PREMIERA: 18 KWIETNIA |
Ktoś coś powie, ktoś inny coś wymaże na ścianie, a kiedy dojdzie do nieszczęścia spowodowanego przez nich obu, żaden nie poczuje się za to odpowiedzialny - przecież ja tylko namalowałem graffii, ja powiedziałem, gdzie mieszka, a ja rzuciłem jedynie kilka obraźliwych słów, ale to przecież tylko słowa, chwilowy szum w powietrzu. Z dnia na dzień wielu mieszkańców przestało się z nimi witać na ulicy. Dzień dobry? Nie można aż tyle od nich wymagać. Ludzie odwracali wzrok. Wieloletni przyjaciele, sąsiedzi, nawet dzieci[1].
Machina terroru
Patria znaczy ojczyzna. Taki też tytuł nosi powieść urodzonego w San Sebastián Fernando Aramburu, powieść nagradzana, świetnie sprzedająca się w Hiszpanii (ponad pół miliona egzemplarzy).
Przykuła moją uwagę jak tylko pojawiła się w zapowiedziach wydawniczych. Mieści się w niej historia równie ważna, co trudna, wprawdzie dotycząca przeszłości jednej z wspólnot autonomicznych Hiszpanii, ale jakże boleśnie uniwersalna, jakże przygnębiająco złowróżbna. Obserwowałam w jaki sposób narastają antagonizmy, jak zaciera się granica między patriotyzmem, a nacjonalizmem, jak nakręca się spirala nienawiści, postępuje upadek moralny, a między przyjaciółmi czy sąsiadami wyrasta coraz grubszy mur wrogości i było mi coraz smutniej. I zaczęłam się bać.
Puszczonej w ruch machiny terroru, która nabrała szybkości, nie da się zatrzymać[2].
Podzieleni
Podziwiam wyczucie z jakim Fernando Aramburu podszedł do tak trudnego i budzącego wiele emocji tematu. W Patrii kreśli obraz dwóch baskijskich rodzin żyjących w niewielkim miasteczku w okresie działalności separatystycznej organizacji terrorystycznej ETA. Rodzin do bólu zwyczajnych. Są więc sceny codziennych kłótni i spotkań przy obiedzie. Jest narzekanie na monotonię rybnych posiłków, miejsce na zakochanie i seks, problem utraty pracy, radość z narodzin dziecka, koszmar kalectwa, miłosny zawód, wypad na mecz, obawa przed wyjawieniem swoich preferencji seksualnych. Są europejskie wojaże, spotkania z przyjaciółmi, wieczory z książką. Życie toczy się to pędząc, to zwalniając, upływa na zmianę to na radości, to na smutku. Zwyczajność. Codzienność. Znasz ją ty. Znam ją ja. Znamy ją wszyscy.
Te trzy dekady mają jednak tło, które za zwyczajne uznać trudno, za zwyczajne uznać nie można. Od połowy lat osiemdziesiątych obserwujemy jak nakręca się spirala przemocy, jak terroryzm przybiera na sile, a nienawiść wymyka się spod kontroli. Na przykładzie dwóch rodzin możemy zaobserwować rozmaite postawy wobec dążeń separatystycznych, które w pewnym momencie przybrały postać zamachów terrorystycznych. W jednej z tych rodzin mamy ofiarę takiego zamachu, w drugiej odsiadującego wieloletni wyrok bojówkarza ETA. Ich historie to także historie bliskich im osób. Cichych uczestników dramatu. Kiedyś byli przyjaciółmi. Wspólne rozmowy, wypady na lody etc. Jakże odległe jest to "kiedyś".
Bliscy i obcy, ofiary i kaci
Patria to powieść zbudowana z emocji. Powieść, której się nie zapomina. Napięcie momentami staje się nie do wytrzymania, choć całość daleka jest od zorientowania na szokowanie czytelników. Autor nie trzyma się chronologii zdarzeń, stopniowo podsuwając nam kadry z różnych etapów życia bohaterów, budując pełny obraz życia obydwu rodzin przed i po kluczowym dla fabuły zamachu. Pisze o tym, co związane z głównym tematem powieści, ale nie zaniedbuje pozostałych składowych codzienności, stąd wspomniana pełnia obrazu. Portrety psychologiczne postaci są ogromnie dopracowane, wielowymiarowe, stworzone z dużą dbałością o szczegóły, głębię i realizm. Obserwujemy tak zaangażowanych w działalność ETA, jak i świadków zdarzeń czy osób pośrednio z nią związanych, zwykłych ludzi, ale i np. przedstawicieli Kościoła. To pozwala wczuć się zarówno w rolę dotkniętych terroryzmem, zastraszonych, bezsilnych wobec przybierającej na sile przemocy, jak i tych, którzy są źródłem owego strachu oraz ich bliskich, nie zawsze dzielących te same przekonania.
Fernando Aramburu opowiada o ludziach podzielonych ideologią, o Baskach nie dość baskijskich w oczach separatystów i tych, dla których niepodległość jest ważniejsza niż wszystko inne. Autor, który wychował się w Baskonii doskonale wie, jak postawy wobec dążeń niepodległościowych i działalności ETA mogą podzielić nie tylko obcych, ale i bliskich sobie ludzi. Pokazuje pękające relacje, emocje przybierające na sile. Bezsilność, strach, nienawiść. Mówi o bólu straty, o różnych sposobach radzenia sobie z tym bólem. Poznajemy tę historię oczami kolejnych bohaterów, a to pozwala czasem ich zrozumieć, zawsze przyjrzeć się ich postawom, zgłębić towarzyszące im emocje i motywacje.
Na końcu zastanawia się, czy wybaczenie jest możliwe i czy ofiary oraz kaci mogą mieszkać obok siebie. Jak będzie w przypadku naszych bohaterów?
Zaczyna się od wyzwisk...
Wiele znajomości zniszczyła polityka. Ludzie, którzy jednego dnia obejmują cię na powitanie, następnego udają, że nie poznają cię na ulicy, bo ktoś im coś o tobie powiedział[3].
Patria to opowieść o Kraju Basków, ale jej uniwersalność jest niezaprzeczalna. Tak łatwo pomylić patriotyzm z nacjonalizmem. Tak łatwo przekroczyć granicę dzielącą człowieka od bestii. Tak łatwo wpaść w spiralę przemocy, stracić zdolność racjonalnego oceniania sytuacji, empatii. Tak łatwo się usprawiedliwić słowami: nie mordujemy, my wykonujemy wyroki[4]. Trudniej jest to powstrzymać, a wielu konsekwencji takich działań nie da się naprawić.
Przeczytaj Patrię i rozejrzyj się wokół.
Bo wiesz, zaczyna się od wyzwisk, pełnych nienawiści napisów na murach...
[1] Fernando Aramburu, Patria, przeł. Karolina Jaszecka, Wyd. Sonia Draga, 2018, s. 78. (tekst przed korektą)
[2] Tamże, s. 422.
[3] Tamże, s. 264.
[4] Tamże, s. 284.
Zobacz też:
Myślę,że będzie to bardzo cenna i wartościowa lektura, właśnie ze względu na swoją ponadczasowość.
OdpowiedzUsuńJest taka. Naprawdę bardzo gorąco zachęcam do lektury. :)
UsuńSwietna powiesc, bardzo aktualna i uniwersalna.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak!
UsuńPrzerażające jest jak taka spirala przemocy i nienawiści łatwo i szybko się zaczyna, tak niewinnie, i jak trudno ją powstrzymać.
OdpowiedzUsuńOtóż to. A mnie przeraża to, co można zaobserwować u nas...
UsuńCzuję, że to powieść, którą powinnam przeczytać. Zastanawia mnie wspomniany przez Ciebie mechanizm, jednego dnia ludzie zachowują się względem siebie normalnie, a nawet serdecznie, a następnego już obrzucają się wyzwiskami. Straszne to jest i niepojęte.
OdpowiedzUsuńTak, tak, TAK! To świetna książka, bardzo dająca do myślenia i naprawdę gorąco zachęcam do lektury. Tym bardziej, że i u nas patriotyzm zaczyna przybierać niepokojące formy...
UsuńO tym samym pomyślałam niestety...
UsuńOby nie rozwinęło się to w coś gorszego.
UsuńChoć w Twoich oczach książka wydaje się taka ciekawa to mnie do końca nie przekonała do siebie Twoja opinia. Ale uśmiecham się na samą myśl, że dobierasz ubiór pod książki ;) ;)
OdpowiedzUsuńEch... A tak się starałam. :D I nadal będę Cię namawiać, bo powieść jest świetna. :)
UsuńPfff... Proszę się ze mnie nie śmiać. :P Melduję, że samo wyszło i pozostałabym nieświadoma, gdyby ktoś mi na to nie zwrócił uwagi. :D
Lubię takie wartościowe książki, będę mieć na uwadze, tym bardziej skoro daje dużo do myślenia...
OdpowiedzUsuńKoniecznie przeczytaj! Będę Cię bardzo, bardzo namawiać do lektury. :)
UsuńI enjoyed reading your post thanks for sharing it
OdpowiedzUsuń