Iwona J. Walczak Nagie myśli Wyd. Replika 2011 344 strony |
Bylejakość. To życie, tak różne od planowanego. Ta rzeczywistość tak nieprzystająca do marzeń. Nie tak miało być. Nie planuje się egzystencji na pół gwizdka, rezygnacji z wcielania w życie pragnień, rozdarcia między tym, czego by się chciało, o tym, co wymusza otoczenie, pokornego potakiwania, choć wewnątrz wszystko krzyczy "nie!". Kto wchodząc w dorosłość widzi swą przyszłość zbudowaną na fundamencie znienawidzonej pracy, lichej wypłacie, sypiącym się małżeństwie, wiecznej niepewności, poczuciu beznadziei czy żalu po niewykorzystanych okazjach?
W takiej pułapce tkwi Elżbieta, zwana Becią, bohaterka powieści Nagie myśli Iwony J. Walczak. Czy się z niej uwolni? Wątpliwe, zważywszy na to, że już w pierwszych scenach wraca po ucieczce do domu, w którym czuje się niechciana, niekochana, wykorzystywana. Z nową nadzieją na to, że tym razem będzie inaczej. Może to dobre jeszcze przed nią? A może znów tupnie nogą, spakuje walizkę i zacznie nowy rozdział, ze szczęściem za patrona? Kto wie, co się może wydarzyć. Niejeden życiorys udowadnia, że wszystko.
Ale od początku...
Ale od początku...
Becia, kobieta po czterdziestce, mieszka z babcią Krystą, jak nazywa własną matkę, mężem Bogusiem, Marcinem - jednym z synów (drugi się ożenił i wyprowadził) oraz psem. Układ całkiem wygodny, przynajmniej dla większości. Krysta, Boguś i Marcin mają darmową pomoc domową, kogoś kto dba o niszczejący dom, łoży na utrzymanie całej trójki, a przy okazji można na nim odbić wszystkie swoje złości i frustracje. Co ma z tego Elżbieta? Zmęczenie, syndrom kobiety niedocenionej, poczucie beznadziei i samotności. Od dzieciństwa była tą drugą, gorszą. Matka wpędzała ją w kompleksy, jednocześnie faworyzując jej młodszą siostrę - Agnieszkę. Nic się nie zmieniło, Aga to ta ładniejsza, mądrzejsza, oczko w mamusinej głowie. Ma lepszą pracę, lepszego męża, lepsze życie. W oczach Krysty zasłużyła na to wszystko równie mocno, jak Elżbieta na swoją porażkę. I nie ważne, że to starsza z kobiet opiekuje się matką, utrzymuje dom i jej mieszkańców, jest na każde skinienie, znosił złośliwości, wrzaski, pogardę.
Bardzo chciałam zasłużyć wreszcie na jej uczucie. Przypodobać się. Oj, jak bardzo! Mogłabym zrobić wszystko, żeby tak się stało. Żeby móc wspólnie wygrzewać się w cieple naszej miłości. Poczuć zapach rodzinnego szczęścia. Ciepło wspólnych myśli[1].
Becia próżno będzie tego szukać, ukradkiem zazdroszcząc sąsiadom zasiadającym wspólnie do stołu. Śmiejąc się, żartując, rozmawiając. Kobieta nie ma wsparcia także w mężu, wieloletnim bezrobotnym, jednym z tych, przeciwko którym świat się sprzysiągł, a jeśli nie świat, to przynajmniej kraj, w którym nie ma pracy dla humanistów. Gnił i tył, jak w myślach oceniała sytuację jego żona. I nie widział w tym niczego złego. Bo to przecież nie jego wina! O co chodzi wszystkim dookoła? Nie ich sprawa! Dlaczego sugerowali, że powinien intensywniej szukać, zmienić zawód, uczyć się lub nawet wyjechać za pracą do innego kraju? Na obczyznę? On jest patriotą! W tym kraju się urodził i tutaj powinien godnie żyć - to była, tak w skrócie, jego odpowiedź na zarzut robienia fanaberii i tworzenia problemów przy poszukiwaniu pracy[2].
Iwona J. Walczak [Poznań, 2013] |
Ani Krysta, ani Boguś, ani nawet synowie bohaterki, nie widzą smutku Elżbiety, jej zmęczenia, zgaszonych oczu. Ostatni do pomocy, pierwsi do przerzucania na nią winy za swoje niepowodzenia i zmarnowane życie. Matka przesiaduje w swoim pokoju (nazywanym przez Becię centrum dowodzenia parobkami), Bogdan ma komputer, a młodzi mężczyźni swoje własne życia. Elżbieta miota się między domem i pracą, która nie przynosi jej satysfakcji. Próbuje zadowolić wszystkich. Bezskutecznie. Sama siebie spycha tam, gdzie już dawno zepchnęli ją inni - na drugi, albo i trzeci, plan.
A gdyby tak zapisywać marzenia?[3]
Przecież je ma, jak każdy. Elżbieta nie ma z kim porozmawiać, zaczyna więc prowadzić bloga. Chwil radości szuka też... na Allegro. Kupuje tam zbędne rzeczy. Pod wpływem chwili i dla chwilowej radości. Cynowy kubek, wygaszacz do świec czy mosiężny uchwyt do biurka. Rzuca wyzwanie bylejakości, ubraniom z ciucholandu, wersalce, z której wystają sprężyny, niszczejącym deskom parkietu. Stać ją przecież na piękne rzeczy... Udowodni to.
Któregoś dnia poznaje Juliana i odkrywa nową siebie. Czyżby los się do niej uśmiechnął? A może wręcz przeciwnie i czeka ją gorzki zawód?
Powieść Iwony J. Walczak budują tytułowe nagie myśli. Elżbieta jest w swych rozważaniach szczera, zupełnie inaczej niż w codziennych relacjach z ludźmi, kiedy to trzyma język za zębami i stara się dostosować do cudzych oczekiwań. Niskie poczucie wartości wbija ją w fartuszek służącej-robota, tej, która wszystko zniesie, wszystko zrobi i ani nie piśnie, gdy jest jej źle. Tylko czasem próbuje protestować, ale inni szybko ją zakrzyczą, pokażą "właściwe" miejsce. Myśli bohaterki są niekiedy chaotyczne, początkowo trudno się w nich odnaleźć, ułożyć w głowie całą historię. Cała sytuacja jest mocno przygnębiająca, zwłaszcza, jeśli pomyśleć, ile kobiet tkwi w podobnych związkach, zapomniawszy o sobie, własnych marzeniach, zgubiwszy gdzieś radość życia, kobiecość, pewność siebie, poczucie wartości. Nie brak tu także elementów humorystycznych, niekiedy więc robi się zabawnie, czasem romantycznie, a nawet erotycznie. Myśli Eli nie mają tych więzów, w których tkwi ona sama. Są więc barwne, dosadne, obrazowe. Czasami specyficzne językowo, z tą manierą stawiania czasowników za przymiotnikami (optymistyczny jest[4], idealnie równe były[5]), która jednych drażni, a którą sama lubię. Niekiedy sprawiające wrażenia przegadania, co przywodzi na myśl sfrustrowaną kobietę, wpadającą w słowotok, gdy czuje potrzebę wyrzucenia wszystkich kłębiących się w niej myśli.
Iwona J. Walczak [Poznań, 2013] |
Chwilami miałam ochotę potrząsnąć Elżbietą, Bogdana kopnąć w zadek, a Kryście w krótkich, żołnierskich słowach powiedzieć to, co Beci kłębiło się w głowie. Historia opowiedziana w Nagich myślach naprawdę może zirytować, a właściwie nie ona, a jej egoistyczni bohaterowie. Każda z postaci występujących w książce, nawet ta pozytywna, ma całą masę wad. Bohaterowie są do bólu prawdziwi, choć przyznaję, że to nagromadzenie negatywnych emocji, chwilami zaczyna męczyć. Jedyną odskocznią staje się znajomość Elżbiety z Julianem, ale i ona jest zbyt niepewna, zagadkowa, by można w pełni uwierzyć, że nic nie jest w stanie jej popsuć. W tej powieści nawet pies jest zły, jakby wraz z pozostałymi domownikami sprzysiągł się przeciwko Eli. Nagie myśli zdecydowanie nie są cukierkową powieścią rozrywkową.
Skołowała mnie książka Iwony J. Walczak. Skołowała i... pozwoliła docenić własne życie, może nie idealne, ale tak naprawdę dość satysfakcjonujące i przede wszystkim oparte na szacunku, zrozumieniu i miłości. Takiego życia życzę Elżbietom tego świata.
SDM - Wędrówką życie jest człowieka
***
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce.
***
Książkę polecam
miłośnikom powieści obyczajowych
poszukującym motywacji do zmian we własnym życiu
poświęcającym się wyłącznie innym, kosztem własnego szczęścia
poświęcającym się wyłącznie innym, kosztem własnego szczęścia
tym, którzy nie doceniają wsparcia bliskich
egoistom, by zastanowili się nad sobą
***
[1] Iwona J. Walczak, Nagie myśli, Wyd. Replika, 2011, s. 31.
[2] Tamże, s. 29.
[3] Tamże, s. 92.
[4] Tamże, s. 16.
[5] Tamże.
***
Zobacz też:
Egoistom.. ehhh czyli dla mnie :D Jak będę mieć okazję, to z chęcią przeczytam. Dobre obyczajówki nie są złe ;)
OdpowiedzUsuńCzyli mnie też. :P
UsuńJa chętn ie przeczytam ;p choć egoistką nie jestem ;D Ciekawi mnie ta pozycja :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się zachęcić.
UsuńKsiążkę czytałam. Całkiem interesująca powieść skłaniająca do refleksji. A Bogdana też miałam ochotę kopnąć w zadek :))
OdpowiedzUsuńNależy mu się! Brr... Antypatyczny leniwiec!
UsuńHmm...Zaintrygowałaś mnie tą powieścią...
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to. :)
UsuńReplika coś ostatnio ciekawe propozycje ma. Do niedawna w ogóle nie zwracałam uwagi na ksiazki tego wydawnictwa, a tu każda coraz ciekawsza od poprzedniej.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie warto oceniać po tym, w jakim wydawnictwie wychodzi dana książka. Choć taki Prószyński czy Czarne to marka sama w sobie. ;)
UsuńFabuła wydaje się taka realistyczna, z pewnością w niejednej rodzinie występuje taki schemat. Bardzo możliwe, że ją kupię.
OdpowiedzUsuńNiestety, chyba masz rację. A z książką warto się zapoznać.
UsuńKsiążka jeszcze przede mną. Czeka na swoja kolej :)
OdpowiedzUsuńTak po cichu liczę, że Ci się spodoba. ;)
UsuńObawiam się, że gdyby jakiś egoista przeczytał tę książkę, to pewnie i tak utożsamiałby się z Elżbietą :P Walka z bylejakością bardzo mnie zainteresowała, ale czy książka jako całość, to nie wiem...
OdpowiedzUsuńBiedna, egoistyczna Elżbieta. Nic tylko myśli: jak JA im dogodzę? :P
UsuńNa razie mam tyle książek do czytania, że tę sobie na razie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńMarudzisz. :P
UsuńJak zwykle, przyzwyczajaj się :P
UsuńEch, a co mi pozostaje? :P
Usuńdziwne me uczucie i sama nie wiem, czy bym chciała przeczytać czy nie - mam huśtawkę chyba nastroju i zawszę w takim momencie myślę- czy mnie nie zdołuje pozycja ;)
OdpowiedzUsuńTo poczekaj na lepszy nastrój. ;)
UsuńDla mnie ta książka momentami jest zabawna, ale całość ma raczej smutny wydźwięk.
Całkiem ciekawie się zapowiada:)
OdpowiedzUsuńI kończy się ciekawie. ;)
UsuńChyba by mnie zdołowała ta książka, odpuszczę więc sobie. Ja codziennie dziękuję Bogu, że miałam szczęście i poznałam mego M. :) Mam wrażenie czasem, że to zmarły dziadziuś zesłał mi go z nieba :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak dobrze Wam się układa. Może to dziwnie zabrzmi (bo w końcu się nie znamy), ale to takie budujące uczucie - świadomość, że zdarzają się i szczęśliwe związki.
UsuńKurczę, nie wiem już którą dziś powieść z odwiedzanych przeze mnie blogów dopisuję do swojej listy. Kiedy ja to wszystko przeczytam i czy w ogóle mi się uda...? Mam nadzieję.
OdpowiedzUsuńZnam ten ból. :D
UsuńIntrygująca książka. Dobre obyczajówki zawsze przygarnę do siebie :)
OdpowiedzUsuńPrzygarnij koniecznie. Ela ucieszy się z przyjaznej jej duszy. ;)
UsuńJeśli książka wywołuje jakieś emocje, to całkiem nieźle...
OdpowiedzUsuńTa wywołuje. Np. chęć strzelenia Bogusia w łeb. :P
UsuńTym razem nie poczułam się zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńUuuu... Szkoda.
UsuńUwielbiam, jak bohaterowie wywołują takie emocje; taka książka na pewno dłużej zostaje mi w pamięci, niż ta, gdzie postaci są bezbarwne i mdłe;)
OdpowiedzUsuńOj tak, a akurat Ci bohaterowie dalecy są od bezbarwności. :)
UsuńNie mam nic od tej książki. Czytałam ją dawno i w sumie już słabo ją pamiętam, jednak z tego co sobie przypominam to Becie, jak i cała reszta, mocno mnie irytowali, co za ludzie! Ale faktycznie historia ta może namieszać w głowie, mnie tylko trochę przeszkadzał ten chaos i liczne krótkie zdania, ale może tak miło być, w końcu to nagie myśli.
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie. Faktycznie - ekipa mocno irytująca. Najbardziej drażnił mnie Bogdan. Leń, nierób, taki co to palcem nie kiwnie, ale oczekiwania ma, że ho, ho. :/
UsuńMnie te krótkie zdania nie przeszkadzały. Chaosu nawet nie zauważyłam, bo potraktowałam to po prostu jako taki luźny strumień myśli, albo potok słów, który wylewa się czasami z człowieka, który po prostu musi się wygadać, tyle mu się w głowie kłębi.
Bardzo intrygująco opisałaś wrażenia z tej książki. Mam wrażenie że i mnie mogłaby zamieszać w głowie ale chyba nie miałabym nic przeciwko temu :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się choć trochę tą książką zaintrygować. Wydaje mi się, że się nie zawiedziesz.
UsuńNigdy nie zrozumiem osób, które tkwią w czymś co nie przynosi im szczęścia. Sama dość niedawno przeszłam gwałtowną burze zmian w moim życiu i wiem, że jeśli chce być w pełni szczęśliwa to jeszcze nie koniec, dlatego z przyjemnością sięgnę po książkę, może uda mi się znaleźć w niej trochę motywacji do dalszego działania.
OdpowiedzUsuńPodziwiam za siłę i odwagę. Nie każdy potrafi tupnąć nogą, spalić mosty i ruszyć przed siebie. Wydaje mi się, że za często wybieramy to, co znane, choć niekoniecznie dla nas dobre, niż nowe, niepewne, ale w perspektywie może przynoszące szczęście.
Usuń