Zygmunt Miłoszewski Ziarno prawdy Wyd. W.A.B. 2011 368 stron |
Sandomierz to takie pocztówkowe miasteczko. Przez położony na siedmiu wzgórzach "mały Rzym" biegną turystyczne szlaki i turystyczne buty. Jest tu co zwiedzać. Jest i co oglądać. Dla jednych będzie to zabytkowe Stare Miasto, dla innych Ojciec Mateusz. Zygmunt Miłoszewski bierze pocztówkę w ręce i drze ją na paseczki. Jego Sandomierz to małomiasteczkowy klimacik, antysemickie poglądy, legenda o krwi, kontrowersyjny obraz wiszący w katedrze, plątanina podmiejskich korytarzy i trup.
Nagie zwłoki z rozpłatanym gardłem, porzucona obok zabytkowa brzytwomaczeta, żadnych śladów walki czy szamotaniny[1].
W powiatowym miasteczku, w którym niemal wszyscy się znają i wiedzą o sobie więcej, niż by chcieli, znalezienie mordercy nie będzie takie proste. Zwłaszcza dla kogoś, kto w tym środowisku jest obcy.
Teodor Szacki, prokurator znany z Uwikłania, powraca w drugim tomie kryminalnej trylogii. Ziarno prawdy to zupełnie odmienna scenografia, arogancki typ ze stolicy, będzie musiał odnaleźć się w zdecydowanie innych dekoracjach, a przede wszystkim - w innym towarzystwie. Czas w Sandomierzu płynie wolniej, kronika kryminalna składa się raczej z adnotacji o kradzieży telefonu komórkowego jakiemuś uczniowi, niż z rabunków, rozbojów czy morderstw, a szefowa Szackiego w niczym nie przypomina poprzedniej - zimnej suki. Przeciwnie. Ma matczyne spojrzenie, piecze pyszne ciasta, jej podwładni mówią do niej Misia.
W tej sytuacji, paskudne morderstwo Szacki wita... z radością. Do tej pory w Sadomierzu wiało nudą, a prokuratora cieszyły głównie: duże biuro z ładnym widokiem, wysoka pensja przy małej liczbie zadań i możliwość wypicia wybornej kawy za jedyne pięć złotych. No i w końcu - wstydził się tego, ale nie potrafił ukryć zadowolenia - miał porządnego trupa. Nagle ta koszmarna senna dziura wydała mu się całkiem znośnym miejscem[2].
Trup faktycznie jest porządny. Kobieta, lat czterdzieści z haczykiem, nauczycielka, żona radnego, niezbyt majętna, bezdzietna, udzielająca się społecznie, nie związana z polityką, raczej nie miała okazji, by narobić sobie wrogi. Ucieleśniona dobroć[3]. A jednak, znaleziono ją nagą, nienaturalnie białą, ze zmasakrowanym, wielokrotnie ciętym gardłem. Komu w sennym społeczeństwie przeszkadzała nauczycielka-społecznica na tyle, by tak brutalnie pozbawić ją życia? Pierwsze podejrzenia padają oczywiście na męża, ale teoria ta szybko upada. Morderca ma bowiem plan, a tak się składa, że mąż denatki jest jego ważnym ogniwem.
Zygmunt Miłoszewski, Poznań 2014 |
Ziarno prawdy to jeden z tych wielowarstwowych kryminałów, w których zbrodnicza intryga jest ledwie jednym z wątków, pretekstem do opowiadania o miejscach i ludziach. Zygmunt Miłoszewski portretuje Sandomierz, z jednej strony zachwycając się pięknym, turystycznym wizerunkiem miasta, określając je jako cukiereczek, z drugiej, zębami pisarza-komentatora rzeczywistości, wgryza się w tę słodką powłokę nieco głębiej i dociera do tego, co mroczne, fascynujące oraz mniej atrakcyjne wizerunkowo. Autor pisze o uprzedzeniach, antysemityzmie, małomiasteczkowym środowisku, idiotycznych podziałach, religii i Kościele, a przede wszystkim o relacjach polsko-żydowskich. Nie zapomina także o swoim bohaterze, którego wikła nie tylko w intrygę kryminalną, ale także towarzyskie i sercowe relacje, stawiając mu na drodze interesujące postaci, także (a może zwłaszcza?) kobiece.
W tej galerii interesujących bohaterów z ogromnym rozbawieniem dostrzegłam postać żydowskiego nauczyciela o zadziornym uśmiechu zabijaki, płaskim bokserskim nosie i czujnych oczach. Ten krępy mężczyzna w koszulce polo, o wyglądzie tyleż inteligentnego, co niebezpiecznego żula z Grochowa[4] zwie się... Zygmunt Maciejewski. I jest rabinem. Oj, uśmiałby się Zyga, gdyby nie był zajęty prowadzeniem śledztw w innym czasie i innej przestrzeni.
Ziarno prawdy świetnie łączy w sobie tematy ważne i poważne, z humorem i ironią. Zygmunt Miłoszewski zabiera się za tematykę delikatną, rozgrzebuje to, co niekoniecznie jest naszą narodową chlubą. Ożywia legendę, odkurza antysemickie przesądy. A przy tym daleki jest od serwowania smętnego moralizatorstwa i nudnych lekcji historii.
Czytając drugą część trylogii o Teodorze Szackim, zaczęłam się zastanawiać, czy historia ta byłaby równie intrygująca, gdyby pozbawić ją trupów, kosztem wątku kryminalnego rozbudować część społeczno-obyczajową. Choć żal mi niezmiernie, że twórca tak dobrego cyklu zrywa z gatunkiem, z którym do tej pory kojarzono go najmocniej, to nie mam wątpliwości, że i bez kryminalnej otoczki doskonale poradzi sobie w literackim światku. Miłoszewski jako dobry obserwator o zacięciu publicystycznym i ciętym języku, ironista z ogromnym poczuciem humoru, a jednocześnie komentator rzetelny i pisarz świetny warsztatowo, który zamiast odcinać kupony od sukcesu Szackiego, stara się przecierać nowe ścieżki i podejmować kolejne literackie wyzwania, jeszcze nie raz swych czytelników zaskoczy. Pozytywnie, rzecz jasna.
Tytułowe ziarno prawdy, kryć może się w plotkach, legendach, niedopowiedzeniach, przemilczeniach, podejrzanych zachowaniach, pozornie nieistotnych wzmiankach. Miłoszewski dobrze je ukrył, więc Szacki mocno się spoci i niejednokrotnie zabrnie w ślepą uliczkę lub niebezpieczny korytarz, nim ktoś z uznaniem na niego spojrzy, nazywając go geniuszem kryminalistyki.
***
Książkę polecam
miłośnikom kryminałów oferujących coś więcej niż sama zbrodnicza intryga
zainteresowanych stosunkami polsko-żydowskimi
ciekawym jaki obraz jest na tyle kontrowersyjny, że władze kościoła zasłoniły go... wizerunkiem papieża
sandomierzanom i zakochanym w Sandomierzu
poszukującym książek o małomiasteczkowym środowisku
***
[1] Zygmunt Miłoszewski, Ziarno prawdy, Wyd. W.A.B., 2011, s. 36
[2] Tamże, s. 35.
[3] Tamże, s. 45.
[4] Tamże, s. 231.
***
Zapraszam do lektury
"Ziarno prawdy" o wiele bardziej podobało mi się niż pierwsza część, a teraz z niecierpliwością czekam na jego "Gniew". "Ziarno prawdy" zasiało także ziarno uwielbienia dla autora, nie tylko we mnie;) I o wiele bardziej lubię Szackiego rozwiązującego kryminalne zagadki, niż Zorro na rowerze (przepraszam, księdza Mateusza), o! ;)
OdpowiedzUsuńMnie też podobało się bardziej, a o "Gniewie" autor opowiadał tak ciekawie, że już się nie mogę doczekać lektury (choć pewnie będę ją odsuwać w czasie, bo to ostatnia nieznana mi książka autora).
UsuńZorro na rowerze. :P Dobre!
Gdy usłyszałam o tym "przebranżowaniu" od koleżanki, pomyślałam, że to żart. Miłoszewskiego jeszcze nie czytałam, ale jakoś tak to brzmiało... dziwnie. Szczególnie, gdy zbiera takie recenzje. Ale ok. Mam nadzieję, że przeczytam "Uwikłanie" i "Ziarno prawdy", a potem będę myśleć o tych nowych książkach.
OdpowiedzUsuńNiestety nie żart. :/
UsuńAle pocieszające jest to, że Szacki być może powróci, choć już nie w kryminale.
Przeczytała do tej pory trzy książki Miłoszewskiego. Przede mną jeszcze Domofon i Gniew, ale i te już mam na półce, więc jest tylko kwestią czasu, gdy i one zostaną przeczytane.
OdpowiedzUsuńMnie został już tylko "Gniew". :(
UsuńNo cóż ja mogę napisać poza tym, że mam książkę od dawna i bardzo chcę ją poznać tylko jak zawsze odkładam wszystko na później. Bardzo lubię styl pisania Miłoszewskiego, zwłaszcza trafne obserwacje naszej rzeczywistości jak i błyskotliwe dialogi, więc jestem niemal na 100% pewna, że nie zawiodę się na tej książce.
OdpowiedzUsuńNie zawiedziesz! :)
UsuńMiłoszewskiego od dawna ma w planach, bo jestem bardzo ciekawa jego książek. Mam nadzieję, że się nie zawiodę, bo czytam same pochlebne recenzje :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że będziesz zadowolona. :)
UsuńNie moje klimaty a i tak narobiłaś mi apetytu
OdpowiedzUsuńTo już pół sukcesu osiągnęłam. ;)
UsuńRaczej gatunkowo nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńNie wiesz co tracisz. ;)
UsuńWidzę, że mamy podobne wrażenie po tej lekturze :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy i z "Gniewem" będzie tak samo. Planujesz lekturę w najbliższym czasie?
UsuńOj, ten Szacki, w "Ziarnie prawdy" wkurzał mnie niemiłosiernie :) Rozbudowanie części społeczno-obyczajowej...hm, nie :P Tutaj oczywiście ta tematyka mi się podobała i mnie intrygowała, Miłoszewski dobrze balansował między obyczajami i historią a wątkiem kryminalnym, ale i tak w paru miejscach czułam już przesyt. "Gniewu" jeszcze nie czytałam i mam zamiar do niego podejść sceptycznie, po tym jak przeczytałam dość krytyczny tekst na temat tej książki na Kryminalnej Pile :)
OdpowiedzUsuńWkurzał? Eee... To mnie już bardziej drażnił w "Uwikłaniu". ;)
UsuńW takim razie dobrze, że nie czytałam recenzji na "Kryminalnej...". Wolę się nastawić pozytywnie. ;)
Świetna książka, a filmu nie mogę się już doczekać. Wciąż mam nadzieję, że Miłoszewski jednak nie zrezygnuje z kryminałów. Na pocieszenie nie mam jeszcze "Gniew".
OdpowiedzUsuńNa cuda bym nie liczyła. Chyba, że jakiś zagraniczny wydawca wyjdzie z dobrą propozycją.
UsuńPierwszą część czytałam i ogromnie mnie wciągnęła. Drugą mam nadzieję niedługo odebrać z biblioteki, no i nie mogę się doczekać aż "Gniew" wpadnie w moje ręce, bo podobno jest bardzo dobry!
OdpowiedzUsuńNa "Gniew" bardzo liczę. Tym bardziej, że tematyka mnie ciekawi.
UsuńMuszę się wreszcie zabrać za tę lekturę. Ale nie wiem, kiedy to nastąpi, biorąc pod uwagę, że książek przybywa ;)
OdpowiedzUsuńI to w zastraszającym tempie, szalona kobieto. :D
UsuńJestem szczególnym przypadkiem książkoholiczki :P
UsuńSandomierz to przepiękne miasto, byłam, widziałam i polecam, naprawdę urocze. Kryminały uwielbiam, a te z nutką humoru i ironii tym bardziej, więc z chęcią się zapoznam :)
OdpowiedzUsuńByłam tam, ale w nie do końca dobrym momencie, bo tuż po powodzi. Jeszcze nie wszędzie woda opadła a domy leżące poniżej starego miasta były w opłakanym stanie. Serce pękało na ten widok. :(
UsuńAle ta turystyczna część jest piękna.
Nic tak nie cieszy każdego prokuratora jak porządny trup :). Miłoszewskiego jeszcze nie znam, choć interesują mnie wszystkie jego książki. Zapytam się Ciebie jako eksperta: kogo polecasz na początek, autora ,,Uwikłania" czy Bondę?
OdpowiedzUsuńPfff... Aleś wymyśliła pytanie. :D
UsuńTo jak zapytać, Ann wolałabyś zwiedzić Sewillę czy Kordobę? :P
Po długim namyśle stwierdzam, że poleciłabym Ci jednak Miłoszewskiego i to właśnie "Ziarno prawdy", choć to drugi tom cyklu. Tylko nie pytaj o uzasadnienie. A potem i tak przeczytaj Bondę. ;)
Kurczę wreszcie sięgnąć po tego osławionego Miłoszewskiego :)
OdpowiedzUsuńSłusznie!
Usuń