piątek, 27 lutego 2015

Edgar Wallace "Twarz o zmroku"
Nienawiść jest trwogą

Edgar Wallace
Twarz o zmroku
Wydawnictwo CM
2014
360 stron
Po klasyczne angielskie kryminały sięgam zwykle wtedy, gdy mam ochotę wniknąć świat intryg i zbrodni podany w ten nieco mniej brutalny sposób niż w większości współczesnych powieści kryminalnych. Logika, detektywi w kapeluszach, śledztwa toczące się dość powoli, galeria intrygujących postaci, zbrodnie popełniane z miłości, zemsty lub dla pieniędzy, świat wyraźnie podzielony na męski pełny mniej lub bardziej ciemnych interesów oraz damski, w którym tak wiele czynić nie wypada, choć zwykle znajduje się w nim taka bohaterka, która w ten czy inny sposób wyłamuje się ze schematu. Żadnych perwersji, psychopatów, wymyślnych tortur, kapiącej spomiędzy kartek krwi.

Twarz o zmroku Edgara Wallace'a to właśnie przykład klasycznego, angielskiego kryminału i zarazem podobno jedna z najlepszych powieści tego autora. Miejscem akcji jest Londyn z czasów współczesnych autorowi, a więc sprzed wieku. Pierwsze wydanie tej książki ujrzało światło dzienne w 1924 roku. Na język polski przetłumaczono je pięć lat później, a po niemal stu latach ponownie trafiło do rąk polskich czytelników, co ważne - w pełnym wydaniu.

W brytyjskiej stolicy dokonano zuchwałej kradzieży. Jak to często w angielskich kryminałach klasycznych bywa (o czym wiedzą wszyscy miłośnicy twórczości Agathy Christie czy sir Arthura Conana Doyle'a), łupem padły klejnoty królewskie (w klasycznych kryminałach raczej nie kradnie się byle czego). Nocą obrabowano finlandzką królową. Jej diamentowy naszyjnik rozpłynął się we mgle spowijającej londyńskie zaułki. 

Tymczasem, z dala od miejskiego gwaru, w wiejskich pejzażach pewna młoda dama żegna się powoli ze starymi kątami, planując przenosiny do miasta. Po śmierci matki, Audrey Bedford coraz trudniej było utrzymać się w rodzinnej posiadłości. Teraz musi upuścić dom, w którym się wychowała, zwolnić służbę, sprzedać rzeźnikowi Harriet, Marthę, Jenny, Elizabeth Quenne i Olgę (skoro ludzie nadają imiona psom, kotom czy samochodom, to czemu kurom skąpić takiego zaszczytu?) i przenieść się do siostry, do Londynu. I wszystko to nie byłoby takie trudne, gdyby nie fakt, iż siostry miały ze sobą słaby kontakt, a starsza z nich, Dora Eiton mieszkająca w stolicy z mężem, za Audrey niezbyt przepadała. Ujrzawszy ją w drzwiach nie uczyniła tego, co u kochających się sióstr zdaje się być normą, nie wyściskała swej krewnej, nie dała odczuć, że choć trochę cieszy się z jej wizyty, chciała ją wysłać raczej do hotelu niż ugościć w swoim domu i pewnie zatrzasnęłaby drzwi przed nosem zdumionej Audrey, gdyby po konsultacji z mężem, nie zaświtał jej w głowie pewien pomysł. 

Jakiś czas później, Audrey Bedford znalazła się w więzieniu, oskarżona o kradzież królewskiego naszyjnika. Nie udał się plan posłużenia się naiwną kobietą w roli kuriera. Młodsza siostra winę wzięła na siebie, wyrok odsiedziała, lecz później nie bardzo miała dokąd wrócić, a i żyć nie było z czego. Propozycja pracy od pewnego tajemniczego mężczyzny zwanego Malpasem, spadła więc jak z nieba. Choć przerażał ją zarówno mroczny, niegościnny dom pracodawcy, jak i on sam, człowiek kryjący się w cieniu, o którym wiadomo niewiele, z wyglądu potworny, z charakteru nieobliczalny, nie miała wyjścia jak tylko przyjąć propozycję. Alternatywą był status bezdomnej na londyńskim bruku. Mało zachęcająca perspektywa, więc nawet jeśli pracownicze obowiązki zdają się jej dość niecodzienne, a pracodawca nieco przerażający, to i tak nowa posada wydaje się lepszym rozwiązaniem niż życie na ulicy.

Tymczasem z Tamizy wyłowiono zwłoki mężczyzny o nieustalonej tożsamości, Dora Eiton i jej mąż knują kolejne intrygi, w domu Malpasa i jego sąsiedztwie dzieją się rzeczy dziwne, a zdarzenia z przeszłości wkraczają z impetem w teraźniejszość. Ktoś pała zemstą, ktoś inny snuje plany, które zrealizować chce za wszelką cenę, choćby i po trupach. Wkraczający na scenę Kapitan Dick Shannon ze Scotland Yardu nie ma łatwego zadania, zwłaszcza, gdy zaprzyjaźnia się z ciekawską, niepokorną Audrey, a ta miewa tendencje do pakowania się w kłopoty. Cokolwiek by się nie wydarzyło, wszystkie drogi prędzej czy później prowadzą na Portman Square pod numer 551. To właśnie tam mieszka Malpas, człowiek równie bogaty, co zagadkowy i niebezpieczny. Jego dom to prawdziwy dom grozy, pełen pułapek i tajnych schowków.

Akcja Twarzy o zmroku toczy się dość nieśpiesznie. Aura niepokoju unosi się tu niemal nieprzerwanie. Intryguje Malpas, irytuje Dora, sympatię wzbudzają Audrey i Dick. Bohaterowie są dość charakterystyczni, za to tło ledwie zarysowane. Edgar Wallace nie stawia sobie za cel opisywania rzeczywistości otaczającej bohaterów, próżno więc szukać tu atmosfery Londynu czy to tej ulicznej, przesączonej smrodkiem degeneracji, czy też bardziej eleganckiej, właściwej dla wyższych sfer. Charakteryzuje tylko to, co jest istotne dla fabuły, jak na przykład dom spod numeru 551, ważnego bohatera nieożywionego tej historii. Sama zagadka kryminalna jest interesująco skonstruowana, autor podrzuca mylące tropy, to kluczy, to podaje wskazówki. 

Kim był wyłowiony z rzeki mężczyzna? Dlaczego zginął? Jakie tajemnice kryje dom Malpasa i sam jego właściciel? Czy uda się ukarać prawdziwych winnych kradzieży naszyjnika? Czego nie wie o sobie Audrey i jak zareaguje na zaskakujące wieści? Czy Dora i jej siostra znajdą wspólny język?

Przez historię spisaną przez Wallace'a przemykają różnorodni bohaterowie, targani wszelkimi emocjami, od miłości po nienawiść. Znajdzie się tu miejsce na chciwość i zemstę, rzadziej pojawią się pozytywne uczucia. Lepiej więc być nieufnym i przyglądać się uważnie napotkanym twarzom. Która jest szczera, a która twarzą mordercy? Kto ma dobre zamiary, a kto dziurę w miejscu serca i bez skrupułów wykorzysta dobre intencje innych? Oto świat ludzkich żądz i intryg, tajemnic pilnie strzeżonych i zemst serwowanych na zimno. Wszystko to podawane jest nieco flegmatycznie, ale interesująco, bez epatowania przemocą, ale za to w formie intelektualnego wyzwania. I mimo iż kryminał Twarz od zmroku powstał tak dawno, czyta się go dobrze, bez potykania się o kłopotliwe archaizmy. 

Mała komórka, do której wpadli, była pusta i nieumeblowana, wyjąwszy stół i leżące na podłodze krzesło. Wskoczywszy na stół, Dick usiłował otworzyć małe okienko w górze, ale na próżno. Rzuciwszy na nie promień światła z lampki kieszonkowej, ujrzał zarysy twarzy, która przyglądała się mu przez brudną szybę okna. Trwało to sekundę, potem twarz znikła.
Długi, szpiczasty podbródek, wysokie, sterczące ku przodowi czoło i obrzydliwy, wielki nos...*

***

Książkę polecam
miłośnikom klasycznych angielskich kryminałów
poszukującym książek z akcją osadzoną w Londynie
wielbicielom zagadek logicznych
szukającym odskoczni od brutalnych, współczesnych kryminałów

***

* Edgar Wallace, Twarz o zmroku, przeł. Bronisław Stępowski, Wydawnictwo CM, 2014, s. 164.

***

Tu też zajrzyj

***
egzemplarz recenzencki

11 komentarzy:

  1. Może być ciekawa, jako - jak piszesz - odskocznia od współczesnych kryminałów. Ale okładka koszmarna

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm... w sumie może warto spróbować :D Klasyka to klasyka :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Londyn sprzed wieku....mmm, brzmi świetnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obrabowano królową... republiki ;) Przyznam, że jednak wolę, kiedy przestępstwa popełniane w kryminałach przynajmniej teoretycznie mogłyby się wydarzyć. Ale książka rzeczywiście mogłaby być przyjemną lekturą, tylko kto przy zdrowych zmysłach kupiłby książkę z taką okładką?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że nawet nie zwróciłam na to uwagi? Majaczyło mi w pamięci hasło "królestwo fińskie", ale wygląda na to, że były to majaki historycznej nogi. Może to była jakaś samozwańcza królowa. :D

      Na okładkę, o dziwo, nawet nie zwróciłam uwagi, ale faktycznie - mało zachęcająca.

      Usuń
  5. Lektura w sam raz dla mnie. Czasami też mam ochotę odpocząć od krwawych i brutalnych zbrodni. Niewątpliwie czas ukazania się tej powieści też ma znaczenie, prawie wiek temu to już coś!

    OdpowiedzUsuń
  6. Po Twojej recenzji mam wrażenie, że takie klastyczne kryminały bardziej przypadłyby mi do gustu. Może uda mi się to sprawdzić na tym tytule :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli wolisz dedukcję i zbrodnie w starym stylu, to z pewnością tak. :)

      Usuń
  7. Czytałam inne tytuły pisarza i nawet niezłe :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałabym. :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...