Rok temu Wiosną zaginionych, pierwszym tomem kryminalnej serii z policjantką Krystyną Lesińską, Anna Kańtoch sama sobie wysoko postawiła poprzeczkę. A później przyszło Lato utraconych i co zrobiła autorka? Podniosła tę poprzeczkę jeszcze wyżej! To jest taki kryminał, że czapki z głów!
Misternie skonstruowany kryminał
Wiosna zaginionych w maju otrzymała Nagrodę Wielkiego Kalibru dla najlepszej powieści kryminalnej 2020 roku. I była to nagroda bardzo zasłużona. Co zrobi jury za rok? Nie mam pojęcia, ale nie wyobrażam sobie, żeby kontynuacji mogło zabraknąć na liście nominowanych książek. Lato utraconych od swojej poprzedniczki jest jeszcze lepsze!
Tu wszystko jest na swoim miejscu. Misternie utkana intryga niejednokrotnie zwiedzie czytelnika na manowce, by ostatecznie doprowadzić go do zaskakującego zakończenia. Bohaterowie są świetnie sportretowani. Autentyczni, interesujący, niby zwyczajni, a jednocześnie wspaniale wielowymiarowi, nieszablonowi, skrywający w sobie intrygujące sekrety. Relacje między niby bywają naprawdę nieoczywiste. Klimat jest tu bez zarzutu. Anna Kańtoch zawsze wie jak stworzyć świat bohaterów, by miał w sobie odpowiednią dawkę tajemniczości, jak utrzymać odpowiednio gęstą atmosferę, dawkować napięcie i ze strony na stronę przykuwać uwagę coraz mocniej.
Morderstwo w leśniczówce
Opowiadana w Lecie utraconych historia, rozgrywa się w 1999 roku, w Beskidach. Do leśniczówki niedaleko Rudnika, zmierza Róża Jaworska. Planuje dołączyć do urlopujących w leśnej głuszy rodziny: siostry, jej męża, nastoletniego syna i dwóch młodszych córek. Wydawałoby się, że najgorszym co może ją spotkać, jest awaria samochodu. Gdy jednak w końcu dociera do leśniczówki, jej oczom ukazuje się makabryczny widok.
Nieznany sprawca zaatakował rodzinę. Cztery osoby nie żyją, nastolatek o życie walczy. Ocalały Kuba w jednej chwili stracił bliskich. Tragizm tej sytuacji potęguje fakt, że chłopak nie zdołał się jeszcze pozbierać po poprzednio przeżytym dramacie. Gdy miał kilka lat, został porwany. Przez kilkanaście lat trzymano go w piwnicy. Dopiero kilka miesięcy przed opisywanymi wydarzeniami udało mu się uciec. By odzyskać wolność, zabił porywaczkę.
Czy nastolatek zdoła się pozbierać po kolejnych koszmarnych przeżyciach? Czy uda się złapać sprawcę morderstw i poznać motywację jego działań? Jak dramatyczne wspomnienia skrywa Kuba i jakie sekrety wiążą się z jego rodziną? Pytania się mnożą, odpowiedzi nie przybywa.
I tu na scenę wkracza Krystyna Lesińska, doświadczona policjantka, która jako świeżo upieczona wdowa, przeżywa teraz ciężkie chwile. Męczy ją także sprawa zaginięcia brata, który przed wieloma laty nie wrócił z wyprawy w góry, podczas której zginęli jego znajomi. Teraz kobieta rzuca się w wir pracy, by choć przez chwilę zapomnieć o bólu straty.
Rzadko trafia się na tak dobrze opowiedziane historie
Lato utraconych Anny Kańtoch to jeden z najlepszych kryminałów, jakie czytałam. Przebieg misternie utkanej fabuły śledzi się z zapartym tchem. Zagadkę rozgryźć niełatwo, emocje się udzielą. Autorka znów stawia na opowieść o zwykłych ludziach postawionych w okolicznościach, które już takie zwyczajne nie są.
Duszny, niepokojący i mroczny klimat powieści ma w sobie coś niebezpiecznie uwodzicielskiego. Coś, co sprawia, że trudno się od niej oderwać. Zło staje się niemal namacalne, przerażająco bliskie. Traumy z przeszłości dają o sobie znać, a niezagojone rany jątrzą się i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Jedno zdarzenie prowadzi do kolejnych. Nic nie pozostaje bez echa, wszystko ma swoje konsekwencje. Często nieprzewidywalne i nie do odwrócenia.
Czytajcie Lato utraconych, bo mało jest tak dobrze opowiedzianych historii kryminalnych.
Anna Kańtoch Lato utraconych Wyd. Marginesy 2021 400 stron |
Muszę jeszcze nadrobić pierwszą część.
OdpowiedzUsuńMusiałbym sięgnąć po pierwszą część. Dużo dobrego czytałem o tej książce, Anny Kańtoch coś czytałem, dawno temu, na Imperium Lektur 1. Przesyłam pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę już mam, więc zasmakuję w treści i emocjach.
OdpowiedzUsuń