2019

Bartosz Szczygielski "Serce"
[RECENZJA]

trylogia z Gabrielem Bysiem, tom 3



Bartosz Szczygielski nie owija w bawełnę. Mówi wprost, że Serce to jego najlepsza książka. Finałowy tom kryminalnej trylogii z Gabrielem Bysiem jest zdecydowanie jedną z najgorętszych premier kryminalnych pierwszego kwartału tego roku.




Serce ma moc!



Autor przyzwyczaił czytelników do kilku rzeczy i w Sercu pod tym względem rewolucji nie będzie (za to w życiu bohaterów, i owszem). Czytelnicy dostają właśnie to, czego oczekują. Tym, którzy jeszcze nie mieli okazji czytać jego książek (halo, halo, czas to zmienić!), wyjaśniam, czego można się po nim spodziewać. 

Wszystkiego.

Bartosz Szczygielski tworzy ten rodzaj literatury kryminalnej, którą to nie czytelnik przeżuwa i połyka, ale to ona przeżuwa jego. Czytelnik kończy w stanie skrajnego wyczerpania i poturbowania emocjonalnego. Tu nie ma miejsca na subtelność. Jest twarda rzeczywistość, która zwala się bohaterom na głowy, a oni muszą podjąć wybór, albo dać się zgnieść, albo walczyć. Czytelnik, jako świadek zdarzeń, ma wprawdzie krzepiącą świadomość tego, że dożyje finału, ale pozostałe emocje będzie dzielić z protagonistami.

To jest ten moment, w którym należy rzec, że wątki byłego komisarza Bysia przeplatają się z wątkami eks-prostytutki Kaśki Sokół i że oboje mocno dostają po głowach, ale na szczęście nie należą do tych, którzy rozkładają bezradnie kończyny biernie przyjmując to, co na łeb im spada. Do superbohaterów im daleko, a do mimoz jeszcze dalej. Boksują się więc ze światem, jeśli uciekają, to tylko po to, by zaraz gonić, jeśli się chowają, to zwykle z myślą, by się przyczaić i za chwilę znów ruszyć w tango z przeciwnikami. Mają swoje słabości. Czasem tracą głowę, czasem rękę, innym razem godność lub przytomność, ale ostatecznie stają twarzą w twarz z niebezpieczeństwem. 

Dzieje się.


z Bartoszem Szczygielskim podczas festiwalu Granda, Poznań, 2018



Z tarczą lub na tarczy



Nie chcę mówić o fabule, bo spojlerowanie jest przewiną, za którą powinno się karać latami ciężkich robót w magazynach z książkami bez możliwości choćby powąchania okładki, że o zajrzeniu do środka nie wspomnę (wyobrażacie sobie taką torturę?). Napiszę więc tak, po wszystkich dramatach, nieszczęściach, konfrontacjach, dawkach cierpienia i strachu, jakie Bartosz Szczygielski zafundował Kaśce i Gabrielowi w poprzednich tomach (kolejno w Aorcie i Krwi), nadchodzi czas ostatecznych rozliczeń. Wóz albo przewóz. Z tarczą lub na tarczy.

Kaśka pałą żądzą zemsty, a w zanadrzu ma taki plan, że jej wrogom należy współczuć. Krok po kroku wciela w życie kolejne jego punkty. Albo się uda, albo zginie. Jedno jest pewne - nie cofnie się przed niczym. Zbyt wiele przeżyła, zbyt wiele straciła, zbyt wielkie niebezpieczeństwo nad nią wisi. 

Gabriel prowadzi swoje nowe życie bez policyjnego munduru, żyje w ukryciu, pracuje na czarno za psie pieniądze i, w przeciwieństwie do Kaśki, nie szuka kłopotów. Te i tak go znajdą, a były policjant kolejny raz stanie przed wyborem: wycofać się chyłkiem czy zmierzyć z tym, co zburzyło jego kruchy spokój. Nie muszę chyba pisać, jaką decyzję podjął. By skomplikować sytuację, autor dodatkowo dorzuca bohaterowi nastoletnie towarzystwo. Dziewczynę po przejściach, bystrą, bezczelną i nieprzewidywalną małolatę (Oglądaliście drugi sezon Punishera? No, to wiecie czym to grozi).





Jest moc!



Serce jest mocne, mroczne, dynamiczne. To jedna z tych lektur, która ma w sobie brud oblepiający czytelników, bo nie sposób w opisywaną historię nie wsiąknąć, nie sposób się od niej odciąć, zignorować jej bohaterów, nie zżyć się z nimi. Trochę kręciłam nosem na zakończenie wątku Kaśki, nie do końca przekonana czy tak mógłby się skończyć, ale już chwilę później, na fali silnych emocji, pomyślałam - dlaczego nie? 

Bartosz Szczygielski ma swój styl i nie mówię tu wyłącznie o tym pomoście skojarzeń między rozdziałami, który tak mnie ujął już w pierwszym tomie. Nie był przygotowany na to, co zobaczył w środku[1] - kończy się rozdział Bysia. Widziała już wszystko[2] - rozpoczyna Kaśki. Znała tego penisa[3] - odkrywa pani Sokół i z tym odkryciem ją zostawiamy, by dowiedzieć się, że Byś czuł się jak fiut[4]. Z jakiegoś powodu śledzenie tych połączeń dostarczyło mi mnóstwo frajdy.

Jest w prozie autora wspaniała dosadność, językowa sprawność spostrzegawczego sarkasty, jest mięsistość opisów, wyrazistość scen i postaci, filmowy rozmach i całkiem niezły dynamizm. Autor burzy świat bohaterów wielokrotnie. Pozwala im znaleźć swoje miejsce tylko po to, by po chwili kazać im ruszyć dalej i zrewidować swoje cele. Ucieczka od samego siebie okazuje się niemożliwa, oszukanie natury także.

Swoboda, z jaką Bartosz Szczygielski snuje opowieść sprawia, że płynności czytania nie zaburza nic. Chłonie się stronę po stronie, lawiruje między prostytucją a dilerką, podejrzanymi magazynami a lokalami, w których uważać trzeba nawet na butelkowaną wodę, w świecie układów i układzików, podejrzanych interesów, nierozważnie zaciąganych długów, skorumpowanych glin, zorganizowanych grup przestępczych, porywaczy, morderców i bogobojnych opiekunek dzieci.

Nie bierzcie popcornu, bo stanie wam w gardle. Zresztą, czytając i tak zapomnicie sięgać do miski.


Bartosz Szczygielski
Serce
Wyd. W.A.B.
2019
416 stron



[1] Bartosz Szczygielski, Serce, Wyd. W.A.B., 2019, s. 59.
[2] Tamże. 
[3] Tamże, s. 156.
[4] Tamże. 

***


Zobacz też:

Trylogia z Gabrielem Bysiem
3. Serce







9 komentarzy:

  1. Widzę, że świetna książka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już trzeci tom? To ja jestem jeszcze daleko w lesie. Dostarczyłaś mi bodźca, aby nadrobić drugą część tej serii, która już od dłuższego czasu czeka na mojej półce. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Serii nie znam, ale okładka jest genialna!

    OdpowiedzUsuń
  4. Możliwe, że się na nią skusze ;)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  5. No to czas nadrabiać zaległości :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...