Jaka ta powieść piękna! W centrum świata bohaterów Miasta niedźwiedzia Fredrika Backmana jest hokej, więc teoretycznie powinnam ziewnąć z nudów i odłożyć powieść na półkę, ale nie. Bo to nie jest opowieść o drużynie hokeja, dumie małego miasteczka, a o wielkich marzeniach, trudnych relacjach, lojalności, przyjaźni, rywalizacji, dorastaniu i wielu innych małych oraz wielkich sprawach.
Miasto niedźwiedzia, miastem hokeja
Z pisarstwem Fredrika Backmana spotkałam się przy okazji lektury przepięknej powieści Mężczyzna imieniem Ove i sama nie wiem jak to się stało, że od tamtego czasu nie sięgnęłam po inne jego książki. Miasto niedźwiedzia, choć tak inne od tamtej historii, porusza równie mocno i równie pięknie jest napisane.
Trafiamy do małego szwedzkiego miasteczka, w którym życie mieszkańców kręci się wokół hokeja. Lokalna drużyna młodzieżowa jest dumą lokalnej społeczności. Chłopcy marzą o zasileniu jej szeregów, dziewczęta podkochują się w zawodnikach, matki i ojcowie z dumą patrzą na postępy swych pociech, a wszyscy mieszkańcy mocno zaciskają kciuki, gdy drużyna wychodzi na lód, by zmierzyć się z kolejnym przeciwnikiem. No, prawie wszyscy, ale co tu dużo mówić - niezainteresowanych w żaden sposób tym, co co hokejem związane, można by było zapewne wyliczyć na palcach jednej ręki.
To jednak nie jest opowieść o hokeju, a w każdym razie, nie tylko o nim. Bo Miasto niedźwiedzia to o wiele, wiele więcej.
A jednak... nie tylko hokej
Mamy tu cały wachlarz ludzkich sylwetek, zachowań, relacji. Okazuje się, że mówiąc o młodzieżowej drużynie hokeja, można mówić o wielu ważnych tematach. Mamy tu ekipę nastolatków borykających się z problemami, jakie przeżywa wielu ich rówieśników. Hormony buzują, a na barki spadają niekiedy takie ciężary, pod którymi trudno się nie ugiąć. Na dodatek nie zawsze jest się z kim podzielić bólem czy rozterkami. Bywa, że zawodzą przyjaciele, zawodzą rodzice. Samotna walka zawsze jest trudna. W wieku nastu lat tym trudniejsza.
Przytłaczają problemy, uwierają tajemnice. Skąd wziąć odwagę do zwierzeń, skąd siły do walki?
Wachlarz problemów jest spory. Ktoś czuje, że nigdy nie będzie dość dobry, by zaspokoić ambicje rodziców, komuś doskwiera bieda, komuś innemu samotność i poczucie niedopasowania. Są rodziny pełne pieniędzy, ale nie uczuć. Są kochające, ale zbyt ubogie, by zrealizować marzenia. Jest chłopiec, który w ukryciu kocha chłopca. Jest dziewczynka, która, być może, długo nie pokocha nikogo. Jest ciężar śmierci bliskiej osoby, są złamane serca i nogi. Jest przemoc. Są zawiedzione nadzieje, porażki, obłuda i hipokryzja.
Nie brak na szczęście i dobrych emocji, miłości, lojalności czy szacunku, nie brak woli walki, siły przyjaźni, czasem klepnięcia po plecach dającego otuchy, innym razem kopa motywującego do działania. Mimo wszelkich trudów, mimo porażek, zawodów, dramatów, Fredrick Backman nie zostawia czytelników z poczuciem smutku, a nadziei. Bo walczyć trzeba do końca. Tak na boisku, jak i w życiu. Tak właśnie się tworzy się drogę do zwycięstwa.
Pokochacie tę powieść!
Miasto niedźwiedzia to powieść mądra, piękna, wspaniale napisana, pełna wartych podkreślenia myśli. Fredrik Backman umiejętnie buduje napięcie, które z jednej strony wiąże się ze zbliżającym ważnym meczem, z drugiej z zapowiedzią dramatycznego wydarzenia, którego formy, skali i efektów jeszcze nie znamy. Czekamy więc na to, co się ma wydarzyć, choć jednocześnie mamy nadzieję, że burza przejdzie bokiem.
Szwedzki pisarz ma wspaniałą umiejętność oddawania emocji swoich bohaterów. Nieważne, czy pisze o dość specyficznym mężczyźnie cierpiącym po śmierci ukochanej kobiety (Mężczyzna imieniem Ove), o skrzywdzonej nastolatce, biednym, mikrym chłopcu z zazdrością spoglądającym na rosłych członków drużyny hokejowej czy kapitanie owej drużyny za którym szaleją tak rówieśnicy jak i dorośli, zawsze doskonale wczuwa się w ich sytuację, portretuje wnikliwie, wiarygodnie, z pewnego rodzaju czułością, które nie sposób się nauczyć. Nieważne, czy opowiada o walce na lodowisku czy nieodwzajemnionej miłości - emocje bohaterów udzielają się, a oni sami stają się czytelnikowi bliskimi.
Hermetyczne środowisko rządzi się własnymi zasadami. Tu każdy ma przypisaną rolę i powinien znać swoje miejsce w szeregu. Gdy coś zaburzy ten układ, gdy więzy łączące mieszkańców zostaną naderwane, równowaga się zachwieje i kto wie, do czego to doprowadzi. Szykuje się sprawdzian z lojalności i egzamin człowieczeństwa.
Miasto niedźwiedzia zasługuje na to, żebyście je poznali. Jestem pewna, że pokochacie tę powieść tak jak ja.
Fredrik Backman Miasto niedźwiedzia przeł. Anna Kicka Wyd. Sonia Draga 2020 484 strony |
Zobacz też:
Czytałam już recenzję tej powieści i bardzo jestem jej ciekawa, ale swoją przygodę z autorem zacznę od "Mężczyzny imieniem Ove", który czeka na mojej zaległościowej półce. Jeśli spodoba mi się styl autora, to dam szansę i temu tytułowi zapewne. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za treściwą recenzję. Wszystko, co związane ze Szwecją jest mi bardzo bliskie :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę sięgnąć po tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńKupiłaś mnie tą recenzją.
OdpowiedzUsuńJest coś w twórczości skandynawskich pisarzy, że trudno im nie ulec i nie dać się oczarować. Książka opisana przez Ciebie wydaje się być niezwykle ciepła i wartościowa, więc sięgnęłabym po nią z ogromną chęcią! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! włóczykijka z Imponderabiliów literackich
Nie słyszałam o niej wcześniej.
OdpowiedzUsuń