niedziela, 1 kwietnia 2018

C. J. Tudor "Kredziarz"
[RECENZJA]

blog książkowy



Miło jest mieć zasady. O ile można sobie na nie pozwolić. Sam uważam się za człowieka z zasadami, ale pewnie większość ludzi by tak o sobie powiedziało. A prawda jest taka, że każdy z nas ma swoją cenę, jakiś pstryczek, który wystarczy przełączyć, żeby zmusić człowieka do zrobienia czegoś, co nie jest do końca chwalebne. Zasady nie opłacą raty kredytu hipotecznego, nie umorzą długu. W codziennym życiu są zupełnie bezużyteczną walutą. Człowiek z zasadami to ktoś, kto ma wszystko, albo taki, który nie ma absolutnie nic do stracenia[1].


Gdy opadł kredowy pył


Gorzkie słowa otwierają dzisiejszy tekst. Czy jest w nich prawda? Eddie, bohater Kredziarza C. J. Tudora twierdzi, że tak. To jego myśl i jego historia. Dramatyczna, bolesna. Taka, w której tajemnice i złe emocje mają moc rozbijania nawet pozornie mocnych relacji.

Kredziarz to thriller, który zawojował internet. Entuzjastyczne recenzje zdawały się nie mieć końca, a w dniu polskiej premiery nasz rodzimy bookstagram wypełniły zdjęcia czarnych książek z wizerunkami wisielca oraz kilogramów kredy. Odczekałam chwilę, aż opadnie kredowy pył i zabrałam się za lekturę.

Nie muszę chyba dodawać, że oczekiwania miałam ogromne?

Z pętlą na szyi


Trzy dekady dzielą "teraz" od "wtedy". Teraz Ed Adams nie ma już dwunastu lat, nie należy do pięcioosobowej paczki, nie podkochuje się w koleżance wraz z nim do niej należącej, nie ma ksywki Eddie Munster, nie chodzi do szkoły, nie boi się prześladującej go grupki starszych chłopaków, a przede wszystkim - nie bawi się kredą. Ma za to ponad cztery dychy na karku, posadę nauczyciela, problem z alkoholem, stary dom, młodą współlokatorkę i koszmary z dzieciństwa za towarzystwo.

Wtedy, w 1986 roku, w niewielkim angielskim miasteczku wydarzyło się o wiele więcej, niż mogła udźwignąć jego psychika. Dziś koszmar wraca. Postać ma niepozorną, wciśniętą między ulotkami. Ot, zwykła koperta. Co w środku? Kawałek białej kredy. I rysunek. Schematyczna figura człowieka z pętlą na szyi[2]. Dramatyczne wspomnienia wracają ze zdwojoną siłą. A przekaz przesyłki wywołuje dreszcze.

Eddiemu znów przed oczami stają wydarzenia i ludzie sprzed lat. Postać ojca, który zamiast co rano w garniturze pędzić do pracy, odziany w pidżamę i wpatrzony w komputer klepie biedę i zlecenia. Sylwetka matki, o której syn mówi enigmatycznie, że pomaga kobietom w tarapatach[3], co na nią samą sprowadza kłopoty. Nauczyciel o niepokojąco bladej cerze. Uśmiechający się do wszystkich wikary. Uśmiechający się do czasu. Piękna blond dziewczyna. Piękna także do czasu. Perypetie piątki przyjaciół o bardzo różnych charakterach. Harce, kłótnie, zwłoki znalezione w lesie. I kreda. Zabawa w malowanie tajnych znaków, która przestaje bawić, gdy któregoś dnia malunki poprowadzą przyjaciół prosto do okaleczonych zwłok.

Trochę tak. Zdecydowanie tak.


C. J. Tudor prowadzi akcję dwutorowo. "Teraz" przeplata się z "wtedy", a obydwa te momenty z życia Eddiego cechują podobna tajemniczość, duszność i niepokój. Coś wisi w powietrzu, coś sprawia, że odczuwa się niepewność i spogląda nerwowo przez ramię. O tak, autorce udało się stworzyć bardzo klimatyczną powieść, której strony połyka się błyskawicznie.

Debiutująca pisarka sprawnie nakreśliła postać głównego bohatera, a zarazem narratora tej historii, tak nieco naiwnego nastoletniego Eddiego skonfrontowanego z traumatycznymi zdarzeniami, jak i dorosłego Eda, który wciąż nie poradził sobie z przeszłością. Szkoda, że nie udało się jej pogłębić sylwetek pozostałych postaci, bo choć jako niepostawione w rolach narratorów z góry miały "gorszą" pozycję w fabule, to myślę, że można było mocniej wejść w ich psychikę i stworzyć jeszcze bardziej porywający dramat.

Kredziarz okazał się jednak udanym debiutem, zgrabnie opracowanym pod względem psychologicznym, trzymającym w napięciu i dość nieoczywistym. Obserwowanie poczynań bohatera staje się daleko bardziej zajmujące niż szukanie odpowiedzi na pytanie: kto zabił? Autorka stawia na emocje. Pokazuje co może się zdarzyć, gdy wymkną się one spod kontroli.

Swoich bohaterów łączy niełatwymi relacjami. Nawet paczka podwórkowych przyjaciół nie jest idealnie dobrana. Tu i tam iskrzy, a każde z bohaterów ma swoje tajemnice. C. J. Tudor nie pozostawia złudzeń. Nawet dzieci nie są niewinne, a ich konfrontacja z przerastającymi je zdarzeniami może skończyć się dramatycznie.

W fabułę autorka wplata tematy dodatkowo podkręcające emocje. Stosunek do religii, aborcji, życie z konsekwencjami decyzji. Przeraża to, jak może skończyć się brak umiejętności przewidywania tego, do czego może doprowadzić pozornie błahy czyn.

Kredziarz jest zdecydowanie ciekawszy od strony psychologicznej niż kryminalnej. Pisany prostym językiem daje się połknąć w krótkim czasie. Wątek kryminalny trochę się rozmywa, nie usatysfakcjonował mnie tak bardzo, jak tego oczekiwałam.

Czy zamieszanie wokół Kredziarza jest przesadzone? Trochę tak.
Czy mimo to, warto go przeczytać? Zdecydowanie tak.


C. J Tudor
Kredziarz
Wyd. Czarna Owca
2018
384 strony



[1] C. J. Tudor, Kredziarz, przeł. Piotr Kaliński, Wyd. Czarna Owca, 2018, s. 109.
[2] Tamże, s. 62.
[3] Tamże, s. 10.







30 komentarzy:

  1. Mam w planach :)
    Wesołych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i książka bardzo mi się podobała, choć nie poczułam strachu, na co liczyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie poczułam, ale bardzo się wciągnęłam.

      Usuń
  3. Bardziej obyczaj z wątkiem kryminalnym. Podobała mi się:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki Twojej recenzji wreszcie wiem, co robić z "Kredziarzem". Po pierwszej fali entuzjastycznych opinii, miałam ogromną ochotę na lekturę, byłam niemal pewna, że historia będzie mi się podobać. Potem pojawiły się negatywne recenzje, wytykające, że "Kredziarz" jest po prostu zwykłym czytadłem i nie ma się czym zachwycać. I Twoja opinia przekonała mnie, żeby po powieść sięgnąć, ale bez wygórowanych oczekiwań :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem bardzo ciekawa tej pozycji :) Kiedyś się na nią skuszę 💖
    Pozdrawiam Cię świątecznie
    Daria

    OdpowiedzUsuń
  6. Też uważam, że to udany debiut ;) Genialny thriller nie, ale ten wpływ przeszłości na życie bohaterów to ciekawy aspekt powieści.

    OdpowiedzUsuń
  7. Sama nie wiem, czy chcę tę książkę czy nie. Jak o niej usłyszałam, to jak najbardziej pragnęłam ją miec. Potem pojawiły się na jej temat opinie i czytając je, dochodzę do wniosku, że chyba jednak sobie tę powieść odpuszczę.

    Pozdrawiam i zapraszam:
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem warto przeczytać. Bez nastawienia na "efekt wow", ale to nadal dobra książka. :)

      Usuń
  8. Nie lubię czytać książek podczas wielkiego szumu wokół nich,zawsze inaczej odbiera się książkę.Ciekawa recenzja 👍🏻

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim - zmienia się nastawienie do książki. Zwykle oczekiwania rosną.

      Usuń
  9. Właśnie jestem w trakcie czytania tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. W sumie jestem tej książki ciekawa, może za jakiś czas sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak na debiut autorki, to uważam, iż nie ma się czego wstydzić. :D
    Choć tak jak piszesz, ta strona kryminalna trochę na "drugim planie", ale i tak warto przeczytać. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawa sprawa, muszę znaleźć tę książkę:)
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Myślę, że zawsze warto chwilę odczekać, zarówno w przypadku książek z tak zwanego hype’u, jak i z własnymi opiniami o przeczytanej książce. Ja na „Kredziarza” jeszcze chwilę poczekam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę. Np. "Dziewczyny z pociągu" nie przeczytałam do tej pory. ;)

      Usuń
  14. Pięknie podsumowanie, jest wiele takich książek wokół których jest tyle szumu a jak przyjdzie co do czego to... no właśnie nic. Sama mam w planie Kredziarza ale próbuje go złapać w jakieś bibliotece bo szkoda mi go kupować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, po kulminacji bardzo entuzjastycznych recenzji oczekiwania ogromnie rosną i choć sama książka może rzeczywiście być dobra, to często okazuje się, że nie jest aż takim fenomenem jak twierdzą inni. "Kredziarz" to bardzo dobra książka, ale nie fenomen. :)

      Usuń
  15. Myślę, że przeczytam z ciekawości.. Trochę ten szał na ,,Kredziarza" minął, więc będę mogła na spokojnie zapoznać się z lekturą - bez większych wymagań :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...