O tym kto zostanie ofiarą i w jaki sposób poniesie śmierć, decyduje los. Na wolności jest ktoś, kto każde mordercze zadanie realizuje skrupulatnie i nie odpuszcza, dopóki nie osiągnie celu. Nigdy nie wiadomo, kto, kiedy i w jaki sposób zginie. Jak złapać mordercę, którego kolejne ruchy nie sposób przewidzieć? Z pewnością niełatwo to zrobić.
Kości zostały rzucone
X sposobów na śmierć Stefana Ahnhema to piąty tom serii z Fabianem Riskiem. Ten tom mocno łączy się z poprzednim, Motywem X. Warto wziąć to pod uwagę sięgając po lekturę, gdyż nieznajomość początku kontynuowanych wątków utrudni lekturę.
Na wolności przebywa morderca, którego niełatwo rozgryźć. Jego ofiary nic nie łączy, motyw działań pozostaje niejasny, a metody zabijania są za każdym razem inne. Niekiedy wybitnie okrutne. Nie ma widocznego schematu działania, więc śledczym trudno powiązać ze sobą kolejne sprawy, a jeszcze trudniej wpaść na ślad mordercy i przewidzieć jego kolejny krok.
Stefan Ahnhem mocno splata prywatne wątki bohaterów z prywatnymi, Jego protagonista ma niełatwą sytuację. Rodzina Riska wciąż nie pozbierała się po wydarzeniach znanych czytelnikom z poprzednich tomów. Każdego przygniata ciężar własnych, traumatycznych doświadczeń, a to sprawia, że niełatwo im wspierać się nawzajem i pielęgnować nadwątlone relacje. Risk zajmuje się nie tylko sprawą okrutnych morderstw wstrząsających Szwecją, ale i wciąż węszy w sprawie śmierci kolegi z wydziału. Śmierci, do której, jego zdaniem, nie doszło w wyniku samobójstwa.
Na krawędzi prawdopodobieństwa
Muszę przyznać, że X sposobów na śmierć nie ma w sobie takiej energii jak poprzednie tomy. Wprawdzie z zainteresowaniem śledziłam kolejne ruchy mordercy, ale nie brakowało w czasie lektury takich momentów, kiedy to ze znużeniem przewracałam kartki. Jest nierówno. Czasem emocjonująco, czasem pojawiają się przegadane fragmenty.
Męczył mnie wątek duński, który w poprzednich tomach miał swoje uzasadnienie, a w tym sprowadza się jedynie do zapisu obsesji kopenhaskiego szefa wydziału zabójstw na punkcie pewnej duńskiej policjantki. Zapewne w kolejnym tomie ten wątek doczeka się rozwinięcia i uzasadnienia (choć osobiście wolałabym zakończenie), stąd jego ciągła obecność, tu jednak wydał mi się zbędny, a momentami absurdalny.
Dzieje się w tym tomie za dużo, za bardzo intensywnie, zbyt chaotycznie. Całość ostro balansuje na krawędzi prawdopodobieństwa i częściej przechyla się w tę w stronę, po której wiara w realność zdarzeń upada. Nie przekonała mnie ta historia i czuję zawód, bo towarzyszę Riskowi od początku i zdążyłam to towarzystwo polubić.
X sposobów na śmierć to thriller, w którym bohaterami są przypadek i jego niewolnicy. Thriller nieidealny, za to z ciekawym protagonistą. Wierzę, że kolejny tom znów przyniesie mi takie emocje, jakie przeżywałam sięgając po otwierającą serię "Ofiarę bez twarzy".
Stefan Ahnhem X sposobów na śmierć przeł. Ewa Wojciechowska Wyd. Marginesy 2021 432 strony |
Niestety, tym razem sobie odpuszczam. Pozdrawiam i życzę miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńTa książka mnie do siebie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńLubię książki autora więc z czasem sięgnę.
OdpowiedzUsuńThis was super interesting article to read. Thanks for sharing it here!
OdpowiedzUsuńI appreciate the time and effort to write this kind of article. Thanks
OdpowiedzUsuńThis content data gives truly quality and unique information. Thanks.
OdpowiedzUsuńI’m excited to uncover this page. Thank you for this fantastic read!
OdpowiedzUsuń