Weekend spędziłam ze świetną książką, w tzw. międzyczasie podczytując dwa magazyny, które już od jakiegoś czasu proszą się o uwagę.
Najnowszy numer kwartalnika Książki. Magazyn do czytania, to Olga Tokarczuk na okładce i nieco zmian w samej strukturze magazynu. Wspominałam Wam o nich w notce Po wyjściu z bloga. Może wiecie, a może nie, że niezbyt często sięgam po czasopisma. W starciu o mój wolny czas wygrywa literatura. Od jakiegoś momentu, mam jednak potrzebę czytania nie tylko książek, ale także o książkach i ten magazyn doskonale się nadaje do tego, by zwrócić moją uwagę na to, co w tym literackim światku dzieje się ciekawego.
Co znalazłam dla siebie w środku?
Olga Tokarczuk opowiada o tym jak pisała swą najnowszą książkę Księgi Jakubowe (a tak przy okazji, nie wiem jak Wy, ale ja zamierzam się stawić na spotkanie z pisarką podczas TK w Krakowie), skąd wziął się pomysł, z jakich źródeł korzystała. Krótko mówiąc, wspomina o całej męce twórczej, która towarzyszyła jej przy zapełnianiu kolejnych stron. Jej najnowsza historia nie będzie łatwa w odbiorze, ale proza Tokarczuk nigdy do łatwych nie należała. Nie ma natomiast wątpliwości, że warto ją przeczytać.
Z pozostałych artykułów polecam także artykuły o Bobie Dylanie, ghostwriterach i Andersenie, wywiad z Michaelem Cunninghamem (czytaliście Godziny? - świetna książka!). Jak zwykle z przyjemnością przeczytałam tekst Mariusza Szczygła. Tym razem pod erotycznie brzmiącym tytułem Skamlenie o seks. Gwarantuję jednak, że treść przedstawia się całkiem niewinnie.
Błąd, jaki się wkradł przy tekście Kto znowu NIE dostanie Nobla? traktuję jako dobrą wróżbę. Notka o Harukim Murakamim została opatrzona podobizną ubiegłorocznego laureata Nobla, Mo Yana. Jeśli więc Murakami nie dostanie nagrody tak samo jak nie dostał go jego chiński kolega po piórze i klawiaturze, to ja jestem za!
***
Drugie czasopismo, czyli jesienny numer Business English Magazine, wymagał większego zaangażowania, ale czego się nie robi dla artykułów o Norwegii czy Mongolii (tym razem jednak, nie tylko teksty o innych krajach przyciągnęły moją uwagę).
Z okładki najnowszego numeru uśmiech się Warren Buffett. To jedna z tych postaci, których trudno nie podziwiać. Jest jednym z najbogatszych ludzi na świecie, ale ten wpływowy amerykański inwestor giełdowy nie tylko wie jak zarabiać, ale także jako dobrze wykorzystać fundusze z pożytkiem nie tylko własnym. Znany jest ze swej działalności filantropijnej.
Wspomniana Mongolia pojawiła się w kontekście ekonomicznym. Okazuje się, że obecnie państwo to rozwija się dość szybko, co było dla mnie sporym zaskoczeniem, bo cóż... moja wiedza o kraju stepów, kumysu i ludzi-renów pochodzi głównie z publikacji typowo podróżniczych jak np. tej opisywanej w notce Mongolskie przygody.
Typowo turystyczny jest za to artykuł o Norwegii. Gdy planowałam tegoroczne wakacje, pod uwagę brałam przede wszystkim trzy miejsca: Bałkany, Hiszpanię i właśnie Norwegię (jako, że tanie loty z Poznania prowadzą wprost do Oslo). Padło na Katalonię, czego absolutnie nie żałuję, ale o Norwegii nie zapomniałam. Czytając o Oslo, Bergen i Trondheim, a także o mniej zurbanizowanych terenach, miałam przed oczami fiordy, zorze i... kotleta z wieloryba na talerzu (na szczęście z artykułu wynika, że osobniki podejrzliwie spoglądający na mięso niebędące pozbawionym tłustych kawałków kurczakiem, nie umrą w Norwegii z głodu).
Oprócz wymienionych artykułów w Business English Magazine znajdziecie także tekst o koncertach nadawanych na żywo przez internet, sprytnych kubkach rozpoznających wlanych do nich napój czy o Netflix - największej na świecie wypożyczalni filmów dvd. Dzięki platformie Netflix mamy taką serialową perełkę jak House of Cards (kończę oglądać drugi sezon i już czekam na trzeci).
Jesienny numer zawiera bonus w postaci dodatku Coaching, który można pobrać ze strony magazynu. W ten sam sposób można także ściągnąć wybrane słówka użyte w tekstach (w formacie mp3 - niestety nie do wszystkich artykułów).
egzemplarz recenzencki |
Czasopisma rzadziej czytam niż książki.
OdpowiedzUsuńJa także i uważam to za błąd, bo naprawdę wiele świetnych, ciekawych i pouczających artykułów (o których jedynie słyszę) przechodzi mi koło nosa...
UsuńI ja też, ale staram się to choć trochę zmienić, bo naprawdę warto czasami poczytać coś o książkach i ich twórcach, a nie tylko same książki.
UsuńMagazyny językowe to też podwójna korzyść, bo i tematy bywają ciekawe, i język można podszkolić.
Poczytałabym "Książki"... A "Business English" z racji studiów (ekonomia) też by się przydało :D :D :D.
OdpowiedzUsuńHouse Of Cards po obejrzeniu pierwszych 4 odcinków bardzo przykuło moją uwagę. :)
Ja właśnie kończę drugi sezon, choć po pewnej scenie (której twórcom nie wybaczę), myślałam, że z niego zrezygnuję.
UsuńUwielbiam "Książki". Szkoda, że cena dość wysoka, ale na pewno lepiej wydać te pieniądze na ten magazyn, niż coś innego.
OdpowiedzUsuńRaz na trzy miesiące, to nie tak dużo. :)
UsuńOho, widzę, że ktoś ukradł mi kota. :D A tak na serio to śliczny bambusek. Mój nie ma białego krawacika, jedynie plamki pod pachami tej barwy. Pewnie używa pudrowego dezodorantu. :D
OdpowiedzUsuńNie czytam gazet, gdyż moje serce należy do książek, aczkolwiek fajnie, że jest coś takiego. :)
Czyżby nie oglądał reklam? Kiedyś była taka, że białe pozostaje białe, a czarne czarne, czy jakoś tak. ;)
UsuńNie słyszałem o "Książkach". Chętnie sięgnę po ten magazyn.
OdpowiedzUsuńZajrzyj koniecznie. Bywają tam całkiem ciekawe artykuły.
UsuńSięgnęłabym po magazyn, ale jak widzę nie jest po Polsku :) Artykuł o książkach, który zaprezentowałaś zaciekawił nie. Muszę go poszukać, nie słyszałam o nim, ani o kwartalniku"Książki"
OdpowiedzUsuńI o to chodzi, żeby nie był po polsku. ;)
UsuńDzięki za przypomnienie o tym magazynie, kiedyś go widziałam, potem zapomniałam, a teraz się za nim rozejrzę.
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę udanej lektury. :)
UsuńZdecydowanie zbyt rzadko sięgam po magazyny, ale ostatnio trochę to zmieniłam. Regularnie czytam English Matters i powoli przymierzam się do jego hiszpańskiej wersji. Książki już przeczytałam (choć nie od deski do deski) :)
OdpowiedzUsuńHiszpańska wersja mnie przerasta, ale dzielnie walczę. ;)
UsuńTeż nie czytałam od deski do deski. Nie wszystkie artykuły mnie ciekawią.
Ja też nie czytam czasopism i nie potrzebuję tego zmieniać, chociaż magazyn Książki z chęcią bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńZAskoczyłąś mnie ta Mongolią, jakoś dalej w pojęciu mam ten kraj jako "lekko zacofany"
OdpowiedzUsuńSama zaskoczyłam się dokładnie tak samo. :P
UsuńBussiness English czeka na mojej półce na przeczytanie. W kwestii czasopisma "Książki" - przymierzam się do jego lektury już od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuńZajrzyj koniecznie - raz na kwartał warto na chwilę odłożyć książkę i zajrzeć do magazynu. :)
UsuńJuż od dawna mijam się w kiosku z ,,Książkami". Szkoda, bo w każdym numerze znajduję przynajmniej kilka artykułów, których grzechem byłoby nie przeczytać.
OdpowiedzUsuńJa też nigdy nie pamiętam, kiedy wychodzą. Myślę, że ten numer jeszcze spokojnie leży na półkach, więc możesz polować. ;)
UsuńTo mnie jednak sercem i duszą bliżej do Hiszpanii, ale Norwegia wydaje się taka magiczna, surowa, niezwykła i malownicza. Cenami aż tak się nie interesowałam, więc nieco ostudziłaś mój podróżniczy zapał. :P
OdpowiedzUsuńRozgaduj się jak najczęściej. Zapraszam. :)
I dziękuję za miłą opinię!