|
sierpień 2016 |
Wydawało się, że to będzie najmniej ciekawy etap naszej wakacyjnej wycieczki po Hiszpanii. Z
Ojós (region Murcja)
wyjeżdżaliśmy w deszczu i nie zapowiadało się na to, żeby pogoda miała nam sprzyjać. W
Almansie zatrzymaliśmy się, żeby uzupełnić prowiant i rozprostować kości spacerując po miasteczku. Woda przelewała mi się przez sandały, a zdjęcia wyludnionych ulic robiłam spod parasolki.
Przed nami było ponad 500 kilometrów drogi, podczas której zamierzaliśmy trzymać się z dala od autostrad. Trasa wiodła przez cztery prowincje autonomiczne:
Murcję,
Kastylię La-Mancha,
Walencję oraz
Aragonię. Jechałam z nosem przyklejonym do szyby, a krajobrazy i pogoda zmieniały się jak w kalejdoskopie. Gdyby nie rozsądek, co rusz zatrzymywalibyśmy się podziwiając widoki.
Nie mam pojęcia ile razy dopadała nas ulewa, ile razy wychodziło słońce czarując na tle błękitnego nieba. Wiem, że pięć tęcz później, po zmroku dotarliśmy do Saragossy, wcześniej przejeżdżając przez potoki rudego błota, mijając zalesione wzgórza przypominające te w Bieszczadach, wysuszone połacie traw, różnobarwne skały i pola, wijące się rzeki, małe urocze miasteczka, jeziora.
Głodni zatrzymywaliśmy się na postojach z widokami na góry. Bułki z serem popijaliśmy colą i zagryzaliśmy miętową czekoladą oraz pomidorami, by rozprostować kości szliśmy na spacery wspinając się po skałach i wpadając w błoto (głównie ja), zatrzymywaliśmy się w punktach widokowych lub biegaliśmy po mostach nieprzeznaczonych do ruchu pieszych (hmm... tylko ja), słuchaliśmy hiszpańskiego radia i pochłanialiśmy pieczone mini chlebki o smaku pomidorów i oregano (panes mini horneados sabor tomate oregano). Czasem wiedzieliśmy gdzie jesteśmy, często niekoniecznie. Gdzieś na końcu GPS-a przypięta była Saragossa, a to, co po drodze, objawiało nam się niespodziewanie.
I wiecie co? To był absolutnie fantastyczny dzień!
Poniżej, jak zwykle, sporo zdjęć. Część zrobiona na postojach, część z okna samochodu.
|
elektrownia w Cofrentes (Walencja) |
|
panes mini horneados sabor tomate oregano |
|
zamek w Cofrentes |
|
Cofrentes |
|
widok z wiaduktu na Cofrentes |
|
a tu z tego samego wiaduktu, tylko w drugą stronę |
|
kolorowe skały z okna samochodu |
|
nasz środek transportu; nie wiem co to, ale ważne, że niezawodny i... czerwony! |
|
radość razy tysiąc! |
|
nie ma jak mieszkać w miejscowości... Książki :D |
|
Libros (Teruel) |
|
w podróży nie jesteśmy mistrzami zdrowego żywienia |
Zobacz też:
jak ja bardzo lubię te twoje podróżnicze fotorelację kochana. ♥️ 😘
OdpowiedzUsuńCieszę się. :) Postaram się, żeby było ich więcej. Właśnie zbieram materiał. :D
UsuńNigdy nie byłam w Hiszpanii... Muszę tam kiedyś pojechać, bo widzę, że jest tam przepięknie! ;)
OdpowiedzUsuńOj tak. Piękny kraj. :)
UsuńBardzo tam malowniczo... piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Dziękuję w imieniu swoim i Hiszpanii. :D
UsuńZdjęcia rewelacyjne :) Nigdy nie byłam w Hiszpanii, ale może kiedyś... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńMam nadzieję, że uda Ci się tam wybrać.
Aniu, tak z ciekawości zapytam, czy robisz jakieś notatki w podróży, albo tuż po powrocie do domu? Bo podziwiam, że jesteś w stanie napisać relację po takim czasie, ja nie pamiętam co robiłam dwa tygodnie temu. :P Cudne zdjęcia, bardzo proszę o powrót na insta i dodawanie nie tylko książkowych fotek. ;)
OdpowiedzUsuńWtedy jeszcze nie robiłam, teraz powoli się do tego przekonuje, bo wiele rzeczy mi umyka. Więc tak jak przy czytaniu książki, notuję hasła. No i fakt, że robię dużo zdjęć ułatwia zapamiętywanie, bo konkretne kadry przywołują konkretne wspomnienia. :)
UsuńO powrocie na Insta myślę od dawna, ale ciągle brak mi na drania czasu. :/ No, ale spróbuję, może uda się go reanimować. :P
Piękne zdjęcia! I nawet tęczę złapałaś! A samochód to citroen. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :) W sumie złapałam pięć tęcz. :D
UsuńYyyy... A samochód jest czerwony. :P
Piękny wypad ! Gratuluję udanego wypoczynku !
OdpowiedzUsuńDzięki. ;)
UsuńZa oknem już dość jesiennie, więc takie posty czytamy z największą przyjemnością. Zdjęcia robią wrażenie!
OdpowiedzUsuńO, i to mnie mobilizuje do stworzenia kolejnych. :)
UsuńPięknie uchwyciłaś kolory i pogodę, ale najlepsze jest to zdjęcie pod tęczą przy drodze, jakbyś była zawieszona w powietrzu i miała zaraz odlecieć z radości... super :) czekam na kolejne posty :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie byłam bardzo bliska tego, żeby odlecieć z radości. :D
Usuń