poniedziałek, 22 września 2014

Po wyjściu z bloga,
czyli blogerzy w stolicy


Powyższe zdjęcie już pewnie znacie. Tak: to jest super skład sobotniego spotkania blogerów w siedzibie Agory

Jak to często w XXI wieku bywa, wszystko zaczęło się od maila, w którym to Kombajn Zakurzonej zamiast nicka miała imię i nazwisko, a swoją propozycją wywołała u mnie radość niebywałą. Oto, w sobotę, 20 września, wraz redakcja magazynu Książki. Magazyn do czytania, Agora organizowała spotkanie blogerów, pisarzy i tejże redakcji właśnie. 


Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to, że stawienie się na spotkanie na czas, przerosło moje możliwości. Z Poznania do Warszawy, Polskim Busem dojechałam bez problemu. Z przystanku zgarnęła mnie Wiki, która niestety w Agorze być nie mogła, bo w tym czasie wdychała piasek i kurz na Verva Street Racing. Zanim jednak nasze drogi się rozeszły, spędziłyśmy miło czas w oczekiwaniu na Olę i jej córkę, Magdę. Dalsza część była dość dynamiczna: poszukiwania Oli i Magdy, bieg na autobus i zamykające się tuż przed naszymi nosami drzwi do pojazdu numer 131. Na punktualne stawienie się w siedzibie Agory nie było już szans.

Nasza wspaniała organizatorka, Ela Zdanowska


Dzielna Wiki nie skazała nas na nerwowe oczekiwanie na kolejny autobus, tylko wsadziła do samochodu z zamiarem odstawienia na miejsce. I wszystko byłoby idealnie, może nawet zdążyłybyśmy na czas, gdyby nie... roboty drogowe. Tu objazd, tam brak przejazdu, a na dodatek za pilota w teorii miałam robić ja, osobniczka, która potrafiłaby się zgubić na prostej drodze we wsi liczącej piętnastu mieszkańców. To była szalona jazda, ale grunt, że zakończona sukcesem. Co prawda spóźnić się spóźniłyśmy, ale nie na tyle, by stracić więcej niż pięć minut pierwszego wystąpienia. (W przeciwieństwie do tych, którym wredny numer wycięły Polskie Koleje Państwowe - w tym momencie serdecznie pozdrawiam Janka Dzielnego Podróżnika).

Na początek redakcja kwartalnika Książki. Magazyn do czytania opowiedziała nam o tworzeniu magazynu i zmianach, jakich można się spodziewać w najnowszym numerze. 

Redakcja Książek: Juliusz Kurkiewicz, Łukasz Grzymisławski, red. nacz. Paweł Goźliński


Wszystko zaczęło się od akcji Czytamy w Polsce. Wiemy oczywiście, że czytanie jest ważne, że rozwija, że czyni świat lepszym, seks lepszym i w ogóle...  Książek na rynku nie brakuje - jest co czytać. Na literaturze się jednak nie kończy, bo równie wartościowe jest czytanie o książkach. Na dowód tego powstał wspomniany kwartalnik. W magazynie niewiele jest recenzji, redakcja nie ma zacięcia krytycznoliterackiego, nie chciała też stworzyć typowego przewodnika po rynku książki. Jednym z ważniejszych, wyróżniających pismo tematów jest dział Książki, które czyta świat, czyli to, co się wydaje na rynku światowym, bez względu na to czy wymienione tytuły mają szansę ukazać się w polskim tłumaczeniu.

Książki są punktem wyjścia - mówił redaktor naczelny magazynu, Paweł Goźliński. I bardzo mi się to stwierdzenie spodobało. Bądźmy szczerzy - recenzje często są nudne i same w sobie mają nie tak wielką moc przekonywania do lektury opisywanej pozycji. Wielokrotnie myślałam o tym (i drobnymi krokami będę do tego dążyć), by zmierzyć się z pisaniem tekstu na konkretny temat, tylko w pewnym stopniu mieszając do tego publikacje książkowe, które o ów temat zahaczają. Po spotkaniu w siedzibie Agory upewniłam się, że ma to sens.

Paweł Goźliński
Paweł Goźliński ciekawie mówił o tym, że książka jest pretekstem do poruszenia jakiegoś tematu. Nie chodzi o to, by tkwić w obrębie danej pozycji, analizować ją, nie sięgając dalej. Dobrze jest wyjść poza książkę, opowiedzieć historię, która jej dotyczy, ale w niej się nie zamyka. Może to być na przykład rozwinięcie jakiegoś publicystycznego tematu lub historii zawartej w powieści, która ocierać się będzie o inne opowieści, razem składające się w jakiś fascynujący tekst. Chodzi o to, by książek nie recenzować, a o nich opowiadać, by o nich rozmawiać - wyjaśnił redaktor.

Następnie Paweł Goźliński opowiadał o pierwszym numerze i niepokoju związanym z tym, czy ludzie pomysł (i magazyn) kupią czy jednak nie. Kupili i tak 23 września pojawi się nowy, zmieniony, czternasty numer, z Olgą Tokarczuk na okładce, Harukim Murakamim, któremu podmieniono tożsamość oraz rozmaitymi ciekawymi artykułami.

Mariusz Szczygieł czaruje blogerów

Zmiany wprowadzone do magazynu są efektem rozmów przeprowadzonych z czytelnikami. Dzięki nim redaktorzy poznali oczekiwania swoich czytelników. Okazało się, że czytelnicy nie uznają oczywistych hierarchii, np. podziału na literaturę wysoką i niską, że często Dan Brown i J. M. Coetzee może być czytany z równą satysfakcją (co widać na wielu blogach - moim też). Aczkolwiek redakcja Książek wierzy w to, że istnieje coś takiego jak gust literacki i ich czytelnicy nie sięgają zbyt głęboko... w dół <sala się śmieje>. Ku zaskoczeniu redaktorów magazynu, czytelników mniej interesuje globalny rynek książki. Oczywiście dział Książki, które czyta świat nie zniknie, ale dążenie do wyrównania proporcji pomiędzy informacjami o rynku polskim a zagranicznym jest jak najbardziej realne. Inne uwagi czytelników odnosiły się do tego, by magazyn był także przewodnikiem po życiu literackim, a nie tylko po tym jakie książki ukazują się w Polsce, żeby dział Książki, które czyta świat odnosił się nie tylko do konkretnych tytułów, ale także opowiadał o zjawiskach literackich, żeby znalazło się miejsce dla książek dla dzieci oraz literatury gatunkowej, by pojawiały się omówienia większej ilości polskich premier.

Ignacy Karpowicz w ogniu pytań

Czternasty numer to numer uwzględniający uwagi czytelników. Pojawi się w nim dział, który ma zwrócić uwagę na konkretną książkę, szczególnie z jakiegoś powodu wyróżnioną. Więcej będzie tekstów o premierach literackich, wprowadzono dział z książkami dla dzieci prowadzony przez Joannę Olech, dział Książki, które czyta świat wzbogacono o felietony, a całym magazyn o informacje o wydarzeniach kulturalnych, a nawet... plotki ze świata literatury. W każdym numerze będzie też dział poświęcony przeglądowi najciekawszych pozycji z danej dziedziny. W tym będą to biografie muzyczne (rockowo-popowe).

Następnie dowiedzieliśmy się nieco o publikacjach książkowych Agory. Bardzo mnie ucieszyła wzmianka o tym, że zamierzają wydać dzieła Marka Hłaski. Z pewnością nie odmówię sobie przyjemności postawienia ich na półce.

Na spotkaniu dowiedziałam się jeszcze jednej ważnej rzeczy. Otóż okazało się, że i ja, i wy, należymy do tzw. czytelników hardcorowych, bo... czytamy powyżej siedmiu książek rocznie. Stwierdzenie to zbudziło dużą wesołość słuchaczy.

Nim wszyscy się ustawią do zdjęcia, warto zaklepać sobie najlepszą miejscówkę - Janek wie o tym najlepiej


Gdy nadszedł moment na nasze pytania, udałam odważną i wyrwałam się ze swoim własnym, dotyczącym wsparcia magazynu Książki dla nowych autorów. Czy pismo wspiera młode talenty, czy pomaga w ich promocji? Odpowiedź mnie niestety nie usatysfakcjonowała, bo usłyszałam tyle ile sama wiem: że to skomplikowany temat. W końcu redaktor przyznał, że wsparcie się na znanym nazwisku jest po prostu... tańsze niż lansowanie nowego pisarza. O, i to już jest konkret. Smutny, ale niestety akurat ten punkt widzenia jestem w stanie zrozumieć.

Po tym spotkaniu, były jeszcze trzy: dwa zaspokajające potrzeby ducha (z Ignacym Karpowiczem, który zachwycił mnie niedawno Sońką i Mariuszem Szczygłem, który Gottlandem ujął mnie już dawno temu) oraz jedno zaspokajające potrzeby mniej górnolotne - ze szwedzkim bufetem. Jedzenie pyszne, spotkania udane. O tym czego dowiedziałam się od uwodzącego czytelników czechofila niepijącego piwa oraz od nierywalizującego z innymi pisarzami autora, który w tym roku być może znów nie dostanie Nike, napiszę wam innym razem.

Ignacy Karpowicz jak Proust, AnnRK jako Franz Kafka i Aga Tatera jako Olga Tokarczuk


Po części oficjalnej, było też krótkie spotkanie w Złotych Tarasach. Teoretycznie na piwie, w praktyce na piwie, kawie i lemoniadzie. Ta ostatnia choć pyszna, piwa zastąpić nie potrafiła, ale cóż - moja niechęć do korzystania z toalety w pociągu była większa nić chęć wypicia złotego napoju w cenie przewyższającej cenę magazynu Książki. Ten ostatni dostaliśmy zresztą od redakcji. Drobny gest, a jakże miły. Do domu wróciłam więc z najnowszym numerem, który lada dzień trafi do kiosków oraz książkami pożyczonymi od Wiki i Gosi, która szalenie miło mnie zaskoczyła, wydobywając z torebki powieść z akcją rozgrywającą się w niedawno przeze mnie zwiedzanym Besalú, dwie książki od Agory: Kat. Biografia Huberta Wagnera oraz Zrób to w Warszawie! (zaczęłam podczytywać w pociągu). Oprócz tego mam kilka średnio udanych zdjęć, kilku znajomych więcej, parę spraw do przemyślenia, nieco pomysłów i kolejne fantastyczne wspomnienia. 

Warto od czasu do czasu wyjść z bloga i poznać ludzi, z którymi łączą nas podobne pasje.

fotografia rodzinna z Mariuszem Szczygłem

52 komentarze:

  1. To się działo w Warszawie:) Miło jest od czasu do czasu spotkać się w realu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, jaka szczegółowa, piękna relacja! :) Można przy okazji przeżyć to jeszcze raz :) Dziękuję za spotkanie i za zdjęcia. Bez Ciebie nie miałabym tylu cennych pamiątek :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło było Cię poznać i, mam nadzieję, do zobaczenia. :)

      Usuń
  3. Zazdroszczę i bardzo żałuję, że mnie tam nie było, chociaż bardzo chciałam...
    Dziękuję za świetną relację. Nie przypuszczałam nawet, że wystarczy przeczytać powyżej siedmiu książek, by zostać uznanym za czytelnika hardcorowego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda. Mam nadzieję, że następnym razem Ci się uda. :)

      Usuń
  4. Bardzo, bardzo zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Całkiem sympatycznie to całe spotkanie brzmi :). // Ja byłam w tym roku na krakowskim spotkaniu bloggerów i też było sympatycznie :).

    OdpowiedzUsuń
  6. ach... jakże mi żal, że nie udało mi się dojechać :(((((
    dziękuję Ci bardzo za relację, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się wybrać na tego typu spotkanie
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tego Ci Aniu życzę. :)
      Do zobaczenia w Krakowie!

      Usuń
  7. Fajna relacja - ale Aniu miałaś ciekawe i miłe spotkanie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Twoje relacje. Będziesz miała miłe wspomnienia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach, to musiał być cudowny dzień, strasznie żałuję, że nie było mnie tam z Wami! No, ale nadrobimy co nieco podczas krakowskich targów, a co! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, ćwicz te niedźwiedzie uściski wytrwale. :)

      Usuń
  10. Mnie też bardzo cieszy to, że wydawnictwo AGORA ma zamiar wydać książki Hłaski, uwielbiam jego prozę. Powiem Ci, że masz dobry gust. Wsadziłaś głowę w okładkę jednego z najlepszych numerów czasopisma ,,Książki" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie Hłasko też bardzo cieszy! Mam nadzieję zebrać całą kolekcję.

      Cóż, pan Karpowicz był szybszy i zwinął dla siebie Prousta. :D

      Usuń
  11. Zazdroszczę Ci tego spotkania :)
    A że jestem hardcorem, to nie wiedziałam :D

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne spotkanie. Podziwami Cię za wytrwałość i chęci :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dokładnie, takie spotkania poza blogiem są ogromną inspiracją.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zazdrość mnie zżera, bo i spotkanie ciekawe, i okazja do poznania innych blogerów na żywo całkiem zacna. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Oh, też miałam być, ale niestety.. inne zobowiązania na ten weekend

    OdpowiedzUsuń
  16. Hardcorowy czytelnik, no nie mogę;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Szkoda, że ja z logistycznych powodów nie mogę nigdy brać udziału w takich spotkaniach:(

    OdpowiedzUsuń
  18. Zazdroszczę spotkania :)
    Tak się zastanawiam o tym co napisałaś, co mówił pan Paweł Goźliński- jak by to miało wyglądać w praktyce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tzn. chodzi Ci o tematyczne teksty luźno nawiązujące do książek?

      Usuń
  19. Moja Droga, "Most Żydów" to prezent, nie pożyczka :)

    A tak w ogóle miło było Cię poznać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OOooo... O! To tym bardziej dziękuję! :)

      Wzajemnie! :)

      Usuń
  20. Czasami zastanawiam się czemu Twoich tekstów nie wzięli jeszcze do jakiejś gazety ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. O, ile zdjęć ^^ I jeszcze z Kafką wyrównaliście sobie przedziałki we włosach, jest szał :D Tak mi się przypomniało z tym działem zagranicznym, że ja to bardziej rozumiem czytelników niż redakcję, która wierzy w dział zagraniczny - może gdyby to było zrobione w inny sposób to tak, ale recenzje książek wydawanych za granicą? Tak do końca nie rozumiem sensu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało. Jak na mnie - bardzo, bardzo mało. :D

      Moda na przedziałek idealny jest ponadczasowa. :D

      A wiesz, że ja też? Może dlatego, że nie czytam w obcym języku. Tzn. fajnie wiedzieć co się wydaje za granicą (z takich naprawdę robiących furorę tytułów), ale jednak bardziej ciekawi mnie to, co mam pod ręką. Ale podoba mi się pomysł z opisywaniem zjawisk w literaturze na świecie. Ten pomysł bardziej do mnie przemawia niż recenzje.

      Usuń
  22. Szkoda, że nie mogłam być. Ale niestety zbiegły mi się dwa wydarzenia ;) Ale cieszę się, że się za bardzo nie spóźniłyście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, szkoda. Ale z drugiej strony - byłaś na mega fajnej imprezie. :)

      Dziękujemy, Pani Rajdowiec. :D

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że jeszcze nieraz zorganizują takie spotkanie i będę mogła w nim uczestniczyć :)

      Nie ma za co :)

      Usuń
  23. Było super! Fajnie, że mogłyśmy się wreszcie poznać na żywo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę. Choć tak sobie myślę, ze za wiele to my sobie nie pogadałyśmy. :P

      Usuń
  24. Wspaniała relacja. Oczywiście biorę winę za spóźnienie na siebie - mea culpa! Jeszcze raz przepraszam za kłopot... Bardzo się cieszę, że udało nam się spotkać, tylko popraw datę, wkradł się jakiś chochlik:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, autobusem na czas nie byłoby tak ciekawie. A ten chochlik to mała podróż w czasie. :P

      Usuń
  25. Ale fajne spotkanie :) Wrednym 131 czasem jeżdżę do pracy ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Zazdroszczę Wam :) Ja się niestety nie pojawiłam, bo o niczym nie wiedziałam, nikt nie napisał maila itp. :D Widać, że było super i fajnie spędziliście czas. Szkoda, że większość osób pomija w promocji debiutantów lub młodych autorów... czasami warto na nich postawić... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie poczta zeżarła. ;)

      Szkoda, ale z drugiej strony, trudno się dziwić. Pismo chce (za)istnieć, a do tego potrzebuje mocnych nazwisk.

      Usuń
  27. Dzięki, Aniu, za relację i za streszczenie tego, o czym była mowa na spotkaniu. W sobotę siedziałam, burczałam do każdego, kto na mnie spojrzał i tęsknie spoglądałam na północ, w stronę stolicy. Mam jednak nadzieję, że to nie ostatnie takie spotkanie i jeszcze się odkuję :) "Książki" już mam obok siebie, bo dziś wyszły, ale nie mam na razie siły, żeby czytać - przeżywam dzisiejszą wyprawę do kina na "Miasto 44"...
    Mnie się akurat bardzo w magazynie podobał dział, w którym mogłam poczytać o tym, co się wydaje na świecie, choćby nie planowało się tego jeszcze wydać w Polsce. To rzadkość, a pożyteczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też na to liczę. Tzn. na to, że to nie ostatnie spotkanie, że ktoś mnie jeszcze na coś podobnego zaprosi i że będę miała z kim wypić sok malinowy. :D

      Nie mam kiedy iść do kina, ale mam nadzieję, że zdążę zanim film zejdzie z ekranów. Narobiłaś mi ogromnej ochoty na seans.

      Dobrze znasz angielski, więc masz większe szanse na sięgnięcie po oryginał.

      Usuń
  28. Widać, że spotkanie się udało; świetna fotorelacja :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Z przyjemnością przeczytałam Twoją relację :) Musiało być niesamowicie :) Miło dowiedzieć się, że należymy do grupy czytelników hardcorowych :P

    OdpowiedzUsuń
  30. Ty, ty, ty... Maila mi nie napisałaś?! No wiesz co?!

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...