środa, 12 września 2018

Linda Polman "Laleczki skazańców. Życie z karą śmierci"
[RECENZJA]

kara śmierci reportaż



José z celi śmierci w Teksasie pisze na swoim profilu: "Najgorsze, co może się przytrafić człowiekowi, to samotność, ja nigdy niczego innego nie znałem". Wystarczy kliknąć dwa-trzy razy, żeby dowiedzieć się, że to samotne indywiduum zgwałciło i zarżnęło nożem sześćdziesięcioośmioletnią wdowę z czteroletnią wnuczką. Charles z celi śmierci w Kalifornii: "Kocham ludzi, kulturę, podróże, ale nie miałem okazji się tym cieszyć". Wystarczy posurfować po stronie, żeby dowiedzieć się, że jedenaście swoich ofiar najpierw torturował, a potem zabił.
Robert chciałby się wymieniać myślami na temat poezji i Star Treka. Porąbał swoją matkę na kawałki. Thomas kocha szczeniaczki. Zakatował człowieka na śmierć i obrabował jego dom. Edward jest fanem D. H. Lawrence'a i Williama Butlera Yeatsa, interesuje się astronomią i zoologią. Został skazany za trzykrotne morderstwo na zlecenie. Danny szuka nowych przyjaciół, żeby podzielić się z nimi swoimi marzeniami. Zatłukł człowieka na śmierć kijem baseballowym, zamordował jego osiemdziesięcioczteroletnią matkę i wyciągnął spod łóżka ukrywającą się przed nim siedmioletnią dziewczynkę, żeby ją udusić. Luther kocha jazz i spacery z psami. Opróżnił w knajpie magazynek, zabił dwie osoby, ranił szesnaście.*




Skazani na śmierć



Jakiś czas temu, w Poznaniu, miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu z Holenderką Lindą Polman, wykładowcę dziennikarstwa na uniwersytecie w Utrechcie, dziennikarką piszącą m.in. o międzynarodowych interwencjach wojskowych oraz pomocy humanitarnej, byłą korespondentką w Afganistanie, na Haiti oraz w zachodniej i wschodniej Afryce. Rozmowa toczyła się wokół reportażu Laleczki skazańców. Życie z karą śmierci, co okazało się fascynującym tematem, a sama autorka okazała się niesamowicie kontaktową, pozytywną i interesującą rozmówczynią, więc pozostało kwestią czasu, kiedy sięgnę po samą książkę. 

Holenderka odwiedziła więzienie w Teksasie, wzięła pod lupę sytuację skazanych na śmierć, osadzonych w amerykańskich więzieniach. Przybliżyła historie kilku z nich. Bez wdawania się w makabryczne szczegóły opowiedziała jak trafili za kratki, jak wygląda ich życie w celi śmierci, a czasami i sama śmierć.  Tak, będą opisy tego, co dzieje się w chwili, gdy skazaniec siada na krzesło elektryczne lub oczekuje na zastrzyk.

Reporterka porusza także temat związków z kobietami, tytułowych laleczek skazańców, czyli kobiet, które decydują się na utrzymywanie relacji z więźniami. Piszą listy, robią przelewy, przyjeżdżają w odwiedziny, walczą o zmniejszenie wyroku. W tle tego wszystkiego - amerykański system penitencjarny z całym wachlarzem jego niedociągnięć. I o nim właśnie jest to książka.


Linda Polman, Poznań 2018


Niedoskonałość systemu karnego



Teoretycznie reporterka nie prowadzi dyskusji na temat zasadności czy bezzasadności kary śmierci, ale wszystko w jej tekście krzyczy przeciwko jej stosowaniu. W Laleczkach skazańców pojawiają się i zwolennicy, i przeciwnicy takiego rozwiązania, choć z uwagi na to, kto jest głównym bohaterem tekstu, tych drugich będzie jednak więcej. To oni protestują przez egzekucjami, piszą odwołania zwracając się tak do władz świeckich, jak i kościelnych. Ci pierwsi stają przed murami więzienia, by świętować stracenie kolejnego zbrodniarza. Często towarzyszy temu piknikowa atmosfera i to jest ta postawa, której mimo swojego poglądu na ten temat nie rozumiem. Opis tych scen zdaje mi się jednak zagraniem nieco nie fair w stosunku do czytelnika, bo szufladkuje zwolenników kary śmierci przede wszystkim jako łaknących rozrywki, niefrasobliwie podchodzących do morderstw popełnianych w imię prawa. Ma to w sobie manipulujący emocjami rys, którego nie równoważy opowieść o zbrodniach, jakich dopuścili się ci, którym teraz przychodzi zapłacić za to najwyższą karę.

Reportaż Lindy Polman stanowi krytykę jeśli nie przeprowadzania egzekucji w ogóle, to na pewno w obecnej formie, przy czym nie mam tu na myśli samego momentu odebrania skazańcowi życia (choć wybrane przez autorkę sceny egzekucji pokazujące niedoskonałość poszczególnych metod mówią same za siebie), ale cały proces prowadzący do skazania. Od sali sądowej przez pobyt w celi śmierci po moment egzekucji. Przez historie skazańców przewiną się niekompetentni adwokaci, agresywni strażnicy, lekarze odmawiający podania środków przeciwbólowych, kucharze przygotowujący ostatnie posiłki, laicy nie bez problemów zakładający skazanym cewniki, przez które w kluczowym momencie ma popłynąć trucizna. Błąd popełniony na sali sądowej czy w dniu egzekucji może mieć tragiczne konsekwencje, z czego nie zawsze zdają sobie sprawę ci, którzy go popełniają.




Tylko jedna strona medalu



Reportaż Lindy Polman ma nieco mylący tytuł i bardziej oddający sedno podtytuł. Wbrew temu, co można by sądzić, Laleczki skazańców to nie tylko historie kobiet decydujących się na związki ze skazanymi na śmierć (temat szalenie ciekawy z psychologicznego punktu widzenia). To nie tylko opowieść o tych, które nierzadko poświęcają lwią część swojego czasu, oszczędności i dotychczasowego życia rodzinnego na to, by wystrojone od pasa w górę (bo tyle skazany może dostrzec na widzeniu przez okienko) pędzić na spotkanie z ukochanym bez większych nadziei na wspólną przyszłość. Zresztą, o wiele więcej dowiedziałam się na temat relacji na linii laleczka - skazany ze spotkania z autorką, niż z reportażu, gdzie wcale nie jest on tak mocno rozwinięty, jak się spodziewałam.

To przede wszystkim krytyka amerykańskiego systemu karnego, wskazanie jego niedoskonałości i konsekwencji tychże. To pokazanie co dzieje się, gdy człowiek przestaje być człowiekiem dla drugiej osoby. 

Zdecydowanie zabrakło mi w tej historii mocniejszego nakreślenia sylwetek skazańców, nie tylko jako ofiar niedoskonałości systemu karnego i penitencjarnego, ale i jako ludzi mających na sumieniu ciężkie przestępstwa. Zawarte w cytacie otwierającym mój tekst zestawienie opisów cech i zainteresowań z profili internetowych skazanych (za ich pomocą zawierają znajomości) z lakonicznym opisem zbrodni jakich się dopuścili, ma swoją moc, ale nadal jest tylko delikatnym przypomnienie, że nie mamy tu do czynienia z przestępcą skazanym za kradzież roweru.

Reportaż Lindy Polman jest ważnym głosem w dyskusji na temat niedoskonałości systemu karnego, ale jednocześnie zbyt mocne skupienie się na przestępcach jako jego ofiarach sprawia, że na dalszy plan schodzi niezwykle istotna kwestia. Mówimy tu o ludziach, którzy pewnego dnia nie zawahali się odebrać komuś życie. Mówimy o mordercach i gwałcicielach. O zabójcach na zlecenie, o tych, którzy mają na sumieniu dzieci, o przestępcach brutalnych, mordercach wielokrotnych, którzy nie mieli litości dla swoich ofiar. Gdyby dopuścić do głosu rodziny ofiar, niesprawiedliwość systemu karnego zeszłaby na dalszy plan. Rozumiem więc, dlaczego autorka do tego nie dopuściła, ale jednocześnie mam wrażenie, że przez to mamy tu przede wszystkim obraz ofiar systemu, któremu nie towarzyszy refleksja na temat tego, kim owe ofiary były, nim trafiły do betonowego bunkra w Teksasie.





Linda Polman
Laleczki skazańców. Życie z karą śmierci
Wyd. Czarne
2018
208 stron




* Linda Polman, Laleczki skazańców. Życie z karą śmierci, przeł. Małgorzata Diederen-Woźniak, Wyd. Czarne, 2018,  s. 61-62.




18 komentarzy:

  1. Chętnie przeczytam z uwagi na bardzo istotny temat reportażu.

    OdpowiedzUsuń
  2. To bardzo wzruszająca historia, polecam ją przeczytać

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla takich przestępców trudno mieć współczucie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Ja w takiej sytuacji myślę o ofiarach. Wtedy naprawdę trudno współczuć przestępcy.

      Usuń
  4. Temat bardzo ciekawy i chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, że infantylnie piszę, ale wędruje ta książka na moją listę do przeczytania !

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie... ja chyba za wrażliwa jestem na taką publikację...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna,lecz tragiczna jednocześnie książka 💕

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciałabym przeczytać tę krytykę systemu karnego w USA, bo wyrok łatwo wydać. A autorka wygląda bardzo sympatycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka jest bardzo sympatyczna. :) A książkę, mimo wszystko przeczytać warto.

      Usuń
  9. Trochę szkoda, że reportaż nie jest w całości poświęcony tytułowym "laleczkom skazańców", bo to szalenie interesujący temat. Chociaż rozumiem, że autorka chciała poruszyć też inne kwestie. I tak uważam, że reportaż jest wart przeczytania i mam nadzieję, że szybko trafi do mojej biblioteki i będę mogła go przeczytać. Chociaż najchętniej zgromadziłabym na swojej półce calą serię amerykańską, ale nie mam teraz funduszy na ten cel;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że warto go przeczytać, ale nie da się ukryć, że moich oczekiwań nie spełnił.

      Aż taka dobra ta seria amerykańska?

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...