sobota, 2 lutego 2019

Edward Brooke-Hitching "Złoty atlas"
[RECENZJA]



Wszystkie te opowieści żyją w mapach, które niosą ich ślady; triumfy przydają blasku złoceniom, tragedie przyciemniają kolory. Mapy, istne dzieła sztuki eksploracji, niczym latarnie znaczą bieg historii poznawania świata. Jak żaden inny dokument uwieczniały każdy etap naszej rozwijającej się wiedzy pięknem zarówno rosnącej naukowej precyzji, jak i wizji artystycznej[1].




Witamy w świecie cennych map i wielkich odkryć



Gdy wybierałam najciekawsze lektury, jakie wpadły mi w ręce w ubiegłym roku, Atlas lądów niebyłych Edwarda Brooke-Hitchinga nie miał konkurencji w kategorii "najpiękniej wydana książka". Ledwie zaczął się rok następny, a ja zasiadłam do lektury kolejnego albumu tego samego autora i cóż... Mam jedenaście miesięcy na to, by znaleźć takie cudeńko wydawnicze, które zagrozi wygranej Złotego atlasu

Niełatwa to będzie misja, bo ów atlas wydany jest w tym samym, zachwycającym stylu. Duży, ale wciąż poręczny format, twarda oprawa ze złotymi zdobieniami, a w środku ogrom map, rycin i wspaniałych historii. Atrakcyjna okładka ukrywa takież samo wnętrze. Członek Królewskiego Towarzystwa Geograficznego, syn antykwariusza posiadający kolekcję rzadkich książek i map, nieuleczalny mapofil zafascynowany tematyką eksploracji świata, tym razem dzieli się wybranymi historiami odkryć geograficznych.

Przeprowadza czytelników przez kilka wieków, zaczynając od badań i mapowania w świecie antycznym, kończąc na latach 1914-1917, kiedy to Ernest Shackleton na żaglowcu Endurance odbywał swą antarktyczna wyprawę.

A co po drodze? Wiele dobrego.




Dzieła sztuki kartograficznej



Edward Brooke-Hitching skupia się na największych odkrywcach, ale nawet ci, którzy historię odkrycia Ameryki mają w małym paluszku, życiorys Magellana zreferują obudzeni o trzeciej w nocy, a z wypraw Beringa mieli w szkole piątkę, znajdą tu z pewnością wątki nieco mniej znane, a równie ważne i interesujące, a przede wszystkim, będą mieli wspaniałą okazję nie tylko o wyprawach poczytać, ale i przyjrzeć jak ich efekty przenoszono na mapy. Trzeba przyznać, że wybrane przez autora efekty pracy kartografów to istne cudeńka, dzieła sztuki, które nie tylko utrwalają stan wiedzy ich twórcy, ale i zachwycają wykonaniem.

Złoty atlas to zbiór opowieści w ważnych w dziejach ludzkości wypraw, ale przede wszystkim kolekcja map. Cennych, wyjątkowych, często rzadkich o wielkiej wartości. Niektóre z nich ukazały się w druku po raz pierwszy. Autor nawiązał współpracę nie tylko z muzeami czy bibliotekami, ale także antykwariuszami i kolekcjonerami z różnych stron świata. Efekt tej współpracy robi wrażenie.

Jeśli ciekawi jesteście jak wygląda najcenniejsza mapa świata (jej wartość szacowana jest na... 10 mln dolarów), świat według Ptolemeusza czy Siedzący leo belgicus, niesamowita holenderska mapa z 1611 roku, jedna z najpiękniejszych map, jakie widziałam (ach, móc zobaczyć na żywo jeden z dwóch znanych egzemplarzy!) to właśnie Edward Brooke-Hitching daje wam wspaniałą możliwość przyjrzenia się temu cennemu dorobkowi kartograficznemu.




Bez białych plam



W krótkich rozdziałach Edward Brooke-Hitching przekazuje całkiem sporo wiedzy, a że język, którym się przy tym posługuje, daleki jest od sztywnej, naukowej gadki (Winlandia znalazła się w polu zainteresowań jego ziomków[2], pisze w rozdziale o wyprawach wikingów; niefortunnie wylądował z grupą marynarzy na terenach tubylczego plemienia ludożerców i karierę zakończył w ich kotle[3] - komentuje losy jednego z eksploratorów Ameryki Południowej), dobrze się jego opowieści czyta i łatwiej zapamiętuje fakty.

Pięknie wydana książka, nie lada gratka dla mapofilów, jest też zapisem najważniejszych odkryć geograficznych w pigułce. Na kartach książki wikingowie osiedlają się na Grenlandii, Livingstone spotyka się ze Stanleyem, Pizarro z Inkami, Roald Amundsen zdobywa biegun południowy, znikają Franklin i ekspedycja La Péreouse'a, a Cabral odkrywa Brazylię.






Wybór owych historii daje możliwość nie tylko przyjrzenia się jak zapełniano białe plamy na mapie świata, jak zmieniało wyobrażenie o kształtach lądów i oceanów, ale i okazuje się interesującą możliwością prześledzenia czynników, jakie pchały kolejnych odkrywców w nieznane. Gdzie kończyła się ciekawość czy chęć wytyczenia nowych szlaków handlowych, a zaczynała żądza władzy, pieniędzy, sławy, ziem?

Oczywiście opowieści o wielu ekspedycjach tutaj zabrakło, ale ostra selekcja była konieczna (wszak to nie encyklopedia odkryć geograficznych). Efekt został osiągnięty. Czytelnik dostaje do rąk atlas, w którym mapy ożywają pod wpływem opowieści, stając się coraz bardziej szczegółowe, wierne rzeczywistości, pozbawione białych plam.

Taka książka będzie perełką w każdej biblioteczce.

Mapy są jak gobeliny precyzyjnie utkane z przygód żeglarzy i inicjatyw eksploracyjnych monarchów, zdobywców, korporacji, uczonych oraz samotnych łowców skarbów[4].




Edwaed Brooke-Hitching
Złoty atlas
Dom Wydawniczy Rebis
2018
258 stron



[1] Edward Brooke-Hitching, Złoty atlas, przeł. Janusz Szczepański, Dom Wydawniczy Rebis, 2018, s. 17.
[2] Tamże, s. 34.
[3] Tamże, s. 95.
[4] Tamże, s. 11.



Zobacz też:



12 komentarzy:

  1. Piękny egzemplarz, wspaniałe wydanie, już ją widzę w swojej biblioteczce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo... Razem z poprzednim tomem prezentują się wspaniale. :)

      Usuń
  2. To coś dla mnie i jak pięknie wydane <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś wspaniałego. Dzięki za recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam takie publikacje, chętnie umieściłabym ją na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzeczywiście pięknie wydana książka, po którą warto sięgnąć :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Idealna na prezent. Wiem dla kogo :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...