Justyna Sobolewska Książka o czytaniu, czyli resztę dopisz sobie sam Wyd. Polityka Spółdzielnia Pracy 2012 160 stron |
Nie istnieje taka książka, którą musiałby przeczytać absolutnie każdy wielbiciel literatury. Można tworzyć listy, kanony, rankingi, krzyczeć, że wszyscy powinni przeczytać Biblię, Annę Kareninę czy Pana Tadeusza, przerzucać się nazwiskami, żonglować tytułami, dziwić się cudzej ignorancji, oburzać na luki w znajomości klasyków, noblistów czy gorących tytułów sezonu. A jednak są takie pozycje, które warto przeczytać, zwłaszcza jeśli się jest molem książkowym, na którego otoczenie spogląda tak, jakby miał czułki, ogon i trzecie ucho. Bez wątpienia książki o książkach do takich należą. W końcu czy można się oprzeć możliwości przyjrzenia się życiu innych pasjonatów literatury, zajrzenia do ich biblioteczek, poznania ich literackich fascynacji, zawodów, poglądów i... dziwactw?
Ludzi z pasją łączy to, że bez względu na to, czym owe hobby jest, to zwykle łączy się ono właśnie z mniejszymi lub większymi dziwactwami, jak często określają niezrozumiałe zachowania postronni obserwatorzy. Biblioteczka w łazience? Segregowanie książek według kolorów? Ocenianie ich po pierwszym zdaniu? Zarywanie nocy, by poznać zakończenie powieści? Czytanie w samochodzie tkwiącym w korku, na przejściu dla pieszych, gdy zielone światło uparcie nie chce się pojawić, w kolejce do kasy, tramwaju, ubikacji? O tym, co ciekawego czytelnik może zdradzić czytelnikowi, pisała m.in. Anne Fadiman w Ex Libris: Wyznania czytelnika, Umberto Eco w eseju W bibliotece, Daniel Pennac w Jak powieść czy Jan Tomkowski w Zamieszkać w bibliotece. Podobnych książek jest więcej, ale akurat te znam i z czystym sumieniem mogę polecić.
Do tej listy dopisałam właśnie jeszcze jeden tytuł, zbiór esejów Justyny Sobolewskiej Książka o czytaniu, czyli resztę dopisz sobie sam. We wstępie autorka pisze: ta książka składa się więc z głosów wielu czytelników i jest tak naprawdę niedokończona, bo każdy mógłby dodać do niej coś od siebie[1]. Autorka daje taką możliwość, zostawiając po każdym rozdziale miejsce na notatki. Myślę, że gdybym była szczęśliwą posiadaczką własnego egzemplarza, nosiłby on ślady ołówka dosłownie wszędzie. Książka Sobolewskiej to całe mnóstwo dylematów większości czytelników, opisywanych lekko i z humorem. Każde kolejne zdanie wywołuje refleksje w stylu "hmmm... a jak to jest ze mną?". I choć sporo, z poruszanych, przez krytyczkę literacką i dziennikarkę tematów, przerabialiśmy już wielokrotnie, w myślach, rozmowach czy blogowych notkach, to jednak warto przyjrzeć się im raz jeszcze, bo tak jak zapowiada autorka - głos zabiera wielu czytelników.
W Książce o czytaniu pełno jest cytatów, często reprezentujących zupełnie odmienne poglądy. Znalazły się tu wypowiedzi m.in. Marii Janion, Jerzego Pilcha, Stefana Chwina, Zofii Chądzyńskiej, Ingi Iwasiów czy Szczepana Twardocha. Justyna Sobolewska wplata ich wypowiedzi między swoje, dzięki czemu jej książka nie ma charakteru spowiedzi czytelniczki (taki jest np. Ex Libris Anne Fadiman), lecz jest głosem wielu miłośników literatury. O czym mówią owe głosy? Między innymi o czytelniczych preferencjach i dylematach, tym gdzie i kiedy najwygodniej się czyta, jakie pierwsze zdania powieści uważane są za najciekawsze i dlaczego Wisława Szymborska skrytykowała słynny początek Popiołów. O kluczu według którego układane są tomy w bibliotece, niesamowitych tytułach książek, rozmowach o nieczytanych powieściach, czytnikach i znikającej z nich twórczości George'a Orwella, o idealnych książkach na wakacje oraz o tych, do których nieznajomości czasami wstyd się przyznać.
Książka o czytaniu uświadamia, że mól książkowy nigdy w swej pasji nie będzie osamotniony, że jest nas więcej, a nasze dziwactwa wcale nie są takie oryginalne. Liczne nazwiska pisarzy pojawiające się w tekstach, to pewnego rodzaju ściąga, lista pasjonatów, których twórczość z pewnością warta jest poznania. Ta książka nie dość, że ma oryginalny format i miejsce na zapiski, to jeszcze kusi sporą bibliografią, a więc kopalnią ciekawych tekstów i zachęta do zgłębiania twórczości kolejnych autorów. Przyjemność mola ze zgłębiania świata innych moli, można porównać do radości łasucha na widok piernikowego domku. Oczy się świecą, serce raduje, a ślinka cieknie. Tyle jest jeszcze do odkrycia. Smaków, zapachów, historii.
W esejach Sobolewskiej znalazłam wiele ciekawych anegdot i spostrzeżeń. Niektóre były bardzo mi bliskie. Nauczyłam się, podobnie jak wielu moich znajomych, czytać wszędzie i w każdych okolicznościach. Stojące miejsce w autobusie, brak światła, taksówka - to nie są przeszkody. Okazuje się, że najlepszą pozycję do czytania stwarza sama potrzeba[2]. Komu zdarza się doczytywać rozdział w pubie, gdy towarzysz do opróżniania szklanek z piwem właśnie wyskoczył za potrzebą do łazienki lub kto choć raz, zaczytawszy się, bezskutecznie chwytał powietrze w hamującym tramwaju próbując utrzymać równowagę jednocześnie śledząc tekst, wie o czym mówię.
Znalazłam też niezwykle pocieszający mnie fragment, do którego wracać będę ilekroć znów wpadnę na pomysł, by ograniczyć zakupy książkowe. Ile książek ogóle się mieści w mieszkaniu? Krążyły opowieści o tym, że w mieszkaniu prof. Janion strop groził zawaleniem. Profesor Jerzy Jedlicki kiedyś wyliczył, że ma około 3,5 tys. książek. Sprawdził to, licząc półki. Jan Gondowicz doliczył się około 11 tys., Orhan Pamuk pisał o 12 tysiącach tomów niezbędnych mu do pracy[3]. Moje skromne zbiory spokojnie mogą się więc rozrastać.
Jesteście ciekawi, który bardzo znany zagraniczny pisarz wyznał: najciekawsze książki czytam w toalecie[4]? Którą polską pisarkę nudzi Stieg Larsson, a kto przyznał się do dyskusji na temat nieprzeczytanej książki? Jakie tytuły uważane są za najdziwaczniejsze i czy ich brzmienie może wpływać na sprzedaż samych książek? Jeśli interesuje was nie tylko własne, czytelnicze podwórko, to Książka o czytaniu, czyli resztę dopisz sobie sam Justyny Sobolewskiej powinna trafić do waszej biblioteczki.
***
Książkę polecam
molom książkowym
poszukującym książek o książkach
ciekawym poglądów czytelników na czytelnicze dylematy
***
[1] Justyna Sobolewska, Książka o czytaniu, czyli resztę dopisz sam, Wyd. Polityka Spółdzielnia Pracy, 2012, s. 9.
[2] Tamże, s. 19.
[3] Tamże, s. 37.
[4] Tamże, s. 49.
***
Zobacz też
Danie Pennac Jak powieść - 10 praw każdego czytelnika
***
Zobacz też
Danie Pennac Jak powieść - 10 praw każdego czytelnika
Takie autotematyczne książki zazwyczaj okazują się strzałem w dziesiątkę. Książka Pennaca jest tego znakomitym przykładem. Chętnie dam się porwać również tej pozycji. ;)
OdpowiedzUsuńJa je ogromnie lubię. :)
UsuńMogłabym w sumie przeczytać, tym bardziej, że widze nie jest gruba :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jest. I bardzo szybko się czyta.
UsuńHmm.. z panią Sobolewską mam pewien kłopot - nie odpowiada mi styl, w jakim pisze o ksiażkach. Może dlatego lepiej daruję sobie tę lekturę :)
OdpowiedzUsuńOooo... A co Ci u niej nie odpowiada?
UsuńO matko, jak Stieg Larsson może nudzić? A cytat o liczbie książek muszę przytoczyć mężowi, żeby przestal wreszcie marudzić, to w końcu ja najbardziej cierpię, jak muszę robić podwójne rzędy, a nie on;)
OdpowiedzUsuńAno widzisz, okazuje się, że może. :)
UsuńOch, w pełni Cię rozumiem. Podwójne rzędy bolą!
fajna lekturka! a ten cytat boski muszę mężowi pokazać;PP
OdpowiedzUsuńBiedni Ci mężowie. Swojemu też czytałam. :)
UsuńDlaczego ja nie słyszałam o tej książce wcześniej. Koniecznie muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńGorąco zachęcam. :)
UsuńLubię takie książki o książkach, czytałam kiedyś książkę Alexandra Pechmanna "Biblioteka utraconych książek" i wynotowałam sobie z niej masę świetnych tytułów, wiec "Książkę o czytaniu" chętnie przeczytałabym.
OdpowiedzUsuńNa tę książkę też mam ochotę. Najlepiej na własny egzemplarz, bo mnie później boli oddawanie książki właścicielom. ;)
UsuńMyślę, ze to coś naprawdę wartego przeczytania. Choćby na jeden raz.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Dla mnie nawet więcej niż raz, bo sporo jeszcze mogłabym stamtąd wynotować.
UsuńStieg Larsson nudzi No nieee.... ;) Jako mól książkowy, ,,Książkę o czytaniu" chętnie przygarnę, jeśli tylko będzie okazja ;)
OdpowiedzUsuńMusisz podyskutować o tym z pewną pisarką. ;)
UsuńKsiążka ta stoi u mnie na półce i czeka na swoją kolejkę - na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńSzybko się czyta, więc możesz spokojnie do niej sięgać, gdy masz mniej czasu. :)
UsuńWow. Z przyjemnością bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńCytat rzeczywiście wspaniały - i powiem szczerze, że nieco uspokoiłaś moje małe wyrzuty sumienia :)
Grunt to umieć się pocieszyć. Do 12 tys. jeszcze nam daleko. :D
UsuńMówiłam Ci, że sama książka zainteresowała mnie ze względu na nazwisko, ale po przeczytaniu Twojej recenzji również treść wydaje się niesamowicie ciekawa. Chętnie przygarnę własny egzemplarz i troszkę go spersonalizuję :D
OdpowiedzUsuńHa! No to się cieszę. Szukaj książki, ostrz ołówek i do dzieła! :D
UsuńSłyszałam już o niej wcześniej i gdy na nią trafię to pewnie przeczytam, ale specjalnie to nie będę jej kupować.
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej - miłej lektury. :)
UsuńAle mnie zachęciłaś do niej ;) Spróbuję ją upolować, bo też chciałabym zrobić swoje notatki :D
OdpowiedzUsuńSuper! :)
UsuńBardzo lubię takie literackie "ciekawostki Dropsa":)
OdpowiedzUsuńAleś mi zagadkę rzuciła. Musiałam sobie Dropsa wygooglać. :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKsiążki o książkach zawsze mnie interesowały, a te o ich czytaniu tym bardziej:)
OdpowiedzUsuńMnie też! Uwielbiam wszystkie teksty o książkach i czytelnikach.
Usuń12 tysięcy tomów niezbędnych do pracy! Jak to w ogóle możliwe ogarniać taką ilość?? Niesamowite :) może tylko podszywam się pod mola książkowego, bo jakoś nie jestem zaciekawiona ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy ma takie dla przyjemności i jeżeli tak, to ile. :D
UsuńCiekawy kamuflaż. :P
Myślę, że raczej nie, pewnie to pracoholik :D
UsuńKogoś w życiu trzeba udawać :D
Z innych ciekawiących mnie rzeczy: ciekawe, czy te wszystkie książki kojarzy. :D
UsuńMola książkowego? To takie niemodne. ;)
Bardzo fajna pozycja, będe miała na uwadze, ale Twoja recenzja też miała swoje zasługi w przekonaniu mnie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. :)
UsuńNie słyszałam nigdy o tej książce, ale skoro twoim zdaniem jest warta uwagi, to nie omieszkam się za nią rozejrzeć, zwłaszcza, że intrygują mnie te zagadnienia dotyczące poglądów czytelników na czytelnicze dylematy.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ci się spodoba. :)
UsuńŚwietna pozycja! Myślę, że będę o niej pamiętać i przy jakiejś okazji przyjrzę się jej bliżej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Dla Ciebie idealna! ;)
UsuńJa najbardziej ubolewam nad tym, że wszyscy powinni przeczytać Pana Tadka. Miałam do niego 3 podejścia i wreszcie się udało na studiach - to był koszmar (prawie) z ulicy Wiązów :P
OdpowiedzUsuńImponujące są te zbiory prof. Janion, Jana Gondowicza czy Orhana Pamuka. Zastanawiam się, czy kupili osobny dom na książki :P
A ja przeczytałam i na dodatek bardzo mi się podobał. :D
UsuńOoooo... To by dopiero była biblioteczka! Do tej pory marzył mi się pokój pełen książek, ale Twoja wersja bardziej mi się podoba. :D
Niestety są też jego zwolennicy, ale ja wolę inne dzieła Mickiewicza, np. "Dziady", "Konrada Wallenroda" ;)
UsuńCo się będziemy ograniczać do jednego pokoju, jak szaleć to szaleć. Dziś zaczynam szukać kawalerki dla moich książek :P
Brrrr... "Dziady" to mój szkolny koszmar. :D
UsuńKawalerka? Też mi szaleństwo! Co najmniej trzy pokoje!