Maggie Moon Posiadłość Wyd. Novae Res 2013 294 strony |
- Dlaczego to miejsce jest wyjątkowe?
(...)
- Bo tutaj pani umrze[1].
Cóż, posiadłość rodziny Debrettów w Charlottshire robi wrażenie, ale czym by była, gdyby nie tajemnice kryjące się w jej korytarzach i salach? Jedynie olbrzymim budynkiem, świadectwem bogactwa rodu. Stare domy powinny mieć swą historię, trupy w szafach, ściany nasiąknięte wszelkimi emocjami. To właśnie czyni je wyjątkowymi. Maggie Moon w swej debiutanckiej powieści Posiadłość, zabiera nas właśnie do takiego miejsca, domu o mrocznej przeszłości (jak się okaże i teraźniejszość jej pod tym względem nie ustępuje), gdzie pojęcie trupa w szafie nie będzie jedynie metaforą, a w ściany wsiąka głównie strach i krew. Czyż można się oprzeć możliwości poznania historii rozgrywającej się na takim terenie?
Debrettowie od pokoleń zamieszkują to miejsce. Od czasu do czasu przeniesiemy się w przeszłość, by potowarzyszyć im i ich gościom, podczas kolejnego balu. Te podróże pomogą nam zrozumieć to, co dzieje się w czasach współczesnych i domyślać, że grupa młodych, uzdolnionych osób, która właśnie wybiera się do Charlottshire, może wpakować się w nie lada kłopoty.
W tej ekipie znalazła się Zara, tak jak i pozostali, studentka Wyższej Akademii Sztuki. Warsztaty malarskie, które w posiadłości Debrettów ma poprowadzić jeden z mistrzów pędzla, są dla niej czymś wyjątkowym. Jako jedna z nielicznych uczniów i jedyna w grupie szykującej się do wyjazdu, nie może się poszczycić ani pochodzeniem, ani zasobnością portfela. Gdyby nie stypendium - nigdy nie miałaby okazji rozwijać swojego talentu na prestiżowej Akademii, gdyby nie finansowa pomoc przyjaciółki, także i warsztaty pozostałyby w sferze mrzonek i snów. Wśród bogatych kolegów nie czuje się komfortowo, nieraz musi znosić docinki i pogardliwe spojrzenia. Na szczęście szybko znajduje wsparcie w nowo poznanym, sympatycznym rudzielcu Franku, który choć do imienia ma dołączone nazwisko wzbudzające szacunek, to nie ma w nim ani cienia poczucia wyższości, ani grama snobizmu.
Posiadłość była wspaniała.
Wydawała się o wiele większa niż na zdjęciach, z otaczającym ją ogrodem, w którym żywopłoty przycięto w geometryczne kształty, broniąc przed wiatrem całe morze kwiatów i delikatnych roślin. Zara dostrzegła marmurowe fontanny, z których wesoło tryskała woda. Posiadłość z trzech stron otoczona lasem, co nadawało miejscu charakter pożądanej prywatności. Sam budynek miał ciemnobrązowe drewniane okiennice, oplecione pnącymi się do góry zielonymi liśćmi. Rezydencja wyglądała, jakby dawno temu zapadła w głęboki sen i nie miała najmniejszego nawet zamiaru obudzić się teraz, w dwudziestym pierwszym wieku[2].
Gospodarze przyciągają spojrzenia. Są jak wyjęci ze starych fotografii, ze swym zamiłowaniem do szermierki, strojami z dawno minionej epoki, niesamowitym błyskiem w oczach i arystokratycznymi manierami, z których przebijała duma z tego kim są i jakie wrażenie robią na innych. Jest w nich coś niepokojącego, w stylu bycia, taksujących spojrzeniach, jakby uprzejmość była tylko pozorna. Zara ich nie interesuje, w swych niewyszukanych ciuchach nie pasuje ani do przepychu wnętrz, ani jako godne towarzystwo dla bogaczy. Oczy braci skierowane są w stronę pięknej, posiadającej szlacheckie korzenie Carrie i dopóki to w nią będą wpatrzone, Zaraz może się czuć bezpiecznie.
Kłopot w tym, że nasza bohaterka ma tendencje do pojawiania się w niewłaściwym momencie o niewłaściwym czasie. Zgubić ją może spostrzegawczość i ciekawość, a nie ma nic niebezpieczniejszego niż stanowić zagrożenie dla kogoś, kto nie cofnie się przed niczym... Nawet najbrzydszy i najmniejszy kamień może uwierać, gdy wpadnie do butów w nieodpowiednim momencie[3]. Może więc lepiej przymknąć oczy na ślady krwi, nie zwracać uwagę na przerażenie w oczach personelu i nie interesować się tym, co kryją piwnice.
Maggie Moon fot. Anita Gorczycka |
Maggie Moon umiejętnie buduje klimat. Pokazując czytelnikowi przebłyski z przeszłości, stawia sprawę jasno - posiadłość nie jest bezpieczna i biada kobiecie, która wpadnie w oko braciom Debrettom. Zanim jednak poznamy prawdziwą naturę właścicieli posesji, zdąży się wiele wydarzyć. Olbrzymi budynek oraz okalający go las jest pełen tajemnic. Miejscowi przestrzegają przed zapuszczaniem się w puszczę, gdzie wilcze kły już niejednego pozbawiły życia, ale nie tylko tam czai się zagrożenie. Zara w ogrodzie ustawia sztalugę i uwiecznia krajobraz, jeszcze nieświadoma tego, w jakim miejscu się znalazła i że nie będzie to taka przygoda, o jakiej marzyła przed wyjazdem.
Posiadłość jest napisana bardzo starannie. Widać, że autorka przywiązywała wagę do doboru słownictwa, starając się uniknąć irytujących powtórzeń. Niektóre synonimy wypadały nieco sztucznie, ale to i tak lepiej niż gdyby tekst miał być naszpikowany w kółko tymi samymi wyrazami. Język powieści jest bardzo plastyczny. Maggie Moon szczegółowo opisuje ważne dla akcji miejsca. Początkowo przeszkadzały mi wymyślne określenia kolorów. U Maggie prawie nic nie jest pospolicie czerwone, zielone czy niebieskie. Autorka opisuje rzeczywistość używając sformułowań typu: morza mlecznych świec[4], zasłony koloru zachodzącego słońca[5], perłowo biała chusta[6], poły agrestowo zielonej sukni[7], bananowe obicia miękkich foteli[8]. W pewnym momencie doszłam jednak do wnioski, że opisy te jak ulał pasują do świata malarzy, dla których nawet biel i czerń mają wiele odcieni. Zresztą, co tu dużo mówiąc - fabuła wciągnęła mnie na tyle, że nie zauważyłabym jakichkolwiek potknięć, nawet gdyby były wielkości stalowoszarego słonia o mlecznych ciosach.
Trzeba przyznać, że autorka zadebiutowała naprawdę udanie. Mam słabość do historii o wielkich domach pełnych zakamarków oraz rodzinnych tajemnic, a Posiadłość doskonale wpisuje się w te zainteresowania. Są w tej powieści znane czytelnikom chwyty (biedna, dobra, inteligentna bohaterka z dużym talentem; wredna, piękna i bogata laska, która nie musi być w czymś dobra, by być ceniona, popularna i mieć bez wysiłku to, na co ta pierwsza ciężko pracuje; przystojni, tajemniczy, ale wzbudzający niepokój właściciele wielkiego budynku, okolonego mrocznym lasem; zamknięte piwnice i niedostępne dla gości piętro), ale nie brak miejsca na niespodzianki. Byłam bardzo ciekawa jak autorka zakończy tę historię. Umiejętnie budowała napięcie, coraz mocniej intrygowała mnie finałem. Dałam się zaskoczyć, bo choć miałam kilka pomysłów na to, co kryje mroczny sekret Debrettów, to akurat na takie rozwiązanie nie wpadłam.
Posiadłość jest obiecującym debiutem, więc mam nadzieję, że na tej jednej książce się nie skończy. Autorce nie brak pomysłów, na papier przeniosła je bardzo starannie. Odrobina pracy nad płynnością językową i mamy kolejną obiecującą polską pisarkę.
Posiadłość jest obiecującym debiutem, więc mam nadzieję, że na tej jednej książce się nie skończy. Autorce nie brak pomysłów, na papier przeniosła je bardzo starannie. Odrobina pracy nad płynnością językową i mamy kolejną obiecującą polską pisarkę.
Niebezpieczne (...) jest włóczenie się po budynku, którego się nie zna. Zwłaszcza gdy ma się tendencję do pojawiania się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie[9]. Pamiętajcie o tym, gdy wpadnie wam do głowy, by nocą opuścić bezpieczne łóżko w domu gospodarzy i udać się tam, skąd dobiegają głosy, szelesty lub gdzie tańczą blade strumienie świateł.
***
***
Książkę polecammiłośnikom thrillerówwielbicielom wielkich, tajemniczych domówchętnym do zgłębiania rodzinnych tajemnicyciekawym dlaczego las bywa bezpieczniejszy od domuposzukującym interesujących debiutów
***
[1] Maggie Moon, Posiadłość, Wyd. Novae Res, 2013, s. 11.
[2] Tamże, s. 52-53.
[3] Tamże, s. 96.
[4] Tamże, s. 7.
[5] Tamże.
[6] Tamże, s. 8.
[7] Tamże, s. 9.
[8] Tamże, s. 18.
Byłam pod ogromnym wrażeniem tej powieści. Klimatyczna okładka i jeszcze klimatyczniejsza (?) powieść! Jestem ciekawa, czy uda się autorce wydać kontynuację, bo skończyło się obiecująco. :)
OdpowiedzUsuńMocno trzymam za nią kciuki, bo co tu dużo mówić - ciekawa jestem, co wymyśliła. :)
UsuńDobry debiut nie jest zły. :)
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga. ;)
UsuńFakt, że akcja powieści rozgrywa się w takim miejscu to oczywiście wielki plus :) Poza tym udane debiuty zawsze są w cenie, ponieważ można czekać z niecierpliwością na kolejną książkę autorki :) Bardzo mi się podoba Twoja recenzja, książkarónież jest w moim guście (chociaż ostatnio mój gust troszkę sięzmienił) i chętnie ją przeczytam, jeżeli będzie ku temu okazja.
OdpowiedzUsuńO tak, uwielbiam takie wielkie, tajemnicze domy na ogromnych posesjach, choć mieszkać bym w takim raczej nie chciała. ;)
UsuńDziękuję za opinię. :)
Ja już od jakiegoś czasu choruję na tę książkę. A Twoja recenzja dodatkowo wzmocniła moją chorobę:) Musże koniecznie książkę zdobyć.
OdpowiedzUsuńGorąco zachęcam. Udane debiuty warto wspierać. :)
UsuńO polska pisarka, przez sam ten fakt, książkę przeczytałabym bardzo chętnie:D A i tematyka jest świetna, mroczny nastrój, tajemnice, coś wartego poznania:D
OdpowiedzUsuńTakie komentarze lubię! :D
UsuńBardzo się cieszę, że książka ci się spodobała, w końcu Maggie Moon znalazła się pod opiekuńczymi skrzydłami ŚBK :P
OdpowiedzUsuńAch, śląskie aniołki, Wy nasze. :D
UsuńJa akurat nie stronię ani od debiutów, ani od thrillerów, więc prędzej, czy później ją dorwę:)
OdpowiedzUsuńSłusznie! Jestem pewna, że Ci się spodoba!
UsuńBardzo mnie zaciekawiła Twoja recenzja i bardzo chętnie zapoznam się z tym debiutem. Może uda mi się gdzieś go upolować, bo niestety moja biblioteka złośliwie tego nie zakupiła.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że książki tego wydawnictwa rzadko bywają w bibliotekach. :/
UsuńAch! Cieszę się bardzo, że książka Ci się podobała. mam wielka słabość do "Posiadłości", jak i cała nasza grupa ŚBK :)
OdpowiedzUsuńSama bym pewnie w życiu na tę książkę nie trafiła, więc raz jeszcze dziękuję za to, że o mnie pomyślałaś. :)
UsuńTeż lubię takie historie o starych domach, których ściany niejedno słyszały. Do tego rodzinne tajemnice i zagadki, odpowiedni nastrój i w efekcie książka jest ciekawa i klimatyczna. "Posiadłość" mam już na oku. Udane debiuty zdarzają się o wiele częściej niż można by było przypuszczać. ;)
OdpowiedzUsuńA czytałaś może "Dom ech" Barbary Erskine? Ta książka zahacza już o zjawiska nadprzyrodzone, ale jest naprawdę świetna! W każdym razie mnie ogromnie wciągnęła. ;)
UsuńA nie czytałam, dzięki za podsunięcie tytułu! ;)
UsuńW sumie czytałam ją kilka lat temu, więc tak do końca nie wiem jak bym ją odebrała teraz, ale wtedy szalenie mi się podobała. Ma świetny klimat. :)
UsuńMroczne domostwa, lasy, zamknięte piwnice.... To zupełnie mój klimat :)
OdpowiedzUsuńW takim - udanej lektury. :)
UsuńDawno mnie nie było, bo sobie zrobiłam kilka dni urlopu od blogowania i czytania, ale widzę, że u Ciebie bez zmian. Znów świetna recenzja i książka, która budzi ciekawość. :)
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że pozostanie bez zmian, tzn. będę trafiać na same dobre książki. ;)
UsuńNie mogłam zamieścić komentarza przez Open Id, ale mam nadzieję, że wiesz, że ja to ja. :) :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że wiem. :P
UsuńStarannym debiutom mówimy tak:)
OdpowiedzUsuńNo to dobrze mówicie. :P
UsuńKolejna książka u Ciebie, której nie mogę odpuścić ;) zdecydowanie coś dla mnie, czyli dla: miłośnika thrillerów; wielbiciela wielkich, tajemniczych domów; chętnej do zgłębiania rodzinnych tajemnicy; zaciekawionej dlaczego las bywa bezpieczniejszy od domu oraz poszukującej interesujących debiutów :D :D
OdpowiedzUsuńI like it! ;)
UsuńZachęciłaś mnie tą recenzją. :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy. :)
UsuńLubie odkrywać tajemnice w książkach, więc to książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTajemnic nigdy dość! ;)
UsuńCieszę się, że książka zachwyca kolejne osoby. :) Mam nadzieję, że rychło doczekamy się kontynuacji.
OdpowiedzUsuńO tak, ciekawa jestem co Maggie jeszcze wymyśli. ;)
UsuńŚląscy Blogerzy polecają tę książkę, więc muszę się wreszcie wziąć do czytania "Posiadłości".
OdpowiedzUsuńJako nieśląska blogerka, też polecam. ;)
UsuńOkładka piękna, historia intrygująca. Bardzo chciałabym ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńI słusznie. :D
UsuńSłyszałam już o tej powieści i jestem jej bardzo ciekawa. Też mam słabość do historii ze tajemniczą posiadłością w tle lub w roli głównej. Mam przeczucie, że będę zadowolona z lektury :)
OdpowiedzUsuńA znasz jakieś dobre tytuły o podobnej tematyce?
UsuńNo właśnie trudno mi coś polecić, bo na razie więcej takich książkę zgromadziłam niż przeczytałam :P Podobno "Dom w Rivertoon" jest świetny, ale na własnej skórze jeszcze nie sprawdziłam.
UsuńNo pięknie. Zacznij czytać, albo się do Ciebie wprowadzę na kilka miesięcy. :D
UsuńFabuła kojarzy mi się trochę z powieściami gotyckimi;) W każdym razie - interesujące. Na tyle, że mam ochotę przeczytać;)
OdpowiedzUsuńCieszę się. I mam nadzieję, że się nie zawiedziesz.
UsuńI dobrze. ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią się zapoznam po takiej recenzji. :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. :)
UsuńPo okładce nigdy bym nie zgadła, że to thriller. Szczerze, nawet o nim nie słyszałam. Aniu, gdzie Ty wyszukujesz takie tytuły? :P
OdpowiedzUsuńTen mnie akurat sam znalazł. ;)
UsuńFakt, okładka mało thrillerowa, ale zawartość - jak najbardziej. :)
W takim razie poszukam :) To ciekawe, bo mnie żadne książki nie chcą same znajdować :P
UsuńWidocznie dobrze się ukrywasz. :D
UsuńRecenzja mnie kupiła :) Chętnie przeczytam książkę, bo zapowiada się naprawdę ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńSpodoba Ci się. :)
UsuńDo tej pory chyba nie było takich, którzy by się przy tej książce nudzili.
O, nawet nie wiedziałam, że ta książka ma formę e-booka. ;) Dla dobrej książki warto pocierpieć wgapiając się w ekran. A zdradzisz w jakim formacie masz tego e-booka?
OdpowiedzUsuń