Chodźcie na pola, na łąki. Chodźcie w pełnię lata, które spędzić można z dala od miejskiego gwaru. Tę sielskość krajobrazów Zośka Papużanka wam jednak nieco zaburzy. Kąkol uwodzi językiem, czaruje, czule łaskocze źdźbłem trawy, a jednocześnie jest gorzką pigułką, której smak długo zostaje na języku.
Rodzinne wakacje na wsi
Zanurzona głównie w literaturze kryminalnej, dawno już nie czytałam powieści, w które to nie fabuła grała dla mnie pierwsze skrzypce, a język i emocje. Zośka Papużanka pisze pięknie. Cyzeluje zdania, językiem uwodzi, emocjonalnie pobudza. To podsuwa pod nos sceny pełne czułości, to znów rani chropowatością przekazu. Sztuką jest pisać z tak wielką delikatnością, jednocześnie mówiąc o rzeczach nierzadko trudnych. Zośka Papużanka tę sztukę posiadła, czego pięknie wydany Kąkol jest dowodem.
Oto mamy pięcioosobową rodzinę, która na lato przenosi się do dziadków. W sztywnym przydziale obowiązków, kobiecie przypadła rola kury domowej, żony i matki mającej szereg obowiązków, niewiele przywilejów. Ojciec w domowe sprawy się nie miesza. Naszą narratorką jest najstarsze z dzieci, dziewczynka o wielkiej wrażliwości, która widzi i czuje więcej, niż spodziewaliby się rodzice. W zestawie mamy jeszcze dwoje przedstawicieli młodszego rodzeństwa, przez siostrę nazywanych Trutniami. W domu u dziadków rządzi dziadek. Niepodzielnie, autorytarnie, piastując stołek rodzinnego terrorysty.
Gorące lato, emocjonalny chłód
Oczami naszej bohaterki, przeżywającej lato między piątą a szóstą klasą, łowimy detale rzeczywistości. Tej z jednej strony oferującej wakacyjne przygody, z drugiej, pełnej cieni. W tej narracji jest sporo humoru i dziecięcej pogody ducha. O tym co złe, dowiadujemy się często mimochodem, między wierszami. Wakacyjna beztroska zderza się z "nie, bo nie" rzucanym przez dziadka. Zabawy nad rzeką z zakazem nocnych wypraw do łazienki, by nie obudzić seniora. W ciasnym domu ciasne poglądy sąsiadują z dziecięcą otwartością.
Uparcie kultywowana tradycja wspólnie spędzanych wakacji rodzi problemy. A jednak co roku matka karnie pakuje rodzinę, by pojechać tam, gdzie trudno jej odczuć, że jest mile widziana. Nastolatka spogląda na swą piękną, odrzucaną przez rodzinę ojca matkę, na ojca będącego autorytetem tylko wtedy, gdy nie ma obok jego ojca, na dziadka nie liczącego się z nikim i niczym, na młodsze rodzeństwo, które jeszcze mniej niż ona jest świadome tego, w jaki niezdrowym świecie relacji tkwi. Dziewczyna szuka swojego miejsca. Między kartki książki chowa pamiątki z łąk. Miastowe dziecko rzucone w nową przestrzeń, w której dostaje skrawek obwarowanej zakazami wolności. W której nawet dziecięce przyjaźnie nie są wolne od rodzicielskich nacisków. Tu nie ma miejsca na rozmowę, na zrozumienie. Wieje emocjonalnym chłodem.
Kąkol to opowieść pełna czułości, wrażliwości. Pogodna, ale niepozbawiona napięć, mroku, złych emocji. To historia intymna, pachnąca wiatrem i trawą, pełna słońca, ale i cieni.
Zośka Papużanka pisząc maluje obrazy. Małopolska wieś, którą stworzyła w swej powieści uwięzi czytelnika tak, jak uwięziła bohaterów. Różnica jest jednak taka, że czytelnik spędzi w niej czas z przyjemnością.
Zośka Papużanka Kąkol Wyd. Marginesy 2021 320 stron |
Sięgnę. Wielkie dzięki za recenzję. Pozdrawiam i życzę dobrej nocy. PS. Małopolskie klimaty są mi bardzo bliskie :)
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająco piszesz o tej książce. Od razu bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńCiekawa pozycja literacka, będę mieć ją na uwadze!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Mam w planach.
OdpowiedzUsuńFajna recenzja książki. Lubię u Ciebie podglądać co czytasz bo często trafiasz w moje gusta. Czuję że ta książka trafi do mojej biblioteczki.
OdpowiedzUsuńRecenzja jak każda inna w twoim wykonaniu na wysokim poziomie. Uwielbiam czytać twoje wpisy o książkach. Trzymaj tak dalej bo super się to czyta!
OdpowiedzUsuń