Jo Nesbø Łowcy głów Wyd. Dolnośląskie 2008 224 strony |
Przystojny, szarmancki główny bohater i ciekawa akcja. Dwa magnesy, które przyciągną uwagę większości kobiet czy to do książki, czy filmu. Nasz dzisiejszy bohater z pewnością urodą ani prawością nie grzeszy, choć umiejętności we wplątywanie się w zakręcone historie, z pewnością odmówić mu nie można. Panie i Panowie, przedstawiam Wam syna kierowcy, studenta ekonomii, uzdolnionego odrobinę powyżej średniej i o wzroście znacznie poniżej średniej[1]. Oddajmy mu zresztą głos, niech sam o sobie opowie. taki jestem: profesjonalny, analityczny i nieangażujący się emocjonalnie. Jestem łowcą głów. To niezbyt trudne. Ale to ja jestem królem[2]. Bohater Łowców głów norweskiego pisarza Jo Nesbø może i jest królem, ale niepewne to jego królestwo. Królowa jest bowiem tak piękna i dobra, że sam Roger Brown nie wie jak wytłumaczyć to, że taka kobieta jak ona - która mogła mieć absolutnie każdego, kogo zapragnęła - budziła się codziennie i chciała mnie zatrzymać na jeszcze jeden dzień. Cóż za tajemnicza ślepota uniemożliwiała jej dostrzeżenie mojej żałosności, mojej zdradzieckiej natury, mojej słabości w obliczu napotkanego oporu, mojej głupiej złośliwości w odpowiedzi na głupią złośliwość?[3]
Jak zatrzymać przy sobie piękną panią, jak sprawić, by nie rozglądała się za innymi, przystojniejszymi, bogatszymi i gotowymi do ojcostwa? Cóż, z pierwszym zrobić się nie da wiele, z ostatnim się nie chce. Pozostaje jedno: pieniądze. Ale choć łowca głów zarabia całkiem nieźle, to i tak czuje, że mógłby swej wybrance dać więcej, zwłaszcza, że okazały dom sporo kosztuje, a życie króla i jego małżonki też do najtańszych nie należy. Jedni po godzinach skręcają długopisy, inni piszą artykuły do gazet albo wyprowadzają na spacer psa sąsiadki. Roger Brown kradnie obrazy i pewnie robiłby to do tej pory, gdyby nie spotkał po drodze człowieka nie tylko sprytniejszego, ale i pozbawionego skrupułów. Z cwanego króla łowców głów i złodzieja dzieł sztuki, Roger staje się króliczkiem ściganym po norweskich drogach i lasach.
Czego jak czego, ale braku dynamizmu tej powieści zarzucić nie można. Dzieje się sporo. Jest miejsce na brawurową jazdę, psy z żelaznymi szczękami, dyskretne pogróżki i mniej dyskretne morderstwa. Roger będzie się musiał sporo nagimnastykować by dotrwać do końca książki. Za każdym zakrętem czai się niebezpieczeństwo i choćby tkwił po uszy w gównie (nie jest to bynajmniej przenośnia) jego prześladowca jest zawsze tuż obok.
Szkoda tylko, że zanim dorwałam się do książki, miałam już za sobą seans. Morten Tyldum powieść przeniósł na ekran i zrobił to na tyle wiernie, że nic w powieści Nesbø nie było już dla mnie zaskoczeniem. Gdyby ktoś przymierzał się do przeczytania książki i obejrzenia filmu, zdecydowanie powinien zacząć od powieści. Podczas lektury przez cały czas miałam przed oczami twarz Aksela Hennie, który w ekranizacji wcielił się w Browna. Muszę przyznać, że zrobił to świetnie i że cały film jest wart uwagi, trzeba jednak pamiętać o jedynej w tym przypadku właściwej kolejności. Film trzymał w napięciu, zrobiony naturalistycznie, tak jak potrafią zrobić film Skandynawowie, a czego nie potrafią Amerykanie, po prostu wbił mnie w fotel. Kawał niezłego kina akcji. Ten świetny seans zabrał mi niestety przyjemność płynącą z nieznajomości zdarzeń. Brak elementu zaskoczenia sprawił, że właściwie tylko przebiegałam wzrokiem po tekście. W przeciwieństwie do bohatera, wiedziałam co czeka go za następnym zakrętem.
Nesbø pisze tak, że łatwo wciągnąć się w akcję, a gdy się fabułę już zna, można się skupić na języku, przy okazji wyławiając z treści takie perełki jak uśmiech Grevego był cienki i biały jak tasiemiec[4]. Tak więc spotkanie ze znaną mi treścią, nie było tak do końca straconym czasem. Choć zastanawia mnie jedno, czy norwescy policjanci są równie bystrzy jak nasi mundurowi bohaterowie z dowcipów? Bo jeśli jeden człowiek kąsa drugiego w kark, co prawdopodobnie powinno ujść za ugryzienie psa w oczach śledczego, który właśnie czegoś takiego szuka[5] i policjanci, że o lekarzach czy patologach nie wspomnę, taką wersję kupują, to cóż... Przestępcy mogą się tam czuć jak w raju.
Nesbø pisze tak, że łatwo wciągnąć się w akcję, a gdy się fabułę już zna, można się skupić na języku, przy okazji wyławiając z treści takie perełki jak uśmiech Grevego był cienki i biały jak tasiemiec[4]. Tak więc spotkanie ze znaną mi treścią, nie było tak do końca straconym czasem. Choć zastanawia mnie jedno, czy norwescy policjanci są równie bystrzy jak nasi mundurowi bohaterowie z dowcipów? Bo jeśli jeden człowiek kąsa drugiego w kark, co prawdopodobnie powinno ujść za ugryzienie psa w oczach śledczego, który właśnie czegoś takiego szuka[5] i policjanci, że o lekarzach czy patologach nie wspomnę, taką wersję kupują, to cóż... Przestępcy mogą się tam czuć jak w raju.
Krótko mówiąc, Łowcy głów to dynamiczna, ciekawa fabuła, może miejscami niezbyt wiarygodna, ale jako czysta, niewymagająca rozrywka książka sprawdza się doskonale.
polski zwiastun
***
[1] Jo Nesbø, Łowca głów, przeł. Iwona Zimnicka, Wyd. Dolnośląskie, 2008, s. 22.
[2] Tamże, s. 8.
[3] Tamże, s. 22.
[4] Tamże, s. 134.
[5] Tamże, s. 211.
U mnie książki Jo'ego jeszcze niestety czekają na swoje 5 minut, ale jestem już coraz bliżej ich spotkania ze mną ;D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Melon
Nie każ im czekać. Dobrze się je czyta. :)
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora. Czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńNiezły pomysł. Na mnie już czekają kolejne tytuły. :)
UsuńCzytałam ,,Człowiek Nietoperz" i ,,Karaluchy" :) Już nie mogę doczekać się dalszych losów Hole'a ;)
OdpowiedzUsuńO Harrym czytałam tylko jedną książkę, ale już niedługo biorę się za kolejne. :)
UsuńNa mnie czeka teraz "Czerwone Gardło" , ale nie ukrywam, że czuje się zauroczony twórczością Jo już od pierwszego z nim zetknięcia :)
OdpowiedzUsuń"Czerwone gardło" jeszcze przede mną, ale w planach mam całą twórczość, więc prędzej czy później... ;)
UsuńBardzo jestem ciekawa filmu, już kilka razy się do niego przymierzałam, ale ciągle coś stawało mi na przeszkodzie. Teraz biorąc pod uwagę Twoje ostrzeżenie, najpierw sięgnę po książkę. Zresztą i tak wolę poznawać historię właśnie w takiej kolejności - najpierw wersja papierowa, potem film. Z kryminałami Nesbo miałam już do czynienia i jestem przekonana, że autor mnie nie rozczaruje :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto trzymać się tej kolejności, zwłaszcza, że ekranizacja jest naprawdę wierna.
UsuńOstatnio zamówiłam w weltbildzie jedną z książek tego autora, ale niestety zabrakło już dla mnie egzemplarzy. Na pewno zapoznam się z jego twórczością.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo całkiem fajnie się czyta. :)
UsuńKsiążkę sobie odpuszczam, bo widziałam film i to całkiem niedawno więc fabułę mam świeżo w pamięci (szczególnie scenę w wychodku :P).
OdpowiedzUsuńNawet mi tego nie pzypominaj... Jak czytałam książkę, to przed oczami miałam tę scenę. Już nawet nie musiałam sobie niczego wyobrażać. :P
UsuńSkandynawskie filmy są pokręcone - choć ten na taki nie wygląda. :P Książki i tak pewnie nie znajdę, więc choć ekranizację sobie obejrzę. Chociaż ta fabuła coś mi przypomina...
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, co za piękny język... :D Kolega ostatnio chwalił się postępami w nauce. :P
A skąd. Banalna fabuła, zero zakręcenia. Nudaaaaaa. :P
UsuńYhm. Wspaniały. Nawet słów nie rozróżniam, że o ich powtórzeniu nawet nie wspomnę. =)
Jeszcze nic nie czytałam tego autora, ciągle się przymierzam.
OdpowiedzUsuńFajna rozrywka, więc jeśli lubisz takie klimaty to polecam. :)
UsuńA ja nadal nic tego Pana nie przeczytałam. Ciągle sobie powtarzam, że w końcu to zrobię, a cały czas pojawia się jakaś bardziej nagląca pozycja. Grrr... No cóż, nic straconego. Kiedyś przeczytam, jak się zbiorę :P
OdpowiedzUsuńZnam to. Mam całą listę takich nazwisk. =/
UsuńMimo tego, że bohater urodą nie grzeszy, to przeżyłam jakoś ten zawód i poczułam się zainteresowana. Zaciekawiło mnie co miałaś na myśli pisząc "tkwił po uszy w gównie (nie jest to bynajmniej przenośnia)" :P
OdpowiedzUsuńZaczęłam się też zastanawiać nad tym kąsaniem...
Kiedyś chcę przeczytać coś tego autora, może zacznę od tej pozycji. Zwłaszcza, że jest tak rozsądnej długości ;)
Cóż, lepiej nie interesuj się tym, co miałam na myśli, bo to śmierdząca sprawa. :P
UsuńNa pierwsze spotkanie w sam raz. :)
Szkoda :P ale rozumiem, że jak przeczytam książkę to się dowiem? :P
UsuńI owszem, więc do dzieła! :P
UsuńJa zrobiłam to dobrze. Bo najpierw książka, potem film. I jednym i drugim byłam zauroczona, a właściwie od "Łowców.." zaczęła się moja miłość do Nesbo :) No cóż, ja nie skręcam długopisów, ani nie wyprowadzam nawet swojego własnego psa (ma podwórko, niech sobie sama radzi) ale kradzieże obrazów w wykonaniu Rogera całkiem mi imponowały :) Ogólnie to bardzo lubię - oprócz, rzecz jasna sensacji, akcji, kryminałów i tego typu filmów - filmy o złodziejach (moje ulubione - "Włoska robota", "Angielska robota", "Plan doskonały"!!!) więc kochaaaana... połączenie kradzieży z kryminałem - automatycznie zakochałam się w Nesbo :) I fajnie, że podobnie odebrałaś tę historię, bo jest urzekająca. Zgadzam się, że Skandynawowie zupełnie inaczej tworzą napięcie i budują klimat filmu, niż Amerykanie - polubiłam ostatnio skandynawskie kino (chwała za ale kino!) i nawet już język mi nie przeszkadza :) Bardzo fajna recenzja, a wiesz co jest lepsze? :P Subskrybowanie komentarzy!!!! :D
OdpowiedzUsuńA ja zrobiłam to źle, bo po pierwsze, nie interesowałam się wcześniej Nesbo, więc nie znałam tytułów jego książek, po drugie - jak się nie czyta opisów filmów, to czasami się nie wie, że coś jest na podstawie powieści. =)
UsuńWolę filmy o mordercach. Te o złodziejach nie podnoszą mi ciśnienia. ;)
Ani słowa na temat Ale Kino! Niektórzy wciąż nie pogodzili się z tym, że im zabrali ten kanał z kablówki. :(
Hmm... No nie wiem. Subskrybowanie komentarzy jest fajne, ale fajniejsze było to, że jak klikałam na jakiś link, to otwierał mi się w osobnym oknie. A teraz jest do kitu. :(
Ja też wtedy nie znałam jeszcze Nesbo, po prostu okładka książki mi się spodobała. A filmy o mordercach lubimy, lubimy, bardziej niż o złodziejach, ale o złodziejach też, troszkę :)
UsuńZapomniałam że ale kino to u Ciebie tabu :( przepraszam, że przypominam :)
A zauważyłam że linki otwierają się w tym samym oknie, bez sensu! Ale nie można mieć wszystkiego.
Miłego dnia, ostatni luty - może już jutro będzie wiosna :)
Filmy o mordercach lubimy, ale niektórzy mają problem z trafieniem na coś ciekawego. O dobrą książkę jest łatwiej.
UsuńBardzo bez sensu. Na tyle, ża zastanawiam się czy nie lepiej wrócić do poprzedniej wersji, bo obecna wydłuża mi drogę na blogi. =/
Oby ta wiosna była, bo na jutrzejszą imprezę zaplanowałam sobie krótką kieckę i pójdę w niej, choćby na Poznań zaatakowała wściekła zima.
O tak, o dobrą książkę jest całkiem łatwo. Wystarczy wejść na jakiś portal księgarski i mamy wiele fajnie "zargumentowanych" opinii. Wejdź na filmweb - albo dają 1/10 i hejtują, albo wychwalają pod niebiosa. Przez to wolę inne portale kinowe, jak choćby imdb albo rotten tomatoes. Są bardziej wiarygodne w ocenach, niż nasz kochany filmweb (który poza trolami jest genialny).
UsuńPS Mogę Ci tu zostawić linka do wyzwania? Cholercia, wczoraj zapomniałam, a nie chcę Ci spamować.
http://wswiecieslow.blogspot.com/2013/02/gogol-w-czasach-googlea-wacaw.html
Gogol w czasach Google'a - Wacław Radziwinowicz
Bo różnie tu dodają, raz pod postem z wyzwaniem, raz gdziekolwiek... Gdzie wolisz? Mi to przecie obojętne, ale to Ty musisz to ogarniać potem. Daj znać :)
Nawet nie wiem co pisują na filmwebie, rzadko to czytam, a jak już, to po seansie. =)
UsuńNa filmasterze jest sporo osób, które wiedzą co mówią/piszą. Tam czasami zdarza mi się coś przeczytać.
A linki wstawiaj gdzie chcesz. Wszędzie je znajdę. :P
http://www.youtube.com/watch?v=g5I8wln4i5U
UsuńCo prawda w pracy nie mam dźwięku, ale akurat do tego filmiku nie poterzebuję. :P
UsuńKryminały skandynawskie to zupełnie nie moja tematyka:)
OdpowiedzUsuńTylko skandynawskie, czy kryminały w ogóle?
UsuńTe skandynawskie powieści mają w sobie coś ciekawego. Tej jeszcze nie czytałam, autora nie znam, ale "doświadczenie skandynawskie" posiadam, więc pewnie sięgnę. Filmu też nie oglądałam, ale zaciekawiłaś mnie, więc postaram się to nadrobić. :)
OdpowiedzUsuńTeraz jestem na etapie naszego polskiego Janusza Rudnickiego i jeszcze tak zakręconego gościa nie czytałam. Pękam ze śmiechu i rozważam ciągle stan jego umysłu. :) Pozdrawiam
Nie znam Rudnickiego, ale zdanie "Pękam ze śmiechu i rozważam ciągle stan jego umysłu." przekonało mnie do tego, żeby poszukać jego książek. =)
UsuńNiestety nie miałam jeszcze okazji czytać żadnej powieści tego autora, ale zamierzam nadrobić zaległości w tej kwestii, tylko szczerze mówiąc nie wiem kiedy, ponieważ na chwilę obecną mam nieco inne priorytety książkowe.
OdpowiedzUsuńStandard. Lista rośnie i ciężko coś wcisnąć poza kolejką. :)
UsuńJeszcze nie widziałam filmu, ale książkę czytałam jakiś czas temu i podobała mi się :) Dużo zwrotów akcji i emocji z tego wynikających. A fakt, że fabuła czasami naciągana nie przeszkadzał mi w tym przypadku. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńI to jest właśnie dziwne - fabuła naciągana, ale i tak wciąga na tyle, że nawet się człowiekowi nie chce czepiać szczegółów, tylko się dobrze bawi. :)
UsuńOtóż to. W pewnym momencie pomyślałam, że cała ta historia jest nierealna i co najmniej dziwna, ale i tak dobrze się czytało :)
UsuńCiekawe co ten autor ma w sobie takiego. Film odebrałam podobnie. Poleciłam go kumplowi, ale on podszedł do niego na poważnie i mu się nie spodobał. ;)
UsuńChciałabym ją przeczytać;)
OdpowiedzUsuńDo dzieła! ;)
UsuńChętnie bym ją przeczytała. Czuję, że mogłaby mi się spodobać:)
OdpowiedzUsuńCzytaj i baw się dobrze. :P
UsuńJakiś czas temu obejrzałam ekranizację książki, która okazała się świetnym widowiskiem,poza tym, Aksel Hennie skradł mi serce :-)
OdpowiedzUsuńKolejność będzie u mnie niewłaściwa i może niezbyt dobra dla odbioru powieści,ale trudno, pokonam to, ponieważ muszę przeczytać "Łowcę głów".
Może poczekaj, aż trochę ci się fabuła zatrze w pamięci. :)
UsuńNie wiem czy się zatrze, w końcu film był mocnym obrazem :-) ale znają życie, zanim przeczytam tę powieść to upłynie trochę czasu.
UsuńTo fakt. Był. Ale jeśli chcesz się dobrze bawić podczas lektury, to lepiej jednak trochę odczekaj. :)
UsuńJa najpierw widziałam film, ale nie zepsuło mi to książki. I jedno, i drugie jest warte polecenia.
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam książkę i muszę stwierdzić, że jest naprawdę warta uwagi. Film oglądałam już z sześć razy, jak nie więcej i od tamtej pory jest to moja ulubiona produkcja filmowa. Pomimo tego, że wiem jak się skończy to tym bardziej chcę czytać, bo wyłapuję wątki, których w filmie zabrakło. :)
OdpowiedzUsuńWow! Sześć razy? Mnie się coś takiego raczej nie zdarza. Ale przyznaję, że na tym jednym seansie, który mam za sobą, bawiłam się wyśmienicie. :)
UsuńKsiążka bardzo ciekawa. Wręcz rewolucyjna. Naprawdę warto ją przeczytać! Idealne na mroźne, jesienne wieczory!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo fajna, film muszę obejrzeć
OdpowiedzUsuńZapraszam też na mojego bloga o filmach i serialach
https://wieczornyseans.wordpress.com/
Właśnie czytam książkę i muszę powiedzieć, że rzeczywiście jest godna uwagi. Obejrzałem ten film sześć lub więcej razy i od tamtej pory jest to mój ulubiony film. Chociaż wiem, jak to się skończy, chcę przeczytać więcej, bo uchwyciłem brakujące wskazówki w filmie. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest dobra ale film powala. Nie rozumiem jak można nie oglądać Dziewczyn z Dubaju. Jak dla mnie film świetny i nie obejrzycie go na Netflixie ani żadnym innym serwisie.
OdpowiedzUsuńSuper wpis
OdpowiedzUsuńŚwietna książka, czytałem i polecam!
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł, ale film jest jeszcze lepszy i nie wiem kto nie lubi oglądać filmów?
OdpowiedzUsuńŚwietny blog i wpis!
OdpowiedzUsuńObejrzałem razem z kobitą i dość fajnie się zaprezentował, wpada na moją top liste ;)
OdpowiedzUsuńJak film to tylko Niebezpieczni dżentelmeni online lub Niebezpieczni dżentelmeni cda.
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili nudesy, papierosy i filmy online na CDA HD.
Autora znam, jest świetny ale tej ksiązki jeszcze nie czytałam. Czas to nadrobić
OdpowiedzUsuńZabrałbym się, ale pewnie jak zwykle nie przeczytam do końca
OdpowiedzUsuń