sobota, 26 stycznia 2013

Krzysztof Bielecki "Rekonstrukcja"
W poszukiwaniu niuansów

Krzysztof Bielecki
Rekonstrukcja
Wyd. AIP SEMP
2012
210 stron
Trzeba przyznać, że Krzysztof Bielecki potrafi zaintrygować. Jak odmówić zrecenzowania książki, którą autor rekomenduje jako literacki eksperyment, publikację dziwną i nie nadającą się dla każdego czytelnika? No, niby można, ale ciekawość zwyciężyła. Możliwość przeczytania Rekonstrukcji, która według opisu z okładki, jest pierwszą powieścią projekcyjną, wydała mi się nad wyraz kusząca.

Z założenia Rekonstrukcja ma działać na zasadzie testów projekcyjnych. Polegają one na pewnego rodzaju analizie i interpretacji danego materiału, na nadawaniu znaczenia temu co jest wieloznaczne. Badanie wyniku takiej analizy pozwala na wydobycie z zakamarków ludzkiej psychiki cech, z których często nie zdajemy sobie sprawy. Jako dziecko lubiłam wpatrywać się w niebo, w kształt obłoków. Mało kiedy zdarzało się, że koleżanka siedząca obok widziała to, co ja. A przecież wpatrywałyśmy się w te same kształty. To co dla jednej z nas mogło być galopującym rumakiem, drugiej przypominało raczej przeciągającego się kota. Nie wiem co z tego wyciągnąłby dobry psycholog, ale my bawiłyśmy się świetnie. Na pewno kojarzycie test Rorschacha, w którym interpretacja plam atramentowych ma dostarczyć danych o cechach osobowościowych badanej osoby, jej zaburzeniach, lękach. Rekonstrukcja miała być właśnie tego typu te(k)stem, wieloznacznym, pełnym ukrytych niuansów, pozwalającym na dowolność interpretacji. Jak to wypadło w praktyce? O tym za moment. 

Rekonstrukcję tworzy siedem rozdziałów. Sześć z nich stanowi wstęp do zasadniczej części książki. Kolejność ich czytania jest dowolna. Można tradycyjnie, zgodnie z numeracją lub chaotycznie, zaczynając na przykład od piątego a kończąc na trzecim. Ciekawe co na to Cortázar?

Każdy rozdział to jakby odrębne opowiadanie. Autor radzi je czytać wnikliwie, szukać powiązań, ukrytych znaczeń. Wszystko to ma nam pomóc w rozwiązaniu zagadki zniknięcia Johna Johnsona, które jest punktem kulminacyjnym książki. O tym, że John ma zniknąć autor przypomina dość często, nie sposób więc zapomnieć, że wszystkie te historie mają nas dokądś doprowadzić. Jeśli jednak ktoś liczy na zabawę w rozwiązywanie rebusów, gdzie wystarczy chwila namysłu czy trafne skojarzenie, by dotrzeć do jedynego możliwego finału, gorzko się rozczaruje. W końcu to powieść projekcyjna i Bielecki już we wstępie (tym poprzedzającym kolejne wstępy) uprzedza, że zdarzy się wiele rzeczy, ale znaczna ich część między wierszami. Na końcu nie znajdziesz przystępnego, tłumaczącego wszystko wyjaśnienia. Rozwiązanie tej zagadki nie będzie podane jak na tacy. Trzeba będzie trochę pomyśleć, podrążyć, poszperać pośród słów i zdań w poszukiwaniu odpowiedzi.[1] I faktycznie, dzieje się sporo. Są tu historie całkiem realne, jak ta o przyjęciu z niespodziewanym zakończeniem, jak i nieco magiczne, do których mogłabym zaliczyć perypetie Mo i Ma na wysypisku śmieci. Poznając historie zupełnie obcych sobie osób zbliżamy się do zasadniczej części historii, w której podróżujący pociągiem John Johnson nagle znika. W jaki sposób można tak po prostu wyparować z rozpędzonej maszyny? Cóż, najwyraźniej jest to możliwe, bo po mężczyźnie nie ma śladu. Bezskutecznie szuka go znajomy wraz z kobietą poznaną w przedziale. Prześcigając się w pomysłach dwoje ludzi wędruje po pociągu szukając i nie znajdując.

Niełatwo poskładać elementy tej układanki. Być może nawet nie ma sensu próbować? Można główkować, szukać wskazówek, ułożyć własną wersję wydarzeń, zinterpretować zakończenie po swojemu. Można. Tylko po co? Minusem całej tej zabawy jest to, że nikt na końcu nie powie: "Świetna robota! Załapałaś o co w tym wszystkim chodzi!". Być może jak to pokazuje Atlas chmur - rodzimy się nie jeden raz, a obcy sobie bohaterowie mają ze sobą więcej wspólnego, niż mogłoby się wydawać. Może są takie miejsca, które stanowią przejście do innych światów, nieznanych wymiarów. Po cichu, między nami mówiąc, chciałabym, by było to możliwe i prawdopodobnie stąd takie wnioski. Tak, tak bawię się w psychologa samej siebie. Nikt nie przeanalizuje moich domysłów i nie dowiem się co one o mnie mówią. Jednak z drugiej strony niektóre pytania są piękniejsze, gdy nie znamy na nie odpowiedzi.[2] Może więc nie powinnam oczekiwać rozwiania moich wątpliwości?

Jedna z plansz testu Rorschacha
źr. psychologia-spoleczna.pl

W całej lawinie zagadek i niepewności, wiem jedno: autorowi wyobraźni nie brakuje. Styl też jak najbardziej mi odpowiadał. Opisy są sugestywne, tekst dopracowany, choć miejscami miałam wrażenie, że wszystkich bohaterów cechuje zbyt podobny sposób wypowiedzi, bez względu na wiek czy wykształcenie. O jednym z moich zarzutów już pisałam (zdaję sobie jednak sprawę, że to co dla mnie jest minusem, jednocześnie stanowi cały sens tej zabawy), drugi dotyczy moich nieco zawiedzionych oczekiwań. Książka jest ciekawie skonstruowana, faktycznie nieco dziwna, ale czy samo zareklamowanie jej jako pierwsze powieści projekcyjnej wystarczy, by uczynić ją naprawdę oryginalną? Czy nieustanne napominanie czytelnika by wnikliwie analizował dzieło mobilizuje do podjęcia wyzwania czy jednak w pewnym momencie zniechęca? Może sięgam zbyt wysoko, bo przez cały czas myślami byłam przy Grze w klasy Cortázara, powieści niesamowitej zarówno pod względem językowym, konstrukcyjnym jak i interpretacyjnym. Nie mówi się o powieściach projekcyjnych, ale one istnieją, zrzucając na barki czytelnika brzemię wyciągania wniosków, analizy treści, wyszukiwania własnych rozwiązań. 

Jak jest więc Rekonstrukcja? Dobrze napisana, oparta na ciekawym pomyśle, zmuszająca do myślenia, intrygująca. Jest też nieco niespełnioną obietnicą, zawodem poprzedzonym bardzo zachęcającym marketingowym rozegraniem, które trudno mi mieć za złe, gdyż inaczej pewnie nigdy nie trafiłabym na tę książkę. Nie wiem jak zinterpretujecie moje wywody i jakie wnioski z nich wyciągniecie. Czy zaintrygowani sięgniecie po książkę czy zdołałam Was jednak do tego zniechęcić?



***

[1] Krzysztof Bielecki, Rekonstrukcja, Wyd. nakładem własnym w ramach Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości, 2012, s. 11
[2] Tamże, s. 104.

36 komentarzy:

  1. niestety nie czuje magnesu do książki i okładka mnie zraża :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam poprzednie dzieło autora i szczerze mówiąc nie było złe, ale tak bardzo dziwaczna była jego fabuła, że ciężko mi było się odnaleźć w tym pokręconym ,,świecie'', dlatego i tym razem jednak spasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraźnia autora faktycznie jest "nieco" pokręcona, ale od czasu do czasu chętnie poczytałabym takie teksty.

      Usuń
  3. czytałam, totalnie zakręcona książka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się ukryć. Od zwyczajnych powieści nieco się różni. ;)

      Usuń
  4. Zniechęciłaś mnie tym, że na końcu nikt nie mówi, które rozwiązanie jest dobre. :P Nie cierpię czegoś takiego! :P Niech zgadnę, kto widział w chmurach przeciągającego się kota. :P
    Ale tak mi się skojarzyło a propos tych obłoków - to trochę tak jak z fotografią. Kilka osób podąża tą samą trasą, widzi tę samą scenerię, a jednak zdjęcia różnią się od siebie, bo każdy dostrzega coś innego. :-) I to jest piękne. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak byłam mała chciałam mieć psa. ;)

      O tak, to jest piękne. To, że tak różnie odbieramy to samo, co innego wyłapujemy z filmów czy książek, inaczej staramy się uchwycić to samo na zdjęciach, różnie interpretujemy obrazy czy rzeźby.

      Usuń
    2. A ciągle obiecuję sobie, że wrócę do "Gry w klasy". ;-)

      Dlatego potem ciekawie porównuje się wrażenia. :-) Świetnym miejscem na to są plenery fotograficzne i malarskie - ludzie z pracy właśnie mi o tym opowiadają. To musi być świetna przygoda... :-)

      Usuń
    3. A ja idę oglądać "Argo". :)

      O, taki plener fotograficzny chciałabym zaliczyć.

      Usuń
    4. A ja "Bestie". :P Albo nie, do zdjęć. Albo sama nie wiem. :P

      Chciałabym zaliczyć go razem z Tobą! :P

      Usuń
    5. Przyznaj się, co w końcu robiłaś? ;)

      To chyba musiałybyśmy sobie same taki zorganizować. :P

      Usuń
  5. Mnie nie ciągnie kompletnie do tej książki, więc sobie odpuszczę bez żalu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni to rozumiem, nie każdy lubi takie eksperymenty.

      Usuń
  6. Mnie to książka kusi,odkąd przeczytałam jej pierwszą recenzję. Każda kolejna, tylko bardziej mnie nakręca. O dziwo, im większa krytyk, tym ja mam większą chęć ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niby krytykuję, ale cieszę się, że miałam okazję ją przeczytać. Zawsze to jakieś urozmaicenie i odskocznia od standardowych powieści. :)

      Usuń
  7. Nie wiem, co się dzieje z tymi komentarzami, bo wiele osób do mnie pisze, że u nich była podobna sytuacja, czyli napisałam komentarz, który po chwili znikł.
    A sprawdź może w SPAMIE? I daj znać. Jak będzie, to ok, a jak nie, to muszę napisać do pomocy blogera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, wrzuciło mi go do spamu. Przy okazji znalazłam tam jeszcze kilka komentarzy, które zaginęły już kiedyś. Bez sensu to. =/

      Usuń
    2. Też nie wiem, dlaczego tak się dzieje, ale miałam już klika takich przypadków. Szkoda, bo przecież nie pisałam nic obraźliwego, ani żadnych reklam, ale dobrze, że już się wszytko wyjaśniło.

      Usuń
    3. Teraz już będę wiedziała, gdzie szukać komentarzy, które w tajemniczych okolicznościach wyparowały, ale faktycznie dziwne to. Tych kilka innych komentarzy, które znalazłam w spamie, tez były bez reklam i wszystkie od osób, które zaglądają tu od czasu do czasu bez problemu publikując komentarze.

      Usuń
  8. Ja się czuję zachęcona :) Brzmi to naprawdę interesująco i chętnie sprawdzę własne wrażenia.
    Tylko najpierw do przeczytania - "Gra w klasy". Wreszcie w całości, tym razem nie dam niczemu z zewnątrz przeszkodzić w lekturze Cortazara.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie. Cortazarowi warto poświęcić trochę czasu. Ja się przymierzam do odświeżenia lektury, tzn. książka leży przy łóżku i czasami ją podczytuję. :)

      Usuń
  9. Hmm.. Książka zbiera różne opinie, ale jeżeli sama wpadnie mi w łapki, dam jej szansę:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Autopsychologia? Hm, nie wiem, wydaje mi się, że cała książka wymaga wysiłku... ;) Na obłoki też lubiłam patrzeć, tylko coś ostatnio brak czasu, dorośli w niebo nie patrzą.. I nawet ostatnio komentowałam jakiś blog i odniosłam się do tych plam, tylko za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć, jak te plamy się nazywają. Teraz pewnie też nie zapamiętam :) Ogólnie recenzja intrygująca, bo tak naprawdę nie wiadomo, o co chodzi, ale z drugiej strony wlaśnie ten brak potwierdzenia, czy nasz tor myślenia jest właściwy, to trochę zniechęcające. A "Grę w klasy" mam ciągle w planach, wiem, że trzeba, że należy znać, ale co poradzę, że ciągnie mnie ostatnio do kryminałów, które nie są raczej literaturą wysokich lotów... Pozdrawiam Cię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez Ciebie, to i mnie coraz mocniej ciągnie do wszelkich thrillerów itp. A że je lubię, to jakoś specjalnie nie trzeba mnie zachęcać. ;)

      "Grę w klasy" uwielbiam, więc tak po cichu będę Cię namawiać do uwzględnienia jej w raczej bliższych niż dalszych planach. ;)

      Masz rację, dorośli w niebo nie patrzą. A jeśli już, to tylko po to by stwierdzić: uuuu, będzie padać. ;)

      Usuń
    2. Dumnie wypinam pierś ;))
      Namawiaj, namawiaj, a raczej - namawiać już nie musisz, ale przypominaj. Koniecznie muszę nadrobić.
      Uuu, będzie padać, albo "kur... ale razi!" ;)

      Usuń
    3. A powinnaś spuścić wzrok i mieć wyrzuty sumienia! ;)

      Możesz na mnie liczyć. =D

      Tego tekstu już dawno nie słyszałam. Chyba już powoli zaczynam zapominać jak to jest, gdy świeci słońce. =)

      Usuń
  11. Tym razem chyba sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  12. O nie, to książka na pewno nie dla mnie. Lubię zagadki, ale tylko wtedy, kiedy na końcu poznam ich odpowiedź. I nie widzę nic pięknego w pytaniach bez odpowiedzi, zwariowałabym czytając tę książkę xD Mam nadzieję, że "Gry w klasy" będą bardziej, hym...jasne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (AnnRK dyskretnie opuszcza tę stronę, by uniknąć dyskusji na temat jasności "Gry w klasy").

      Usuń
    2. Cha cha xD O nie, Twoje zachowanie wywołuje we mnie niepokój xD

      Usuń
    3. Zaczęłabym gwizdać patrząc w sufit, ale nie potrafię. :)

      Usuń
  13. Ależ to jest bardzo ciekawe! Zaintrygowałaś mnie nie na żarty!!

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...